tag:blogger.com,1999:blog-82716236068439871462024-03-14T09:28:34.229+00:00sick mad and sad (zawieszony)Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.comBlogger15125tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-36448385690151127902014-04-21T09:18:00.001+00:002014-04-21T09:18:22.227+00:00PROMISE<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";"><span style="font-size: x-large;">PROMISE</span><o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">Życie szesnastoletniej Zoe Ainsworth przestało mieć sens, gdy jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a ona zmuszona została do zamieszkania u znienawidzonego wujostwa w Portland w stanie Oregon. Jej wyjazd oznacza ograniczone kontakty ze starszym bratem Harry’m, który przeprowadził się do Nowego Jorku by rozpocząć naukę na jednej z uczelni.<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">Dwa lata później Zoe wciąż nie może odnaleźć się w nowym miejscu, a jej jedynym przyjacielem jest Sebastian Lewis – dziewiętnastolatek, cierpiący na anoreksję. Na całe szczęście Zoe pod koniec czerwca w końcu może dołączyć do Harry’ego i wraz z nim od września rozpocząć naukę na Uniwersytecie Nowojorskim. Dla osiemnastolatki to szansa by rozpocząć nowe, lepsze życie, jednak jak się okazuje los ma dla niej zupełnie inne plany.</span></b><br />
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";"><br /></span></b>
<div class="separator" style="clear: both;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwpFMRhydNIZGz-7E5IWazmqgfJ7PLSC-wJKoSaqp4WhhQxxwtCFLXNjn8UL940Z8JdyL9fhogVFPPMBJDWfc8IbIRgy4tJL6hMZIUMJit_2WReyzY8lQhqYNyV8s0qFZ70Cd_Mdq4oQU/s1600/tancze.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwpFMRhydNIZGz-7E5IWazmqgfJ7PLSC-wJKoSaqp4WhhQxxwtCFLXNjn8UL940Z8JdyL9fhogVFPPMBJDWfc8IbIRgy4tJL6hMZIUMJit_2WReyzY8lQhqYNyV8s0qFZ70Cd_Mdq4oQU/s1600/tancze.gif" height="358" width="640" /></a></div>
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">Witajcie :)</span></b><br />
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">Z tej strony Dominika (Elle). </span></b><br />
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">Okazuje się, że nie potrafię wytrzymać bez pisania opowiadań, więc zapraszam was na nową historię, opowiadającą o losach osiemnastoletniej Zoe. </span></b><br />
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">Byłoby mi bardzo miło gdybyście weszli na mojego bloga, zaobserwowali oraz jeśli macie ochotę także skomentowali.</span></b><br />
<b><span style="font-family: "Cambria","serif";">pozdrawiam, Dominika (Zoe) </span></b><br />
<b><span style="font-family: "Cambria","serif"; font-size: x-large;"><a href="http://fanfiction-promise.blogspot.com/">http://fanfiction-promise.blogspot.com/</a></span></b><br />
<div>
<b><br /></b></div>
</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-67914776574883263172013-03-21T17:16:00.000+00:002013-03-21T17:16:02.240+00:00:(Drodzy czytelnicy naszego opowiadania.<br />
Z przykrością musimy poinformować Was, że opowiadanie pt. "Sick, mad and sad" zostaje zawieszone na czas bliżej nieokreślony. Z powodów prywatnych nie możemy dalej kontynuować historii Fleur i Elle. Przez ostatnie trzy tygodnie dyskutowałyśmy na temat tego, czy dalej powinniśmy pisać przygody tych bohaterów i niestety zrezygnowałyśmy z tego. Źle rozpoczęłyśmy pisanie ich historii przez co wszystkie nasze pomysły gdzieś zniknęły. Nie chcemy zdradzać Wam jak potoczą się losy Fleur i jej romansu z Chuckiem i Zaynem oraz Elle, która była bardzo blisko z Edwardem i Niallem, gdyż możliwe jest iż kiedyś powrócimy do tego bloga, jednak w jakiś sposób zmienimy jego treść. Naprawdę uwierzcie, że z trudem podejmujemy tą decyzję, gdyż miałyśmy wielkie plany co do tej opowieści. Kiedy zaczynałam pisać pierwszego bloga obiecałam sobie, że każdą historię napiszę do końca, gdyż sama nie lubię kiedy coś jest nie dokończone. Niestety teraz wiem jak czują się autorki, które z wielkim trudem układają jakieś sensowne zdanie. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłyśmy i dalej będziecie z tak wielką chęcią czytać nasze opowiadania. Dziękujemy bardzo za prawie <b>100 tysięcy</b> wejść, za <b>1657</b> komentarzy (pewnie z tego 1/3 jest nasza) i za <b>242</b> obserwujących. Przykro nam z powodu tego, że nie wszyscy komentowali nasze rozdziały, ale same też nie zawsze komentujemy blogi, które obserwujemy. Staramy się to robić, ale mamy też życie prywatne. Mamy wielką nadzieję, że nadal będziecie z nami. Mimo, że kończymy to opowiadanie to nie mamy zamiaru rozstawać się z pisaniem, gdyż kochamy to robić ♥ Zapraszamy na bloga, którego zamierzamy doprowadzić do końca. Tematyka będzie inna niż dotychczas, ponieważ nie planujemy na razie żadnych przygód z narkotykami, cięciem się, schizofrenią, anoreksją itp.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://secrets-of-human.blogspot.com/" target="_blank"><b><span style="color: black; font-size: large;"><i>SECRETS OF HUMAN </i></span></b></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b>Los Angeles nazywane jest Miastem Aniołów. I nie bez powodu...</b></div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b>Alison i Amanda to dwie najlepsze przyjaciółki, które od najmłodszych lat zawsze spędzały czas razem. Były dla siebie jak siostry.</b></div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b>Pewnego wieczoru ich życie zaczyna ulegać zmianom. Powoli najgorsze tajemnice wychodzą na jaw i zaczynają komplikować życie cheerleaderek.</b></div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b>Nie wszyscy są tymi za kogo się podają. Jedni są źli i pragną zemsty. Inni chcą je chronić i uświadomić je tym kim są. Niestety nie wszystkim się to podoba.</b></div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b>Zaczyna się walka o życie. Nie tylko o własne, gdyż wszyscy są w niebezpieczeństwie. Trzeba zdecydować: dobro czy zło? Każdy błąd może spowodować kolejną śmierć. Tylko nieliczni wyjdą z tego cało.</b></div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b>Kto wygra? Alison? Amanda? Czy może oni? </b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/NiL6ep41iAI?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: center;">
<b><br /></b></div>
Już niedługo pojawi się prolog, a jeśli chcecie zapoznać się z bohaterami to zapraszamy do znajdującej się na tamtym blogu zakładki "bohaterowie". Jeśli chcesz być informowany o nowych postach to proszę zapisuj się w zakładce "informowanie".<br />
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">
Naprawdę bardzo przepraszamy za niedokończenie historii :(</div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">
Kochamy Was i dziękujemy:</div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">
Fleur(Pandora) - Amanda ♥</div>
<div class="MsoNormal" style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">
Elle - Alison ♥</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com50tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-21234942785796495422013-03-03T11:11:00.001+00:002013-03-03T11:14:40.762+00:0012 rozdział <b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Louisa <a href="http://www.youtube.com/watch?v=HCpr_10YzGg" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<b><i>29 listopada 2012 </i></b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiID-p4xjMlg4fCBCJoe15KALKM3wxXqNFwNr__TyDShpzMgoeyKnhq5dv8UsyTvLHmtKvd2evRozerQHGbiocJvWA5ohshzJuZZGZUbuC4U4NetnL8TP179hGER32I2wcxL1erGbfuAY/s1600/5_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhiID-p4xjMlg4fCBCJoe15KALKM3wxXqNFwNr__TyDShpzMgoeyKnhq5dv8UsyTvLHmtKvd2evRozerQHGbiocJvWA5ohshzJuZZGZUbuC4U4NetnL8TP179hGER32I2wcxL1erGbfuAY/s320/5_large.jpg" width="320" /></a></div>
Siedząc na swoim łóżku z zaciekawieniem przyglądałem się dyrektorowi Rivendale Hospital oraz mojej lekarce. Oboje ze smutkiem w oczach patrzyli na mnie, a ja starałem się jedynie myśleć o tym, by łzy nie spłynęły po moich policzkach. Nie chciałem, by wiedzieli, że ich informacja wywołała u mnie smutek.<br />
-Louis, musisz zrozumieć, że podjęliśmy tę decyzję z twoją mamą – mówił Luke ze spokojem w głosie. Poczułem, że Clarissa w delikatny sposób dotknęła moją dłoń, którą lekko pogłaskała. Próbowała mnie pocieszyć, jednak jej próby szły na marne, gdyż teraz nic nie byłoby wstanie poprawić mojego humoru. – W pierwszy weekend po nowym roku przyjadą twoi rodzice i wraz z nimi pojedziesz do Manchesteru, gdzie znajduje się najlepsza klinika dla osób z problemami takimi jak twoje. Po rozmowie z dyrektorem tej placówki, z którym uczęszczałem do jednej szkoły wiem, że pracownicy są wyspecjalizowani, by pomagać właśnie takim osobom jak ty. Na dodatek uzgodniliśmy, że raz w miesiącu będziesz mógł przyjechać do Rivendale, by móc odwiedzić swoich przyjaciół.<br />
Z udawanym spokojem przysłuchiwałem się Lukowi, który w powolny sposób próbował mi wyjaśnić, że będę zmuszony kontynuować leczenie. Chciałem płakać lecz nie mogłem okazać smutku. Martwiliby się o mnie, a ja nienawidzę współczucia i litości.<br />
-A Fleur? – spytałem z roztargnieniem spoglądając na nich. Miałem nadzieję, że odpowiedź, któregoś z nich będzie twierdząca, ale po zmarszczonych brwiach Rudej zrozumiałem, że ona nie za bardzo wie o czym mówię.<br />
-Co Fleur? – zapytała miłym głosem.<br />
-Czy może spędzić ze mną święta? – Milczeli. Cisza w tej sytuacji była czymś dla mnie najgorszym.<br />
<i>Nie może. Nikt cię tutaj nie lubi.</i><br />
Serce zaczęło dudnić w mojej piersi. Nakazałem sobie zachować spokój, gdyż pracownicy Rivendale Hospital nie powinni przejmować się każdym słyszanym przeze mnie głosem. Jeśli już miałoby tak być, to musieliby być przy mnie cały czas.<br />
-Niestety Louis, ale nie możemy obarczyć twoich rodziców opieką nad Fleur – wytłumaczyła Clarissa, przyglądając mi się swoimi dużymi, piwnymi oczyma.<br />
<i>Mówiłem! Ona cię tak naprawdę nie lubi. To dlatego nie idzie.</i><br />
Przymknąłem powieki próbując powstrzymać natłok łez oraz uspokoić jakoś głos, który zaczynał się nasilać. Wyrwałem rękę, którą ciągle trzymała Ruda i schowałem swoją twarz w dłoniach. Bardzo się cieszyłem na wieść, że święta będę mógł spędzić z rodziną, którą kocham najmocniej na świecie oraz z najlepszą przyjaciółką, którą miałem zaraz stracić. Po ciele przeszedł mnie dreszcz. Nie mogłem wyobrazić sobie teraz życia bez chudziutkiej, farbowanej blondynki, która była dla mnie wszystkim. Nigdy nie spotkałem kogoś tak wspaniałego jak ona.<br />
-Louis, wszystko w porządku? – Luke chciał dotknąć mojego ramienia, lecz ja szybko się odsunąłem i z udawaną obojętnością odparłem:<br />
-Tak. Chcę zostać teraz sam. – Wiedziałem jak przebywanie w samotności się dla mnie skończy, jednak wolałem cierpieć gdy nie było przy mnie innych osób.<br />
Nie patrzyłem na nich, gdyż twarz zasłaniałem rękoma, ale czułem na sobie ich wzrok. Przyglądali mi się przez długi okres czasu, aż w pewnym momencie wstali i nic nie mówiąc opuścili moją sypialnię. Głos w mojej głowie nie potrzebował zbyt wiele czasu, by się odezwać. Kiedy tylko dobiegł mnie dźwięk zamykanych drzwi usłyszałem:<br />
<i>Jesteś beznadziejny. Nikt cię nie lubi. Wszyscy się nad tobą litują, bo dorosły już mężczyzna słyszy jakieś głosy, których się straszliwie boi. Jesteś głupiutkim, małym dzieckiem.</i><br />
<i>On wcale taki nie jest!</i><br />
<i>Och zamknij się. Jest zerem. Jedyne co będzie robić w życiu to przebywanie w szpitalach dla chorych umysłowo.</i><br />
<i>Wszyscy cię lubią. Jesteś wspaniały. Twoja rodzina wysłała cię do szpitala, bo chcą byś wyzdrowiał. </i><br />
<i>Wysłali go tu, bo go nienawidzą. </i><br />
Głos, a raczej dwa, kłóciły się ze sobą. Jeden mówił jaki to jestem beznadziejny, i że nikt mnie nie lubi, a drugi zaś próbował mnie pocieszyć. Niestety był on zbyt cichy, bym mógł go bardziej zrozumieć.<br />
-Przestańcie – poprosiłem cicho, wiedząc, że gdybym krzyknął to wzbudziłbym zainteresowanie mieszkańców kliniki. Chwyciłem się za głowę mając nadzieję, że to jakoś pomoże, ale najwidoczniej byłem w błędzie.<br />
<i>Gdy wyjedziesz każdy o tobie zapomni. </i><br />
Położyłem się na łóżko czując jak po policzkach spływają mi łzy. Głosy z każdą chwilą się nasilały mówiąc mi jaki to jestem beznadziejny i nikomu niepotrzebny. Te dobre też gdzieś się pojawiały, jednak trudno mi je było dosłyszeć. Te straszniejsze były silniejsze i nie dawały dojść do głosu tym słabszym.<br />
Leżąc na brzuchu z zamkniętymi oczyma próbowałem się jakoś uspokoić. Niestety przychodziło mi to z trudem. Wszystko powoli się niszczyło. Przez długi okres czasu mówiono mi, że od nowego roku zakończy się moje przymusowe leczenie. Mama obiecywała mi, że zabierze mnie do miast, które zawsze chciałem zwiedzić. Francja, Amsterdam, Nowy Jork i wiele innych. Miała mnie też zawieźć do miejsc, w które e jeździła moja szkoła. Nigdy nie mogłem jechać na wycieczki szkolne, gdyż mój stan na to nie pozwalał. Mama bała się zawsze zostawiać mnie z osobami, które nie są pewne jak pomóc mi w ataku… paniki? Tak, chyba tak to można nazwać.<br />
Mimo ciągłych głosów w głowie starałem się myśleć o Fleur o raz o tym, czy wie, że święta będzie musiała spędzić w domu. Wyobraziłem sobie jak zdenerwowana zaczyna przeklinać i mówić jaki ten świat jest okrutny. Po chwili walnęłaby ręką w ścianę lub w coś co stałoby obok. Następnie trzęsącymi się dłońmi wyciągnęłaby papierosa, którego by zapaliła przy tym w nerwowy sposób poruszając nogą w górę i dół. Zgarnęłaby włosy zasłaniające jej błękitne oczy oraz poszłaby do Zayna lub Chucka. Tylko oni potrafili ją jakoś uspokoić. Ja niestety byłem bezradny i mimo, że kocham ją najmocniej na świecie nie potrafię przemówić jej do rozsądku.<br />
Głosy słabły lecz nadal było je słychać. Podniosłem mokrą poduszkę od łez i zakryłem nią głowę, mając nadzieję, że w ten sposób je stłumię. W momencie, gdy chciałem położyć policzek na materacu poczułem, że coś wbija mi się w twarz. Ze zmarszczonymi brwiami usiadłem na łóżku i zobaczyłem małego, ołowianego żołnierzyka, którego kiedyś przyniosła mi mama.<br />
-Przepraszam, że o tobie zapomniałem, oficerze Williamie – powiedziałem, biorąc figurkę do ręki.<br />
-<i>Nic się nie stało. Miło sobie odpoczywałem</i> –odparł. – <i>A jak tam u ciebie?</i><br />
-Źle – odpowiedziałem spuszczając wzrok. Nie chciałem, by oficer William widział w moich oczach łzy. – W styczniu przenoszą mnie do innego szpitala. Muszę zostawić przyjaciół. – Mówiłem piskliwym głosikiem, którego zawsze używałem w momencie, kiedy powstrzymywałem łzy. Żołnierzyk znał mnie i wiedział, że jest mi bardzo smutno z tego powodu.<br />
<i>-Nie martw się, mój wspólniku. Razem przez to wszystko przejdziemy.</i> – Mimo, że był tylko małą figurką to swoimi słowami dodał mi otuchy. – <i>Prawdziwych przyjaciół masz tylko w swoim umyśle. </i><br />
Zdziwiony spojrzałem na ołowianego żołnierzyka chcąc dowiedzieć się co miał na myśli, ale niestety nie zdążyłem zadać mu pytania, gdyż drzwi do mojej sypialni otworzyły się. Miałem wielką nadzieję, że ujrzę Fleur, jednak zdziwiłem się, gdy moim oczom ukazał się wysoki, czarnowłosy mężczyzna.<br />
-Wszystko w porządku, Lou? – spytał Zayn siadając obok mnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCZewwqUpsLvPh5XXxbzgHx963g35bz2nRFaASmAtm-xOXSJY2oL91sAbRDpbLa6-8qc6ElRQ2T3hhOTd23WtRKCjZi6GSxF4-DCaUpaao9gXjtfB7qQtmIqFFNoPFUaMm1p5qn1vWlHw/s1600/tumblr_mia20gLcwM1rm4em2o1_250_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCZewwqUpsLvPh5XXxbzgHx963g35bz2nRFaASmAtm-xOXSJY2oL91sAbRDpbLa6-8qc6ElRQ2T3hhOTd23WtRKCjZi6GSxF4-DCaUpaao9gXjtfB7qQtmIqFFNoPFUaMm1p5qn1vWlHw/s320/tumblr_mia20gLcwM1rm4em2o1_250_large.gif" width="200" /></a></div>
Dłoń, w której trzymałem oficera Williama zacisnąłem w pięść i z udawaną radością spojrzałem na mojego przyjaciela.<br />
-Tak – odpowiedziałem z nadzieją, że Zayn mi uwierzy.<br />
-Rozmawiałem przed sekundą z Lukiem i podobno poinformował cię o tym, że dalej będziesz musiał kontynuować leczenie – powiedział, a ja ze smutkiem w oczach spytałem:<br />
-Wiedziałeś?<br />
Zayn przez moment wahał się, aż w końcu głośno westchnął i błagalnym tonem rzekł:<br />
-Tak, przepraszam. Mieliśmy nikomu nie mówić…<br />
-Mieliście? – dopytywałem zszokowany. – Kto jeszcze wiedział?<br />
-Ja i Fleur. – Brązowooki zgarnął rękoma do tyłu swoje włosy.<br />
Nie rozumiałem co dalej mówi, gdyż zastanawiałem się dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedzieli. Nie chcieli mnie martwić? Czyżby zależało im na mnie?<br />
Oni cię nie lubią. Fleur kocha Zayna i jest zainteresowana tylko nim.<br />
W mojej głowie rozbrzmiewał dźwięk, że Fleur kocha jedynie naszego wspólnego przyjaciela, ale czy on kocha ją? Zawsze widzę jak Fleur na niego patrzy. W jej oczach, które zwykle udają obojętność nagle pojawia się iskierka, która świadczy o jej uczuciu do Zayna. Jedyną osobą na którą moja najlepsza przyjaciółka jeszcze tak reaguje to jej młodsza siostra. Kidy ktoś wspominał o Fannie znikała bezuczuciowa Fleur i pojawiała się osoba, która dla najukochańszych osób poświęcić jest w stanie wszystko. Lecz czy Zayn mógłby zrobić dla niej to samo?<br />
-Zayn – w niegrzeczny sposób przerwałem mu, gdy on coś do mnie mówił. – Kochasz ją? – spytałem.<br />
-Słucham? – zapytał zdziwiony.<br />
-Czy kochasz Fleur? – powtórzyłem, przyglądając się dziewiętnastolatkowi.<br />
-Dlaczego o to pytasz?<br />
-Kiedy Fleur pojawiła się w szpitalu łączyło cię coś z Elisabeth. Rzadko rozmawiałeś z Fleur, która od początku była w tobie zakochana. Nie przyznała się do tego, ale ja to widziałem. Kiedy Elisabeth uciekła, ty nagle zbliżyłeś się do Fleur. Zależy ci na niej, czy po prostu traktujesz ją jak zabawkę? – Zayn z szeroko otwartymi oczyma przyglądał mi się. Moje pytanie nie tylko go zdziwiło, ale spowodowało, że zaczął się nad wszystkim zastanawiać.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-D5yyfhuWtat8PucXCsEvPbb803m6iNKbrQ9qIDiUPOaDDaUVZg4uADxOg4JeYxnj63x2aqwY4Rm7Kt50_a-uaumOSD5hjvwUAfTTMXU2uM6Zjk76RTEMrdm_moy6ZvH_gOld3Qiqlrk/s1600/tumblr_mebjcdO4E21qiqy8mo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="173" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-D5yyfhuWtat8PucXCsEvPbb803m6iNKbrQ9qIDiUPOaDDaUVZg4uADxOg4JeYxnj63x2aqwY4Rm7Kt50_a-uaumOSD5hjvwUAfTTMXU2uM6Zjk76RTEMrdm_moy6ZvH_gOld3Qiqlrk/s320/tumblr_mebjcdO4E21qiqy8mo1_500.gif" width="320" /></a>-Tak to widzisz? – zapytał, a ja potwierdzająco kiwnąłem głową. – Sądzisz, że nie darzę Fleur takim uczuciem jak ona mnie? Gdyby zależało mi tylko na wykorzystaniu jej to już dawno skończyłbym tą głupią zabawę. Zależy mi na niej, Louis. Nigdy nie spotkałem kogoś tak wspaniałego jak ona.<br />
-A kochasz ją?<br />
Zayn swoimi mocno brązowymi oczyma przyglądał się mi. W jego mlecznych tęczówkach dostrzec można było szczerość. Lekko zagryzł swoją wargę i odpowiedział:<br />
-Tak. Kocham ją najmocniej na świecie.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Idąc wraz z Zaynem do salonu milczeliśmy. Cisza nie przeszkadzała nam obojgu, jednak moim głosom tak.<br />
<i>Jesteś beznadziejny. Nikt cię tu nie lubi.</i><br />
„Spokojnie Louis. Nie słuchaj ich.” Powtarzałem sobie, próbując nie pozwolić swoim emocjom wybuchnąć. Clarissa nauczyła mnie tego w czasie naszych pierwszych terapii. Mówiła mi, że kiedy głosy mnie nawiedzają i w niemiły sposób mnie okłamują mówiąc, że jestem nikim to mam po prostu pomyśleć, że tak nie jest. Lecz gdy co chwilę ktoś mówi mi jaki to jestem głupi i bezużyteczny to z czasem zaczynam w to wierzyć. Bardzo chciałbym żeby było inaczej, ale po prostu nie potrafię.<br />
W salonie oczywiście zastać można było większość pacjentów. Panda wraz z Alexem i Davidem siedziała przy jednym ze stołów. Ta szesnastoletnia nastolatka ze znudzeniem przyglądała się swojemu chłopakowi, który grał ze swoim bratem w szachy. David jest bardzo dobry w tą grę i gdy próbowałem z nim wygrać to po pięciu minutach skrupulatnej gry znudziło mi się i rozrzuciłem wszystkie pionki po pokoju.<br />
Na kanapie wraz z rozwiązującą krzyżówki Elle siedział Ed, który głośno się śmiejąc powiedział blondynce, by wpisała tutaj jakieś słowo. Ona jedynie na niego spojrzała, a później prychnęła i odparła, że to słowo na pewno nie pasuje.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQW5hC3xfrmwy0AmYlaTo4OOOqePJ4Ah-mm-iIyPLj4lhuh0J82kRlNn81vIC6KzRa6GBr0dT8kcm_aPthF6GhhicR03NP1-Cf-XqUxnp2bfhkYyiPZSaKWAaqcFhmR8qHHDRuFKSJbbo/s1600/732902141_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQW5hC3xfrmwy0AmYlaTo4OOOqePJ4Ah-mm-iIyPLj4lhuh0J82kRlNn81vIC6KzRa6GBr0dT8kcm_aPthF6GhhicR03NP1-Cf-XqUxnp2bfhkYyiPZSaKWAaqcFhmR8qHHDRuFKSJbbo/s320/732902141_large.gif" width="320" /></a></div>
Jeden fotel zajęty był przez Nialla, który z udawaną obojętnością co jakiś czas zerkał w stronę siedemnastolatki oraz opiekuna, którzy świetnie bawili się w swoim gronie. Często spędzali czas razem, a farbowanemu blondynowi najwidoczniej to się nie podobało.<br />
W rogu pokoju siedział Amfa, który jak zwykle czytał jakąś książkę. Zastanawiałem się zawsze skąd on je brał, gdyż prawie każdego dnia zaczytany był w coś innego.<br />
Przy stoliku obok znajdowała się znudzona Fleur, która swoją głowę położoną miała na blacie. Naprzeciwko niej siedział Harry, który z przymkniętymi powiekami co jakiś czas kiwał potwierdzająco głową oznajmiając najwidoczniej Fleur, że ją słucha. Wraz z Zaynem podeszliśmy do tej dwójki osób. Farbowana blondynka od razu ożywiła się na widok mulata, a na jej twarzy pojawił się uśmiech w momencie, gdy pocałował ją w usta. Przewróciłem oczyma nie mogąc uświadomić sobie dlaczego tak często to robią. Najwidoczniej miłość powoduje u człowieka chęć ciągłego kontaktu z bliską mu osobą.<br />
Kiwnięciem głowy przywitałem się z Harry’m, który na chwilę otworzył oczy, a następnie usiadłem obok niego. Zayn w ożywiony sposób zaczął opowiadać Fleur i osiemnastolatkowi o jakieś sytuacji, która dzisiaj miała miejsce. Nie przysłuchiwałem się im, gdyż moją uwagę przykuły głośne i dające się we znaki głosy.<br />
<i>Nie zwracają na ciebie uwagi, bo się dla nich nie liczysz. </i><br />
<i>Ona cię nawet nie lubi. Jest dla ciebie miła, bo ci współczuje.</i><br />
<i>Jesteś nikim. Oni cię nie znoszą. Chcą, byś już opuścił szpital.</i><br />
Z szeroko otwartymi oczyma przysłuchiwałem się kilku głosom. Chciałem krzyknąć by się uspokoiły ale na szczęście ugryzłem się w język i powstrzymałem chęć wykrzyknięcia wszystkiego.<br />
-Louis, wszystko w porządku? – spytała Fleur, która od dłuższego czasu mi się przyglądała. Nie słuchała Zayna, który coś opowiadał i w niegrzeczny sposób mu przerwała zwracając się w moim kierunku.<br />
<i>Odzywa się do ciebie, bo wzbudzasz w niej litość. Nie interesujesz ją. Tylko Zayn ją interesuje.</i><br />
-Louis … - zaczęła, chcąc dotknąć mojego ramienia. Ja jednak szybko odsunęłam się, a ona ze zdziwieniem spojrzała na mnie. – O co ci chodzi, Louis? – spytała.<br />
W szybkim tempie podniosłem się z krzesła i powolnym krokiem zacząłem cofać się w głąb pomieszczenia. Z mocno bijącym sercem przyglądałem się wszystkim osobom przebywającym w pomieszczeniu. Oni także ze zdziwieniem patrzyli w moim kierunku.<br />
-O co mi chodzi?! – spytałem z drżącym głosem, próbując powstrzymać łzy. – To ty udajesz, że mnie lubisz! Wy wszyscy mnie nie lubicie! – krzyczałem roztrzęsiony, przyglądając się każdemu z osobna. – Chcecie się mnie tylko pozbyć! Już nie możecie się doczekać aż opuszczę szpital! Litujecie się nade mną!<br />
Rozmazanie widziałem jak Fleur z szeroko otwartymi oczyma patrzy w moim kierunku. Reszta pacjentów także była przerażona moim zachowaniem, jednak jedyną osobą, która jakoś zareagowała był Edward,<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwjIB_bG7qMfscGvARYg2qAtLs57ni1jEcpBkBz6vr4VcI1DvLMnb6LAcAYJ4xOk-b8xFHEFL7pLL6gor05rhWyScRGSp6C45UPXlbeJ2s7PVjN3qkR4-nDsErTwC7e4UXjKJEh_4qOaA/s1600/tumblr_miobmt5ZLh1s6ylmfo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwjIB_bG7qMfscGvARYg2qAtLs57ni1jEcpBkBz6vr4VcI1DvLMnb6LAcAYJ4xOk-b8xFHEFL7pLL6gor05rhWyScRGSp6C45UPXlbeJ2s7PVjN3qkR4-nDsErTwC7e4UXjKJEh_4qOaA/s320/tumblr_miobmt5ZLh1s6ylmfo1_500_large.gif" width="320" /></a>który w szybkim tempie podniósł się z kanapy i podszedł do mnie. Chciał mnie chwycić, jednak ja przywarłem do ściany i ściskając rękoma głowę, zsunąłem się na ziemię płacząc.<br />
-Nie lubicie mnie. Uważacie, że jestem bezużyteczny. Litujecie się nade mną – powtarzałem cicho, czując na policzkach łzy. W głowie słyszałem także narastający śmiech, który ze mnie drwił.<br />
-Louis, proszę uspokój się – powiedział zmartwionym głosem Ed.<br />
Przecząco pokiwałem głową po raz kolejny powtarzając słowa, że nikt mnie nie lubi i każdy uważa, że jestem bezużyteczny. Podniosłem wzrok w momencie, gdy usłyszałem jak zdenerwowany Zayn krzyczy imię Fleur, która wybiegła z pomieszczenia.<br />
-Oni mieli rację. – Czułem jak co raz więcej łez spływa po moich policzkach. – Jej naprawdę na mnie nie zależy.<br />
Ukryłem twarz w trzęsących się dłoniach i w pewnym momencie poczułem jak za ramiona chwytają mnie dwie osoby.<br />
-Wszystko będzie dobrze, Louis. – Rozpoznałem głos Chucka. – Uspokój się. Zaraz zaprowadzimy cię do Clarissy.<br />
Mimo, że głos w głowie nakazywał mi, bym uciekał jak najdalej, to wiedziałem, że muszę mu się przeciwstawić i w jakikolwiek sposób sobie pomóc. Jedynie rozmowa z Rudą choć trochę mogłaby uspokoić moje głosy. Na Fleur nie mogłem teraz liczyć.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Cisza. Zupełna cisza. Leżąc na łóżku w swojej sypialni patrzyłem w biały sufit w tym samym momencie w ręce obracając ołowianego żołnierzyka. Milczał, tak jak głosy, które po raz pierwszy od dłuższego czasu nie dawały mi się we znaki. One były ze mną zawsze. Czasem stłumione, jednak ciągle gdzieś tam były. Teraz zniknęły. W magiczny sposób dawały mi choć przez moment poczuć się jak normalny człowiek. Lecz czy zwykła osoba, która nie ma żadnych problemów, spędza czas samotnie, przy tym myśląc o swoim życiu? Powinienem bawić się z przyjaciółmi, wyskoczyć z nimi do klubu, potańczyć i spróbować pierwszy raz w swoim życiu alkoholu. Zawsze zastanawiało mnie to, czy napoje procentowe są mi potrzebne, by świetnie się bawić. Nigdy nie miałem możliwości by się przekonać, gdyż moi rodzice nie puszczali mnie na klubowe imprezy. Powód oczywiście był każdemu znany. Na schizofreników źle działało szybko migające oraz różnokolorowe światło. Po za tym gdybym nagle dostał ataku paniki, to wątpię czy nietrzeźwe osoby byłby mi w stanie jakoś pomóc.<br />
Z rozmyśleń na temat imprez, na których nigdy nie miałem możliwości się pojawić, wyrwała mnie Fleur, która bez pukania weszła do mojego pokoju i siadła na brzegu łóżka. Widziałem, że jej mocny makijaż był rozmazany. Najwidoczniej musiała wcześniej płakać.<br />
Długo siedzieliśmy w milczeniu. Ja cały czas się jej przyglądałem, a ona w nerwowy sposób bawiła się trzęsącymi dłońmi.<br />
-Płakałaś? – spytałem, podnosząc się i siadając ze skrzyżowanymi nogami, przy tym cały czas patrząc w jej kierunku. Potwierdzająco kiwnęła głową, a następnie pociągnęła nosem, ręką pocierając oczy. Po jej bladych, lecz brudnych od różnych kosmetyków policzkach spłynęły duże łzy.<br />
-Nie lubię, gdy taki jesteś – odparła płaczliwym głosem spoglądając na mnie. W jej błękitnych i załzawionych oczach dostrzegłem smutek.<br />
-Ja też siebie takiego nie lubię.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghC76P2Gl8jwypCDMfvr74_6rKFdLVMERbRE-WZ7HabXvcB_Q7i3-svP4TQrX2IkB2myUMRLtk55VzyvzFdHd74-bWiajdZ5mXCpaBNV69fjEr2hNWyIUlCY2Fqv_RGFVDHW5GphPKzgc/s1600/tumblr_inline_miznuvl51W1qlvu4g_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="163" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghC76P2Gl8jwypCDMfvr74_6rKFdLVMERbRE-WZ7HabXvcB_Q7i3-svP4TQrX2IkB2myUMRLtk55VzyvzFdHd74-bWiajdZ5mXCpaBNV69fjEr2hNWyIUlCY2Fqv_RGFVDHW5GphPKzgc/s320/tumblr_inline_miznuvl51W1qlvu4g_large.gif" width="320" /></a></div>
-A nie możesz tego jakoś wyłączyć? Powstrzymać? – dopytywała Fleur. Mimo, że ta rozmowa należała do tych smutnych to lekko prychnąłem i słabo uśmiechnąłem się.<br />
-Gdyby tak było już dawno nie byłoby mnie w Rivendale. W ogóle pewnie nigdy bym się tutaj nie pojawił. – W głowie pojawiła mi się wizja normalnego życia. Mimowolnie mój uśmiech rozszerzył się.<br />
-Od jak dawna masz te… - Fleur zawahała się przez moment. – głosy w swojej głowie? – dokończyła niepewnie, skubiąc paznokciem skórkę na palcu.<br />
Przez chwilę się wahałem próbując przypomnieć sobie pierwszą sytuację z głosami, aż w końcu odpowiedziałem:<br />
-Nawet nie potrafię sobie przypomnieć. One zawsze ze mną były, lecz dopiero jakiś czas przed trafieniem do szpitala zaczęły być niemiłe. Ich słowa bardzo mnie raniły i nadal tak niestety jest – dodałem, spuszczając wzrok ze swojej najlepszej przyjaciółki, która niestety nadal płakała. Starała się powstrzymać łzy, ale niestety z trudem jej to wychodziło. Między nami znowu zapadła cisza, a ja słyszałem jak Fleur szybko oddycha.<br />
-Przepraszam – zaczęła nagle, w ogóle na mnie nie spoglądając. – Gdy słyszysz te głosy nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Boje się. To mnie przeraziło, bo nagle powiedziałeś, że się dla mnie nie liczysz. A prawda jest inna, Louis. Jesteś moim całym światem. Kocham cię tak mocno jak kocham Fannie…<br />
-I Zayna – przerwałem chociaż wiedziałem, że nie powinienem. Ona jednak nie zwróciła uwagi na moje słowa.<br />
-Kiedy zacząłeś krzyczeć, że się nad tobą lituję i nie interesuję, pomyślałam gdzie popełniłam błąd. Czy ty naprawdę sądzisz, że się dla mnie nie liczysz? Twoje słowa spowodowały, że zaczęłam się zastanawiać czemu tak sądzisz. W serce został mi wbity nóż.<br />
Farbowana blondynka z trudem wypowiedziała swoje słowa, gdyż krztusiła się własnymi łzami. Nie mogąc znieść jej stanu przysunąłem się do niej i mocno przytuliłem. Moje serce biło bardzo szybko, a ja czułem, że za chwilę po moich policzkach znowu spłyną łzy. Z trudem przełknąłem ślinę narastającą w moim gardle, które było ściśnięte.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitiZnyQvRd65b6WF94CpJRnvpKJ7QtwG1ZctzL7fHVGPXJj6fnSOTFEU9gTKUk3eL1zS_S6_I4gnxpZ-9Rg3NHyYQh5YCxGQdwLgsu7siXTMYsoTdKb-a__xvkhDMmJnMXGuWdR0FE25Q/s1600/lucy-sky-diamonds--large-msg-133874803769_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitiZnyQvRd65b6WF94CpJRnvpKJ7QtwG1ZctzL7fHVGPXJj6fnSOTFEU9gTKUk3eL1zS_S6_I4gnxpZ-9Rg3NHyYQh5YCxGQdwLgsu7siXTMYsoTdKb-a__xvkhDMmJnMXGuWdR0FE25Q/s320/lucy-sky-diamonds--large-msg-133874803769_large.jpg" width="228" /></a>-Ja tak nie sądzę. Ciężko jest mi to wszystko wyjaśnić, Fleur. Te głosy czasem są silniejsze ode mnie. One zaczynają mnie kontrolować. Staram się mieć nad nimi władzę, ale bardzo ciężko jest mi to zrobić. Kocham cię. Jesteś moją młodszą siostrzyczką, o którą ktoś musi dbać.<br />
Moja najlepsza przyjaciółka lekko się zaśmiała. Opierając się o moje ramię spojrzała na mnie i z udawaną powagą powiedziała:<br />
-Ja sama potrafię o siebie zadbać.<br />
-Niestety, ale nie zgodzę się z tobą, Fleur. Nawet nie potrafisz się dobrze pomalować. – Dziewiętnastolatka w dziecinny sposób zrobiła smutną minę, a ja w tym samym momencie przejechałem kciukiem po języku i po chwili zacząłem wycierać umazane policzki mojej przyjaciółki. Jak oparzona odsunęła się ode mnie i ze zmarszczonymi brwiami spytała:<br />
-Co ty do cholery robisz? – W tym samym momencie wycierała wierzchem dłoni miejsce, które przed chwilą czyściłem mokrym palcem. – Jesteś obrzydliwy, Louis.<br />
Głośno zacząłem się śmiać i z trudem mogłem się powstrzymać. Rozbawiała mnie także niezadowolona mina Fleur, która próbowała zachować powagę. Po chwili ona także zaczęła głośno się śmiać.<br />
-Jesteś głupi – powiedziała, gdy po dłuższej chwili, w końcu się uspokoiliśmy.<br />
-A ty głupsza – odparłem w dziecinny sposób wystawiając jej język. Ona zrobiła to samo, po czym mocno mnie przytuliła tak, że położyliśmy się na łóżku. Wtuleni w siebie rozglądaliśmy się po moim pokoju co jakiś czas zerkając na siebie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwLQP19ZzZ57UtEHntoBQuGwaom5ryQPh_J9TJXXTfYkJTQELBou4OD-BAcvCCYFAwS1zjog_hdvHrFjebLI4iq8334f-ha0JgIjOyXGy1_fofpb-L8GlBhF9EaYMmibdTRqAqbukCtbs/s1600/tumblr_mdeb85I4iv1rk57svo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwLQP19ZzZ57UtEHntoBQuGwaom5ryQPh_J9TJXXTfYkJTQELBou4OD-BAcvCCYFAwS1zjog_hdvHrFjebLI4iq8334f-ha0JgIjOyXGy1_fofpb-L8GlBhF9EaYMmibdTRqAqbukCtbs/s200/tumblr_mdeb85I4iv1rk57svo1_500_large.jpg" width="132" /></a>Uwielbialiśmy swoje towarzystwo. Przy sobie czuliśmy się najlepiej i mogliśmy być zawsze sobą. To właśnie Fleur była moją jedyną i najlepszą przyjaciółką i nikim innym nie mógłbym jej zastąpić. Mimo że już niedługo znajdę się w innym szpitalu, to i tak będę o niej pamiętać. Ona tak łatwo nie zniknie z mojego życia i mam nadzieję, że ja też nie zniknę z jej.<br />
Chciałem ją o to spytać, kiedy spoglądając na nią zauważyłem, że w powolny sposób oddycha. Powieki miała przymknięte i dopiero po sekundzie zrozumiałem, że Fleur usnęła. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i całując ją w delikatnie w czubek głowy rzekłem:<br />
-Kocham cię najmocniej na świecie.<br />
Następnie zamknąłem oczy i wtulając się w tą chudą i kościstą nastolatkę, tak samo jak ona usnąłem ciesząc się, że mam przy sobie tak wspaniałą osobę jak ona.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
I mamy następny rozdział. Przyznam szczerze, że myślałam iż perspektywę Louisa będzie się trudno pisało, ale na całe szczęście tak nie było. Oczywiście jak zwykle, mama nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu i z wielką chęcią wyrazicie szczerą opinię na jego temat. Nadal możecie zadawać pytania bohaterom wpisując je pod komentarzem, a na niespodziankę jeszcze będziecie musieli poczekać, ale niektóre osoby powinny się już domyśleć co mamy na myśli :)</div>
<div>
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o życiu prywatnym moim lub Fleur to zapraszam na nasze aski:</div>
<div>
<a href="http://ask.fm/justwilliams">http://ask.fm/justwilliams</a> ---> Elle ♥</div>
<div>
<a href="http://ask.fm/ffranks">http://ask.fm/ffranks</a> ---> Fleur x</div>
<div>
Kochamy i dziękujemy za każdy komentarz, mimo że ich liczba ostatnio bardzo spadła ;c </div>
<div>
<br /></div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com126tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-45915272081429986732013-02-24T10:05:00.000+00:002013-02-24T10:05:20.750+00:0011 rozdział <b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Fleur <a href="http://www.youtube.com/watch?v=V1chOuFZQII" target="_blank">w tle</a></span></i></b><span id="goog_1998181020"></span><br />
<b><i>28 listopada 2012 </i></b><br />
-Więc co chcesz wiedzieć? – spytałam Elle, która siedząc obok mnie z zaciekawieniem mi się przyglądała.<br />
Jej pokój, w porównaniu z moim był czysty oraz zadbany. Na szafce nocnej zauważyć można było jedynie kilka zdjęć, a oprócz kosmetyczki leżącej na komodzie nic nie zwracało większej uwagi. Ścianę ozdabiały tylko kolorowe lampki. Przerażał mnie ten ład i porządek, który nijak pasował do siedemnastolatki. Będąc w jej wieku miałam wielki problem z odnalezieniem podłogi w swojej sypialni, gdyż znajdowało się na niej zbyt wiele niezidentyfikowanych nawet dla mnie rzeczy.<br />
-Najlepiej wszystko – odpowiedziała nieśmiało. W jej głosie słychać było ekscytację, którą starała się ukryć. Niestety Bambi łatwo było rozszyfrować. Nie umiała ukrywać swoich uczuć i to ją niszczyło. Tak jak mnie kiedyś.<br />
Z trudem przełknęłam ślinę, gdyż gula narastająca w moim gardle uniemożliwiła mi to. Kilka razy odchrząknęłam chcąc uspokoić swój głos, który zapewne w czasie opowiadania mojej przeszłości nie raz się załamie. Nie chciałam tego robić, jednak wiedziałam, że tylko w ten sposób będziemy mogły się do siebie jakoś zbliżyć i przez to uniknąć niepotrzebnych sprzeczek.<br />
Po trwającej przez długi czas ciszy, zaczęłam unikać kontaktu wzrokowego z Elle i rozpoczęłam opowiadać jej swoją historię:<br />
-Urodziłam się dwudziestego piątego czerwca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku w Paryżu. Niestety nie pamiętam Francji, gdyż wyprowadziliśmy się do Londynu, gdy miałam tylko kilka miesięcy. Nigdy nie mieliśmy problemu z pieniędzmi, a nawet żyło mi się bardzo dobrze, gdyż jako dziecko dostawałam wszystko co chciałam. Na dodatek zaoferowano w Anglii mojemu tacie jeszcze lepszą posadę, więc wraz z mamą zdecydowali się opuścić Paryż. Nie wiem czy to była dobra decyzja, gdyż wszystko powoli zaczęło się rujnować. Moja mama, była bardzo dobrą baletnicą i myślę, że ten talent odziedziczyłam po niej. Niestety tak jak ona, zmarnowałam swoją szansę na rozwój w tym kierunku. Kilka miesięcy przed zajściem w ciążę, mama poważnie złamała nogę w czasie castingu do „Jeziora Łabędziego”. Oczywiście z powodu kontuzji nie mogła wystąpić i wydaje mi się, że z racji niespełnionych marzeń oraz ambicji tak bardzo dbała o mój rozwój taneczny. Ojciec był pracoholikiem, który biegał z biura do biura i jedyną rzeczą jaka go interesowała było to, czy mama przypadkiem nie wydała zbyt wiele pieniędzy na moje lekcje baletu, różne stroje i inne głupstwa. Gdy byłam małym dzieckiem zawsze czekałam na niego do późna, by opowiedział mi bajkę lub zaśpiewał do snu. Uwielbiałam gdy nucił mi jedną z francuskich kołysanek i mimo, że nie rozumiałam wtedy jej słów to usypiałam przy niej natychmiastowo. Byłam córeczką tatusia, którego niestety prawie nigdy przy mnie nie było. Z wiekiem oczywiście stawał mi się obojętny, a moją jedyną miłością był balet.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Byłam żywym dzieckiem, lubiącym się wygłupiać. W łatwy sposób komunikowałam się z innymi baletnicami, lecz jako siedmio lub ośmiolatki nie wiedziałyśmy na czym tak naprawdę polegała sztuka baletu. Dopiero w późniejszych latach zrozumiałam ile muszę poświęcić, by spełnić swoje marzenia.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_7YflIpKuHtnCcaVhkj88keJPBMS4K5LMLLx9m1GHhJNqdfWm2K2hBj10ASOTDskYsKbANEjowabyQ4OFppQIMyJ9EJZTVSYF480-rchuY0ANJ-5CD-bU2p3prxYUmEsuU-Sp97F0JP8/s1600/tumblr_m2h9pfP00S1qbdq9so1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="135" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_7YflIpKuHtnCcaVhkj88keJPBMS4K5LMLLx9m1GHhJNqdfWm2K2hBj10ASOTDskYsKbANEjowabyQ4OFppQIMyJ9EJZTVSYF480-rchuY0ANJ-5CD-bU2p3prxYUmEsuU-Sp97F0JP8/s320/tumblr_m2h9pfP00S1qbdq9so1_500_large.gif" width="320" /></a>Odkąd pamiętam dla mojej mamy liczył się tylko balet i mój rozwój w tym kierunku. Piwnicę w naszym domu przerobiła na salę taneczną, gdzie w tygodniu szkolnym codziennie o szóstej musiałam ćwiczyć. Możesz sobie pomyśleć, że to była jakaś męczarnia wstawać tak wcześnie, kiedy miałam osiem lat, ale tak nie było. Uwielbiałam i nadal uwielbiam tańczyć i to się dla mnie liczyło. W weekendy pozwalała spać mi do dziewiątej, dziwiłam się kiedy to w święta budziła mnie dopiero o dziesiątej. Oczywiście popołudniu także miałam wielogodzinne treningi. Mimo ciężkiej pracy na lekcjach baletu, wracałam do domu i po zjedzeniu kolacji szłam z mamą do piwnicy, gdzie pokazywałam jej jak tańczę i czego się w ciągu dzisiejszych zajęć nauczyłam. Nie zawsze była szczęśliwa z efektów, ale często powtarzała mi, że jestem najlepszą baletnicą na świecie. Wierzyłam w jej słowa i ciężko było mi wmówić, że jest inaczej. Niestety przekonałam się o tym w momencie, gdy przyjęto mnie do prestiżowej szkoły baletu.<br />
Miałam wtedy prawie trzynaście lat, gdy do mojej mamy zadzwonili z propozycją uczenia mnie. Pamiętam, że od tego dnia moi rodzice zaczęli często się kłócić. W ten wieczór ojciec krzyczał na mamę, że nie powinna skupiać się tylko na moim bezsensownym tańcu, z którego nigdy w życiu nie utrzymam swojej rodziny. Przez większość nocy płakałam. Nie lubiłam gdy rodzice się kłócili, a to zdarzało się coraz częściej.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHiaFvQsUu1ufi2XzbcE5-wgpeQwLa0zNtc-eFoW8S6z2nvlR1K7dgOeauuga4S70bis0CybNSAkAM9E8FmVeBnGOx88pj7A7yoLjqJOb4xHzYxUwDrIyu_hEqSjORILQs-RS-POVbLh4/s1600/tumblr_larytzfDzB1qcjewbo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHiaFvQsUu1ufi2XzbcE5-wgpeQwLa0zNtc-eFoW8S6z2nvlR1K7dgOeauuga4S70bis0CybNSAkAM9E8FmVeBnGOx88pj7A7yoLjqJOb4xHzYxUwDrIyu_hEqSjORILQs-RS-POVbLh4/s320/tumblr_larytzfDzB1qcjewbo1_500_large.gif" width="320" /></a>Gdy tylko wraz z mamą pojawiłam się w szkole po zachowaniu uczniów widziałam, że mnie okłamywano. Przyglądając się temu jak wspaniale i perfekcyjnie tańczą, zaczęłam się<br />
bać, a do oczu napłynęły mi łzy. Moja pewność siebie tego dnia zniknęła, a ja zaczęłam stawać się inną osobą. Z radosnej i żywej trzynastolatki, która miała wielu znajomych, stałam się osobą cichą i samotną. Nie lubiano mnie i wtedy zrozumiałam słowa mojej byłej nauczycielki tańca „Możesz ćwiczyć całymi dniami, lecz to nie brak energii cię zniszczy, ale ludzie, których poznasz”. Miała rację. Już na pierwszych zajęciach dwie dziewczyny, które jak później się dowiedziałam, były najlepszymi tancerkami w szkole, obrażały mnie mówiąc, że powinnam raczej wybrać się do McDonalda, by jeszcze bardziej przytyć. W porównaniu z nimi wszystkimi wyglądałam grubo. Ich krytyka bardzo mnie bolała i już pierwszego dnia wybiegłam z prób płacząc. Nigdy nie spotkałam się z tak wrednymi osobami, ale wiedziałam, że nie powinnam przejmować się ich zdaniem. Wróciłam na zajęcia i udawałam, że ich słowa mnie nie ruszają, jednak to naprawdę bolało. Nie lubiłam chodzić na te lekcje, jednak kochałam tańczyć. Na każdych próbach Christina i Lizza, bo tak się nazywały, naśmiewały się ze mnie, a czasem ciężko powstrzymać było łzy. Kilka miesięcy później stałam się obojętna na to, że nazywają mnie grubaską, hipopotamicą, kretynką, frajerką i tak dalej. Bardziej bolała mnie świadomość, że jestem sama i nie mam żadnych przyjaciół.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Któregoś dnia ogłoszono casting do przedstawienia i oczywiście musiałam na niego pójść. Wybrano mnie do zatańczenia głównej partii, jednak był jeden zarzut. Musiałam zrzucić kilka zbędnych kilogramów. Oczywiście się zgodziłam, bo przecież jeśli chcę to mogę. Od tego momentu zaczęłam niszczyć samą siebie, ale pomagali mi też w tym rodzice. Ojciec, który często kłócił się z moją mamą mówiąc, że balet jest niepotrzebny nagle chciał, bym grała we wszystkich przedstawieniach główne role. Mama jedynie zmuszała<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9RpnS9ym6veeWrnMyNAGe7w9BWFSfCAg-Z7exgKyG2EZwbvtJkWGXVsjWhgnAVGL6Bsmp7nwvM4F9dtY6b4Xmzjr5gneuxrG8fjjKWAeOGfNfYRXbv_-fK4o6SJcp14mZbogCEbu23BA/s1600/tumblr_mcf9r7xS1o1rez7aeo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="182" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9RpnS9ym6veeWrnMyNAGe7w9BWFSfCAg-Z7exgKyG2EZwbvtJkWGXVsjWhgnAVGL6Bsmp7nwvM4F9dtY6b4Xmzjr5gneuxrG8fjjKWAeOGfNfYRXbv_-fK4o6SJcp14mZbogCEbu23BA/s320/tumblr_mcf9r7xS1o1rez7aeo1_500_large.gif" width="320" /></a>mnie do częstszych treningów, jednak sama miałam też na to ochotę, gdyż musiałam schudnąć. Zaczęłam biegać z rana oraz ograniczyłam ilość jedzenia. Traciłam wagę i widać było znaczącą różnicę w moim wyglądzie, niestety nadal mi dokuczano. Ponownie zrozumiałam słowa mojej byłej nauczycielki tańca. By przetrwać musiałam stać się taka jak Christina i Lizza. Zaczęłam odpowiadać na ich zaczepki i pokazywałam im, że nie jestem już słaba.<br />
Przygotowania do przedstawienia trwały ponad pół roku, a ja przez ten czas traciłam wiele na wadze. W dzień występu nie czułam się najlepiej, ale wszystko pogorszyła wiadomość mojej mamy, która chwilę przed występem poinformowała mnie, że jest znowu w ciąży, i że pod koniec listopada urodzi. Bardzo się zdziwiłam, gdyż nigdy nie sądziłam, że w wieku czternastu lat będę mieć siostrę. Nie wiem dlaczego, ale nagle zwymiotowałam. Sądziłam, że do występu wszystko będzie dobrze, ale niestety bóle żołądka nie ustępowały i zastąpić mnie musiała Christina. Płakałam, gdy mnie o tym poinformowano.<br />
Po tym zdarzeniu stawałam się coraz słabsza. Wmówiłam sobie, że tak naprawdę oddali moją rolę Christinie, bo ja byłam beznadziejna. Ćwiczyłam więcej, mniej jadłam, a przez to byłam coraz bardziej zmęczona. Wszystko zaczęło się niszczyć w momencie, gdy urodziła się moja siostra. Cały czas płakała, uniemożliwiając mi przy tym odpoczynek. Na dodatek rodzice prawie codziennie się kłócili i atmosfera w domu była bardzo napięta. Oprócz ciężkich chwil w domu nadal dokuczano mi w szkole, co jeszcze bardziej mnie denerwowało.<br />
Pierwszą dawkę narkotyków wzięłam dwa dni przed Wigilią. Tego dnia na treningu czułam się okropnie. Zmęczenie i osłabienie organizmu dawało mi się we znaki. Pamiętam, że byłam bardzo blada i gdyby nie osoby stojące obok mnie to najprawdopodobniej upadłabym na ziemię. Nie zemdlałam lecz moje mięśnie nie miały nawet siły, by mnie utrzymać. Trenerka powiedziała mi bym po zajęciach poszła coś zjeść. Nie chciałam się zgodzić, gdyż jedzenie to był mój wróg. Moja dzienna dawka nie przekraczała pięciuset kalorii, a na dodatek byłam wegetarianką od kilku lat. Długo namawiała mnie na to, bym cokolwiek zjadła aż w końcu się zgodziłam. Po treningu poszłam do pobliskiego baru, ale po drodze wpadłam na nastolatka, którego nie raz widziałam pod naszą szkołą. Wiedział jak mam na imię, wiedział kim jestem. Okazało się, że nazywa się Tommy, ma siedemnaście lat i od jakiegoś czasu sprzedaje narkotyki baletnicom z naszej szkoły. Powiedział mi, że nie tylko ja przesadziłam z odchudzaniem, i że jeśli chcę odzyskać energię przy tym nic nie jedząc, to on może mi pomóc. Przez chwilę się wahałam, jednak jego uśmiech oraz śliczne brązowe oczy<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjCXionFk1CljHiFv2HBE0YKN1ZXCej2cBPcRqrSbn7ksIQfTEDxZu-z0YsmD89SYfoqBqpCIsUCAidNMjKv3jiAzhlPWoPIDnqZ4vL0X7BBRGQN_I05nxyQr2bRAQ_brz0oiBrP0V-jc/s1600/tumblr_m0ztp3UB7g1qda0ceo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjCXionFk1CljHiFv2HBE0YKN1ZXCej2cBPcRqrSbn7ksIQfTEDxZu-z0YsmD89SYfoqBqpCIsUCAidNMjKv3jiAzhlPWoPIDnqZ4vL0X7BBRGQN_I05nxyQr2bRAQ_brz0oiBrP0V-jc/s320/tumblr_m0ztp3UB7g1qda0ceo1_500_large.gif" width="320" /></a>sprawiły, że nie mogłam mu odmówić. Myślałam, że jestem w nim zakochana, ale to nie była prawda. To było tylko głupie zauroczenie. Nie pamiętam dokładnie tego wieczoru, ale wiem, że byliśmy na jakieś domówce u jego znajomych, a ja do domu wróciłam dopiero w Wigilię. Rodzice byli na mnie wściekli, gdyż przez dwa dni nie wiedzieli co się ze mną działo. Ja sama również nie wiedziałam. Pewna byłam tylko tego, że chcę więcej czasu spędzać z Tommy’m, gdyż tylko on mógłby uratować mnie od tego wszystkiego.<br />
Z czasem zaczęłam ćpać więcej. Dawało mi to energię nie tylko fizyczną, ale także psychiczną. Wyzwiska Christiny i jej znajomych na mnie już nie działały. Śmiałam się z nich, a następnie zaczynałam się z nimi kłócić. To właśnie Tommy mnie zmienił. Z grzecznej i cichej osoby, takiej jak ty Bambi, stałam się wredna, samolubna oraz tajemnicza. Wiedziałam, że nie mogę okazywać słabości oraz tego, że coś jest nie tak.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPIaOVcEB_lcT7p1Gy6nzLDWwKFznoo-ILm0V5anX3N7N0mCBuPH66MldQlZWd54drEjKuHWHBsdMkk4EaktJYg4Do5GSWi3WHkhxSeT05Azk48m9DryfYlcb0wJlyY5sqfKavkzYix7o/s1600/285711_549683951737920_1307662252_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPIaOVcEB_lcT7p1Gy6nzLDWwKFznoo-ILm0V5anX3N7N0mCBuPH66MldQlZWd54drEjKuHWHBsdMkk4EaktJYg4Do5GSWi3WHkhxSeT05Azk48m9DryfYlcb0wJlyY5sqfKavkzYix7o/s320/285711_549683951737920_1307662252_n.jpg" width="320" /></a></div>
Fannie dorastała i stawała się moim oczkiem w głowie. Nigdy nie sądziłam, że można kogoś tak bardzo pokochać. Byłam przy niej zawsze. To ja pierwsza widziałam jak się uśmiechnęła, jak powiedziała pierwsze słowo lub jak zaczęła stawiać pierwsze kroki. Kiedy miałam szesnaście lat, ona już chodziła i mówiła. Z samego rana usłyszałam jak moi rodzice rozmawiają o tym, że Fannie tak samo jak ja będzie baletnicą. Byłam wściekła, gdyż wiedziałam, że ją to zniszczy, tak samo jak mnie. Zaczęłam kłócić się z rodzicami, którzy nie dali sobie nic wyjaśnić. Ożywiona poranną kłótnią poszłam na trening, a tam niestety emocje wzięły górę. Christina od samego rana żartowała sobie ze mnie, a w czasie zajęć zaczęła nazywać mnie pieprzoną anorektyczką, która po kątach pieprzy się z dilerem narkotykowym. Jej słowa sprawiły, że wybuchłam i z całej siły uderzyłam ją z pięści w twarz. Podobno miała złamany nos, ale słyszałam to tylko z plotek, gdyż po tamtym zdarzeniu wybiegłam ze szkoły. Oczywiście pobiegłam do Tommy’ego, który wręczył mi kolejną, sporą dawkę narkotyków. Ponownie wróciłam do domu po kilku dniach i na kłótni z rodzicami się nie skończyło. Za pobicie Christiny wyrzucono mnie ze szkoły i w sposób natychmiastowy przeniesiono mnie do publicznej. Nie da się opisać wściekłości rodziców. Przez ponad miesiąc ojciec z samego rana woził mnie do szkoły i zabierał z niej po lekcjach. Nie mogłam nigdzie wychodzić i nie miałam skąd zdobyć dla siebie narkotyków.<br />
Te dni były dla mnie czymś okropnym. Mój organizm się odtruwał. Miałam drgawki, ciągle wymiotowałam, miałam zimne poty, strasznie bolał mnie żołądek. Zdarzało się, że nawiedzały mnie różne zwidy. Raz było mi gorąco, a chwilę później lodowato. Nie umiałam usiedzieć w jednym miejscu i na dodatek cały czas się trzęsłam. Co chwilę kłóciłam się z niczego nie świadomymi rodzicami, chociaż co do tego nie jestem pewna. Nie zostawiali mnie z Fannie, gdyż się bali. Uważali, że jeśli nie jestem w stanie zaopiekować się samą sobą, to nigdy nie będę w stanie opiekować się moją młodszą siostrą.<br />
Kiedy już ucichła moja sprawa z pobiciem, rzadko ćwiczyłam balet. W momencie, gdy mój domowy areszt się skończył byłam pewna, że jestem uzależniona od narkotyków i poszłam od razu do Tommy’ego. Codziennie się z nim spotykałam, aż w końcu zostaliśmy parą. Jeśli to można było nazwać związkiem. Miałam nie całe siedemnaście lat kiedy zrobiłam to pierwszy raz. Były mi dobrze, bo zawsze chciałam to zrobić z osobą, którą rzekomo kocham. Można powiedzieć, że byłam szczęśliwa, ale rodzice to psuli. Każdego dnia się kłócili o wszystko obwiniając mnie. Nie raz siedziałam z Fannie w jej pokoju przy tym słuchając jak rodzice krzyczą obrażając własne dziecko. Mówili, że jestem bezużyteczna, i że zaprzepaściłam swoją szansę na wybicie się w jakikolwiek sposób. Było mi ciężko znieść coś takiego, ale nie mogłam pokazać Fannie, że się martwię. Dla niej zawsze byłam uśmiechnięta.<br />
Kilka miesięcy po tym jak skończyłam osiemnaście lat zauważyłam Tommy’ego, który będąc na spacerze całował się z Christiną. Zabolał mnie fakt, że robił to z moim wrogiem. Byłam wściekła i zrozumiałam wtedy, że to było tylko zauroczenie. Oczywiście nie próżnowałam, gdyż szybko znalazłam sobie nowego chłopaka, z którym się świetnie się bawiłam. Narkotyki mnie pogrążyły i nic, ale to zupełnie nic mnie nie obchodziło.<br />
Mój kontakt z Tommy’m się utrzymywał, gdyż w związku byłam z Freddy’m, jego najlepszym przyjacielem. Myślę, że to właśnie przez mojego byłego chłopaka moja choroba się pogłębiała. Często powtarzał mi, że jestem gruba i powinnam schudnąć. Mówił mi, że jestem najbrzydszą osobą na świecie. Nie wiem czemu to robił, ale czasem myślę, że z zazdrości. To przez niego nic nie ma dla mnie większego znaczenia. Nie lubię jeść, nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Nie lubię ludzi, szybko mnie denerwują, ale lubię za to narkotyki, mimo że niszczą mnie od środka.<br />
Kilkanaście dni przed tym jak trafiłam do Rivendale Hospital siedziałam wraz z Fannie w moim pokoju. Leżałyśmy na moim łóżku wtulone w siebie. Opowiadałam jej jakąś bajkę na dobranoc, kiedy nagle do mojego pokoju wpadli rodzice. W ręce trzymali mały woreczek foliowy, w którym znajdował się biały proszek. Nie zważali na to, że na kanapie leży Fannie, która ze łzami w oczach nam się przyglądała. Krzyczeli, że wiedzieli o moich problemach z narkotykami. Gdybym nie zostawiła kokainy w kieszeniach kurtki, to na pewno nic by nie znaleźli. Kazali mi się wynieść z domu i nigdy więcej nie kontaktować z Fannie. Ciężko było powstrzymać łzy i gdyby nie moja siostra, którą przytulałam to zapewne płakałabym jak małe dziecko. Obiecałam jej, że zawsze będę się z nią kontaktować i nigdy o niej nie zapomnę. Od razu po opuszczeniu domu poszłam do Freddy’ego i Tommy’ego, którzy razem spędzali popołudnie. Powiedziałam im co się stało, a oni zaproponowali mi bym wciągnęła, gdyż narkotyki powodują, że wszystko staje się lepsze. Sama zdecydowałam się na sporą dawkę kokainy, którą później popiłam wódką. Znowu nie wiem jak wyglądał ten dzień, ale obudziłam się w szpitalu. Wychodzi na to, że picie alkoholu i mieszanie go z silnymi środkami odurzającymi nie jest dobrym pomysłem, zwłaszcza, że twój żołądek od dłuższego czasu był pusty. Z historii, która opowiedział mi lekarz zemdlałam na ulicy, a ktoś zadzwonił na pogotowie i poinformował o zdarzeniu. Jak się później dowiedziałam od Tommy’ego, którego odwiedzałam, gdy dostawałam przepustkę, podobno pokłóciłam się z Freddy’m i wściekła ich zostawiłam. Gdyby mój były chłopak za mną nie poszedł to najprawdopodobniej umarłabym na ulicy. Tommy może był dupkiem, ale gdyby nie on to bym teraz byłabym martwa<br />
W szpitalu rodzice odwiedzili mnie tylko raz. Powiedzieli mi tylko, że zapisali mnie na leczenie, i że mój kontakt z Fannie zostanie urwany, gdyż ich córka nie może znać narkomanki. Nie kłóciłam się z nimi w tej kwestii, gdyż wiedziałam, że moja młodsza siostra nie może znać mnie od tej strony.<br />
Może ci się wydawać, że gdy pojawiłam się w szpitalu wszyscy mnie od razu pokochali, ale tak nie było. Sądziłam, że nie ma tak złej osoby jak ja, jednak się myliłam. Była tutaj taka Elisabeth. Z jakiegoś powodu mnie nienawidziła, ale martwiła się o mnie. Powiedziała, że jeśli chcę tutaj przetrwać to nie mogę być ciamajdą. Nauczyła mnie jak być stanowcza, a niecały miesiąc po moim pobycie w szpitalu, ona zniknęła. Nie wróciła z przepustki i najprawdopodobniej uciekła, gdyż nikt nie mógł jej znaleźć. Po jej zniknięciu to ja zajęłam jej miejsce. I wszyscy nagle stali mi się bliscy. Co chwilę przybywały nowe osoby, które mnie szanowały i lubiły. Podobało mi się to i dopiero tutaj poczułam się dobrze. Traktuje większość pacjentów jak rodzinę i są dla mnie najważniejsi. Zwłaszcza Louis, który od początku traktował mnie najlepiej. Od razu się polubiliśmy i staliśmy się bliskimi przyjaciółmi.<br />
Moja przygoda z Chuckiem zaczęła się niecałe półtora miesiąca po tym, jak pojawiłam się w szpitalu. Od Emmy dostałam narkotyki i w momencie, gdy widać było po mnie że jestem pod ich wpływem, mój psycholog zabrał mnie do swojej sypialni, gdzie położył na łóżko bym doszła jakoś do siebie. Nagle tak się stało, że mnie pocałował, a ja to odwzajemniłam. Po chwili uprawialiśmy seks. Nigdy nie sądziłam, że będzie łączyło mnie coś z psychologiem. I pewnie się zastanawiasz czy go kocham, ale sama nie wiem. Świadoma jestem uczuć, którymi darzę Zayna.<br />
Poznałam go jako pierwszego. Gdy tylko go zobaczyłam wiedziałam, że między nami coś będzie. Siedział pod gabinetem Chucka w za dużym swetrze, obcisłej koszulce oraz spodniach, a stopy miał bose. Swoje czarne włosy miał w nieładzie, a na twarzy zauważyć można było kilkudniowy zarost. W buzi trzymał papierosa, którego palił. Kiedy nas zauważył szeroko uśmiechnął się, a ja poczułam się inaczej, tak dziwnie. Chciał porozmawiać z Chuckiem o tym kiedy dostanie przepustkę, ale powiedział, że ta sprawa może poczekać. Nim wraz z psychologiem oraz moimi rodzicami weszliśmy do jego gabinetu, z drugiego pomieszczenia wyszła wysoka, szczupła, brązowowłosa dziewczyna, której nadgarstki były owinięte bandażami. Podeszła do Zayna i zaczęła go całować, a mi przez głowę przeszła myśl, że chyba lepiej było umrzeć. To była Elisabeth, która była jego dziewczyną. Oboje bardziej traktowali to jak rozrywkę, bo już od dłuższego czasu nudziło im się w szpitalu. Pierwszy raz z Zaynem pocałowałam się gdy całą grupą bawiliśmy się w chowanego. Zabrał mnie do ogrodu, a tam ukryliśmy się za drzewem. Zaczęliśmy się całować, ale sądziłam, że to jednorazowa przygoda. Zdziwiłam się, gdy w nocy przyszedł do mojego pokoju i spytał się czy może spać dzisiaj ze mną. Oczywiście wiedziałam jak to się skończy.<br />
Nie wiem tak naprawdę, po co opowiadam ci to wszystko. Nie mogę cię nazwać moją przyjaciółką, Bambi, bo cię nie znam. Ale gdy na ciebie patrzę i widzę jak myślami uciekasz gdzieś indziej zastanawiam się, co siedzi w tej twojej małej, blond główce i wiem, że po tamtym zdarzeniu tylko o tym myślisz. To cię niszczy, a ja nie chcę by tak było. Wtedy, gdy próbowałaś popełnić samobójstwo przeraziłam się. Śmierć nie jest rozwiązaniem. Tylko tchórze popełniają samobójstwo, a ty do nich nie należysz. Musisz się przed kimś otworzyć, ale to nie może być psycholog. Potrzebujesz osoby, której zaufasz i pomyślałam, że może nią być Niall. Jesteście ze sobą blisko i bardzo się lubicie. Uwierz mi, że rozmowa z kimś na kim ci zależy naprawdę potrafi pomóc. – Elle z szeroko otwartymi oczami przyglądała mi się. W jej niebieskich tęczówkach czasem pojawiały się łzy, a na końcu szybkim ruchem ręki otarła jedną spływającą po jej policzku.<br />
-Czemu sądzisz, że zależy mi na Niallu? – spytała Bambi. Miałam nadzieję, że nie będzie chciała kontynuować ze mną rozmowy na temat mojej przeszłości, gdyż nie chciałabym odpowiadać na jakieś bezsensowne pytania. Wszystko co powinna wiedzieć już jej powiedziałam.<br />
-Widzę jak na niego patrzysz. Nie traktujesz go jak kolegę. – Policzki blondynki zarumieniły się i szybko spuściła wzrok.<br />
-Jest ładny, jednak nie potrafię – odparła nieśmiało. – Po tamtym zdarzeniu, nie mogę – dodała, a ja zauważyłam, że na pościeli pojawił się mały mokry ślad. Zrozumiałam, że gwałt zrujnował tej siedemnastolatce życie. Naprawdę bardzo jej współczułam.<br />
-Nie mówię byś z nim była. Bądźcie przyjaciółmi, a później wszystko się jakoś potoczy. On ci z tym wszystkim pomoże. Nie marnuj swojej szansy, tak jak ja zmarnowałam swoją – rzekłam, a Elle zdziwiona spojrzała na mnie.<br />
-Co masz na myśli? – Zmarszczyła brwi, zastanawiając się o co mi chodzi.<br />
-Może Zayn nie wie nic o moim romansie z Chuckiem, ale kiedyś na pewno się dowie. Pewnie pomyślałaś, że powinnam sama mu o tym powiedzieć, jednak nie mogę. Nie potrafię zranić osoby, na której najbardziej mi zależy. Oprócz niego i Louisa nie mam nikogo, a sama wiesz, że Lou zaraz mnie opuści.<br />
-Lou cię nigdy nie zostawi. On zawsze będzie cię kochał tak jak większość osób w szpitalu. Zależy im na tobie.<br />
-A tobie? Zależy ci na mnie? – spytałam przyglądając się zdziwionej Elle. Przez chwilę wahała się nad odpowiedzią, aż w końcu odparła.<br />
-Chciałabym cię najpierw poznać – odpowiedziała nieśmiało, a ja pewna byłam, że po tej rozmowie nasze relację się zmienią.<br />
Przez dłuższy okres czasu siedziałyśmy w milczeniu i w pewnym momencie, bawiąc się swoimi dłońmi powiedziałam:<br />
-Wszystkiego najlepszego Elle.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
-Chciałeś mnie widzieć? – spytałam wchodząc do gabinetu należącego do brązowowłosego.<br />
Chuck siedział przy biurku znajdującym się pod oknem. Odwrócony był w stronę szyby i z zaciekawieniem przyglądał się widokom. Po jego zgarbionej sylwetce oraz włosach ułożonych w nieładzie, domyśliłam się, że coś jest nie tak. W momencie kiedy usłyszał, moje kroki odwrócił się i z roztargnieniem wskazał dłonią bym usiadła naprzeciwko niego na wiklinowym krześle.<br />
Moje serce zaczęło bić szybciej, gdyż stan w jakim był Charles przyprawiał mnie o lęk. Rzadko go można było takiego zobaczyć, zazwyczaj wtedy działo się coś naprawdę złego.<br />
Kiedy usiadłam niebieskooki z zaciekawieniem mi się przyglądał, aż w końcu rzekł:<br />
-Pamiętasz, że mama Louisa proponowała tobie spędzenie Wigilii u nich w domu? – spytał, nie oczekując jednak ode mnie żadnej odpowiedzi. – Z Clarissą bardzo długo dyskutowaliśmy na ten temat z Lukiem, ale niestety nie uzyskaliśmy od niego takiej zgody. Nie możemy obarczyć rodziców Louisa opieką nad tobą, gdyż nie są twoimi prawnymi opiekunami.<br />
Przez dłuższy moment w osłupieniu przyglądałam się Chuckowi, który z troską w oczach mi się przyglądał. Z powodu złości, która we mnie rosła ręką zrzuciłam lampę znajdującą się na wiklinowym stoliku, który stał przy fotelu.<br />
-Fleur… - zaczął ze spokojem Chuck.<br />
-Dlaczego?! Spędziłabym tam tylko jeden, pieprzony dzień! Przecież nigdzie nie ucieknę! – krzyczałam zdenerwowana.<br />
Psycholog podniósł się ze swojego miejsca i w szybki sposób podszedł do mnie, kucając przede mną i chwytając moje dłonie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiWFxRMdJwb6xabjCAa6gKGngHfmdFJtdxpd6Ps5vot-DpYikenRoS7-Pb510lyr8HIU-3JpmmTO2vnJPRoHIJy9zQ3DIBHPsHev6mHOEr3DBDoNu9QG5IMbrMFiiGioGe1xKoXlAF3eE/s1600/tumblr_mb9y2kwms81rb19jeo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiWFxRMdJwb6xabjCAa6gKGngHfmdFJtdxpd6Ps5vot-DpYikenRoS7-Pb510lyr8HIU-3JpmmTO2vnJPRoHIJy9zQ3DIBHPsHev6mHOEr3DBDoNu9QG5IMbrMFiiGioGe1xKoXlAF3eE/s320/tumblr_mb9y2kwms81rb19jeo1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Fleur, spójrz na mnie – poprosił ze spokojem. Ze wściekłością spojrzałam na niego i w jego błękitnych tęczówkach dostrzegłam smutek pomieszany ze zmęczeniem. – Wiem, że chciałabyś spędzić święta z Louisem, ale naprawdę nie możemy nic z tym zrobić. Pamiętaj, że masz nas. – Po tych słowach przybliżył się i w delikatny sposób pocałował mnie w usta. Z każdą sekundą robił to zachłanniej, tak jakby chciał je mieć tylko dla siebie. Niestety one należały do kogoś innego.<br />
-Muszę już iść, Chuck – odparłam, odsuwając go od siebie i podnosząc się z fotela. Brązowowłosy ze zdziwieniem spytał:<br />
-Gdzie?<br />
-Muszę z kimś porozmawiać.<br />
W pośpiechu opuściłam jego gabinet, a następnie ruszyłam w kierunku schodów. Zdziwiłam się, gdy na stopniach prowadzących na trzecie piętro siedziała osoba, którą chciałam teraz zobaczyć.<br />
Ciemny blondyn z papierosem w buzi trzymał w dłoni jakieś zdjęcie, które w nerwowy sposób odwracał. Mężczyzna, gdy tylko mnie zobaczył, wierzchem ręki wytarł swoje oczy. Jego dzień także nie należał do tych najlepszych. Usiadłam obok niego, a on w moim kierunku przysunął papierosa, którego już prawie kończył.<br />
Siedzieliśmy w milczeniu do momentu aż nie skończyłam go palić. Na całe szczęście Amfa pomyślał o popielniczce, w której mogłam zgasić papierosa.<br />
-Nie pozwoliła ci z nią porozmawiać? – spytałam, wiedząc jak ważny jest dzisiejszy dzień. Dziewiętnastolatek pociągnął nosem, próbując powstrzymać łzy, po czym ze złością rzekł:<br />
-Jaki ja byłem głupi, że wtedy odszedłem. – Twarz zakrył swoimi szczupłymi dłońmi. – Wiedziałem, że nie powinienem słuchać Natalie. Byliśmy wspaniałą parą przez te cztery lata, a wszystko zaczęło się pieprzyć gdy zaszła w ciążę. Byłem tak cholernie przerażony. Miałem przecież tylko osiemnaście lat i żadnej szansy na zdobycie porządnej pracy. Byłem przecież pieprzonym narkomanem, który żył ze sprzedawania narkotyków. Gdy Jullie się urodziła, nasze życie się układało. Po roku wszystko zaczęło się komplikować. Wyrzucono mnie z dorywczej pracy i jedynym sposobem na utrzymanie naszej trójki było sprzedawanie prochów. Natalie się to nie podobało. Nie chciała, by ojciec jej dziecka był narkomanem, a ja nie potrafiłem przestać. Pozwoliłem im mnie zostawić. Tak cholernie tego żałuje – dodał. Płakał i nie wstydził się tego okazywać.<br />
Jako jedna z nielicznych osób znałam jego przeszłość i wiedziałam, że ma córkę. Zrobiło mi się go szkoda, zwłaszcza, że często przyglądał się zdjęciu małej dziewczynki o ciemnych blond włosach i takich samych oczach jak jej ojciec. Jullie była podobna do Amfy, który nie mógł się z nią spotykać. Jego była dziewczyna nie pozwalała mu się z nią kontaktować. Nawet w dzień jej drugich urodzin.<br />
Zabrałam mu zdjęcie jego córki i ze smutkiem w oczach mu się przyglądałam. Nie znałam matki dziecka, ale podobieństwo między Jullie, a ojcem było widoczne.<br />
-Będzie dobrze, Amfa – zwróciłam się do mojego rówieśnika siląc się na spokój w głosie.<br />
-Nie będzie – odparł. – Wszystko z czasem się spieprzy, Florence. Szczęśliwe zakończenie istnieje tylko w bajkach, a nasze życie takie nie jest.<br />
Ze łzami w oczach spojrzał na mnie, a po chwili mocno mnie przytulił. Płakał, co chwilę krztusząc się powietrzem. Przymknęłam oczy próbując ukryć swoje łzy, które niestety spływały po moich policzkach. Wszystko kiedyś się spieprzy, a ja musiałam być na to gotowa.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i zachęcam do komentowania, gdyż jest tak wiele obserwujących, a mało kto to robi ;c</div>
<div>
Następny będzie z perspektywy Louisa więc możecie się spodziewać czegoś dziwnego. Miejmy nadzieję, że go nie zniszczę. </div>
<div>
Na niespodziankę jeszcze musicie poczekać:)</div>
<div>
Jeśli chcecie zadać jakieś pytanie bohaterom to możecie pisać w komentarzach.</div>
<div>
A jeśli chcecie czegoś się dowiedzieć o naszym życiu prywatnym to zapraszam tutaj:<br />
<b><i><a href="http://ask.fm/justwilliams"><span style="color: #4c1130;">http://ask.fm/justwilliams</span></a></i></b></div>
<div>
<b><i><span style="color: #4c1130;"><a href="http://ask.fm/ffranks">http://ask.fm/ffranks</a></span></i></b></div>
<div>
<b><i>♥</i></b></div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com85tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-67354443556355627152013-02-17T09:00:00.000+00:002013-02-22T19:14:18.271+00:0010 rozdział <br />
<b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Elle <a href="http://www.youtube.com/watch?v=A-Fg9wI-D1E" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<b><i>28 listopada 2012 </i></b><br />
<i>Z mocno bijącym sercem rozejrzałam się okolicy. Przez moment w głowie pojawiła mi się myśl, gdzie się znajduję, jednak później rozpoznałam miejsce, w którym byłam tylko raz. Znajdowałam się w Seaford, jednak nie stałam na plaży, tylko wraz z Niallem przyglądałam się roześmianemu od ucha do ucha Louisowi oraz wtulonej w ramie czarnowłosego Fleur. Kąciki moich ust ułożyły się w lekkim uśmiechu, gdyż ten widok należał do tych przyjemniejszych i wartych zapamiętania. Stojący obok mnie farbowany blondyn z zaciekawieniem o czymś opowiadał. Nie zwracałam jednak uwagi na jego słowa, gdyż skupiłam się na jego idealnych rysach twarzy, mocno niebieskich oczach, lekko zarumienionych policzkach oraz rozwianym włosom. Jego zadowolona mina w jednej sekundzie przybrała kształt zszokowanej i przerażonej. Nic nie słyszałam, jednak gdy odwróciłam głowę zobaczyłam skaczącego w dół Louisa i usłyszałam krzyk biegnącej w jego stronę Fleur. Chciała za nim skoczyć, jednak w ostatniej chwili złapał ją Zayn. Wszystko działo się bardzo szybko, a ja wraz z Niallem podeszłam do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stał brązowowłosy dwudziestolatek. Bałam się spojrzeć się dół i ze łzami w oczach przyglądałam się zapłakanej dziewiętnastolatce. Krzyczała coś do swojego najlepszego przyjaciela, który z całej siły trzymał ją za nadgarstki, jednak żaden dźwięk nie dochodził do moich uszu. Słyszałam tylko przeraźliwą ciszę, która powodowała u mnie dreszcze. Blond włosy chłopak ze łzami cieknącymi po policzkach podszedł do swojej przyjaciółki i w delikatny sposób zaczął głaskać ją po ramieniu. Ona coś krzyczała i próbowała się wyrwać, lecz Zayn jej na to nie pozwolił. Z przerażeniem spojrzałam w dół bojąc się tego, co mogę tam zobaczyć. Gdy tylko zauważyłam leżącego na piasku Louisa, natychmiast zamknęłam oczy. Nie żył.</i><br />
-Elle, pobudka. – Usłyszałam męski głos dochodzący za drzwi. W szybkim tempie usiadłam przy tym głośno oddychając. Wizja śmierci Louisa była tylko głupim koszmarem nocnym. Westchnęłam z rosnącą ulgą.<br />
Dłonią zgarnęłam, opadające na moje oczy blond włosy i rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając się która może być godzina. Nim się zorientowałam wejście do mojego pokoju otworzyło się, a w progu zauważyłam ubranego jak zwykle w luźną koszulkę, obcisłe dżinsy, trampki i bluzę Edwarda, który z uśmiechem na twarzy powiedział:<br />
-Nie ma spania Bambi. Za pięć minut śniadanie. – Nie lubiłam gdy opiekunowie i inni pracownicy szpitala zwracali się w moim kierunku pseudonimem wymyślonym przez Fleur w czasie naszej pierwszej rozmowy.<br />
-Dlaczego dopiero teraz mnie budzisz? – zapytałam.<br />
-Pukałem do twoich drzwi jakieś czterdzieści minut temu. Musiałaś po prostu nie słyszeć. Zostawię cię teraz samą i jak się ubierzesz i przyszykujesz, to zejdź na śniadanie – dodał, po czym zniknął za zatrzaskującymi się drzwiami.<br />
Wierzchem dłoni otarłam zaspane oczy, które pragnęły jeszcze chwilę pospać. Niestety nie mogłam sobie na to pozwolić, gdyż wiedziałam, że koszmar powróci.<br />
Zaczęłam się zastanawiać, który z moich snów był gorszy. Powtarzająca się wizja gwałtu czy może próba samobójcza Louisa? Długo mogłabym się nad tym zastanawiać, jednak nie chcąc o tym rozmyślać podniosłam się z łóżka i podeszłam w kierunku komody, w której znaleźć mogłam swoje ubrania.<br />
Zdecydowałam się na beżowy sweter, czarne obcisłe dżinsy oraz białe trampki. Nigdy nie lubiłam wyróżniać się swoim wyglądem. W porównaniu z Fleur i jej świtą wolałam trzymać się na uboczu.<br />
W momencie, gdy przebrałam się w wybrane dla siebie rzeczy, z komody zabrałam swoją kosmetyczkę i opuściłam sypialnię.<br />
Większość ubranych i umalowanych dziewczyn kierowało się w kierunku schodów. Idąc do łazienek zauważyłam Pandę, która z zarzuconym na głowę kapturem z niechęcią szła za Nessie i Nicole. Z żalem, pomieszanym z złością przyglądała się im przy tym marszcząc brwi. Pod jej lekko wyłupiastymi oczyma dostrzec można było rozmazany tusz do rzęs. Najprawdopodobniej znowu większość nocy przepłakała, myśląc o swoim chłopaku, który już w styczniu opuści szpital. Po śniadaniu zapewne ponownie położy się do łóżka i pójdzie spać, co należy do jej ulubionych czynności.<br />
Weszłam do jednej z trzech łazienek, i gdy zamykałam drzwi zauważyłam, że przy jednym, porcelanowym zlewie stoi Fleur, która przeglądając się w lustrze malowała swoje rzęsy. Ubrana była jedynie w dżinsowe spodnie, które mimo najmniejszego rozmiaru były dla niej za duże oraz stanik, który przypominał te dla jedenastolatek. Mimo że należał on do tych najmniejszych, materiał i tak odstawał.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwfvZpPMDsUmmivyFYbspRLeZISoZFajszCByhyK-Hje8tdtyp3Ww3EvSimE79nW-TY6wAvUDINy5_jUiyQnJmaiOcHZ9fKSw6TzzJSJUX6ZWq-otmVZdex7BlTFD9wHFVY646ZnIgrJY/s1600/tumblr_mef1zydja51qe0gh4o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwfvZpPMDsUmmivyFYbspRLeZISoZFajszCByhyK-Hje8tdtyp3Ww3EvSimE79nW-TY6wAvUDINy5_jUiyQnJmaiOcHZ9fKSw6TzzJSJUX6ZWq-otmVZdex7BlTFD9wHFVY646ZnIgrJY/s320/tumblr_mef1zydja51qe0gh4o1_500.jpg" width="253" /></a></div>
Widząc jej odkryte ciało po raz pierwszym zaczęłam się zastanawiać ile tak naprawdę waży Fleur. Każda jej kość była widoczna. obojczyki, kości biodrowe, łopatki i żebra, które mogłam bez większego problemu policzyć. Na moje oko ważyła ona niecałe pięćdziesiąt kilogramów. Nie przypominała anorektyczki, którą zobaczyć można było w szkolnej książce od biologii. Bardziej kojarzyć ją można było z modelką o idealnych proporcjach ciała.<br />
Ręką dotknęłam swojego luźnego swetra, który miał zakryć moje niedoskonałości. Nie należałam do osób najchudszych, jednak także nie mogłam narzekać na zbyt dużą liczbę kilogramów. Niestety przy dziewiętnastolatce czułam się jak ważący pięć ton hipopotam.<br />
-Cześć – przywitała się ze mną, kątem oka mi się przyglądając.<br />
Nic nie odpowiedziałam, idąc do znajdującego się w samym rogu zlewu. Od wczorajszego wieczoru wolałam jej unikać, gdyż widok Chucka całującego i obmacującego Fleur pragnęłam wymazać ze swojej pamięci. Niestety widok farbowanej blondynki spowodował, że niechciane wspomnienie wróciło.<br />
W milczeniu myłam swoje zęby, co jakiś czas zerkając w kierunku nucącej jakąś piosenkę Fleur. Nie zwracała na mnie uwagi, gdyż zainteresowana była robieniem swojego makijażu.<br />
Kiedy zakończyłam swoją poranną toaletę oparłam się o zlew i zastanawiałam się, czy powinnam poruszać z blondynką temat jej romansu z psychologiem. Każdy doskonale wie, że lekarz nie powinien współżyć ze swoim pacjentem. Powinny ich łączyć jedynie relacje czysto zawodowe i gdyby ta sytuacja wyszła na jaw sądzę, że Chuck mógłby stracić pracę. Na dodatek Fleur łączyło coś z Zaynem i myślę, że nie byłby zadowolony z faktu, że blondynka za plecami spotyka się z brązowowłosym psychologiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGq4hS3XIPMzQHtKBLhWzXvqej_lDY8XV13W_FqvkYeC16HEpw2OJK4yai7Os9KmYRG6bh3FdifQD05KIFr9J-Nt8Uxt_EBJ3sYkcR4VTIZozsldKddlH4Qs_qCPjg3sBbm8tAdb3Ait0/s1600/tumblr_meu4cxgZ2r1r72wsuo1_500.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="309" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGq4hS3XIPMzQHtKBLhWzXvqej_lDY8XV13W_FqvkYeC16HEpw2OJK4yai7Os9KmYRG6bh3FdifQD05KIFr9J-Nt8Uxt_EBJ3sYkcR4VTIZozsldKddlH4Qs_qCPjg3sBbm8tAdb3Ait0/s320/tumblr_meu4cxgZ2r1r72wsuo1_500.png" width="320" /></a></div>
-Wiem co cię łączy z Chuckiem – słabo wyszeptałam, spoglądając w lustro, z którego mogłam spoglądać w jej stronę.<br />
Po jej ułożeniu ciała, zauważyłam, że moje słowa ją zszokowały, jednak chcąc zachować spokój, z obojętnością dalej się malowała.<br />
-Między mną, a Chuckiem nic nie ma. On jest psychologiem, a ja jego pacjentką. – Mówiła powolnie i cicho, bojąc się, że w każdej chwili powie coś, czego będzie żałować. Miała nadzieję, że jej uwierzę, jednak ja widziałam swoje.<br />
Spojrzałam na Fleur i zauważyłam, że jedną z dłoni ma zaciśniętą w pięść, jej zawsze nienagannie wyprostowana sylwetka teraz była zgarbiona, a klatka piersiowa poruszała się szybko w górę i dół. Blondynka próbowała zachować zimną krew, lecz niestety przychodziło jej to z trudem.<br />
-Widziałam cię z nim wczoraj – zaczęłam, czując w gardle suchość. Wiedziałam, że moje słowa mogą się źle dla mnie skończyć. – Całowaliście się i … dotykaliście – dodałam, odwracając wzrok.<br />
Usłyszałam jak o zlew uderza pędzelek, który przed chwilą znajdował się w ręce Fleur. Dziewczyna szybko spojrzała na mnie, a ja pomyślałam, że jeśli wzrok umiałby zabić, to już dawno byłabym martwa.<br />
Szybkim krokiem ruszyła w moją stronę, a ja chcąc jakoś od niej uciec zaczęłam cofać się do tyłu. Niestety, w momencie gdy zrobiłam jeden krok uderzyłam o zimną ścianę, która spowodowała falę dreszczy zalewającą moje ciało. Możliwe, że za to odpowiedzialny był także strach, przez który moje serce przyśpieszyło tempo bicia. Nie raz widziałam wyprowadzoną z równowagi Fleur i wiem, że jest ona w stanie zrobić wiele.<br />
Przystanęła blisko mnie i głośno oddychała, przyglądając się moim oczom. Jej niebieskie tęczówki były pełne nienawiści, złości i… lęku? Dostrzec w nich można było strach. Czułam na swojej twarzy jej świeży oddech, przez który moje włoski na szyi lekko się podniosły.<br />
-Jeśli komuś powiesz, to cię zabiję. Własnymi rękoma. Nie żartuję. – mówiła z zaciśniętymi zębami. Bałam się cokolwiek powiedzieć, lecz w momencie gdy spojrzałam w podłogę i w nerwowy sposób zaczęłam bawić się rękoma ledwo słyszalnie odpowiedziałam:<br />
-Nie powinnaś bawić się uczuciami Zayna. On naprawdę cię kocha. – Moje słowa najwidoczniej jeszcze bardziej zdenerwowały Fleur, gdyż zaczęła krzyczeć:<br />
-Nie znasz mnie i Zayna, więc się zamknij do cholery!<br />
-To daj się poznać. Znasz historię każdego pacjenta, lecz nikt nie zna twojej – mówiłam cicho, z mocno przymkniętymi powiekami. Bałam się, że będzie ona w stanie mnie uderzyć.<br />
-Znają mnie osoby, którym mogę zaufać, a ty do nich nie należysz! – krzyczała, a w tym samym momencie do łazienki weszła Emma, która od góry do dołu przyjrzała się swojej dobrej przyjaciółce, a następnie mi.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCUwjs5PyGnDozxn1B5ZbQT0E5O9V41UTveHwwwIRQy8qE0bEFSQn2fGvoC76Q2Rm2n99WX-MdfAHxV9iRVRtk4nZxxlLjfsmci0YHeQKuthPDGcBSx0LPe_iLXnijnCuZhj56eZiWSdc/s1600/tumblr_lt3u8jsPNs1qisxpdo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="182" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCUwjs5PyGnDozxn1B5ZbQT0E5O9V41UTveHwwwIRQy8qE0bEFSQn2fGvoC76Q2Rm2n99WX-MdfAHxV9iRVRtk4nZxxlLjfsmci0YHeQKuthPDGcBSx0LPe_iLXnijnCuZhj56eZiWSdc/s320/tumblr_lt3u8jsPNs1qisxpdo1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Farbowana blondynka z długimi, bo sięgającymi aż do połowy pleców włosami, przystanęła obok umywalki, przy której znajdowała się przed chwilą Fleur i sięgając do jej kosmetyczki wyjęła czerwoną szminkę, którą zaczęła malować usta. Nie obchodziło ją to, że jej przyjaciółka wygląda, jakby miała mnie pobić. Wolała zajmować się swoim makijażem. Dziewiętnastolatka nadal nie spuszczała ze mnie wzroku.<br />
-Flo, co tu się kurwa dzieje? – spytała Emma, kończąc podkreślać swoje usta.<br />
Kochanka psychologa z niezadowoloną miną przyglądała się mi, a po chwili głośno prychnęła i odeszła tak, jakby nic się nie stało. Z krzesła zabrała luźną koszulkę, którą pośpiesznie włożyła, a następnie podeszła do Emmy i ze wściekłością chowała wszystkie kosmetyki do dużego opakowania. Nic nie mówiąc opuściła łazienkę zostawiając mnie i opiekunkę sam na sam.<br />
Emma zszokowana rozejrzała się po pomieszczeniu, swój wzrok zatrzymując na mojej osobie.<br />
-Nigdy nie denerwuj Fleur. Na pierwszy rzut oka może przypomina małego, kochanego tygryska, jednak potrafi pokazać pazury. Bądź ostrożna.<br />
Z gracją ruszyła w ślad za swoją przyjaciółką, zostawiając mnie samą. Dopiero po chwili zrozumiałam, że przez większość czasu wstrzymywałam oddech. Bałam się Fleur i żałowałam, że powiedziałam jej o tym, co widziałam wczorajszego wieczoru. Już od samego rana wiedziałam, że ten dzień będzie należał do tych gorszych. Zwłaszcza, że nikt nie wiedział o moich urodzinach.<br />
-Wszystkiego najlepszego, Elle - powiedziałam do swojego odbicia w lustrze. Zauważyłam, że w oczach mam łzy, więc chcąc się jakoś uspokoić po raz kolejny opłukałam zimną wodą swoją twarz i jak gdyby nigdy nic opuściłam pomieszczenie.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
-Wszystko w porządku, Elle? – spytała mnie rudowłosa kobieta, z którą miałam właśnie terapię. Cieszyłam się, że zostało nam już tylko kilka minut, gdyż dzisiejszego dnia nie miałam nastroju do rozmowy.<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową, z pustką w oczach przyglądając się małej, beżowej kanapie stojącej pod oknem. Przypominała mi tą, znajdującą się w salonie mojej babci, z którą niestety nie miałam zbyt dobrego kontaktu. Od momentu, gdy moi rodzice się rozstali widziałam się z nią z nią trzy, może cztery razy. Jej pierwszą wnuczką była Emily i to nią się bardziej interesowała.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJw-y1Z7VwqyebF3ckRR_p_Ljitg0Rgjy4U8ZoxRy5MSmK25Q7hoynkqDuixT5_wD3K4kTpB_SbWPRha1YhMDJu3z1xbpxNlNrUBUSqi8QhtyZ2GcW3Fg-MVFdkkVQOunTIGFzZwfVj10/s1600/MV5BMTU1OTUyMjE0OV5BMl5BanBnXkFtZTcwMzI4OTY5Mw%2540%2540._V1._SX435_SY653__large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJw-y1Z7VwqyebF3ckRR_p_Ljitg0Rgjy4U8ZoxRy5MSmK25Q7hoynkqDuixT5_wD3K4kTpB_SbWPRha1YhMDJu3z1xbpxNlNrUBUSqi8QhtyZ2GcW3Fg-MVFdkkVQOunTIGFzZwfVj10/s320/MV5BMTU1OTUyMjE0OV5BMl5BanBnXkFtZTcwMzI4OTY5Mw%2540%2540._V1._SX435_SY653__large.jpg" width="213" /></a>Odwróciłam wzrok od kanapy i zauważyłam, że Clarissa zawzięcie notuje coś w mojej karcie. Zawsze ciekawiło mnie, co ona tam pisze. Chciałam wiedzieć, czy mój stan się polepsza i czy w najbliższej przyszłości będę mogła opuścić szpital. Niestety takie informacje najpierw były przekazywane mojemu ojcu, a mi jako osobie niepełnoletniej dopiero później.<br />
Pogrążona w swoich myślach nie zauważyłam, że rudowłosa kobieta z zaciekawieniem mi się przygląda. W nieszczery sposób się do niej uśmiechnęłam, chcąc robić pozory osoby zadowolonej z własnego życia. Miałam nadzieję, że mimo wszystko Clarissa uwierzy w moją radość.<br />
-Na dzisiaj koniec – oznajmiła miłym głosem kobieta, uśmiechając się do mnie.<br />
Lekkim skinieniem głowy podziękowałam jej, a następnie podniosłam się z miękkiego fotela i ruszyłam w stronę drzwi. Przed opuszczeniem pomieszczenia usłyszałam od Rudej słowa, które spowodowały, że kąciki moich ust szeroko się rozszerzyły.<br />
-Wszystkiego najlepszego z okazji siedemnastych urodzin Bamb… Elle – poprawiła się pośpiesznie.<br />
-Dziękuje – odpowiedziałam, po czym chwyciłam klamkę i opuściłam gabinet należący do Clarissy.<br />
Piętro należące do psychologów było opustoszałe. No, oprócz wysokiego, ciemnego blondyna, który stał przy telefonie i z kimś rozmawiał.<br />
-Natalie, daj mi proszę porozmawiać z Jullie! – unosił się Amfa, którego poznałam po niskim oraz zachrypniętym głosie. – Mam przecież prawo się z nią kontaktować! – Nigdy nie słyszałam, by ten dziewiętnastolatek kiedykolwiek krzyknął. – Dzisiaj są przecież jej urodziny – dodał spokojniejszym głosem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLNVPpbc15MTDEQAVRpdphpd9FCsSgw6dy-DTCHdT1DDmLDqq0fCZN1EBicmI_F0XR_nborg_LgLRF9NEDXXOQk3dfGm1iH_6hfL_u_-Vfn8fXUgNDDURpFAmw1OfD6ASHaVUgwf7zFQY/s1600/tumblr_mffdar8UeY1r1y0v5o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="148" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLNVPpbc15MTDEQAVRpdphpd9FCsSgw6dy-DTCHdT1DDmLDqq0fCZN1EBicmI_F0XR_nborg_LgLRF9NEDXXOQk3dfGm1iH_6hfL_u_-Vfn8fXUgNDDURpFAmw1OfD6ASHaVUgwf7zFQY/s320/tumblr_mffdar8UeY1r1y0v5o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Stojąc przy drzwiach przyglądałam się Amfie, który schował dłoń w swoich ciemnych włosach, opadających mu na oczy. Zastanawiałam się kim jest Natalie i Jullie. Historia tego dziewiętnastolatka, tak samo jak Fleur nie była mi znana. Dłużej się zastanawiając można pomyśleć, że opowiedziana mi została jedynie przeszłość Nialla.<br />
-Natalie, nie możesz tak! – krzyknął bardzo głośno Amfa. Zszokowany spojrzał na słuchawkę telefonu, którą zabrał od ucha i z całej siły odłożył ją na miejsce. Pod nosem szepnął ciche "kurwa" po czym oparł czoło o ścianę. Najwidoczniej kobieta, z którą rozmawiał rozłączyła się.<br />
Głośno westchnęłam i ruszyłam w kierunku schodów. Zdziwiony dziewiętnastolatek spojrzał w moim kierunku i ze złością, którą próbował ukryć spytał:<br />
-Słyszałaś moją rozmowę? – Zatrzymałam się obok niego i nieśmiało spoglądając w podłogę odpowiedziałam:<br />
-Kawałek. Coś się stało? – dopytywałam cichym głosem.<br />
-Nie twój, zasrany interes! – odkrzyknął mocno zdenerwowany, szybkim krokiem kierując się w stronę zejścia na pierwsze piętro.<br />
Zdezorientowana patrzyłam na wysokiego chłopaka, który swoją posturą, wyglądem i sposobem życia nie przypominał dziewiętnastolatka. W Rivendale Hospital znajdowałam się prawie dwa miesiące i nigdy nie widziałam, by Amfa kiedykolwiek uniósł na kogoś głos. Zawsze kojarzył mi się z osobą rozsądną, odpowiedzialną, lubiącą ciszę i spokój. Niestety przed pojawieniem się w klinice musiał być inny, gdyż trafił do szpitala z powodu uzależnienia narkotyków.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRaQ93KLBS2vPsAEAc-9atmev6fMtU3rkkJ0m-_uwBMH0fh-8JFg5tnMZUDmXCC1B_ZcGu990yPBo1oNHpGstigq3rMh2aqqO8xOQloyZrL9fe-fQ4YyandoNhvZf9MJMyFlto4Oq9wQg/s1600/tumblr_mckir8iy6J1r0xeveo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRaQ93KLBS2vPsAEAc-9atmev6fMtU3rkkJ0m-_uwBMH0fh-8JFg5tnMZUDmXCC1B_ZcGu990yPBo1oNHpGstigq3rMh2aqqO8xOQloyZrL9fe-fQ4YyandoNhvZf9MJMyFlto4Oq9wQg/s320/tumblr_mckir8iy6J1r0xeveo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Szybko oddychając, poczułam jak do oczu napływają mi słone łzy. Przez głowę przeszła mi myśl, która od początku mojego pobytu w Rivendale często pojawiała się w mojej głowie. Nikt mnie nie lubi i wszyscy mają mnie dość.<br />
-Nie płacz, Elle – nakazałam sobie. – Głowa do góry. Wszystko będzie w porządku.<br />
W powolny sposób oddychałam próbując uspokoić swój organizm. Kiedy w końcu tak się stało powolnym krokiem ruszyłam w ślady Amfy i jak gdyby nic zeszłam schodami w dół.<br />
Mimo, że dzisiejszego dnia były moje urodziny, po części byłam zadowolona z faktu, że nikt nie robił wokoło mnie niepotrzebnego szumu. Nigdy nie lubiłam, gdy co chwilę ktoś składał mi sztuczne życzenia urodzinowe. W tym roku nie musiałam kontaktować się nawet z rodziną, która przez telefon godzinami umiała życzyć mi wszystkiego co najlepsze. Niestety poprzez moją nieudaną próbę samobójczą tata zmuszony był do wycofania mojego zgłoszenia na trzytygodniowy wyjazd do Nowego Jorku, którą w ramach wymiany międzynarodowej organizowała nasza szkoła. Miał to być mój prezent urodzinowy. W zamian za to, musiałam się nacieszyć kartką urodzinową, którą z rana podarował mi dyrektor placówki.<br />
Mijałam kilku opiekunów rozmawiających z pacjentami, którym kątem oka się przyglądałam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w sypialni i móc w spokoju odpocząć. Najchętniej chciałabym usnąć, jednak wiedziałam, że nie miałoby to sensu, gdyż już za chwilę miała się odbyć kolacja, na którą zmuszona byłam zejść. Od momentu, gdy po raz drugi próbowałam popełnić samobójstwo często sprawdzają, czy przypadkiem nie zaszyłam się gdzieś w kącie i nie próbuje ponownie się zabić. Obiecałam Niallowi, że nigdy więcej nie spróbuje tego zrobić dotrzymuję danego mu słowa.<br />
Przechodząc obok salonu zdziwiłam się, gdyż znajdowały się w nim tylko trzy osoby. Wraz z Głupią i Głupszą na kanapie siedziała Mia, która z zaciekawieniem oglądała jakiś program. Ta szesnastolatka nie miała w szpitalu żadnej bliskiej osoby. Zawsze była sama, lecz jedynie z własnego wyboru. Rozmawiała ze mną tylko kilka razy, ale mimo wszystko mogę powiedzieć, że należała do miłych osób, ale niestety zagubionych w tym okropnym życiu.<br />
Opowiadała mi, że jej problemy zaczęły się od dnia, gdy w szkole zaczęto wyzywać ją od najgorszych, bo była sobą. Miała wtedy czternaście lat i wiele jej „przyjaciółek” chodziło na wspaniałe imprezy, na których się upijały, ćpały, a nawet uprawiały seks. Mia nie chciała robić takich rzeczy i przez to ludzie mówili na nią „cnotka niewydymka" oraz wiele innych, przykrych dla niej rzeczy. Niektóre osoby słabo znoszą krytykę ludzi i między innymi dlatego ta blondynka zaczęła się okaleczać. Mi i moim znajomym często dokuczano w szkole, wmawiając nam, że byliśmy kujonami i frajerami. Na całe szczęście nie braliśmy ich słów do siebie, gdyż oni nas nie znali i oceniali jedynie książkę po okładce. Moim zdaniem nie wolno przejmować się opinią innych.<br />
Idąc długi korytarzem, zastanawiałam się dlaczego nikogo nie było w salonie. Zazwyczaj to tam większość pacjentów Rivendale Hospital spędzało swój wolny czas.<br />
W momencie, kiedy weszłam do stołówki usłyszałam jak grupka ludzi zaczyna okropnie niszczyć znaną wszystkim piosenkę.<br />
-Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam. Sto lat! Sto lat! Niech, żyje, żyje nam. Jeszcze raz, jeszcze raz. Niech żyje, żyje nam. Niech żyje nam. A kto? Bambi! – wykrzyczeli moi znajomi.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhumRXmQAOg30XxTE49Ws3bzr8hmO3BNXwnoYuPtEaQX8wBqI_sbGoxuCD3EyFrszawrprxee-kdhkNuiYukx5U17Tft7dLMQBrQ0DZ3n3K5zcRV0xW2S_0QLfBxV2VYlEkqmjPanRfSLU/s1600/Elle-Fanning-pour-Terry-Richardson_portrait_w674-2_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhumRXmQAOg30XxTE49Ws3bzr8hmO3BNXwnoYuPtEaQX8wBqI_sbGoxuCD3EyFrszawrprxee-kdhkNuiYukx5U17Tft7dLMQBrQ0DZ3n3K5zcRV0xW2S_0QLfBxV2VYlEkqmjPanRfSLU/s320/Elle-Fanning-pour-Terry-Richardson_portrait_w674-2_large.jpg" width="320" /></a></div>
Szeroko się uśmiechając zauważyłam Louisa, który w rękach trzymał mały, okrągły tort. Przy nim stał Niall oraz Edward. Piosenkę urodzinową zaśpiewali mi także Panda, Emma, Rosie, Grace, Alison, Zayn, Liam, Harry, Alex, David, Chris i wiele innych pacjentów. Zauważyłam także dziewiętnastoletnią blondynkę, która stojąc obok czarnowłosego i zaraz za Louisem ze skupieniem mi się przyglądała. Od naszej porannej sprzeczki nie rozmawiałyśmy ze sobą. Amfy niestety nigdzie nie było.<br />
-Wszystkiego najlepszego Bambi! – Mówił uradowany Louis. – Upiekliśmy dla ciebie tort.<br />
-To miłe, dziękuję – odparłam onieśmielona przyglądając się grupie pacjentów.<br />
-Tylko Louis chciał go piec – odparła niemiłym głosem Fleur. Zayn i Niall natychmiast spojrzeli w jej kierunku, próbując dać jej jakoś do zrozumienia, że chociaż dzisiejszego dnia powinna zachować trochę manier. Wiedziałam jednak, że gdyby nie nasza poranna sprzeczka dotycząca jej romansu z Chuckiem, ona by mi nie dokuczała. Była jak drzazga, jeśli nie jest wbita w skórę nie daje o sobie znaku życia, ale w momencie gdy przez przypadek ją wbijesz, boli bardzo mocno.<br />
Nikt nie zwracał uwagi na zdenerwowaną Fleur, której nie podobał się fakt, ze dzisiejszego dnia świętujemy moje urodziny. Każdy po kolei zaczął składać mi życzenia, mówiąc, bym jak najszybciej opuściła szpital oraz bym nigdy więcej nie próbowała się zabić. Do tego czasem dodawali, bym kiedyś spełniła swoje marzenia, by ułożyło mi się w życiu lub bym spotkała miłość swojego życia. Jedyną osobą, która nie złożyła mi życzeń była oczywiście Fleur, która w momencie gdy rozmawiałam z Zaynem z zaciekawieniem oraz lękiem w oczach nam się przyglądała. Bała się, że wspomnę mulatowi o jej romansie z Chuckiem. Nie chciałam tego robić, gdyż to ona powinna, go o tym poinformować.<br />
Po wszystkim na małe talerzyki rozłożyliśmy ciasto, które wraz z Louisem upiekł Niall, Zayn, Harry, Liam, Danielle, a nawet farbowana blondynka, z którą ciężko było mi dojść do porozumienia. Siedzieliśmy wszyscy przy jednym dużym stole, połączonym z małych stolików. Wygłupialiśmy się, przy tym głośno się śmiejąc.<br />
W pewnym momencie spojrzałam w kierunku siedzącej niedaleko mnie Fleur, która z niechęcią przyglądała się małemu kawałkowi ciasta. Nigdy nie lubiła jeść owoców, a co miała powiedzieć, gdy przed nią leżała tak zwana bomba kaloryczna.<br />
-Zjedz choć kawałek – poprosił ją Zayn.<br />
-To jest obrzydliwe. Na dodatek śmietankowy. Nienawidzę bitej śmietany – odpowiedziała z niezadowoleniem.<br />
-Ty Fleur niczego nie lubisz – rzekł z niezadowoloną miną, siedzący obok niej Louis. – Ale wiesz co można zrobić z tortem, którego się nie lubi? – spytał uradowany.<br />
-Nie. Co? – Wyglądała na zmęczoną i niezadowoloną i nie ukrywała tego przed swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Czasem można pomyśleć, że jest jak odkryta karta, lecz zachowanie i charakter Fleur nigdy nie było prawdziwe. Nigdy nie była prawdziwą sobą, przynajmniej ja jej takiej nie widziałam.<br />
-Bawić się nim! – odkrzyknął radośnie, muskając palcem nietknięte ciasto Fleur. Bita śmietana znalazła się na policzku dziewiętnastolatki, a ta zdziwiona lecz lekko uśmiechnięta, przyglądała się swojemu najlepszemu przyjacielowi. Można powiedzieć, że gest Louisa rozpoczął małą wojnę na smarowanie tortem, gdyż blondynka także umazała Louisa, a następnie Zayna.<br />
-Elle – usłyszałam, jak woła znajdujący się obok Niall.<br />
Odwróciłam w jego kierunku głowę i po chwili na nosie poczułam kawałek jedzenia. Z otwartymi oczami, spojrzałam na szeroko uśmiechającego się Nialla, którego policzek był cały w torcie.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
-Nigdy nie uczestniczyłem w wojnie na jedzenie. To było bardzo zabawne – mówił ubrudzony Niall, z którym szłam po schodach chcąc dostać się do łazienki, gdzie doprowadzić się mogliśmy do czystości.<br />
Ja, tak samo jak farbowany blondyn, miałam oblepioną twarz w bitej śmietanie.<br />
-To były jedne z najlepszych urodzin. – Niall spojrzał na mnie i lekko się uśmiechając odparł:<br />
-Żałuj, że nie było cię na moich. Wraz z chłopakami wskoczyliśmy do fontanny i przez przypadek David miał podbite przez ponad tydzień oko.<br />
-Co się stało? – spytałam z ciekawością i ze zdziwieniem.<br />
-Oblewaliśmy się wodą i tak wyszło, że Zayn przez przypadek uderzył go w oko. Biedny David aż upadł, ale oprócz mocnego obicia nic poważnego mu się nie stało. Oczywiście Luke był na nas zły, bo weszliśmy do fontanny i na dodatek jeden z pacjentów był lekko ranny, ale to były jedne z przyjemniejszych urodzin.<br />
-A w domu? – dopytywałam, gdy prawie znajdowaliśmy się już na piętrze należącym do dziewczyn.<br />
-Co w domu? – zapytał.<br />
-Gdy byłeś w domu, nie miałeś jakiś przyjemnych urodzin? – Chłopak przez pewien moment się zastanawiał, aż w końcu z udawaną obojętnością odrzekł:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg9KuvmGldsXTG-_rntLGhUTN0guYPu_2Crw-8Mp9pyQxVIorWJswbyOlzcS2wmcH9zIGd3NkAp5ZzVDClE8LU_zR98w8ORylgydohRIoLZS2Jy95KqdwIsafF4-Ocsc_ot8ikgV4nGbI/s1600/tumblr_m9cpwt9Wmx1rw98poo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="136" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjg9KuvmGldsXTG-_rntLGhUTN0guYPu_2Crw-8Mp9pyQxVIorWJswbyOlzcS2wmcH9zIGd3NkAp5ZzVDClE8LU_zR98w8ORylgydohRIoLZS2Jy95KqdwIsafF4-Ocsc_ot8ikgV4nGbI/s320/tumblr_m9cpwt9Wmx1rw98poo1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Miałem chyba dziesięć lat, gdy w dniu moich urodzin rodzice zabrali mnie i Grega do wesołego miasteczka. To był bardzo miły dzień. Bawiliśmy się na karuzelach, w domu strachu oraz jedliśmy waty cukrowe, hot-dogi i frytki. Niestety pod koniec dnia się rozchorowaliśmy i przez następny tydzień nie chodziliśmy do szkoły. – Przez pewien moment milczał, a potem z szerokim uśmiechem dodał. – Tak, to naprawdę był przyjemny dzień.<br />
Znajdując się na drugim piętrze sądziłam, że Niall pójdzie schodami w górę, jednak on szedł dalej wraz ze mną. Czułam się niepewnie, gdyż kierowaliśmy się w kierunku łazienek, a ja wolałam w nich przebywać samotnie lub nawet z dziewczynami, ale mężczyzn w takich miejscach wolałam unikać. Wiedziałam, że Niall nie mógłby mi zrobić krzywdy, jednak strach dawał za wygraną, przez co moje zaciśnięte dłonie zaczęły się pocić, a serce przyśpieszyło swoje tempo bicia.<br />
Nie chcąc pokłócić się z kolejną osobą, udawałam, że nic się nie dzieje, jednak sądzę, że po mojej napiętej sylwetce można było zauważyć, że było coś nie tak.<br />
We dwójkę weszliśmy do jednej łazienki i blondyn przystanął przy jednej umywalce, a ja zaraz obok niego. Zaczęłam oczyszczać swoją twarz z bitej śmietany i w momencie, kiedy już skończyłam, zauważyłam na nadgarstkach Nialla trzy, zaschnięte już rany oraz stare, lecz ciągle widoczne blizny. Jego skóra była zbyt blada, by nie zauważyć sinych pamiątek po samookaleczaniu się.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisorlGELxUt630HoVBpweoYQx5Ab1ryO0h7oFdWoCe8xnzVlR8cPeRr1zvGO4pKFFIa19OlnZNKGqFou11JQKINeRcA2wQAlWRkFoMwPepyT9QOFnkeMJZifrQ6NDXv3Jr3-s7ZRUcWIo/s1600/tumblr_mia3l57A3M1s1o0soo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisorlGELxUt630HoVBpweoYQx5Ab1ryO0h7oFdWoCe8xnzVlR8cPeRr1zvGO4pKFFIa19OlnZNKGqFou11JQKINeRcA2wQAlWRkFoMwPepyT9QOFnkeMJZifrQ6NDXv3Jr3-s7ZRUcWIo/s320/tumblr_mia3l57A3M1s1o0soo1_500.gif" width="320" /></a>-Nadal to robisz. – To nie było pytanie lecz stwierdzenie. W moim głosie dosłyszeć można było smutek oraz żal.<br />
Chłopak zszokowany spojrzał na mnie, a po chwili nadgarstkiem chwycił za rękaw swojej bluzy i zasłonił nim swoje rany.<br />
-Ciężko jest skończyć ze swoim uzależnieniem – odparł ze smutkiem, ponownie chlapiąc swoją twarz wodą. Końcówki jego blond grzywki były mokre i wpadały mu do oczu. Moja mama zawsze mówiła, że chłopak powinien być krótko obcięty i jego włosy nie powinny mu przeszkadzać. Ja uważałam inaczej, dla mnie to było słodkie.<br />
-Uzależnienie? Tak, to nazywasz? – spytałam lekko zmieszana.<br />
-Nie wiem jak mam to nazwać. Nigdy nie byłem uzależniony od czegoś, ale sądzę, że tak można to nazwać. Nie jestem w stanie powiedzieć sobie, że już nigdy tego nie zrobię. Muszę kończyć z tym stopniowo. Moim zdaniem trzy rany to postęp.<br />
-To smutne, że człowiek nieświadomie przywiązuje się do czegoś. – Patrzyłam na niebieskookiego, który spoglądał na moje odbicie w lustrze.<br />
-W dzisiejszych czasach niestety wszystko uzależnia.<br />
Nic nie odpowiedziałam na jego słowa i w milczeniu opuściliśmy jedną z łazienek.<br />
-Idziesz do salonu? – zapytał Niall.<br />
-Nie, chciałabym odpocząć – odparłam, a na twarzy chłopaka dostrzec można było cień smutku.<br />
Podszedł do mnie i w delikatny sposób mnie objął, do ucha mi szepcząc:<br />
-Wszystkiego najlepszego Elle. Żeby twoje życie ze zwariowanego, stało się choć w małym stopniu normalne.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFvhCDGv7cGh5ic_1yEJnk92cIwMW6rPMtRfsTK7b8tyK7l8jDY5MrUNoCj2YWnagYR53lsPLnuM_CZjCI-Ha3zY9ZGkNXlpEXk3wJ1nO4Z7ulIAgMLHidiB9srqzCl8DvyZkd7GN4_jE/s1600/tumblr_lxi9ooBHVB1qecz51o1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFvhCDGv7cGh5ic_1yEJnk92cIwMW6rPMtRfsTK7b8tyK7l8jDY5MrUNoCj2YWnagYR53lsPLnuM_CZjCI-Ha3zY9ZGkNXlpEXk3wJ1nO4Z7ulIAgMLHidiB9srqzCl8DvyZkd7GN4_jE/s320/tumblr_lxi9ooBHVB1qecz51o1_500_large.jpg" width="212" /></a>Po tym, jak gdyby nigdy nic wypuścił mnie ze swoich objęć i z rękoma w kieszeniach ruszył w kierunku schodów. Lekko zdziwiona przyglądałam się jego chudej i zgarbionej sylwetce i kiedy straciłam go z oczu weszłam do swojej sypialni.<br />
Ponownie się zdziwiłam, gdyż na moim łóżku siedziała Fleur. Oparta o ścianę pustym wzrokiem przyglądała się drzwiom.<br />
-Fleur? Co ty tu robisz? – spytałam zszokowana jej widokiem, siadając obok niej.<br />
-Pamiętasz jak rano powiedziałam ci, że moją historię znają tylko osoby, którym ufam? – zapytała, nie oczekując jednak ode mnie żadnej reakcji. – Zmieniłam zdanie i sądzę, że powinnaś mnie poznać.<br />
-Słucham? – dopytywałam zdziwiona.<br />
-Wiesz o tym co jest między mną, a Chuckiem. Osoby, którym nie mogłabym ufać już dawno powiedziałyby o tym Zaynowi lub Lukowi, a ty tego nie zrobiłaś – odpowiedziała w ogóle na mnie nie spoglądając.<br />
Z zaciekawieniem przyglądałam się Fleur chcąc dowiedzieć się jaka była jej przeszłość. Wiedziałam, że ta historia nie należałaby do tych nudnych, gdyż w jej życiu wydarzyło się wiele i właśnie w tym momencie miałam się tego dowiedzieć.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
I jest nowy rozdział. Jak zwykle przepraszam za opóźnienie, ale mamy prywatne życie. W tygodniu nie mamy też komputerów i wszystko pisze w weekend, w który chciałabym także odpocząć. Mam też szkołę i czasem ona jest dla mnie ważniejsza. </div>
<div>
Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział i zachęcam do jego komentowania. Jeśli macie jakieś pytania do bohaterów możecie zadawać je pod rozdziałem, a jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś o naszym prywatnym życiu to zapraszamy tutaj ---><a href="http://ask.fm/justwilliams" target="_blank"> <b><i><span style="color: #4c1130; font-size: large;">http://ask.fm/justwilliams</span></i></b></a><br />
<b><i><u><span style="font-size: large;"><a href="http://ask.fm/ffranks" target="_blank"> <span style="color: #4c1130;"> http://ask.fm/ffranks</span></a></span></u></i></b></div>
<div>
Mamy dla was także niespodziankę o której dowiecie się w niedalekiej przyszłości :)</div>
<div>
♥</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com97tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-77588386767258281982013-02-10T12:30:00.000+00:002013-02-10T12:30:10.375+00:009 rozdział <b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Fleur <a href="http://www.youtube.com/watch?v=3T8fEUyqmy8&list=PLn68unubsCxAk9Bw7PKep3AWU6kFt1LKh&index=10" target="_blank">w tle</a></span></i></b><span id="goog_1622855119"></span><br />
<b><i>14 listopada 2012</i></b><br />
Imprezy odbywające się na plaży kojarzyły mi się głównie z narkotykami, alkoholem oraz kąpielami w morzu w momencie, gdy jedynym źródłem światła był blask księżyca. Grupowy wyjazd do takiego miejsca ze zwariowanymi i nieprzewidywalnymi mieszkańcami Rivendale Hospital wydawał się być czymś przyjemnym i rozrywkowym, ale niestety aura wspaniałej wycieczki znikła w momencie, gdy uświadomiłam sobie, że zamiast różnych używek i szalonych imprez, czeka nas pieczenie kiełbasek przy ognisku. Niestety osoby pracujące w szpitalu wszystko niszczyły swoją obecnością.<br />
Siedząc na tyłach dużego, wynajętego przez dyrektora Rivendale autokaru, z przymkniętymi oczyma i głową opartą o szybę przysłuchiwałam się ożywionej konwersacji znajdującego się obok mnie Louisa z siedzącym przed nami Liamem, przy którym skulona i wiecznie milcząca brązowowłosa dwudziestolatka patrzyła na nich z uwagą.<br />
-Moim skromnym zdaniem uważam, że wyjazd na plażę był błędnym pomysłem – poinformował przyjaciół dziewiętnastolatek. Wyobraziłam sobie, jak w nerwowy sposób bawił się swoimi dłońmi, które po chwili w szybki oraz dokładny sposób wyczyści nawilżonymi chusteczkami.<br />
-Dlaczego tak sądzisz, Liamie? – W głowie pojawił mi się obraz poważnego Louisa, który z udawanym ciekawością gładził swoje gładkie policzki.<br />
-Uważam, że plaża to zły wybór. Niektórym pacjentom takie miejsca nie odpowiadają. Piasek jest obrzydliwy, ma wiele bakterii i nie ważne jakbyś się starał i tak znajdziesz go w najgorszych zakamarkach – tłumaczył Liam.<br />
-Czyli twoim zdaniem, panie czyściochu, gdzie powinniśmy pojechać? – dopytywał dwudziestolatek, który w nerwowy sposób poruszał się na fotelu. Gdybym spała to zapewne zdenerwowałabym się na niego, gdyż swoją niewyżytą energią wyrwałby mnie ze snu.<br />
-Yy… Sądzę, że…- zastanawiał się chłopak siedzący przed nami. – Muzeum. Muzeum to bardzo dobre miejsce. Nie chodzi tylko o to, że jest tam zapewne bardzo czysto i zadbanie, ale także o to, że moglibyśmy nauczyć się czegoś przydatnego.<br />
-Nie-e – odparł z niezadowoleniem Louis, który zapewne marszczył teraz swoje brwi. – Powiedz mi Liam, czego się nauczyć oglądając jakieś bezużyteczne obrazy, które namalowali jacyś staroświeccy malarze, których nikt teraz nie zna?<br />
-Louis sądzę, że … - zaczął nasz wspólny przyjaciel, lecz Lou zapewne w dziecinny sposób zasłonił swoje uszy i zaczął mówić.<br />
-Bla, bla, bla. Nikt cię nie słucha Liam. Nikt oprócz ciebie nie chce jechać do jakiegoś nudnego muzeum. Tylko dziadkowie lubią tam chodzić.<br />
Nie słyszalnie prychnęłam pod nosem, wyobrażając sobie uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa, dla którego wyjazd na plażę wydawał się jedynym sensownym pomysłem na wycieczkę.<br />
-Danielle, ty też wolałabyś pojechać do muzeum, prawda? – zapytał brązowowłosą Liam.<br />
Nie wiem co odpowiedziała, lecz po radosnej reakcji Louisa, domyśliłam się, że zaprzeczyła słowom swojego dziewiętnastoletniego przyjaciela.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPVY4SP95QB-gygp_057X3-riDGr2ne6Ucr5kdOGhnY2BPXWu0qJFMhF55OP_iTDp90xejDF9p5pI0vHHiLdkoRv-JHjBRq-H6Q8jBmtKz1QtFZOJ7QqpALRfVdV3_vdJyvdEhcZR3RmI/s1600/tumblr_mhwtqp7hs41s11dnqo1_250_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPVY4SP95QB-gygp_057X3-riDGr2ne6Ucr5kdOGhnY2BPXWu0qJFMhF55OP_iTDp90xejDF9p5pI0vHHiLdkoRv-JHjBRq-H6Q8jBmtKz1QtFZOJ7QqpALRfVdV3_vdJyvdEhcZR3RmI/s320/tumblr_mhwtqp7hs41s11dnqo1_250_large.gif" width="313" /></a></div>
-Ha, ha! – krzyknął brązowowłosy, powodując, że moje serce przyśpieszyło tempo swojego bicia. – Tylko ty Liam chcesz jechać do nudnego muzeum. Nikt poza tobą nie lubi takich miejsc. Jesteś nudziarzem, przez wielkie N.<br />
Są takie sytuacje w życiu nastolatków, że obrażamy się na swoich przyjaciół za takie dogryzki, jednak Louisowi się takie rzeczy wybaczało. Sama nie wiem dlaczego tak było. Brązowowłosy nastolatek nie ponosił konsekwencji za swoje błędy i występki. To był Louis, który chorował na schizofrenię. Czy oznacza to, że prawie za każdym razem się nad nim litowaliśmy?<br />
-Ciekawe czy Fleur śpi... – zapytał Louis samego siebie, gdyż słyszałam jak Liam opowiada o czymś Danielle. – Fleur?<br />
W delikatny sposób dotknął moje odkryte ramie, lekko nim szturchając. Chciałam mieć jeszcze chwilę spokoju, więc postanowiłam udawać, że nadal pogrążona jestem we śnie.<br />
-Fleur?! – Coraz mocniej potrząsał moim ramieniem nie dając mi w spokoju poleżeć.<br />
W powolny sposób zaciskałam dłonie w pięści próbując uspokoić swoje słabe nerwy. Mimo, że kochałam Louisa całym sercem i dla niego mogłabym zrobić wszystko, to czasem powodował u mnie złość, którą ciężko było mi powstrzymać. Lecz coś sprawiało, że w momencie gdy na niego spoglądałam to złe uczucie znikało. Jego słodki uśmiech i niebieskie oczy, które zawsze przyglądały mi się z troską, sprawiały, że nie potrafiłam na niego krzyknąć, tak jak robiłam to w przypadku Chucka, a czasem nawet Zayna.<br />
Z niechęcią otworzyłam oczy i zobaczyłam, że siedzący obok mnie Louis szeroko się uśmiecha i od góry do dołu mi się przygląda.<br />
-Coś się stało? – zapytałam.<br />
-Chciałem sprawdzić czy spałaś. Nie spałaś, prawda? – Miałam ochotę odpowiedzieć mu z sarkazmem, że nie spałam, jednak powstrzymałam się, wiedząc, że może to źle przyjąć.<br />
-Nie, nie spałam – odparłam ze spokojem, lekko się do niego uśmiechając. – Po prostu sobie o czymś myślałam.<br />
-O czymś? – dopytywał z iskierką radości w oczach. – A może o kimś?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLt57XNpa9UaRAx-Cei9o-66iSCQRx06BO-43o1vFTdQNoSEvn7jVQS7ZMsawiHc0FO4MhdZF8RdtLCIq6066Zc2aB77wN3sO7galHnvuVv1HdCtddz8yZNHDDNCho4Lsf3dCzqtyb-JA/s1600/418918_367631649984493_81518396_n_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLt57XNpa9UaRAx-Cei9o-66iSCQRx06BO-43o1vFTdQNoSEvn7jVQS7ZMsawiHc0FO4MhdZF8RdtLCIq6066Zc2aB77wN3sO7galHnvuVv1HdCtddz8yZNHDDNCho4Lsf3dCzqtyb-JA/s320/418918_367631649984493_81518396_n_large.jpg" width="320" /></a></div>
Przez ramię spojrzał do tyłu, na siedzących na samym końcu autokaru Harry’ego i Zayna, którzy oczywiście spali. Mulat swoją głowę opuszczoną miał w dół, a szatyn opierał się na ramieniu swojego najlepszego przyjaciela. Mimo, że mieli wolne aż pięć siedzeń oni woleli spać przy sobie. Na ten widok kąciki moich ust rozszerzyły się. Czy możliwe jest, by kochać kogoś tak mocno?<br />
Pomyśleć można, że miłość zmienia człowieka na dobre, lecz tak niestety nie jest. Te silne uczucie ujawnia w człowieku cechy, o których on nie miał nigdy pojęcia. Nie raz potrafiłam być dla ludzi miła oraz czuła, lecz myśl, że w każdej chwili Zayn może mnie opuścić, powodowała u mnie strach, przez który ujawniały się moje negatywne cechy, takie jak samolubność, wrogość do innych ludzi oraz stanowczość.<br />
Często zastanawiałam się dlaczego mieszam w to wszystko mojego psychologa. Dlaczego mimo świadomości, że nie darzę Chucka żadnym mocnym uczuciem i tak po kątach się z nim pieprze?<br />
-Po prostu sobie o czymś myślałam – odparłam spoglądając przez okno.<br />
Jechaliśmy szybko, jednak nie umożliwiło mi to przyjrzeniu się okolicy. Głównie przejeżdżaliśmy obok zagęszczonych lasów, które przepuszczały promienie mocno świecącego dziś słońca. Cieszyłam się, że dyrektor Rivendale Hospital wraz z pracownikami zdecydował się na zorganizowanie wycieczki na plaże do Seaford. Sądzę, że pobyt w takim miejscu spowoduje, że napięta atmosfera, która od jakiegoś czasu panuje w szpitalu rozluźni się.<br />
Ciekawe co by się stało, gdybyśmy mieli wypadek? Ile z nas by przeżyło, a ile zmarło? Odgoniłam od siebie tą niedorzeczną myśl, uświadamiając sobie, że nie powinnam myśleć o takich rzeczach. Jednak szalona osoba często myśli o dziwnych rzeczach. Tak już po prostu jest, gdy jesteś nienormalny.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Czego mogłam się spodziewać po plaży znajdującej się dwie godzinny od Londynu? Marzyłam o błękitnym i czystym morzu, zadbanej plaży i nie zniszczonym molo, a niestety gdy dojechaliśmy na miejsce zastałam niczym nie wyróżniającą się wodę, piasek oraz ledwo stojący pomost. Jedyną rzeczą, która dodawała uroku tej plaży był duży klif.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIQfm3e8RFUpyhvvfwq5NJ2QrrDqCzhQsbxFI50BAxWzXidWlNm2JpLhW-ncffqsOkWfei_SrWKcSUviCu9yC43kjiVZdjx1x_xWoAzcq6RPqogQsMYUms4V6_yE9LhSUdL2DMN4_pdfU/s1600/tumblr_inline_mgyjkkw3xK1rqs842_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIQfm3e8RFUpyhvvfwq5NJ2QrrDqCzhQsbxFI50BAxWzXidWlNm2JpLhW-ncffqsOkWfei_SrWKcSUviCu9yC43kjiVZdjx1x_xWoAzcq6RPqogQsMYUms4V6_yE9LhSUdL2DMN4_pdfU/s320/tumblr_inline_mgyjkkw3xK1rqs842_large.gif" width="320" /></a></div>
-Uwielbiam plaże – powiedział Niall, który nagle przystanął obok mnie. Reszta pacjentów Rivendale, także w powolny sposób opuszczała autokar, przy którym się znajdowałam. – Uwielbiałem przyjeżdżać w takie miejsca. Czułem się wtedy tak, jakby nic więcej się nie liczyło.<br />
-Kiedy ostatni raz byłeś na plaży? – zapytałam, spoglądając na niego. Z tęsknotą i smutkiem w oczach przyglądał się wodzie, w której dostrzec można było odbijające się słońce.<br />
-Kilka dni przed śmiercią Grega.<br />
Po tych słowach szybkim krokiem podszedł do idącej za Edem oraz resztą pacjentów, Elle z którą z uśmiechem na twarzy zaczął rozmawiać. Farbowany blondyn mimo smutku nie lubił go okazywać. Chyba większość mieszkańców Rivendale Hostpial nie pokazywała swojego prawdziwego oblicza, i oczywiście ja także się do nich zaliczałam.<br />
-Helen, czy naprawdę muszę iść na tą plażę? – Usłyszałam Liama, który prosił swoją psycholożkę o to, by mógł zostać przez cały dzień w autobusie. Sądzę, że plaża była bardziej zadbanym miejscem niż ten brzydko pachnący pojazd.<br />
-Liam – zaczęła ze spokojem – nie możesz zostać w autokarze. Naprawdę rozumiem, że jest ciężko ci się przełamać, ale musisz spróbować. Pomyśl, że to będzie postęp w twoim leczeniu.<br />
Obok brązowowłosego nastolatka oraz kobiety z czarnymi, zawiązanymi w koka włosami, pojawiła się Danielle, która przystanęła przy swoim najlepszym przyjacielu i w delikatny sposób dotknęła małym palcem jego dłoni. Zszokowany chłopak od razu zabrał rękę, jednak spojrzał prosto w jej mocno brązowe oczy i po chwili ich chude i zgrabne palce splotły się, co spowodowało uśmiech na twarzy Li oraz Dan.<br />
-Widzisz Liam, masz poparcie w Danielle. Ona pomoże ci przez to przejść – powiedziała Helen, sięgając do swojej torebki, z której wyjęła paczkę papierosów.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwn3hFG9SKhpa8vYNIni4P8b6xye8J1yZVplKBa4yHSspRkzom0UIv9Fp0yyN91dS94OxCjrYu0wr_DBogRlP5mgbsnH67XaM-DCxL_OJk4fmH8VBF2DT4HJFNEiSipC-eCtEqfZ592D8/s1600/tumblr_m1x527GBV21rsmrmvo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwn3hFG9SKhpa8vYNIni4P8b6xye8J1yZVplKBa4yHSspRkzom0UIv9Fp0yyN91dS94OxCjrYu0wr_DBogRlP5mgbsnH67XaM-DCxL_OJk4fmH8VBF2DT4HJFNEiSipC-eCtEqfZ592D8/s320/tumblr_m1x527GBV21rsmrmvo1_500_large.jpg" width="222" /></a>Najlepsi przyjaciele z uśmiechem na twarzy ruszyli w stronę plaży. Miło patrzyło się na odchodzącego Liama oraz Danielle, których poza przyjaźnią łączyło najprawdopodobniej coś więcej. Może to właśnie oni mieli pomóc sobie nawzajem? Można pomyśleć, że Rivendale Hospital było miejscem, w którym pomagano zagubionym nastolatkom się wyleczyć, ale także właśnie tam znaleźć można było osoby, które kochało się mocno i prawdziwie.<br />
Stojąc przy pustym już prawie autokarze przyglądałam się ludziom, którzy szli w kierunku plaży, na której spędzić mieliśmy dzisiaj większość dnia. Dopiero wieczorem mieliśmy powrócić do szpitala.<br />
-Chcesz? – zapytała Helen, przybliżając w moim kierunku paczkę papierosów. Przez chwilę zawahałam się, czy aby na pewno powinnam się zgodzić. – Nie krępuj się, Fleur – dodała, widząc moje niezdecydowanie.<br />
Nieśmiało sięgnęłam po papierosa, którego Helen mi na szczęście podpaliła. Sądziłam, że w ten sposób chce zacząć ze mną rozmawiać, jednak ta trzydziestoletnia kobieta, jak gdyby nic ruszyła w stronę plaży niczym się nie przejmując. Czasami zastanawiałam się nad tym, czy ta kobieta w ogóle lubi swoją pracę.<br />
Chciałam teraz zostać sama. Papieros, świeże powietrze oraz cisza to wspaniały moment, by w spokoju móc o wszystkim pomyśleć. Wiedziałam jednak, że ta idealna dla mnie chwila nie będzie trwać długo, gdyż jeszcze nie wszyscy opuścili autokar, o który z niechęcią się opierałam.<br />
Następnymi osobami, które wyszły z autobus była Panda oraz Alex. Oczywiście te dwie papużki nierozłączki jak zwykle były w siebie wtulone. Widać było po tej szesnastoletniej dziewczynie, że przed chwilą spała, gdyż z przymkniętymi oczyma opierała się o ramię swojego o trzy lata starszego chłopaka.<br />
-A wy jak zwykle razem – powiedziałam, bardziej do samej siebie. Chłopak słabo się uśmiechnął, a zadziorna nastolatka spojrzała na mnie i ze złośliwym uśmiechem odpowiedziała:<br />
-Jesteś po prostu zazdrosna, Fleur. Tobie i Zaynowi nie układa się tak jak nam.<br />
-Masz rację, Pandora – odparłam sarkastycznie. – Między nami nigdy nie było tak dobrze.<br />
Wypuszczając z buzi dym, przyglądałam się biegającemu po plaży Louisowi, który wraz z wyspanym i wypoczętym Zaynem chciał zagrać w piłkę. Nie raz zastanawiałam się co robię w Rivendale Hospital z tymi zwariowanymi ludźmi, lecz potem we wspomnieniach wracałam do dawnych chwil i uświadamiałam sobie, że jestem taka jak oni.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Współczułam śpiącemu jak zwykle Harry’emu. Jego sen musiał być naprawdę bardzo mocny, gdyż nawet nie poczuł piasku, który sypał na niego Louis. Ten dwudziestolatek uwielbia żartować sobie z ludzi i z powodu nadarzającej się okazji, postanowił zasypać jednego ze swoich przyjaciół.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7SCUxuqPGRa9sa1srY8zfSnE-hfj3V2gIFslhim-WHHxc_P0RpQjfnI1ulhgWHNEBXEx-4ZqkbgTbPL02awpFT6CSlkjuxX9bkt8zmh13lfEI9RzN8QWAL_rHjXB4iI3Lf9PCZLSb-xE/s1600/cats.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7SCUxuqPGRa9sa1srY8zfSnE-hfj3V2gIFslhim-WHHxc_P0RpQjfnI1ulhgWHNEBXEx-4ZqkbgTbPL02awpFT6CSlkjuxX9bkt8zmh13lfEI9RzN8QWAL_rHjXB4iI3Lf9PCZLSb-xE/s320/cats.jpg" width="313" /></a></div>
Wtulona w swojego chłopaka, bo jeśli tak mogę nazwać Zayna, z uśmiechem na twarzy przyglądałam się ludziom. Louis świetnie się bawił, zasypując Harry’ego. Niall wraz z Elle, Chrisem i Rosie głośno się śmiejąc budowali zamek z piasku. Moją uwagę przykuł siedzący na leżaku David, który mimo plusowej temperatury i grubego ubioru przykryty był kurtką należącego do jego brata. Dzisiejszego dnia zastanawiało mnie, dlaczego bliźniacy zachowują się tak… inaczej. Są spokojni, zamyśleni i niepewni. Czyżby stało się coś złego?<br />
Odwróciłam wzrok od Davida i rozejrzałam się po plaży chcąc znaleźć jego brata. Oczywiście nie zdziwiłam się, gdy zauważyłam go wraz z Pandą, którzy trzymając się za ręce maszerowali po brzegu plaży. W pewnym momencie oboje przystanęli i zaczęli się całować. Po chwili szesnastolatka przytuliła się do swojego chłopaka, a następnie wskoczyła mu na plecy. Trzeba przyznać, że widok tej dwójki sprawił, że sama miałam ochotę zabrać gdzieś Zayna i móc spędzić z nim najlepsze chwile swojego życia.<br />
-Biedny Harry – stwierdził ze śmiechem w głosie Zayn, który obejmował mnie ręką. Poczęstował mnie swoim papierosem, wkładając mi go do ust. Zaciągnęłam się nim, a mulat przelotnie pocałował mnie w policzek, powodując u mnie przyjemny dreszcz. Kątem oka spojrzałam na niego, a on swoimi czekoladowymi tęczówkami zaczął mi się przyglądać.<br />
-Jesteś śliczna – rzekł, szeroko się uśmiechając. – Nigdy nie spotkałem kogoś tak wspaniałego – wyszeptał mi do ucha, swoją zgrabną dłonią zgarniając kosmyk moich blond włosów.<br />
Chciałam odpowiedzieć czarnowłosemu, jednak podeszła do nas rudowłosa kobieta, która swoim piskliwym głosikiem zwróciła się w naszym kierunku:<br />
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogłabym na osobności porozmawiać z Fleur?<br />
-Oczywiście. Pójdę pomóc Louisowi. – Zayn wygramolił się z naszego uścisku i z radością poszedł do naszego wspólnego przyjaciela, który w samotności próbował zasypać śpiącego Harry’ego.<br />
Ręką wskazałam Clarissie wolne miejsce znajdujące się obok mnie i powiedziałam:<br />
-Siądź.<br />
Kobieta z uśmiechem na twarzy usiadła przy mnie. Przez chwilę ,w milczeniu przyglądałyśmy się roześmianemu Louisowi i czarnowłosemu, który próbując zachować spokój znowu dokuczali śpiącemu Harry’emu. Często żartowali sobie z niego dorysowując mu wąsy, wiążąc buty gdy spał, czy nawet przenosząc go w inne miejsce. Szatyn miał naprawdę bardzo mocny sen i nigdy nie czuł takich rzeczy.<br />
- Florence, chciałam z tobą porozmawiać o Louisie – zaczęła kobieta, a ja w nerwowy sposób bawiłam się piaskiem.<br />
-O Louisie? Coś się stało? – zapytałam lekko rozdrażniona. Spojrzałam na Rudą, która z troską w oczach przyglądała się swojemu pacjentowi.<br />
-Wiesz, że Louis na początku stycznia musi opuścić Rivendale?<br />
-Tak. Kończy w grudniu dwadzieścia jeden lat, więc zmuszony jest opuścić szpital. – Wytłumaczyłam doskonale znając zasady panujące w Rivendale Hospital.<br />
-Nie powinnam ci tego mówić, jednak sądzę, że jako najlepsza przyjaciółka Louisa powinnaś o wszystkim wiedzieć. Wraz z Lukiem sądziliśmy, że będzie mógł wrócić do domu, jednak od dłuższego czasu jego stan się pogarsza. Wczorajszego popołudnia rozmawiałam z jego mamą, która od dawna wie o tym, że jej syn nadal zmuszony będzie do kontynuowania leczenia i podałam jej dane najlepszych szpitali psychiatrycznych dla dorosłych. Mam do ciebie prośbę Florence. – Zwróciła się w moim kierunku, swoimi piwnymi oczyma przyglądając się mi. Nie lubiłam gdy zwracała się do mnie pełnym imieniem. Wolałam gdy wszyscy mówili do mnie zdrobniale.<br />
-Tak? – spytałam lekko zmartwiona.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3BirZyrrkvfw48xx8D6Y82qc-eMMcbj9hBG0AnTuXyCU5oG-xJ8bAL5QsoPnwjkXM3BR5glkLe0LfIybg9DiZaHI6hCRJaZNjHzkcbW-EB2vMrQvjrPEKlcVDW9TaM_XoIdZG5WAahv4/s1600/tumblr_lkby83XN6i1qc19kjo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="178" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3BirZyrrkvfw48xx8D6Y82qc-eMMcbj9hBG0AnTuXyCU5oG-xJ8bAL5QsoPnwjkXM3BR5glkLe0LfIybg9DiZaHI6hCRJaZNjHzkcbW-EB2vMrQvjrPEKlcVDW9TaM_XoIdZG5WAahv4/s320/tumblr_lkby83XN6i1qc19kjo1_500_large.jpg" width="320" /></a></div>
-Louis często mówi o tobie. On kocha cię jak siostrę i chciałabym, żebyś z nim porozmawiała. Nie wiem czy to cokolwiek da, jednak wiem, że mu ciebie brakuje. Mówi, że ostatnio stałaś się bardziej skryta. Nie jestem twoim psychologiem, ale zajmuję się Louisem i wydaje mi się, że świadomość, że ciągle coś dla niego znaczysz polepszy jakoś jego stan. – Kobieta spuściła wzrok, tak samo jak ja zaczynając się bawić piaskiem. – Boję się, że bardzo źle przyjmie wiadomość o tym, że musi kontynuować leczenie.<br />
Między nami zapadła cisza, jednak Clarissa wiedziała, że jej słowa mnie zmartwiły. Ja także bałam się tego, jak Louis przyjmie wiadomość o dalszym, przymusowym leczeniu. Każdego dnia mówił jak bardzo nie może doczekać się dnia, w którym będzie mógł robić to na co ma ochotę. Niestety ponownie miał nie mieć zabraną swoją wolność i zmuszony będzie do kontynuowania terapii na… no właśnie na ile?<br />
-Kto jeszcze opuści szpital? – spytałam przyglądając się rudowłosej. Widziałam, że waha się czy na pewno powinna odpowiedzieć na zadane przeze mnie pytanie, aż w końcu rzekła.<br />
-W styczniu na pewno szpital opuszczą David i Alex. – Wiedziałam po ich zachowaniu, że coś musiało się stać i teraz byłam tego pewna. – Wiesz, że Chris sam podjął się leczenia, więc zastanawia się nad tym, czy nie opuścić go na początku roku. Co do Rosie się zastanawiamy, jednak najprawdopodobniej jej leczenie się zakończy. Rebbeca w następnym roku kończy dwadzieścia jeden lat, więc jej terapia również dobiegnie końca. Wiele osób opuści Rivendale – dodała na końcu, wymieniając jedynie niewielką grupkę pacjentów.<br />
-A Panda? – zapytałam zastanawiając się czy związek Alexa i jej przetrwa, w momencie gdy on opuści szpital.<br />
-Ona musi jeszcze zostać.<br />
Chciałam, by ta szesnastolatka została w szpitalu do momentu, gdy ukończy osiemnasty rok życia. Oznaczałoby to, że mogłaby po zakończeniu leczenia zamieszkać gdzie tylko by chciała i nie musiałaby spotykać się z matką i ojcem, których nienawidzi. Miałaby też szanse na spokojne spotykanie się z Alexem, jeśli oczywiście ich miłość by przetrwała.<br />
-A co z Niallem? Harry’m? Liamem? Danielle? – dopytywałam bojąc się, że mogę stracić osoby, na których mi zależało. Nie zapytałam o Elle, gdyż doskonale wiedziałam, że jej leczenie jeszcze trochę potrwa.<br />
-Nie musisz się martwić – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. – Wszyscy jeszcze trochę pobędą w Rivendale.<br />
-A Zayn? – zapytałam cicho, spoglądając na czarnowłosego, który wraz z Louisem kończył już zasypywanie Harry’ego.<br />
<div style="text-align: left;">
-Zostaje. I nim zdążysz spytać, ty też jeszcze nie opuścisz szpitala. </div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
-Louis możemy porozmawiać? – spytałam podchodząc do siedzącego naprzeciwko Zayna, brązowowłosego który dumny był, że udało mu się całkowicie zasypać swojego najlepszego przyjaciela, któremu znad piasku wystawała tylko głowa. Mulat ze zmarszczonymi brwiami spojrzał na mnie, a ja ruszając tylko ustami odparłam „Nie martw się.”.<br />
-Coś się stało? – zapytał lekko zmieszany.<br />
-Nie, chcę tylko porozmawiać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbHceFReEOq1URdvxiEp14-VFu7T__eBJ3XxdEwoSyHJuduiiSc-gwBHlocd_ZJ_Kt7U7E7Giw659ia0RvQmXE0YbWqlZDIlfbeXtibS_1Flh8PH62diYRqbFbAo7nmp9K7TJNG7_hiYQ/s1600/tumblr_m81z2fNmPw1rro61jo2_400_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbHceFReEOq1URdvxiEp14-VFu7T__eBJ3XxdEwoSyHJuduiiSc-gwBHlocd_ZJ_Kt7U7E7Giw659ia0RvQmXE0YbWqlZDIlfbeXtibS_1Flh8PH62diYRqbFbAo7nmp9K7TJNG7_hiYQ/s320/tumblr_m81z2fNmPw1rro61jo2_400_large.gif" width="320" /></a></div>
Louis przez chwilę się wahał, co widać było po jego ściągniętych brwiach i czole, na którym pojawiły się lekkie zmarszczki, jednak szybko podniósł się z piasku otrzepując ręce oraz spodnie. Chwycił mnie za dłoń i pociągnął w kierunku wody. Przez pewien moment w milczeniu chodziliśmy po brzegu, a Louis nie chcąc zmoczyć swoich stóp w zimnej wodzie uciekał przed lekkimi falami. Ten widok wywołał na mojej twarzy uśmiech, a w momencie, gdy brązowowłosy to zobaczył zaczął się głośno śmiać.<br />
-O czym chciałaś porozmawiać? – spytał przystając obok mnie. Szliśmy wzdłuż wody oddalając się od naszych znajomych.<br />
-Chciałam spytać, czy wszystko u ciebie w porządku? – Nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę z moim najlepszym przyjacielem.<br />
-Fleur – zaczął nie pewnie – co zrobiłaś?<br />
-Nic – odpowiedziałam lekko się śmiejąc. – Po prostu dawno nie spędzaliśmy czasu sam na sam.<br />
Louis ze zdziwieniem przyglądał mi się, ale po chwili jak gdyby nic odpowiedział:<br />
-U mnie wszystko w porządku.<br />
Między nami ponownie nastała cisza. Często bywa ona niezręczna, lecz z Louisem czułam się dobrze milcząc. Rozumieliśmy się bez słów. Jak brat i siostra. Znaliśmy swoje potrzeby i oboje wiedzieliśmy, kiedy któremuś jest źle lub smutno.<br />
-Louis. Jak to jest z tymi… no… - nie wiedziałam jak powinnam ubrać moje słowa w zdanie tak, by przypadkiem jakoś go nie urazić.<br />
-Głosami? Słyszę je cały czas, lecz są stłumione. – odparł unikając ze mną kontaktu wzrokowego.<br />
-A kiedy one narastają? – dopytywałam, chcąc dowiedzieć się na czym dokładniej polega schizofrenia.<br />
-Gdy się boję lub martwię. Często gdy jestem sam.<br />
-Czyli głównie gdy jesteś sam, te głosy się odzywają? – Z zaciekawieniem przyglądałam się Louisowi, który z trudem odpowiadał na zadawane przeze mnie pytania. Nikt chyba nie lubi rozmawiać o swoich chorobach.<br />
-Nie tylko – mówił cicho, ledwo słyszalnie. – Zawsze, gdy widzę, że jesteś smutna, lub gdy się denerwujesz te głosy się odzywają. – Lou się zatrzymał, a ja dopiero po chwili zauważyłam, że nie ma go przy mnie. Odwróciłam się, a on dodał. – Kocham cię, Fleur. Kocham cię jak siostrę, której nigdy nie miałem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAM2KUoJrdSQg5PmvRq93rYsah2cB0rL-WE9ilCOAgwtpB3a50AfVB6AgmWAzssGMicwaSxWecGwIWvY8hOLz8N-6kp-PxGj1fD2Jx4Vs7YWgQvMC28D3EMBqTXScmZnzbu9bey6kj7O0/s1600/tumblr_me2yljXIPI1qdloino1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAM2KUoJrdSQg5PmvRq93rYsah2cB0rL-WE9ilCOAgwtpB3a50AfVB6AgmWAzssGMicwaSxWecGwIWvY8hOLz8N-6kp-PxGj1fD2Jx4Vs7YWgQvMC28D3EMBqTXScmZnzbu9bey6kj7O0/s320/tumblr_me2yljXIPI1qdloino1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Z moim najlepszym przyjacielem nigdy nie powiedzieliśmy sobie, że darzymy się mocnym uczuciem i takie słowa wywołały u mnie szok. Zdziwiona przyglądałam się mu. Ze spuszczoną głową bawił się w nerwowy sposób swoimi palcami. Wyglądał jakby cała jego radość gdzieś zniknęła. Ten widok spowodował, że do oczu napłynęły mi łzy. Szybko mrugałam chcąc się ich pozbyć, a następnie podeszłam Louisa mocno go do siebie przytulając.<br />
Będzie mi ciężko, gdy opuści szpital. Zayn i on są dla mnie najważniejszymi osobami w Rivendale Hospital i nie wiem jak zniosę rozłąkę z nimi. To będą naprawdę bardzo trudne chwile dla mnie. Mam przynajmniej nadzieję, że kiedyś mnie odwiedzi.<br />
-Kocham cię, Louis – wyszeptałam wtulona w mojego najlepszego przyjaciela.<br />
-Ja ciebie też Fleur. I moi rodzice też – odparła, a ja kątem oka spojrzałam na niego, nie rozumiejąc o co mu chodzi. – Wczoraj rozmawiałem z mamą i spytała się mnie, czy nie chciałbym zaprosić cię na kolację Wigilijną połączoną z moimi urodzinami. – Louis urodził się dwudziestego czwartego grudnia, co moim zdaniem było zabawne. – Wiem, że twoi rodzice nie chcą, byś spotykała się z Fannie, więc pomyślałem, dlaczego nie. Powiedziałem mamie, by porozmawiała z Lukiem i namówiła go, by pozwolił ci iść.<br />
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Mama i tata Louisa traktowali mnie jak swoje własne dziecko. Zawsze, gdy odwiedzali swojego syna chcieli, bym spędzała z nimi czas. Przynosili mi nawet różne słodycze i ciasta mówiąc, że powinnam choć trochę przytyć, gdyż ich zdaniem byłam za chuda. Często powtarzali mi, że jestem ich drugim dzieckiem. Było mi miło słyszeć takie słowa, zwłaszcza, że moi rodzice mieli mnie głęboko gdzieś.<br />
-Dziękuję – wyszeptałam, przysłuchując się mocno bijącemu sercu Louisa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjLNpEU29SH0vFFJb-yvKkZUitKDbQZxnXFybGiOFUXw5_INFB2rULe8_S7HJfLXVDU06ITYx7sw5LiL9Glx9bijfvG0_hu4J7F-4TJmzV3xsC8jo5C_1mo8SlUifatMjvWMoIvinw77A/s1600/tumblr_lz7pdkhMQz1qicobao1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="182" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjLNpEU29SH0vFFJb-yvKkZUitKDbQZxnXFybGiOFUXw5_INFB2rULe8_S7HJfLXVDU06ITYx7sw5LiL9Glx9bijfvG0_hu4J7F-4TJmzV3xsC8jo5C_1mo8SlUifatMjvWMoIvinw77A/s320/tumblr_lz7pdkhMQz1qicobao1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-A co do mojej choroby. Czasem widzę też różne dziwne rzeczy. Na przykład teraz twoja twarz jest cała w różnokolorowych motylach. – Mówił z uśmiechem na twarzy przyglądając się mi. Nie patrzył prosto w moje oczy, tylko przyglądał się policzkom, czole i nosowi. Najwidoczniej to na nich znajdowały się motyle. – Bywa, że to obrazy są śmieszne i w niczym mi nie przeszkadzają, ale czasem są dziwne.<br />
-Co widziałeś w momencie, gdy Elle próbowała się zabić? – zapytałam, przypominając sobie tamtą nieprzyjemną sytuację.<br />
-Wtedy słyszałem głosy, ale nie należały one do najprzyjemniejszych.<br />
Po zachowaniu Louisa widziałam, że nie chce rozmawiać o tamtym zdarzeniu. Może to i lepiej, gdyż sama nie lubiłam wracać do tamtego dnia. Nadal przechodziły mnie ciarki, gdy tylko o nim myślałam.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Blask księżyca i wspaniały widok. Nigdy nie sądziłam, że pobyt na zwykłej plaży nocą może aż tak się komuś spodobać. Nigdy nie przywiązywałam do tego większej uwagi, gdyż interesowała mnie impreza, lecz teraz wszystko się zmieniło. Nie brałam od dłuższego czasu i siedząc w samotności na dużym klifie mogłam wszystko w spokoju przemyśleć.<br />
Z papierosem w buzi i ze skrzyżowanymi nogami siedziałam na wysokim brzegu przyglądając się lekko poruszającej się wodzie, w której odbijał się księżyc. Uwielbiałam ciszę i spokój i nie przeszkadzała mi nawet obecność siedzącego niedaleko Alexa oraz jego dziewczyny. Będąc małym dzieckiem często marzyłam o tym, że siedząc nocą na plaży przyjdzie do mnie mężczyzna, którego będę kochać. Swoją umięśnioną ręką obejmie mnie i w delikatny sposób pocałuje w czoło, po czym powie, że zależy mu na mnie, jak na nikim innym. Głupie marzenie głupiej jedenastolatki, która naoglądała się głupich komedii romantycznych.<br />
Odwróciłam wzrok od tafli wody i zauważyłam, że na dole rozpalane było właśnie ognisko. Prychnęłam pod nosem, przy tym wypuszczając z buzi dym papierosowy. Nie lubiłam takich widoków. Ta cała aura siedzenia przy ognisku i pieczenia obrzydliwych i tłustych kiełbasek była dla mnie sztuczna.<br />
-A księżniczka czemu tak sama tutaj siedzi? – zapytał Zayn zbliżając się w moją stronę. W trawie zgasiłam skończonego już papierosa i spoglądając na niego przez ramie lekko się uśmiechnęłam.<br />
-Wiesz, że czasem potrzebuję ciszy i spokoju – odparłam ze spokojem w momencie, gdy on siadając obok mnie przyglądał się krajobrazowi. Między nami zapadła cisza, jednak nie należała ona do tych krępujących. Z nim, tak samo jak z Louisem, mogłam milczeć godzinami i w ogóle nam by to nie przeszkadzało.<br />
-Uwielbiam takie widoki – rzekł Zayn, który mi się przyglądał. Nie patrzyłam na niego, tylko ze skupieniem przyglądałam się nasilającym się falom, które powstawały przez wiatr. Po moim ciele przeszło milion dreszczy, ponieważ zimny słup powietrza otarł się o moje odkryte ramiona.<br />
-Zimno ci? – spytał, a ja przecząco pokiwałam głową. – Masz moją bluzę.<br />
-Zayn, nie… - zaczęłam lecz chłopak nie chciał słuchać żadnych sprzeciwów. Na moje plecy narzucił swoją grubą, czarną bluzę, która pachniała papierosami oraz dezodorantem. Mimo wcześniejszych zastrzeżeń ucieszyłam się, gdy chłód nie dawał mi się już we znaki.<br />
-Spójrz na Alexa i Pandę. Ciekawe co się stało, że są tacy smutni. – Wraz z Zaynem spojrzałam w kierunku zakochanej po uszy pary. Wtuleni w siebie siedzieli niedaleko nas i ze spuszczonymi głowami, tak samo jak my, przyglądali się morzu. Alex wtulił się we włosy dziewczyny szepcząc jej coś do uch, a po jej policzku spłynęła jedna zabłąkana łza, którą szybko otarła wierzchem dłoni. Najwidoczniej chłopak musiał powiedzieć swojej dziewczynie o tym, że w styczniu zakończy leczenie. Normalny człowiek powinien się cieszyć, że opuszcza Rivendale Hospital, jednak miłość do osoby mieszkającej w klinice uniemożliwiała radość z wolności.<br />
Z Zaynem siedzieliśmy i przyglądaliśmy się dwójce zakochanej po uszu parze i po paru minutach opuścili klif, kierując się na plaże.<br />
-David i Alex w styczniu kończą leczenie – powiedziałam nagle, nadal nie patrząc na czarnowłosego, który przez dłuższy okres czasu zastanawiał się co ma odpowiedzieć.<br />
-Biedna Panda. Straciła tak wiele w życiu, a jeszcze teraz opuści ją jej najlepszy chłopak, który jako jedyny zapewne kocha ją prawdziwie oraz najlepszego przyjaciela… - Mulat chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak ja spoglądając na niego zapytałam:<br />
-A co będzie z nami, gdy któreś skończy leczenie? Zapomnimy o tym co nas łączy?<br />
Po zszokowanej minie Zayna wiedziałam, że nie spodziewał się usłyszeć ode mnie takich słów. Nigdy nie rozmawialiśmy o łączących nas uczuciach, jednak oboje byliśmy pewni tego, że między nami jest coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń.<br />
-Nie mamy się co martwić, Fleur. Oboje wiemy, że jesteśmy najgorszymi pacjentami w Rivendale Hospital. Zbuntowani, szaleni i młodzi. Życie nas nie rozpieściło, ale mimo wszystko niczym się nie przejmujemy i wolimy się bawić. Nigdy o tobie nie zapomnę księżniczko i zawsze będziesz najważniejsza. – Brązowooki z troską w oczach przyglądał mi się, a potem w delikatny sposób pocałował mnie w czoło, czubek nosa, a na końcu w wargi – Zależy mi na tobie, Fleur – dodał, gdy nasze usta się stykały.<br />
-Mimo tego, nadal nie jesteśmy parą – szepnęłam do samej siebie, spuszczając z niego wzrok.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiac9ieXQB-VpZgB9QJKzifR3rVWSb0Plzfw0jhKnU-BWwIuOcM1bkaDi0n1UU40LRGITT7RUhnht_3LO2dHLUJvN5XdqXXed3Cx8HMvUKPuXcoaGt-GLpoy2cnzF_BakwUFYLGB1iOl5g/s1600/tumblr_mhmbiyRfmc1ru5w19o1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiac9ieXQB-VpZgB9QJKzifR3rVWSb0Plzfw0jhKnU-BWwIuOcM1bkaDi0n1UU40LRGITT7RUhnht_3LO2dHLUJvN5XdqXXed3Cx8HMvUKPuXcoaGt-GLpoy2cnzF_BakwUFYLGB1iOl5g/s320/tumblr_mhmbiyRfmc1ru5w19o1_500_large.jpg" width="248" /></a></div>
-Razem ustaliliśmy, że nie warto wiązać się w szpitalu – odpowiedział ze smutkiem. – Zależy mi na tobie, ale jesteśmy za młodzi, by być związku i spędzać ze sobą praktycznie cały czas. Będąc z kimś trzeba czasem się z nim rozstać i zatęsknić, a my nie mamy na to możliwości. Gdy to wszystko się skończy, wtedy spróbujemy.<br />
-A co jeśli wcześniej opuścisz szpital i sobie kogoś znajdziesz? – dopytywałam.<br />
-Nikt po za tobą nie zawróci mi tak w głowie.<br />
Spojrzałam prosto w jego mleczne tęczówki i już po chwili nasze usta ponownie złączyły się w długim i namiętnym pocałunku. Wplotłam swoje ręce w czarne włosy Zayna, a on swoje zimne dłonie wsadził pod moją koszulkę. Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, jednak oboje nie zwróciliśmy na to uwagi. Mulat swoje usta przeniósł na moją szyję, którą w delikatny lecz stanowczy sposób całował. Pragnęłam go tak jak nikogo innego.<br />
-Fleur… O nie, nic nie widzę! – krzyknął Louis, który nagle pojawił się obok nas.<br />
Wraz z moim partnerem szybko się od siebie odsunęliśmy, udając że nic między nami nie było. Spojrzałam na brązowowłosego, który swoimi szczupłymi lecz niestety brudnymi od piasku dłońmi zasłaniał sobie oczy.<br />
-Już dobrze Louis – zaczął Zayn. – Nic z Fleur nie robimy – dodał znacząco uśmiechając się w moją stronę.<br />
-Chuck kazał wam powiedzieć, że macie zejść na ognisko, bo zaraz będziemy piec kiełbaski i paniki – mówił podekscytowanym i pieszczotliwym głosem.<br />
-Fuj – stwierdziłam niezadowolona.<br />
Zayn prychnął pod nosem, z niedowierzeniem kręcąc głową. Podniósł się z ziemi, a następnie w moim kierunku wyciągnął ręce, chcąc pomóc mi wstać. We trójkę szliśmy w dół klifu, chcąc dostać się na plaże, gdzie odbywało się ognisko.<br />
-Nie lubisz kiełbasek, Fleur? – spytał mnie zszokowany Louis, z lekkim żalem w oczach mi się przyglądając. Przecząco pokiwałam głową, czując w tym samym momencie, że Zayn chwycił mnie za rękę. – Jesteś dziwna – dodał w podskokach oddalając się od nas.<br />
-Jak można nie lubić kiełbasek? – zapytał czarnowłosy.<br />
-Są obrzydliwe, tłuste i nie smaczne.<br />
-Gdy byłem harcerzem to je uwielbiałem. To była przyjemność każdego wyjazdu. – Zszokowana spojrzałam na niego i spytałam:<br />
-Byłeś harcerzem? Nigdy mi o tym nie mówiłeś.<br />
-Nigdy nie było okazji.<br />
Nie rozmawialiśmy dalej na ten temat, lecz gdy już prawie znajdowaliśmy się przy ognisku nieśmiało zapytałam:<br />
-A pokażesz mi kiedyś jakąś fajną odznakę?<br />
Zayn tylko na mnie spojrzał, po czym zaczął się głośno śmiać.<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
Siedząc kilka metrów dalej od ogniska i wszystkich ludzi przyglądałam się Louisowi opowiadającemu straszne historie Harry'emu i reszcie pacjentów. Zayn gdzieś poszedł, jednak nie wiem dokładnie gdzie. Panda siedząca między bliźniakami swoje nogi miała położone na kolanach Davida, a głowę opartą o klatę Alexa, który bawił się jej kręconymi włosami. Nie wyglądali na zbytnio zainteresowanych opowiadaniami dwudziestolatka. Elle siedząca nieopodal nich bawiła się piaskiem co jakiś czas odpowiadając na coś ożywionemu Niallowi. Liam i Danielle wtuleni w siebie siedzieli okryci kocem na ławce z przymkniętymi oczami. Paliłam papierosa spokojnie obserwując każdego, jednak w pewnym momencie podszedł do mnie Chuck.<br />
-A ty co tak siedzisz sama? – spytał spoglądając na mnie. Wstałam z piasku gasząc papierosa i wytrzepując spodnie.<br />
-Tak jakoś nie mam ochoty na to wszystko – odpowiedziałam cicho podwijając lekko za długie rękawy bluzy Zayna.<br />
Brązowowłosy spojrzał na mnie lekko się uśmiechając, ja jednak odwróciłam się na pięcie idąc wzdłuż brzegu. Po chwili dołączył do mnie Chuck, który mi się przyglądał.<br />
-Co cię łączy z Zaynem? – spytał nagle, wyrywając mnie z rozmyślań. Zagryzłam lekko wargę zgarniając kosmyk opadających włosów na ucho. Przystanęliśmy, odwróceni w stronę oceanu. Spojrzałam na ciemną taflę wody zastanawiając się jak odpowiedzieć Chuckowi.<br />
-Jesteśmy przyjaciółmi – odparłam krótko chcąc zakończyć temat. Ponownie zaczęłam iść zostawiając psychologa w tyle, jednak szybko mnie dogonił. Szliśmy chwilę w milczeniu nie patrząc na siebie.<br />
-A my? Kim dla siebie jesteśmy? – spytał cicho, łapiąc mnie za ramię zmuszając mnie w ten sposób do zatrzymania się. Spojrzałam w górę w jego niebieskie tęczówki, które teraz były ledwo widoczne z powodu ciemności. On przeniósł swoją rękę z mojego ramienia na dłoń ściskając lekko moje palce. Odwzajemniłam uścisk po czym puściłam jego dłoń idąc dalej.<br />
-A kim byś chciał, żebyśmy byli? – zapytałam kopiąc stopami zimny piasek. Nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach, które obejmowały mnie od tyłu, oraz ciepły oddech na moim karku. Przeszedł mnie dreszcz jednak jeszcze przez chwilę szliśmy tak objęci.<br />
-To smutne, że Alex i David opuszczą Pandę, nie uważasz? – Zmieniłam temat, ponieważ wiedziałam, że Chuck nie miał pojęcia, co odpowiedzieć. Puścił moje biodra i ponownie chwycił mnie za dłoń idąc obok mnie.<br />
-Jest mi jej szkoda, bo zostanie tu sama, a jej miłość będzie mogła robić cokolwiek zechce, tylko że bez niej. Oboje byli dziś bardzo przybici jednak teraz się jakoś trzymają. Pomimo tych trzech lat różnicy pomiędzy nimi, bardzo dobrze się dogadują, podziwiam ich – odpowiedział brązowowłosy spoglądając na mnie. Puściłam jego rękę siadając ze skrzyżowanymi nogami na brzegu oceanu. On zrobił to samo bawiąc się piaskiem. Lubiłam jego towarzystwo, potrafiliśmy porozmawiać i pomilczeć razem. Oparłam głowę na jego ramieniu nagle czując zmęczenie. On tylko pogłaskał mnie po włosach rzucając jakimiś patykami w stronę wody.<br />
-Wiesz, pomimo tego, co robiliśmy cieszę się z naszej znajomości. Tak naprawdę dzięki twojemu łóżku jesteśmy ze sobą tak blisko, przyjaźnimy się. Nie uważasz? – zapytałam bawiąc się palcami.<br />
-Tak, moje łóżko jest magiczne – rzekł, po czym oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem. Podniosłam głowę i lekko szturchnęłam brązowowłosego w żebra przez co na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.<br />
-Ja również się cieszę, Fleur. Dobrze jest mieć cię za...przyjaciółkę – dodał po chwili.<br />
-Dlaczego się zawahałeś? Wątpisz w to? – spytałam marszcząc nos.<br />
-Nie wiem, łączą nas dziwne relacje, może jesteś bardziej moją kochanką, skoro jesteś z Zaynem? – mówił bardziej sam siebie wstając z piasku i kierując się z powrotem w stronę ogniska. Pośpiesznie się podniosłam dorównując Chuckowi kroku. Kiedy już go dogoniłam stanęłam przed nim torując mu drogę.<br />
-Kochanką? Nie jestem niczyją własnością i już ci powiedziałam, że nie jestem z Zaynem – odparłam lekko podniesionym głosem. Chuck pokręcił niedowierzająco głową uśmiechając się zawadiacko, po czym mnie wyminął i ruszył dalej. Ponownie do niego podbiegłam, co zaczynało mnie już powoli irytować.<br />
-Boże, Chuck, mógłbyś chodzić wolniej i przestać mnie do cholery ignorować? – warknęłam ciągnąc chłopaka za ramię. On szybko się odwrócił w moją stronę przysuwając swoją twarz do mojej tak, że dzieliło nas kilka centymetrów. Mój oddech momentalnie przyspieszył, a ze zdenerwowania lekko zagryzłam wargę. Miałam nadzieję, że nikt nas nie zauważy.<br />
-Jakże bym śmiał ignorować księżniczkę Florence, a fakt, że całuje się z Zaynem jest nieważny, przecież tylko się przyjaźnią – powiedział z sarkazmem złośliwie się do mnie uśmiechając. Odepchnęłam go lekko lecz stanowczo od siebie i zanim ruszyłam z powrotem wycedziłam przez zaciśnięte zęby twardo patrząc w jego niebieskie oczy.<br />
-Nie zapominaj, że z tobą też się całowałam, a razem nie jesteśmy, czyż nie? - Po tych słowach ruszyłam prawie biegiem w stronę ogniska zostawiając za sobą Chucka. Gdy już dotarłam na miejsce mój oddech był nierówny, a dłonie mi się trzęsły. W tłumie pacjentów obok Alexa siedział Zayn paląc papierosa i przyglądając się reszcie, która zasłuchana była w opowiadania Louisa, na którego kolanach smacznie spał Harry.<br />
Szybkim krokiem podeszłam do czarnowłosego siadając pomiędzy jego nogami na piasku. On wyrzucił papierosa, po czym objął mnie rękami wokół szyi i pocałował we włosy. Moje ciało przeszedł miły dreszcz dający ukojenie zszarganym emocjom. Odchyliłam głowę w tył opierając ją na kroczu mulata, co pozwoliło mi spojrzeć na jego twarz, która w tym momencie z uśmiechem mi się przyglądała. Chłopak schylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który oczywiście odwzajemniłam.<br />
-Coś mnie ominęło? – zapytałam, gdy się od siebie oderwaliśmy. Zayn pocałował mnie jeszcze w czubek głowy, a ja ponownie zaczęłam przyglądać się Louisowi i reszcie.<br />
-Historia o duchach, później piratach i zombie, nic ciekawego – wyjaśnił bawiąc się moimi włosami. Zmęczona oparłam głowę o jego kolano przymykając oczy. W tym momencie miałam ochotę wrócić do mojego łóżka, gdzie spokojnie mogłabym zasnąć z dala od tego wszystkiego.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przepraszam , że rozdział się opóźnił jednak musicie mieć świadomość tego, że mamy też prywatne życie. </div>
<div>
Nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje, ale wydaje mi się, że każdy rozdział jest co raz gorszy i zły ;c Sądzę, że gdyby nie świadomość, że chcecie wiedzieć co będzie dalej, to już dawno przestałabym pisać.</div>
<div>
Dziękujemy też za 202 obserwatorów, jednak było by miło gdyby chociaż połowa komentowała nasze rozdziały, przy których bardzo się staramy. Niestety robi to tylko mała cząstka. Chciałybyśmy usłyszeć szczerą opinie na temat rozdziałów i całego bloga, więc byłoby fajnie gdyby ktoś to komentował.</div>
<div>
Przypominam, że możecie zadawać pod rozdziałem pytania bohaterom :)</div>
<div>
Na naszym asku <<span style="color: #4c1130; font-size: large;"><a href="http://ask.fm/justwilliams">http://ask.fm/justwilliams</a></span>> możecie zadawać pytania dotyczące naszego prywatnego życia. </div>
<div>
Pozdrawiamy ♥</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com100tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-50790179253299410062013-02-03T15:56:00.000+00:002013-02-09T21:40:49.155+00:008 rozdział<b><i>Z perspektywy Elle <a href="http://www.youtube.com/watch?v=2l4IFqKII-s" target="_blank">w tle</a></i></b><br />
<b><i>4 listopada 2012</i></b><br />
Najgorszą rzeczą dla rodziców jest świadomość, że ich dziecko zawiodło. A co jeśli zrobiło to aż dwa razy? Jak wtedy mają się czuć?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3PSGnEJI3Ry-uqe0Ao-q-58SlZ129KjCZ6xw7tGhaR0H6S_t7fNKoPKxfTNlw-dhBfWW88TZaL84Pyu_pftHWSQTn1zivFjK_OWnhksAp9r377-UEV76HseCNWFrt3k1BKbr9HkcT7LE/s1600/tumblr_m7dx0fsruY1rq82fy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="145" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3PSGnEJI3Ry-uqe0Ao-q-58SlZ129KjCZ6xw7tGhaR0H6S_t7fNKoPKxfTNlw-dhBfWW88TZaL84Pyu_pftHWSQTn1zivFjK_OWnhksAp9r377-UEV76HseCNWFrt3k1BKbr9HkcT7LE/s320/tumblr_m7dx0fsruY1rq82fy.gif" width="320" /></a></div>
Z podkulonymi nogami siedziałam w rogu swojego łóżka i ze smutkiem w oczach przyglądałam się drobnej blondynce, która stukając obcasami o podłogę w nerwowy sposób chodziła po mojej sypialni. Po wydarzeniach, które miały miejsce wczorajszego popołudnia postanowiła przyjechać – wraz z moim tatą – do Rivendale Hospital gdzie mogliby ze mną porozmawiać.<br />
Niestety z jakiegoś powodu ciężko im było rozpocząć ten temat – w ogóle ciężko było im cokolwiek powiedzieć. Wcale się im nie dziwiłam, gdyż co mieli powiedzieć? Trudno rozmawiać z własnym dzieckiem o jego nieudanych próbach samobójczych. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała poruszać takich tematów ze swoimi dziećmi – jeśli kiedykolwiek będę je miała.<br />
Brązowowłosy mężczyzna z okularami na lekko zadartym nosie siedział na środku łóżka i z zaciekawieniem rozglądał się po pokoju.<br />
-Miło tu masz. – W jego głosie słychać było niepewność.<br />
-Ciepło tu nocą? – spytała zatroskana mama zatrzymując się obok szafki nocnej, na której znajdowały się różne rzeczy.<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową kątem oka spoglądając na to co robi blond włosa kobieta, która z zaciekawieniem przyglądała się kilku zdjęciom znajdującym się na szafeczce.<br />
-Dobrze ci się tu śpi?<br />
Tata – tak samo jak mama – próbował rozluźnić napiętą atmosferę panującą między nami. Po mojej pierwszej próbie samobójczej nie rozmawiałam z mieszkającą w Bristolu mamą i ta sytuacja była dla nas jeszcze bardziej niezręczna. Pragnęłam jednak by oboje zniknęli i dali mi spokój. Chciałam być teraz sama.<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową w ten sposób odpowiadając na zadane przez mojego tatę pytanie. Mimo, że było to kłamstwo nie chciałam przyznawać się do tego, że co noc męczył mnie ten sam koszmar.<br />
Każdego wieczoru spokojny sen uniemożliwiało mi straszliwe wspomnienie, które powodowało u mnie natłok łez. Obcy mężczyzna ponownie próbował wykorzystać mnie seksualnie. Mimo, że starałam się uciec, on okazywał się szybszy i znowu stawałam się szmacianą lalką, którą bez większego problemu mógł się zabawić. Na całe szczęście to był tylko sen.<br />
-Nie wiedziałam, że masz te zdjęcia – oznajmiła mama w ręce trzymając cztery zdjęcia, które zawsze znajdowały się w moim pokoju. Gdy zmuszona byłam do spakowania swoich rzeczy wiedziałam, że te fotografie muszę ze sobą zabrać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNFIn7VsZkeVraFHJ527lw4K3XUK5Xz94t6L4LzhCx3yp4BenL1JlODq31-ZNisiqFmvLkXoAo_qiREcieNdMqF6qHocnEI8VGaTx7EfTG7Eb_ddkxALrSl4v9UMKJmktWspB28-Tm_SY/s1600/600full-elle-fanning_large-tile.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNFIn7VsZkeVraFHJ527lw4K3XUK5Xz94t6L4LzhCx3yp4BenL1JlODq31-ZNisiqFmvLkXoAo_qiREcieNdMqF6qHocnEI8VGaTx7EfTG7Eb_ddkxALrSl4v9UMKJmktWspB28-Tm_SY/s400/600full-elle-fanning_large-tile.jpg" width="320" /></a></div>
Na jednym obrazku znajdowałam się z moją starszą siostrą. To było nasze pierwsze zdjęcie w nowym domu, do którego przeprowadziliśmy się gdy miałam jakieś pięć lat. Wraz z Emily leżałyśmy na jej łóżku i przytulone do siebie opowiadałyśmy różne wymyślone historie na temat tamtego budynku. Leżąc na siostrze w żółtym podkoszulku – ona miała taki sam lecz różowy – mama postanowiła zrobić nam zdjęcie, więc Emily mocno mnie przytuliła, pozując jej w ten sposób. Obie bardzo lubiłyśmy to zdjęcie i ucieszyłam się, gdy kiedyś znalazłam je w jednym z kartonów.<br />
Drugie z czterech zdjęć przedstawiało Emily, która siedziała wraz na kanapie z Barbie – czyli małym buldogiem francuskim, którego kupiła jej mama. Tamto zdjęcie wykonałam w czasie ostatnich świąt Bożego Narodzenia, które spędziłam w Bristolu u mamy i siostry. Emily miała wtedy na nosie kocie okulary, a ubrana była w koszulę – dżinsową i rozciągniętą –oraz obcisłe spodnie w kwiaty. Jak w każde święta oglądałyśmy filmy z dzieciństwa, które głównie nagrywała nasza mama. Kiedyś chciała zostać reżyserem, jednak zrezygnowała w momencie, gdy zaszła w ciążę.<br />
Na trzeciej fotografii znowu znajdowałam się z moją starszą siostrą. Rodzice wykonali ją podczas pierwszych świąt Bożonarodzeniowych w naszym nowym domu. W eleganckich sukienkach siedziałyśmy na pufie i się przytulałyśmy – bardzo lubiłyśmy to robić. Jak zwykle byłyśmy szeroko uśmiechnięte. W tle dostrzec można było dużą i ozdobną choinkę, którą całą rodziną wybraliśmy w lesie. Biedny tata przez długi okres czasu męczył się z wycięciem jej, a następnie przywiezieniem jej do domu.<br />
Na ostatnim zdjęciu uwieczniony był moment, w którym przytulałam się do swojego taty. Zrobiła ją moja siostra, kiedy to na miesiąc pojechałam do niej i mamy. Było mi bardzo szkoda mojego opiekuna, gdyż przez równe trzydzieści jeden dni miał mieszkać sam. Teraz niestety miało być inaczej.<br />
Blond włosa kobieta sztucznie uśmiechnęła się przeglądając fotografie – musiało być jej smutno, gdyż nie miałam żadnej, na której znajdowała by się ona. Niestety wolała wykonywać zdjęcia niż znajdować się na nich. Odkładając obrazki na swoje miejsce swoją uwagę skupiła na białej karteczce, na której to wypisane były terminy spotkań z psychologiem. Szybko oderwała od nich wzrok i z lekkim zdziwieniem spojrzała na mnie.<br />
-Elle – zaczęła cicho, siadając obok mnie i taty – wiesz, że w taki sposób nie możesz uciekać od problemów.<br />
Swoimi błękitnymi oczyma – które wraz z Emily po niej odziedziczyłyśmy – z troską przyglądała mi się. Jej ręce lekko dygotały, a brązowowłosy mężczyzna widząc to chwycił jej dłonie.<br />
-Słoneczko. Wiem, że jest ci ciężko, ale proszę rozmawiaj z osobami, Clarissą czy nawet z nami. Nie pomagasz nikomu próbując się zabić – powiedział mój tata.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3K4WBLURDKILmKc7-LOHduq8Zjy0iTnZJonPZvDbs6VMXvpzgrOzA_qrH3NL4Hs3ZlkJJsuQIZLVN3T3VyQn7CDY94Ucz7rkArGfPuYxZenPL6x29XEjBD3Iu9Wm918ELywIfyUdkWeE/s1600/tumblr_m0y95c6Hrk1r3j8zd.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3K4WBLURDKILmKc7-LOHduq8Zjy0iTnZJonPZvDbs6VMXvpzgrOzA_qrH3NL4Hs3ZlkJJsuQIZLVN3T3VyQn7CDY94Ucz7rkArGfPuYxZenPL6x29XEjBD3Iu9Wm918ELywIfyUdkWeE/s320/tumblr_m0y95c6Hrk1r3j8zd.gif" width="320" /></a></div>
Nadal milczałam, nieobecnym wzrokiem przyglądając się pustej ścianie. Czułam się źle i nie miałam ochoty rozmawiać na ten temat z rodzicami, których zawiodłam – po raz kolejny z resztą. Ich idealna córka, która nigdy nie sprawiała problemów nagle okazała się wyrzutkiem społeczeństwa, którego największym marzeniem było zabicie samego siebie. Niestety od momentu, w którym przyłapano mnie na połknięciu tabletek opiekunowie, psycholodzy oraz pacjenci musieli skupiać na mnie większą uwagę. Nie mogli przecież dopuścić do tego bym ponownie próbowała się zabić.<br />
-Słoneczko powiedz coś – poprosił drżącym głosem mój tata.<br />
Przecząco pokiwałam głową, czując w tym samym momencie łzy na swoich rumianych policzkach. Moja mama także z trudem powstrzymywała uczucia, gdyż dłońmi zakryła swoją twarz. Wraz z tatą słyszałam jak szlocha i z trudem powstrzymuje swoje łzy.<br />
Widząc płaczącą mamę połknęłam gulę, która nagle pojawiła się w moim gardle. Rękoma objęłam swoje nogi i w nerwowy sposób zaczęłam wbijać paznokcie w ramiona.<br />
-Przepraszam – wyjąkałam z trudem, przymykając powieki. W ten sposób chciałam powstrzymać łzy, jednak one ponownie spłynęły po moich policzkach.<br />
Mój tata chciał coś powiedzieć, jednak ktoś zapukał do drzwi i już po chwili w mojej sypialni pojawił się Ed, który spojrzał najpierw na moich rodziców, a następnie na mnie.<br />
-Przepraszam, że przeszkadzam ale dyrektor Rivendale Hospital kazał poinformować państwa, że musicie opuścić już placówkę. – Oznajmił moim opiekunom Edward.<br />
Blond włosa kobieta głośno westchnęła ocierając wierzchem dłoni swoje policzki na których znajdował się rozmazany tusz do rzęs. Od góry do dołu przyjrzała się farbowanemu opiekunowi, a następnie swój wzrok przeniosła na mnie. Swoimi tęczówkami – niestety zaszklonymi – przyjrzała się mi, a następnie mocno mnie objęła chowając swoją twarz w moje rozpuszczone włosy.<br />
-Przepraszam – wyszeptałam jej do ucha.<br />
Kobieta przez nos zaciągnęła się powietrzem i jak gdyby nic podniosła się z łóżka i poprawiając swoją elegancką sukienkę przystanęła obok Edwarda.<br />
Brązowowłosy mężczyzna z lekkim zarostem przysunął się do mnie i w delikatny sposób objął mnie ramieniem. W powolny sposób zaczęliśmy kołysać się w przód i tył.<br />
-Będzie dobrze Elle – wyszeptał mi do ucha mój tata. – Wyjdziesz stąd już nie długo. Tylko się postaraj. Wiem, że potrafisz.<br />
Wypuszczając mnie ze swoich objęć, tak samo jak jego była żona podniósł się z łóżka rękoma gładząc swój garnitur. Mój tata chwycił w pasie moją roztrzęsioną mamę i nic nie mówiąc opuścili moją sypialnię.<br />
Nie zwracając uwagi na to, że w pokoju znajduje się Ed, rozpłakałam się w momencie, gdy usłyszałam, że drzwi się zamknęły. Chowałam twarz w swoich rękach, nie chcąc spoglądać na stojącego przy ścianie farbowanego blondyna. Płakałam głośno, krztusząc się własnymi łzami. Co chwilę z trudem łapałam powietrze. Chciałam wrócić do domu, jednak nie mogłam. Jeszcze nie teraz.<br />
Usłyszałam, że Ed porusza się po pomieszczeniu i już po chwili materac ugiął się pod jego ciężarem. Dłonią dotknął moich pleców, jednak ja lekko drygnęłam, co spowodowało, że szybko ją zabrał.<br />
-Elle nie płacz – powiedział, lecz ja w ogóle nie zwróciłam uwagi na jego słowa. – Elle przestań płakać.<br />
Kilka razy głośno westchnęłam chcąc jakoś uspokoić swój organizm i w momencie, gdy to mi się udało podniosłam głowę i rękoma zgarnęłam włosy, które opadły mi na oczy.<br />
Siedzieliśmy w milczeniu lecz wiedziałam, że Edward chciałby zacząć rozmowę, jednak nie wie w jaki sposób ma to zrobić.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_x6zXtWLNv8hshtO7YpZGTmQpgy78y4y54QoCCfj1qs0nLdF-txv8gDzYUK8Sj4galn7aldhS2_JjaTOf823KLq0q2oC6noWDn_c22_ePIkAbqb0i123tKQ19sZ0hvFO71gy2v1ycTrw/s1600/tumblr_ls6y5eOelV1qlvsbto1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_x6zXtWLNv8hshtO7YpZGTmQpgy78y4y54QoCCfj1qs0nLdF-txv8gDzYUK8Sj4galn7aldhS2_JjaTOf823KLq0q2oC6noWDn_c22_ePIkAbqb0i123tKQ19sZ0hvFO71gy2v1ycTrw/s320/tumblr_ls6y5eOelV1qlvsbto1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Zagryzając lekko swoją wargę, przerażona spojrzałam w jego kierunku i wtedy zapytał:<br />
-Dlaczego chciałaś znowu się zabić?<br />
-Wiesz jak to jest starać się o kimś zapomnieć? Próbujesz, próbujesz i próbujesz, lecz nie możesz, gdyż nadal cały czas o nim myślisz. Wszystko kojarzy ci się z tą osobą. I nie ma żadnego sposobu by zapomnieć. Oprócz śmierci. Ona może jedynie uratować cię od tego wszystkiego – odpowiedziałam po jakimś czasie, próbując dobrze dobrać słowa.<br />
-Wiem co masz na myśli – odparł nagle ze smutkiem w oczach przyglądając się swoim dłoniom, którymi w nerwowy sposób się bawił.<br />
Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc co ma na myśli i gdy chciałam się już czegoś dowiedzieć on szybko wstał z łóżka i bez żadnego słowa pożegnania opuścił moją sypialnię.<br />
Zszokowana przyglądałam się pustemu miejscu, na którym to jeszcze przed chwilą siedział Ed. Pragnęłam samotności, jednak przebywanie samej w sypialni wywoływało u mnie lęk. Skrajne emocje powodowały, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Pragnęłam zginąć, lecz los najwidoczniej miał wobec mnie zupełnie inne plany. Samotna w piekle – tak się teraz czułam.<br />
Siedząc w pokoju przysłuchiwałam się dźwiękom dochodzącym z korytarza. Moje uszy słyszały jak jacyś chłopacy – zapewne Alex i David – śpiewali przy tym najprawdopodobniej tańcząc. Usłyszeć także można było słodki śmiech Rosie oraz Chrisa, który krzyczał, że i tak ją złapie – oznaczało to, że pewnie bawili się w berka. Oboje uwielbiali spędzać ze sobą czas, jednak brązowowłosy mężczyzna kochał niebiesko-różowowłosą dziewczynę jak siostrę i nic więcej ich nie łączyło.<br />
Z rozmyśleń na temat Chrisa i Rosie wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi.<br />
-Proszę – odpowiedziałam słabo.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSVqVBc5m5lKWKp6pGHp4VsAzWNYmlafqSq7fDstc7QxHpttK14NiANt3e-7bSXp48LufSLW-2ht6-7HrWwzXCj9N50T1ZNOV0LEo3uXtdb56dO5CO4JOa5VFswaEyzqwViCMgVH72R6I/s1600/tumblr_m4x27k0UIg1qijcxeo1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSVqVBc5m5lKWKp6pGHp4VsAzWNYmlafqSq7fDstc7QxHpttK14NiANt3e-7bSXp48LufSLW-2ht6-7HrWwzXCj9N50T1ZNOV0LEo3uXtdb56dO5CO4JOa5VFswaEyzqwViCMgVH72R6I/s1600/tumblr_m4x27k0UIg1qijcxeo1_250.gif" /></a></div>
Wejście do mojej sypialni otworzyło się, a ja zauważyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa, a za nim lekko zgarbionego – i jak zwykle niewyspanego – Harry’ego, który co chwilę poprawiał burzę swoich niesfornych włosów.<br />
Cierpiący na narkolepsję chłopak od razu usiadł na moim łóżku i z ulgą na twarzy odparł:<br />
-Jak dobrze wreszcie usiąść na łóżku. – Swoją głowę oparł o ścianę i szeroko się uśmiechając przymknął swoje powieki.<br />
Jak zawsze był bardzo zmęczony i wystarczyło dla niego kilka sekund, by mógł usnąć. Współczułam mu, gdyż w każdej sytuacji mógł zapaść w sen i z trudem można było go obudzić. W Rivendale Hospital znalazł się z powodu depresji, którą wytworzyła u niego narkolepsja. Harry przez zbyt częsty i długi sen unikał wielu spotkań ze znajomymi. Nie chodził na żadne imprezy oraz usypiał w czasie ważnych sprawdzianów – między innymi dlatego popadł w depresję.<br />
-I jak się trzymasz Elle? – spytał nagle Louis chodząc po moim pokoju. Nie wstydził się zajrzeć do komody, w której znajdowały się moje prywatne ubrania, a także bez większego problemu zaczął przyglądać się zdjęciom leżącym na komodzie.<br />
-Dobrze – skłamałam.<br />
Louis z zaciekawieniem przeglądał fotografie, lecz w momencie gdy go okłamałam z brwią – uniesioną lekko do góry –spojrzał na mnie. Po jego niezadowolonej minie sądziłam, że powie mi, bym go nie okłamywała lecz on jak gdyby nic zapytał:<br />
-To ty i twoja siostra? – Pokazał jedno z moich ulubionych zdjęć, na którym to przytulona byłam do mojej starszej siostry. Potwierdzająco kiwnęłam głową, a on z szerokim uśmiechem na twarzy dodał. – Byłyście bardzo słodkie. Jak dwa, małe kotki.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Okr_8dJrRFkD5YcAwMxUaXEi1pcXewI5Pg0a36_dN1hsQrABVoePGmypLlIVykcXV1tvqNkP-dB8pcN0itUwGBA7G8mjVyWFjo7st0tzAX6lE7ASDWdGxQXw4xlSSjlz_tzITFJ4lAk/s1600/tumblr_m0l3o4Z8wc1qklc8vo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2Okr_8dJrRFkD5YcAwMxUaXEi1pcXewI5Pg0a36_dN1hsQrABVoePGmypLlIVykcXV1tvqNkP-dB8pcN0itUwGBA7G8mjVyWFjo7st0tzAX6lE7ASDWdGxQXw4xlSSjlz_tzITFJ4lAk/s320/tumblr_m0l3o4Z8wc1qklc8vo1_500_large.gif" width="320" /></a>Po jego słowach prychnęłam pod nosem, a po chwili wraz z brązowowłosym dwudziestolatkiem śmiałam się na głos. Uspokoiliśmy się, gdy usłyszeliśmy, ciche pochrapywanie Harry’ego, który opierając się o ścianę usnął.<br />
-Może zróbmy mu jakiś dowcip – zaproponował Lou złośliwie uśmiechając się do swojego przyjaciela. – Możemy dorysować mu wąsy, albo brwi. Lub możemy związać mu sznurówki butów i jak wstanie to się wywróci na ziemię – mówił ożywiony Louis szukając na mojej szafce nocnej czegoś do pisania. – Dlaczego nie masz tu żadnego mazaka?! – krzyknął nagle w moim kierunku.<br />
Przeraziłam się słysząc taki ton u Louisa, gdyż nigdy nie słyszałam, by się unosił. On zauważając mój strach podszedł do mnie i lekko się uśmiechając powiedział:<br />
-Przepraszam. Naprawdę nie chciałem cię przestraszyć.<br />
-Wiem Louis. Nic się nie stało. Każdy ma prawo się zdenerwować – odparłam, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który odsłonił rząd równych i białych zębów.<br />
Brązowowłosy chłopak chciał coś dodać, jednak drzwi prowadzące do mojej sypialni – po raz kolejny zresztą – otworzyły się. Do pokoju wszedł Niall, który zdziwiony widokiem śpiącego Harry’ego i zadowolonego Louisa zatrzymał się w pół kroku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYUNRe4HpdG_ywwKk98mDS6Pbk805TJu3RTYqkZ0QpJyQb1s6P6cG3wO4a1H7lTa8Snme1BXlFalzjtZt12GUcP9BJt2pYEh0WuAtijl8j613tDg_fozIe_gyVt_gwy5XwOSyPQ7qngh4/s1600/tumblr_inline_mh1xu9eTkI1qcwgzk_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYUNRe4HpdG_ywwKk98mDS6Pbk805TJu3RTYqkZ0QpJyQb1s6P6cG3wO4a1H7lTa8Snme1BXlFalzjtZt12GUcP9BJt2pYEh0WuAtijl8j613tDg_fozIe_gyVt_gwy5XwOSyPQ7qngh4/s320/tumblr_inline_mh1xu9eTkI1qcwgzk_large.jpg" width="310" /></a></div>
-Cześć Niall – przywitał się z nim Louis podchodząc do niego i go przytulając.<br />
Blondyn zszokowany spojrzał na swojego przyjaciela, jednak odwzajemnił jego uścisk. Uśmiechnęłam się na ten słodki widok, gdyż w mojej szkole – do której uczęszczałam przed pojawieniem się w Rivendale Hospital – mężczyźni zazwyczaj nie lubili okazywać sobie uczuć, nawet tych przyjacielskich. Już po takim geście chłopak wyzywany byłby od najgorszych i najprawdopodobniej już do końca swojego życia uważany byłby za homoseksualistę.<br />
Na szczęście w tej klinice ludzie byli sobie równi i obojętnie jaki byś był, każda osoba by cię szanowała i akceptowała. Może oprócz Nicole – za nią naprawdę nikt nie przepadał.<br />
-Louis – niepewnie zaczął farbowany blondyn, gdy ich przyjacielski uścisk się zakończył. – Mógłbyś wziąć Harry’ego i zostawić mnie i Elle samych?<br />
Brązowowłosy chłopak z iskierkami radości w oczach spojrzał najpierw na swojego przyjaciela, a później na mnie i ponownie szeroko się uśmiechając zaczął śpiewać wszystkim dobrze znaną melodie z dzieciństwa:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP4vVmm4MFKqW7yS5tc6Ax7HTOPSJeymxk1CQ0Ki_MfczLiVyfMO5FIkLugok5qzjrtmT0INJXQgTdKKrbz4pDySeg_oxkbJkxw2c5wL4aTAidc4Ssv1999xtfW1uuPz51B1N2ZAvFZYo/s1600/tumblr_mhgsegU4VF1qhgl9zo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP4vVmm4MFKqW7yS5tc6Ax7HTOPSJeymxk1CQ0Ki_MfczLiVyfMO5FIkLugok5qzjrtmT0INJXQgTdKKrbz4pDySeg_oxkbJkxw2c5wL4aTAidc4Ssv1999xtfW1uuPz51B1N2ZAvFZYo/s320/tumblr_mhgsegU4VF1qhgl9zo1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Zakochana para! Niall i… i…. – zaczął się jąkać, gdyż moje imię nie pasowało do tej melodii. – Elle powinnaś mieć inne imię. Ono nie pasuje.<br />
Wybity z rytmu brązowowłosy chłopak cały czas podśpiewywał cicho pod nosem próbując w jakiś sposób dopasować moje imię, jednak z trudem mu to szło.<br />
-Harry! Harry! Harry! – krzyczał do szatyna Lou, mocno szturchając go za ramię. Chłopak nie wiedząc o co chodzi otworzył swoje zaspane oczy i z trudem spytał:<br />
-Co?<br />
-Musimy iść. Niall i Elle mają randkę. – Obaj przyjaciele ze zdziwieniem spojrzeli na mnie i blondyna, który szybko odparł:<br />
-Daj spokój Louis.<br />
Brązowowłosy złośliwie uśmiechnął się do swojego przyjaciela i już po chwili wraz z Harry’m opuścił mój pokój.<br />
Niall, gdy tylko usłyszał, że drzwi się zamknęły usiadł obok mnie na łóżku i w nerwowy sposób bawiąc się skrawkiem swojej koszuli nie wiedział jak ma zacząć rozmowę.<br />
Widok smutnego blondyna spowodował, że moje serce zaczęło bić szybciej. Wiedziałam, że rozmowa z moim przyjacielem – jeśli tak nazwać mogę Nialla – będzie trudna. Nie raz mówiłam mu przecież, że nie potrafiłabym ponownie spróbować się zabić.<br />
-Dlaczego chciałaś to zrobić? – spytał nagle, tak jak Ed, moi rodzice oraz Clarissa i Luke.<br />
-Czemu każdy musi pytać tylko o to? Proszę porozmawiajmy o wszystkim, tylko nie o tym. – Kątem oka przyglądałam się idealnym rysom twarzy blondyna, który z niezadowoleniem patrzył w ziemię. Widziałam jak jego blade policzki nabierają rumieńców, a obojętny wyraz twarzy zmienia się w niezadowolony. Bałam się, że pokłócę się z Niallem, a tego bardzo nie chciałam.<br />
-Naprawdę nie rozumiem dlaczego próbujesz zniszczyć samą siebie Bambi. Rozumiem, że jest ci ciężko, bo zostałaś wykorzystana, ale wyobraź sobie jak twoja rodzina i my znajomi czulibyśmy się, gdybyśmy ciebie stracili – oznajmił spoglądając swoimi niebieskimi jak ocean oczami na mnie.<br />
Szybko odwróciłam wzrok nie chcąc nawiązywać z nim kontaktu – mogło spowodować to u mnie kolejną falę łez.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2-5GzBiYMYw2AIBu1VgOUvyBd5Yb797Dj2acWND_WhNA0MQI4MM5kNuWfoh5Aq_KJ7yXhwXBG8gLc1ADb84DBHxwKHWIBXl_lv-vW94VHKNBVjzpNgnTwfu8dthv09TvOPW-RVmsAyTY/s1600/tumblr_mfd3g6cIRX1ropb9vo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="205" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2-5GzBiYMYw2AIBu1VgOUvyBd5Yb797Dj2acWND_WhNA0MQI4MM5kNuWfoh5Aq_KJ7yXhwXBG8gLc1ADb84DBHxwKHWIBXl_lv-vW94VHKNBVjzpNgnTwfu8dthv09TvOPW-RVmsAyTY/s320/tumblr_mfd3g6cIRX1ropb9vo1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Nie wyobrażasz sobie jaki to ból, gdy tracisz kogoś bliskiego – dodał z zaciekawieniem mi się przyglądając.<br />
-Moja mama i siostra wyprowadziły się ode mnie i ojca, więc wiem co to znaczy – odparłam, ręką zaczesując za ucho kosmyk włosów, który opadł mi na oczy.<br />
-Wcale nie wiesz Elle! – krzyknął niezadowolony Niall. – Mój brat popełnił samobójstwo i nie wiesz jak czuje się rodzina po stracie kogoś bliskiego. W każdej chwili możesz zadzwonić do swojej mamy czy siostry. Możesz do nich pojechać, a ja nie mogę nic. Po bracie zostały mi tylko wspomnienia. Więc pomyśl Elle zanim coś zrobisz, bo możesz zranić wiele osób zabijając samą siebie. – Mówił zdenerwowanym głosem, ze złością w oczach mi się przyglądając.<br />
Mimo moich starań poczułam jak w oczach zbierają mi się łzy i szybko spuściłam wzrok nie chcąc by Niall zauważył, że przez niego płakałam.<br />
-Lubię cię Elle i nie chciałbym byś zginęła – kontynuował. – Jesteś moją koleżanką i od tego momentu powinniśmy być ze sobą zawsze szczerzy – powiedział milszym głosem.<br />
-Wcześniej nie byłeś ze mną szczery? – spytałam troszeczkę zmieszana.<br />
-Ja byłem, lecz ty nie. – Zmarszczyłam lekko brwi nie wiedząc co on ma na myśli. – Któregoś dnia spytałaś mnie czy mógłbym się zabić i odpowiedziałem, że nie. Lecz gdy ja spytałem cię o to samo, skłamałaś mówiąc „Nie. Nie potrafiłabym tego zrobić.”.<br />
Zapewne po tych słowach na moich policzkach pojawiły się rumieńce, które spowodowane były tym, że ktoś przyłapał mnie na kłamstwie. Nie lubiłam tego robić, jednak im starsza się robiłam tym właśnie nie szczere odpowiedzi okazywały się najlepszym wyjściem na uniknięcie smutnych i nikomu nie potrzebnych rozmów.<br />
-Dziękuję – odpowiedziałam w momencie, gdy między nami nastała niezręczna cisza.<br />
Zdziwiony Niall – któremu ze skupieniem się przyglądałam – spojrzał na mnie i unosząc do góry jedną brew spytał:<br />
-Za co mi dziękujesz?<br />
-Zainteresowałeś się tym dlaczego mnie nie ma i od razu domyśliłeś się gdzie jestem.<br />
-To nie mi powinnaś dziękować tylko Fleur.<br />
-Fleur? – spytałam zszokowana.<br />
-Ona zainteresowała się twoim zniknięciem, a ja wpadłem tylko na pomysł gdzie możesz być.<br />
Zdziwiłam się gdy dowiedziałam się, że to dzięki Fleur jeszcze żyję. Wczorajsze wydarzenia kojarzę jak przez mgłę, gdyż wszystko działo się bardzo szybko. W momencie gdy zobaczyłam Nialla wbiegającego do pomieszczenia przeraziłam się i widziałam też Clarissę, Chucka oraz Luke'a – jednak nie potrafię przypomnieć sobie czy gdzieś stała tam Fleur.<br />
Czy oznaczało to, że ta różowo włosa dziewczyna – która jednego dnia była dla mnie miła, a drugiego miała mnie dość – jednak trochę mnie lubiła? Po jej zachowaniu można było wnioskować, że także ma jakieś uczucia i nie jest tylko osobą, która lubi innymi pomiatać.<br />
Ponownie między nami nastała niezręczna cisza.<br />
-Idę do salonu. Chcesz iść ze mną? – spytał Niall słodko uśmiechając się do mnie.<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową i idąc ramię w ramię opuściliśmy moją sypialnie. Na piętrze należącym do dziewczyn jak zwykle zauważyć można było płeć przeciwną.<br />
Louis wraz z na pół śpiącym Harry’m stał przy Davidzie oraz Alexie i Pandzie – którzy oczywiście stali przytuleni całując się. To słodkie, że wczorajszego ranka wreszcie potwierdzili swój związek. Fleur – w dzień, kiedy do Pandy przyjechała jej mama – poinformowała nas, że szesnastolatka oraz jej najlepszy przyjaciel podobno mocno się pokłócili, jednak na całe szczęście szybko się pogodzili.<br />
Na korytarzu zauważyć można było także Jamesa, Rebbecę i Grace, którzy głośno się z czegoś śmieli.<br />
Moją uwagę przykuły także Alison i Danielle, które kierowały się do pokoju brązowowłosej. Obie uwielbiały ciszę i miło razem spędzały czas. Blondynka czytała jakieś książki, a Dan przyglądając się naturze wspominała.<br />
Wraz z farbowanym blondynem ruszyłam w stronę schodów i gdy my chcieliśmy zejść na pierwsze piętro, w górę wchodziła Fleur, która z papierosem w buzi niczym się nie interesowała. Z dumą ominęła mnie i naszego wspólnego znajomego w ogóle nie zwracając na nas uwagi. Chcąc podziękować dziewczynie zatrzymałam się i krzyknęłam do niej, gdy szła w kierunku piętra należącego do chłopaków.<br />
-Fleur! – Różowo włosa z gracją obróciła się w moim kierunku i opierając się na poręczy wypuściła z buzi dym papierosowy.<br />
-Co? – spytała z niechęcią.<br />
-Chciałam ci podziękować. – Zdziwiona spojrzała na mnie i zaciągając się papierosem ze zmieszaniem odparła:<br />
-Proszę. Chyba. – W jej głosie słyszałam niepewność, gdyż nie wiedziała za co jestem jej wdzięczna.<br />
-Zainteresowałaś się tym co się ze mną dzieje i za to ci dziękuję – wyjaśniłam.<br />
Na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmiech i nic nie mówiąc ruszyła schodami na górę.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZP5Wq7OP8v8jdjrCtLMTUE-P6_owynd2l1UKgEU_UV2qB6087OnkwFZDNIpH6ggL7Aq7FgJirtpYyySfBlIupCeMdz6ljmMYEynLP_-fSIROcuUdht6zgJstvYe81QyY4PoZoZIDQMnE/s1600/603303_391577817577246_1634411375_n_large.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZP5Wq7OP8v8jdjrCtLMTUE-P6_owynd2l1UKgEU_UV2qB6087OnkwFZDNIpH6ggL7Aq7FgJirtpYyySfBlIupCeMdz6ljmMYEynLP_-fSIROcuUdht6zgJstvYe81QyY4PoZoZIDQMnE/s320/603303_391577817577246_1634411375_n_large.png" width="274" /></a>-Nie ma za co! – odkrzyknęła, gdy wraz z Niallem już jej nie widzieliśmy.<br />
W momencie gdy schodziłam z farbowanym blondynem na pierwsze piętro ponownie milczeliśmy. Żadne z nas nie wiedziało jak rozpocząć rozmowę na jakiś temat.<br />
Kątem oka przyglądałam się uśmiechniętemu Niallowi, który od niechcenia ręką poprawił swoje – jak zwykle – postawione włosy. Jego różowe i małe usta ułożyły się w podkówkę, a już po chwili zauważyć można było jego równe zęby i znajdujących się na nich aparat.<br />
-Obiecasz mi coś? – spytał nagle spoglądając na mnie, a ja szybko odwróciłam wzrok udając, że wcale mu się nie przyglądałam.<br />
-Yhy – odparłam cicho bawiąc się swoimi palcami.<br />
-Nie próbuj ponownie się zabijać. Śmierć przyjdzie we właściwym momencie, ty jej nie popędzaj.<br />
Przez moment wahałam się czy jestem w stanie obiecać Niallowi taką rzecz, aż w końcu odparłam:<br />
-Dobrze, już nigdy więcej.<br />
<br />
<br />
Cześć ♥<br />
Przepraszam, że dodanie rozdziału tak się opóźniło ale w ogóle nie wiedziałam jak mam się do tego zabrać. Moim zdaniem nigdy nie napisałam tak słabego rozdziału i w ogóle jest słabo, ale dodaję bo obiecałam.<br />
Jeśli macie jakieś pytanie do bohaterów oraz nas autorek (związanych z blogiem) piszcie pod rozdziałem. Oczywiście wyrażenie szczerej opinii na temat rozdziału byłoby bardzo miłe.<br />
Jeśli jednak chcecie dowiedzieć się czegoś o naszym prywatnym życiu to zapraszamy na założonego kilka dni temu aska --> <span style="font-size: large;"><a href="http://ask.fm/justwilliams">http://ask.fm/justwilliams</a> </span><br />
Zachęcamy do komentowania ♥<br />
Pozdrawiamy Elle i Fleur ♥<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com105tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-13253019602180936472013-01-30T20:11:00.000+00:002013-02-02T16:27:22.556+00:007 rozdział<b><i>Z perspektywy Fleur <a href="http://www.youtube.com/watch?v=_w59IR1nlqE" target="_blank">w tle</a></i></b><br />
<b><i>3 listopada 2012</i></b><br />
Mięso, czyli jedna z najgorszych rzeczy na świecie – od dwunastego roku życia byłam wegetarianką. Rivendale Hospital było zakładem, w którym znajdowało się wiele osób chorych na anoreksję oraz bulimię i powinni zadbać o to, by przywrócić im chęć do jedzenia. Jednak jak mieliśmy normalnie cokolwiek spożywać, gdy dania wyglądały jakby już wcześniej były przez kogoś zjedzone, a następnie zwrócone?<br />
Papka – bo to przypominały rozgniecione ziemniaki – jakaś pomarańczowa surówka, która najprawdopodobniej zrobiona była z marchwi oraz wielki i tłusty kotlet schabowy to ponad siedemset kalorii i odkąd skończyłam czternaście lat moja dzienna dawka nie wynosiła więcej niż pięćset. Oznaczało to, że każdy obiad był zbyt kaloryczny i nie zdrowy, więc takie posiłki sobie po prostu odpuszczałam.<br />
Niestety mój psycholog Charles – z którym nie rozmawiałam od naszej ostatniej kłótni – zawsze musiał nadzorować czy zjadłam choć kawałek ugotowanego mięsa lub odrobinę surówki. Oczywiście byłam grzeczną pacjentką i bez żadnych problemów jedzenie znikało z mojego talerza. Bzdura. Może i większość przygotowanych przez kucharek potraw ubywało z naczyń, jednak tak naprawdę to osoby siedzące ze mną przy stole dostawały część moich porcji. Ja głodowałam i nie przeszkadzało mi to.<br />
-Mi też daj trochę, Fleur! – krzyknął Louis, który siedząc na przeciwko mnie chciał, bym mu także nałożyła odrobinę jedzenia. Moim przyjaciołom ono jakimś cudem smakowało.<br />
-Ciszej Lou. – Skarcił go w moim imieniu szatyn, który podpierając się na ręce od niechcenia grzebał widelcem w swoim jedzeniu.<br />
-Dlaczego mam być ciszej? – spytał z niezadowoleniem brązowowłosy przy tym marszcząc brwi.<br />
-Bo Fleur powinna jeść, a nie oddawać nam swoje jedzenie. A po drugie; boli mnie głowa i chciałbym spać.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguczzLx7gIQC_v-jHCy_mrFN136S-mC41t-qGHI1-KqE3hJ5XaIN4T4I0Y6PgZtdxncYtjYY2ym-KxZZqoy4yY-ibJBaJtrREGV3a3px_8pO78sOlbJEQ6o1otKXleHwVK9ShRO2axBrw/s1600/tumblr_ma5vpii89i1qcfgpgo1_500_large.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguczzLx7gIQC_v-jHCy_mrFN136S-mC41t-qGHI1-KqE3hJ5XaIN4T4I0Y6PgZtdxncYtjYY2ym-KxZZqoy4yY-ibJBaJtrREGV3a3px_8pO78sOlbJEQ6o1otKXleHwVK9ShRO2axBrw/s320/tumblr_ma5vpii89i1qcfgpgo1_500_large.png" width="266" /></a>-Nie śpij Harry! – wtrącił pośpiesznie szeroko się uśmiechając do zmęczonego tym wszystkim brązowowłosego.<br />
-Przecież nie śpię.<br />
Na twarzy szatyna pojawił się lekki uśmiech, dzięki któremu dostrzec można było dwa słodkie dołeczki – dodające temu osiemnastolatkowi uroku małego oraz słodkiego dziecka.<br />
-Oh Harry. – Louis z całej siły przytulił siedzącego między nim, a Liamem chłopaka z burzą kręconych włosów.<br />
Na widok dwójki przyjaciół kąciki moich ust w ledwo widoczny sposób podniosły się do góry. Spuszczając z nich wzrok widelcem zaczęłam mieszać mały kawałek mięsa oraz ziemniaki chcąc w sposób optyczny zmniejszyć ilość jedzenia.<br />
Nienawidziłam jeść odkąd poinformowano mnie, że aby dalej tańczyć balet muszę schudnąć parę kilogramów. Czego można oczekiwać od zakompleksionej czternastolatki, która zrobi wszystko, by być najlepsza w tym co kocha? Unikałam śniadań, obiadów oraz kolacji – jedynymi posiłkami były narkotyki.<br />
Kokaina – czyli mój największy przyjaciel. Dzięki niej miałam energię, by dalej tańczyć oraz to ona powodowała, że zbędne – już tylko moim zdaniem – kilogramy znikały. Czy żałowałam, że przez własną głupotę zaprzepaściłam swoją karierę taneczną? Nie, gdyż w Rivendale Hospital poznałam osoby, które nie potrzebowały godzinnych rozmów by mnie poznać. Wystarczał im jedynie fakt, że tak samo jak oni jestem nieobliczalna.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxECS2P54iPQ6feQ43f7LvH14Letu2-AqYA084kFtj2cplQaXlJ_0U314cnqcO8eQ1f0fsrKE-tTI8v8DhpQgcxkBCPn47qUYgjNu0smabBkKw7GMJ0lem9nEluTGEEU3m4bDh6VLX_ek/s1600/fleur+i+zayn.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="135" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxECS2P54iPQ6feQ43f7LvH14Letu2-AqYA084kFtj2cplQaXlJ_0U314cnqcO8eQ1f0fsrKE-tTI8v8DhpQgcxkBCPn47qUYgjNu0smabBkKw7GMJ0lem9nEluTGEEU3m4bDh6VLX_ek/s320/fleur+i+zayn.gif" width="320" /></a>Z rozmyślań o mojej przeszłości wyrwał mnie Zayn, który w delikatny sposób położył swoją dłoń na mojej. Odruchowo spojrzałam w jego kierunku, a on w tym samym momencie kciukiem zaczął gładzić mój palec. Po ciele przeszedł mnie lekki lecz przyjemny dreszcz, a serce przyśpieszyło.<br />
-Na pewno nie chcesz zjeść? – spytał z troską w głosie mulat, przyglądając mi się swoimi mlecznymi tęczówkami.<br />
-Nie jestem głodna. – Skłamałam odwracając od niego wzrok. Zawsze byłam głodna, jednak to z pustym żołądkiem czułam się dobrze i pięknie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5zvcfSlCmoDwi0kc5PPxzUv5fASs-_hg8PVn3PW1Of_G-eStyqLV4h0Gook0ivg2HWxzoXvT2qWSCjq_RVPVRuhmM9UK4xdAjiI8vM93eL8zjbOAEPVFnhIAZnqA-bTIA0Y-71EG51HI/s1600/181118_2862092129923_622089843_n_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5zvcfSlCmoDwi0kc5PPxzUv5fASs-_hg8PVn3PW1Of_G-eStyqLV4h0Gook0ivg2HWxzoXvT2qWSCjq_RVPVRuhmM9UK4xdAjiI8vM93eL8zjbOAEPVFnhIAZnqA-bTIA0Y-71EG51HI/s200/181118_2862092129923_622089843_n_large.jpg" width="148" /></a></div>
Trzymając się cały czas za rękę z Zaynem swoją uwagę skupiłam na Liamie, który trzymając sztućce przez nawilżone chusteczki układał jedzenie w równych odstępach oddzielając od siebie każdy smakołyk – tak, aby na przykład surówka nie dotykała mięsa lub ziemniaków.<br />
Opowiadał on coś Danielle, która w milczeniu, powoli przeżuwała jedzenie. Wydawać by się mogło, że brązowowłosa nie zwraca większej uwagi na swojego przyjaciela, jednak co jakiś czas przytakiwała jego słowom lub wzruszała ramionami. Można sądzić, że ciężko jest porozumieć się z osobą, która cały czas milczy lecz z Dan tak nie było. Potrafiła wysłuchać oraz w jakiś sposób wesprzeć. Sama jej osoba sprawiała, że człowiek czuł się lepiej. Ciężko wyjaśnić jak mulatka porozumiewała się z ludźmi, jednak między nią, a większością pacjentów – tym również mną – była dziwna więź, która sprawiała, że Danielle wydawała się osobą, która godzinami opowiadała o sobie. Niestety tak nie było.<br />
Odrywając wzrok od dwójki najlepszych przyjaciół zauważyłam, że rudowłosa kobieta z lekko wyłupiastymi oraz piwnymi oczami wraz z Monic – trzecią psycholożką o długich, lekko falowanych blond włosach sięgających za ramiona – podchodzi do każdego stolika i pyta o coś pacjentów oraz resztę pracowników Rivendale Hospital.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmnsZHuJX8nl5FEPuvu1uMUBWuWzeLA4tfQC5RnVIFRvw5JDvFhWRiqsDsEbqvHzGZ6IkZMA2WOLV0xK6J_n0dqEdjHPnNkOm5UZn1PBokcxwSiFU4IvnQGGuhhQU9zwbNBvrFJ40Y00Y/s1600/Monic+depresja+spowodowana+%25C5%259Bmierci%25C4%2585%252C+lub+niech%25C4%2599ci%25C4%2585+do+%25C5%25BCycia+jaki%25C5%259B+na%25C5%2582%25C3%25B3g.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmnsZHuJX8nl5FEPuvu1uMUBWuWzeLA4tfQC5RnVIFRvw5JDvFhWRiqsDsEbqvHzGZ6IkZMA2WOLV0xK6J_n0dqEdjHPnNkOm5UZn1PBokcxwSiFU4IvnQGGuhhQU9zwbNBvrFJ40Y00Y/s320/Monic+depresja+spowodowana+%25C5%259Bmierci%25C4%2585%252C+lub+niech%25C4%2599ci%25C4%2585+do+%25C5%25BCycia+jaki%25C5%259B+na%25C5%2582%25C3%25B3g.png" width="266" /></a></div>
Monic została zatrudniona do kliniki dwa tygodnie po moim pojawieniu się w niej. Dowiedziałam się wtedy od Luka, że w szpitalu będzie pojawiać się coraz więcej pacjentów co także oznaczało, że potrzebny jest jeszcze jeden psycholog. Ta wysoka blondynka – oczywiście z przedziałkiem na środku – była bardzo miłą kobietą o mocno niebieskich oczach, delikatnej cerze i pełnych różowych ustach. Wszyscy mieszkańcy Rivendale bardzo ją lubili – zwłaszcza męska część.<br />
Z zaciekawieniem przyglądałam się dwóm pracownicom szpitala, które przystanęły przy stole Amfy – jak zwykle jadł w samotności, paląc papierosa i czytając książkę. Ze zmarszczonymi brwiami przysłuchiwał się Clarrisie – często nazywamy ją Ruda – i gdy skończyła najprawdopodobniej zadawać mu pytanie przecząco pokiwał głową. Kobiety podziękowały, a następnie ruszyły w naszym kierunku.<br />
-Ciekawe co się stało... – mruknęłam bardziej do samej siebie, gdyż nie spoglądałam na konkretną osobę.<br />
-Pewnie idą sprawdzić czy coś zjadłaś. – Odparł od niechcenia blondyn, który tak samo jak reszta naszych znajomych spojrzał w kierunku psycholożek.<br />
-Nie. To Chuck zawsze mnie kontroluje.<br />
W momencie, gdy dwie kobiety przystanęły przy naszym stoliku, Ruda zmartwionym głosem spytała:<br />
-Widzieliście może Elle? Nie pojawiła się na obiedzie.<br />
Odruchowo rozejrzałam się po stołówce, a następnie zaprzeczyłam – zresztą jak każda osoba siedząca ze mną przy stole. <br />
-Niall rozmawiał z nią chyba rano. – Rzekł Zayn, a Clarissa oraz Monic spojrzały na farbowanego blondyna.<br />
-Rozmawiałem z nią po śniadaniu, gdy poproszono nas o pomoc w posprzątaniu. Później powiedziała, że musi coś załatwić i gdzieś poszła. Od tamtego czasu jej nie widziałem.<br />
-Dziękujemy za pomoc – odparła Ruda, a następnie podeszła do stolika, przy którym siedziała Emma, Chuck oraz Edward. Im także zadała to samo pytanie, jednak po reakcji blondynki zauważyłam, że z trudem zachowywała spokój.<br />
Dziwne zniknięcie Bambi zapewne spowodowane było przez moją dobrą koleżankę, która uwielbia mieszać się w życie pacjentów Rivendale.<br />
Gdy Clarissa ponownie podeszła do innego stolika postanowiłam dowiedzieć się czegoś ciekawego od Emmy, która na pewno miała jakiekolwiek informacje o Elle.<br />
-Muszę coś załatwić. – Poinformowałam swoich przyjaciół odchodząc od miejsca przy którym zawsze spożywaliśmy posiłki.<br />
O uszy obiło mi się jak Louis pyta Zayna czy coś się stało, jednak nie usłyszałam żadnej odpowiedzi – najwidoczniej wzruszył tylko ramionami.<br />
Kiedy podeszłam do stolika przy którym siedzieli dwaj opiekunowie oraz mój psycholog w sztuczny sposób uśmiechnęłam się do nich i nie zwracając uwagi na to, że o czymś rozmawiają zwróciłam się w kierunku Emmy zadając jej pytanie:<br />
-Możemy porozmawiać?<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEZS94woTTdo49k5L7hE7zlJpy0m7a8f6mc6nwmWVE8cSqWyTmLkX1bmuCGAsefOMQkcChQMjIB0MZrBYIIT84Kac7r6aq48mG-tSxNZM0aYvN5csxQoPI_Lisbxgm5J55Upess107XLo/s1600/tumblr_ltyds2XKUx1qzvwujo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEZS94woTTdo49k5L7hE7zlJpy0m7a8f6mc6nwmWVE8cSqWyTmLkX1bmuCGAsefOMQkcChQMjIB0MZrBYIIT84Kac7r6aq48mG-tSxNZM0aYvN5csxQoPI_Lisbxgm5J55Upess107XLo/s320/tumblr_ltyds2XKUx1qzvwujo1_500_large.gif" width="320" /></a>-A możemy za chwilę?<br />
Edward wraz ze swoim najlepszym przyjacielem przyglądał się mi oraz farbowanej blondynce, która unikała kontaktu wzrokowego.<br />
-Chodź teraz – wycedziłam przez lekko zaciśnięte zęby próbując zachować spokój.<br />
Nie lubiłam, gdy ktoś mi odmawiał i znająca mnie już od dłuższego czasu Em wiedziała, że tak łatwo się nie poddam, więc uległa.<br />
Odeszłyśmy od stołu i przystanęłyśmy przy szerokich schodach, gdzie nikt nie mógł podsłuchać naszej prywatnej rozmowy.<br />
-Co załatwiłaś Bambi? – zapytałam nie chcąc niczego odwlekać. Emma lekko zmarszczyła brwi.<br />
-Co masz na myśli? – Udawała, że niby nic nie wie, jednak ja znałam prawdę.<br />
-Widziałam twoją reakcję, gdy Ruda spytała was o nią. Musiałaś jej coś załatwić.<br />
-To nie twój zasrany interes – zaczęła twardym i zdenerwowanym głosem. – Nie opowiadam wszystkim pacjentom co załatwiam tobie więc tobie nie muszę mówić czego oni chcą. To ich prywatna sprawa.<br />
-Myślisz, że żaden pacjent nie wie, że to od ciebie mam narkotyki lub alkohol? Tylko ty załatwiasz nam takie rzeczy. I szkoda by było, gdyby nagle Luke dowiedział się, że jedna z jego pracownic załatwia pacjentom używki, prezerwatywy i wiele innych ciekawych rzeczy. – Mówiłam złośliwie się uśmiechając.<br />
-Wina nie byłaby tylko po mojej stronie. To ty namawiałaś mnie do tego, bym kupowała ci narkotyki. – Emma próbowała się jakoś bronić, jednak z trudem jej to wychodziło.<br />
-Ja jestem zagubioną pacjentką, która zrobi wszystko, by w swoje ręce zdobyć choć gram kokainy. Ty jako odpowiedzialna opiekunka powinnaś być asertywna. – Blondynka nie wiedziała co ma powiedzieć, a ja wiedząc, że teraz uzyskam odpowiedź na wcześniej zadane pytanie rzekłam. – To co załatwiłaś Bambi?<br />
-Chciała jakieś tabletki. Znowu spróbuje się zabić. – Słowa mojej koleżanki mną wstrząsnęły. Czy Emma naprawdę była taka głupia, by dać niedoszłej zabójczyni tabletki, które nawet w najmniejszej dawce mogłyby zabić jej słaby organizm?<br />
-Gdzie ona teraz jest? – zapytałam poważnie martwiąc się o zagubioną siedemnastolatkę.<br />
-Widziałam ją po śniadaniu, później nie miałam z nią kontaktu.<br />
Tak niewiele informacji wystarczyło mi, by wiedzieć co teraz mogło się dziać z Elle. Na pewno była gdzieś w szpitalu, jednak ośrodek jest zbyt duży, by ją znaleźć. Mogła być wszędzie.<br />
Zszokowana tym wszystkim szybko powróciłam do stołu, przy którym siedział Niall – to właśnie on miał najlepszy kontakt z Bambi. Stanęłam przy nim i lekko się schylając szepnęłam mu do ucha:<br />
-Emma załatwiła Bambi jakieś tabletki. Najprawdopodobniej je wzięła.<br />
-Co?! – Spytał zdziwiony blondyn przy tym się unosząc.<br />
-Co się stało? – dopytywał Zayn, który tak jak reszta naszych znajomych przyglądał się mi oraz Niallowi.<br />
-Wiesz gdzie może ona być? – Szeptałam mu nadal do ucha.<br />
Przez sekundę – która moim zdaniem trwała zbyt długo – zastanawiał się, jednak szybko wstał od stołu i chwytając mój nadgarstek pociągnął mnie w stronę prawego skrzydła szpitalnego.<br />
-Gdzie biegniecie?! – spytał głośno Zayn.<br />
-Wiem gdzie jest Elle! – odkrzyknął Niall, w momencie gdy oboje opuszczaliśmy już stołówkę.<br />
Wyrwałam z uścisku mojego przyjaciela nadgarstek i biegnąc za nim zastanawiałam się na jaki pomysł wpadł farbowany blondyn.<br />
Minęliśmy salon należący do psychologów i przeskakując po dwa stopnie próbowaliśmy się dostać – najprawdopodobniej – na ostatnie piętro, gdzie to wczoraj Niall oraz Elle schowali się w czasie zabawy w chowanego. Wbiegając moją uwagę przykuł Luke, Chuck, Zayn, Clarissa oraz Louis, którzy najwidoczniej także chcieli dowiedzieć się gdzie jest Bambi.<br />
Moje serce waliło i czułam jak nogi uginają się pod moim ciężarem. Ta sytuacja przypominała jeden z najgorszych snów, kiedy to w jak najszybszym tempie próbuje uciec od czegoś okropnego lecz coś powoduje, że nie mogę. Biegnę wolno, prawie się nie poruszam, a strach z każdą sekundą narasta. Wielka gula nie tylko powodowała u mnie problemy z połknięciem śliny ale także zmęczenie, przez które szybciej oddychałam. Trzęsące się ręce, które wilgotne były od potu ześlizgiwały się z poręczy, co jeszcze bardziej utrudniało mi wbieganie po schodach.<br />
Kiedy tylko znaleźliśmy się na ostatnim piętrze przystanęłam przy Niallu, który z mocno drżącym rękoma otworzył drzwi prowadzące do pokoju szpitalnego.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhknqQG8-9HoG6B7ccXSG8r05ZkuiqTr_FsLITc28wvcgcsvKp0RFXm12g-iHUvegDX4zXSMj7b8kAaNnkvWXmnZNxBSRV-FC58FTp71hTRhVapqyt4pzUEHoR3RwkKYTyDItkw45fF3IM/s1600/tumblr_mh78c6Em4o1ratt0to1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhknqQG8-9HoG6B7ccXSG8r05ZkuiqTr_FsLITc28wvcgcsvKp0RFXm12g-iHUvegDX4zXSMj7b8kAaNnkvWXmnZNxBSRV-FC58FTp71hTRhVapqyt4pzUEHoR3RwkKYTyDItkw45fF3IM/s320/tumblr_mh78c6Em4o1ratt0to1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Od tego momentu wszystko działo się chaotycznie, a ja jak sparaliżowana przyglądałam się temu i przez strach – który opanował moje ciało – nie mogłam nic zrobić.<br />
-Elle, nie! – krzyknął farbowany blondyn wbiegając do pomieszczenia.<br />
Widziałam siedzącą na podłodze Elle oraz tabletki, które rozsypane miała na swojej dłoni. Bardzo mocno się trzęsła i w momencie gdy wsadziła je do buzi do pokoju wbiegł Niall, który próbował ją jakoś powstrzymać. Chuck, Clarrisa oraz Luke ominęli mnie i w szybki sposób znaleźli się w pomieszczeniu. Ruda wraz z moim psychologiem od razu usiedli obok Nialla, który chciał wyrwać Elle opakowanie tabletek.<br />
-Wypluj to Elle – poprosił łagodnym głosem Luke zapłakaną nastolatkę, która przez moment wahała się czy aby na pewno powinna posłuchać dyrektora placówki. Na całe szczęście wypluła wszystkie pigułki na podłogę.<br />
-Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam – powtarzała słabo Bambi przy tym cały czas płacząc i dygocząc.<br />
Clarissa przytuliła łkającą blondynkę i głaszcząc ją po włosach powtarzała „Będzie dobrze Elle.”.<br />
Dopiero, gdy zauważyłam, że Bambi na pewno nie popełniła żadnego głupstwa moją uwagę przykuł stojący w progu Louis, który z szeroko otwartymi oczyma przyglądał się całej sytuacji. W pewnym momencie zaczął się cofać do tyłu, a następnie oparł się o ścianę i rękoma zasłonił uszy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKXRsiU8r26r0wqkjnGq0B1MhdvY3Tp_J5jTsL_KHR8aU1gjkJxaB4BCh_8xj-xf00aLp4NkpxbIB2_mHqYVjkP5V_ZcUMqQyiA70xagowy60KF3pcOrRyHNKi2QKDeITj1-rZ-2-E5Js/s1600/tumblr_mevp5puV0u1rb5tgqo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKXRsiU8r26r0wqkjnGq0B1MhdvY3Tp_J5jTsL_KHR8aU1gjkJxaB4BCh_8xj-xf00aLp4NkpxbIB2_mHqYVjkP5V_ZcUMqQyiA70xagowy60KF3pcOrRyHNKi2QKDeITj1-rZ-2-E5Js/s320/tumblr_mevp5puV0u1rb5tgqo1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Nie! – krzyknął, a ja z przerażeniem spojrzałam na niego. – Wyjdźcie z mojej głowy! Nie zrobię tego! Nie! Dajcie mi spokój! Proszę! – W jego oczach zebrały się łzy i już po chwili zsunął się po ścianie płacząc jak małe dziecko. – Proszę zostawcie mnie samego! Nie chcę! Nie! – krzyczał cały czas. –Wyjdźcie! Wyjdźcie z mojej głowy! – Zaciśniętymi w pięści dłońmi uderzał o swoją głowę.<br />
-Chuck – wyszeptałam słabo chcąc zawołać psychologa, który mógł w jakiś sposób zaradzić tej niezrozumiałej dla mnie sytuacji.<br />
Chciałam podejść do kołyszącego się w przód i tył Louisa, jednak okazało się, że moją dłoń trzyma – znajdujący się obok mnie – Zayn. Znacząco spojrzałam na niego, gdyż chciałam podejść do krzyczącego i płaczącego Louisa, jednak on lekkim kiwnięciem głowy wskazał na Chucka, który wraz z Niallem opuścił pokój szpitalny, którego drzwi z pośpiechem zamknęli.<br />
-Zajmijcie się sobą – odparł zdenerwowany Chuck podchodząc do Louisa i coś do niego szepcząc. – No idźcie!<br />
Ponownie zwrócił się w naszym kierunku, jednak tym razem wiedziałam, że nie żartuje. Musiał uspokoić Lou, a my mu w tym przeszkadzaliśmy. Farbowany blondyn szybkim krokiem opuścił piętro szpitalne przy tym pod nosem przeklinając, a ja – trzymając z całej siły dłoń Zayna – powolnym krokiem ruszyłam w dół idąc w ramie w ramie z mulatem.<br />
Cały czas przez ramię spoglądałam na Chucka oraz brązowowłosego chłopaka, który nadal płakał – jednak już nie krzyczał.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcIgwvWV-JuAEMoshA96pzzunEX3IOzxWc26dOvgndiIHRWH7p9yw4Fi6YeVE3xlb9yh4_a6MypJQqY36Bx1Og_Srja4kkB-UVeKjHQSq8DjyTXCGdqoEZmrQHJgVeuf3MjNdDmBJYcGA/s1600/dsc_0801-kopiera_196978400_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="308" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcIgwvWV-JuAEMoshA96pzzunEX3IOzxWc26dOvgndiIHRWH7p9yw4Fi6YeVE3xlb9yh4_a6MypJQqY36Bx1Og_Srja4kkB-UVeKjHQSq8DjyTXCGdqoEZmrQHJgVeuf3MjNdDmBJYcGA/s320/dsc_0801-kopiera_196978400_large.jpg" width="320" /></a></div>
W powolny sposób wraz z czarnowłosym schodziłam po schodach i w pewnym momencie mój najlepszy przyjaciel przyglądając się mi spytał:<br />
-Fleur wszystko w porządku? Leci ci krew z nosa.<br />
Wierzchem dłoni dotknęłam nosa, z którego – podobno – leciała mi krew i zrobiło mi się nie dobrze, gdy tylko słowa Zayna okazały się prawdą. Puściłam rękę mulata i w rękaw zwykłej koszulki zaczęłam wycierać swój nos. Niestety nic to nie dawało, a zmartwiony mulat z troską w głosie zaproponował:<br />
-Może chodź do łazienki. – Chwycił mój łokieć i próbował skierować mnie w stronę ubikacji, jednak wyrwałam się z jego uścisku.<br />
-Pójdę sama. Idź, ja niedługo do ciebie dojdę.<br />
Czarnowłosy chłopak z blond pasemkiem na środku grzywki przez chwilę przyglądał mi się zastanawiając się, czy to aby na pewno dobry pomysł. Chcąc go do tego przekonać uśmiechnęłam się, przez co w buzi także poczułam metaliczny smak – najwidoczniej spływająca krew z nosa zdążyła dotrzeć już do ust.<br />
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Zayna ruszyłam w stronę łazienek należących do psychologów, którzy zamieszkiwali drugie piętro prawego skrzydła szpitalnego.<br />
Nie zamykając drzwi podeszłam do szeregu porcelanowych zlewów i odkręcając zimną wodę zaczęłam w delikatny sposób czyścić swój nos z krwi, która na całe szczęście już nie leciała.<br />
Najprawdopodobniej mój mały krwotok spowodowany był przez stres oraz wycieńczenie organizmu. Od wczorajszego śniadania, czyli małego kawałka jabłka nie miałam nic w buzi – no oprócz wody, bez tego nie da się żyć.<br />
Gdy już wszystko się uspokoiło odeszłam od umywalek i chodząc po łazience w tą i z powrotem próbowałam uspokoić swoje nerwy. Niestety zdenerwowałam się jeszcze bardzie, gdy w dużym lustrze zauważyłam to jak tragicznie wyglądam. Mój makijaż był całkowicie rozmazany, a policzki – zwykle blade – pokryte były lekkimi rumieńcami.<br />
-Kurwa! – krzyknęłam na cały głos rękoma zgarniając włosy do tyłu.<br />
Usiadłam pod kaloryferem i w powolny sposób poruszałam się w przód i tył, dłońmi zasłaniając swoją twarz. Nie chciałam by ktokolwiek zauważył, że przez natłok myśli oraz zbyt stresujące sytuację płaczę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj23FnIHVHVUWRfC0LGYilRbBwRQJNyR2SJ6eIABw2yVh4whB-poXekNHBE4RYevECN_yAT49O5KWQJUiFmRPo2OAa1fY7Pg7N71KyXnn1_BYI3L8eRb-fzXTdhhFyV6uJ4RzoChNBGVuQ/s1600/tumblr_lweo0liqm91r23tzz.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="195" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj23FnIHVHVUWRfC0LGYilRbBwRQJNyR2SJ6eIABw2yVh4whB-poXekNHBE4RYevECN_yAT49O5KWQJUiFmRPo2OAa1fY7Pg7N71KyXnn1_BYI3L8eRb-fzXTdhhFyV6uJ4RzoChNBGVuQ/s320/tumblr_lweo0liqm91r23tzz.gif" width="320" /></a></div>
Śmierć to zjawisko, które w każdej chwili może komuś zrujnować życie. Co sekundę z przyczyn naturalnych umiera człowiek, co dwie z powodu wypadku, a co trzy – poprzez samobójstwo. Czemu Bambi po raz kolejny się nie udało? Nie odpowiedni czas i moment? Czy po prostu głupie szczęście? Jeśli ktoś chce się zabić, to dlaczego Bóg nie pozwala mu tego zrobić? Jednak gdybym usłyszała, że ta młoda siedemnastolatka popełniła samobójstwo w momencie, gdy ja byłam obok byłabym zła na samą siebie. Zła to zbyt małe określenie tego co bym czuła. Nadal przed oczami widziałam Bambi, która cała zapłakana trzymała w ręce tabletkami, które po chwili wkłada do buzi i próbuje połknąć. Chciałam ją powstrzymać, jednak nie potrafiłam. Byłam sparaliżowana i przestraszona.<br />
Lęk powiększył się gdy zauważyłam Louisa. Mój najlepszy przyjaciela nigdy nie zachował się tak przy mnie. Nigdy nie płakał gdy słyszał głosy, które go nawiedzały. Przyzwyczaiłam się do sytuacji, w których rozmawia z wymyślonymi przyjaciółmi lub jakimiś zabawkami. Z czasem stałam się także obojętna na momenty, w których na kartkach pisze niezrozumiałe dla mnie słowa – żadne się ze sobą nie łączą, jednak on uważa, że wręcz przeciwnie. Lecz sytuacja w której krzyczał do osób, które odzywają się do niego w głowie sprawiła, że po moim ciele przeszło milion dreszczy, które w żaden sposób nie chciały się uspokoić.<br />
Co do kwestii wiary - nie jestem wierząca. Bóg przestał dla mnie istnieć w momencie, gdy moje życie zaczęło zmieniać się w najgorszy koszmar.<br />
Moje rozmyślania przerwała osoba, która rozejrzała się po pomieszczeniu. Gdy mnie zobaczyła weszła, a ja pośpiesznie wierzchem dłoni przetarłam mokre od łez policzki nie chcąc, by ktokolwiek pomyślał, że płakałam.<br />
-Fleur? Co tu robisz? – spytał Chuck siadając obok mnie na ziemi.<br />
Mój przyjaciel miał do połowy rozpiętą koszulę co oznaczało, że pewnie szedł do swojego pokoju gdy zauważył niedomknięte drzwi łazienki.<br />
Spojrzałam w kierunku brązowowłosego, przyglądając się jego kilkudniowemu zarostowi oraz idealnym rysom twarzy.<br />
-Jak z Bambi? – spytałam słabo się uśmiechając oraz nie zwracając uwagi na wcześniej zadane przez niego pytanie.<br />
-Jest roztrzęsiona i przerażona ale Luke i Clarissa się nią zajmują. Wszystko będzie dobrze. – Wyjaśnił brunet z zaciekawieniem mi się przyglądając.<br />
Spuściłam swój wzrok i uwagę skupiłam na swoich dłoniach, po czym ze zdenerwowania zaczęłam zdrapywać czarny lakier z paznokcia.<br />
-A Louis? – wyszeptałam zagryzając wargę. To właśnie stan mojego najlepszego przyjaciela obchodził mnie teraz najbardziej.<br />
-Też w porządku – odpowiedział cicho wypuszczając powietrze z płuc. Oparł się plecami o kaloryfer odchylając głowę do tyłu.<br />
W milczeniu siedzieliśmy przez następnych parę minut, jednak byłam mu za to wdzięczna. Nie miałam jakoś specjalnie ochotę na jakiekolwiek pogaduszki od serca.<br />
-Wyglądałaś na przerażoną. – Przerwał ciszę brązowowłosy.<br />
-Wydawało ci się. – Odparłam szybko wycierając wilgotne dłonie o spodnie.<br />
-Nie musisz kłamać, Fleur. Przecież widziałem. – Rzekł Chuck spoglądając w moim kierunku.<br />
-Co dokładnie stało się Louisowi?<br />
Zapytałam chcąc uniknąć dalszej rozmowy, która zapewnie zakończyłaby się kolejną – bezsensowną i niepotrzebną – kłótnią.<br />
-Przestraszył się, co spowodowało natłok myśli i głosów w jego głowie. – Wyjaśnił brązowowłosy nerwowo poruszając swoją nogą. Nim również wydarzenia dzisiejszego popołudnia wstrząsnęły, jednak jako psycholog starał się ukrywać takie emocje.<br />
-Ale on nigdy się tak nie zachowywał. – Powiedziałam wciąż nie rozumiejąc nagłego ataku mojego najlepszego przyjaciela.<br />
-Owszem, zachowywał, jednak nie w twojej obecności. Bardzo się stara, by nie pokazywać tego przy tobie, bo nie chce, byś się przestraszyła. – odparł cicho brązowowłosy.<br />
-Dlaczego? – wyszeptałam nie wiedząc jak inaczej zareagować.<br />
-Bo za bardzo mu na tobie zależy. – Wyjaśnił podwijając rękawy swojej białej koszuli.<br />
Między nami zapanowała cisza, lecz tym razem zaczęła mi trochę bardziej doskwierać.<br />
Oderwałam plecy od kaloryfera siadając bokiem – tak, bym mogła bez problemu widzieć Chucka. On podniósł głowę spoglądając mi prosto w oczy, przy tym lekko się uśmiechając.<br />
-Nie jesteś już na mnie zły?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFG0woZG4F5ZOENJaXAas4Y5oSjKOI2Y2FRRXhy3VYnDJl0hyMUFWMGI86ftctBqQOU5mAfPfp4iB0_eLwsW-CocvD9ouDyF51kNvoRkvOs3z9-3VXgn8m_pLWs1u1l25HK4IksyYiw74/s1600/tumblr_m5y5t8Tg9t1rwn4tgo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="128" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFG0woZG4F5ZOENJaXAas4Y5oSjKOI2Y2FRRXhy3VYnDJl0hyMUFWMGI86ftctBqQOU5mAfPfp4iB0_eLwsW-CocvD9ouDyF51kNvoRkvOs3z9-3VXgn8m_pLWs1u1l25HK4IksyYiw74/s320/tumblr_m5y5t8Tg9t1rwn4tgo1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Dopytywałam ponownie zeskrobując lakier z paznokci. Chuck wyciągnął rękę kładąc ją na mojej dłoni tak, bym zaprzestała wykonywaniu poprzedniej czynności. Spojrzałam na nasze dłonie, po czym splotłam nasze palce.<br />
-W sumie powinienem, jednak wiem, że nie doczekam się żadnych przeprosin, więc udam, że nic złego się pomiędzy nami nie wydarzyło. – Odpowiedział brązowowłosy wzruszając ramionami.<br />
Uśmiechnęłam się lekko zerkając na nagi tors mojego przyjaciela, który wystawał spod rozpiętej koszuli. Klatka piersiowa poruszał się powoli w górę i w dół, a ja miałam wielką ochotę jej dotknąć. Zamiast tego położyłam głowę na wgłębieniu jego obojczyka delikatnie wtulając się w ciepłe ciało Chucka. Wolną ręką przygarnął mnie bliżej do siebie, po czym obdarował moje czoło delikatnym pocałunkiem.<br />
Uniosłam lekko głowę chcąc spojrzeć w oczy farbowanego szatyna. On tylko lekko się uśmiechnął zgarniając kosmyk włosów, który opadł na moje czoło.<br />
-Zastanawiałeś się kiedyś co jest między nami?- spytałam rysując palcem kółka na torsie mojego przyjaciela.<br />
-Codziennie – odpowiedział krótko opierając brodę na mojej głowie. Zagryzłam lekko wargę chcąc uzyskać jakąś dłuższą wypowiedź.<br />
-Powiesz mi? – Poprosiłam cicho spoglądając w górę chcąc zobaczyć twarz Chucka, która teraz ze skupieniem patrzyła w przestrzeń.<br />
-Jakbym sam wiedział to owszem, jednak za nic na świecie nie mogę rozgryźć tego co nas łączy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMIu-Sbf8TuKP6Ti5Tw6RBaeOgCqH1hJGYx8eYN42D2G2ElMxZmBKZ4GvwO0prHVJDg8t0fL9OhEn7PVLwJiKwJU3QrB4errEbNbdRc_yQF92RpfRC2xsrtx7KmMuYKYKUYAv8IHkrrKM/s1600/tumblr_mhbnne5F3G1qd3478o1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMIu-Sbf8TuKP6Ti5Tw6RBaeOgCqH1hJGYx8eYN42D2G2ElMxZmBKZ4GvwO0prHVJDg8t0fL9OhEn7PVLwJiKwJU3QrB4errEbNbdRc_yQF92RpfRC2xsrtx7KmMuYKYKUYAv8IHkrrKM/s320/tumblr_mhbnne5F3G1qd3478o1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Cicho rysował kciukiem kółka na mojej dłoni. Wyswobodziłam ją z uścisku delikatnie kładąc na kościstym policzku bruneta. Lekko przechyliłam brodę w górę składając przelotny pocałunek na jego szyi. Potem wyżej na żuchwie, aż w końcu natrafiłam na usta, jednak zatrzymałam się milimetr przed nimi wpatrując się w oczy Chucka. Oboje szybko oddychaliśmy jednak żadne z nas nie robiło pierwszego ruchu. Palcem wskazującym dotknęłam jego brody podnosząc ją lekko do góry, by w końcu móc poczuć smak jego ust, o którym już prawie zapomniałam. Nasze wargi idealnie do siebie pasowały, współgrały ze sobą i wiedziały co mają robić.<br />
Swoje dłonie z twarzy mojego psychologa przeniosłam na jego tors delikatnie odsuwając skrawki koszuli. Jego silne ręce błądziły teraz po moich plecach jednak w pewnej chwili natarczywe dotąd wargi brązowowłosego powoli się zatrzymały oddalając się od mojej twarzy. Jeszcze po raz ostatni złożyły pocałunek na moim czole, po czym usta oddaliły się wraz z ich właścicielem. Poprawiłam włosy po czym wstałam z podłogi otrzepując ubranie.<br />
-Idziesz? - zapytałam Chucka wciąż podpierającego ścianę.<br />
-Nie, jeszcze chwilę zostanę. - Odparł mierzwiąc dłonią swoje włosy.<br />
-W takim razie do zobaczenia, Chuck.<br />
Po tych słowach wyszłam z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie biorąc głęboki wdech, a następnie zaciskając dłonie w pięści. Chyba zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Witajcie ♥</div>
<div>
Mamy nadzieję, że nowy rozdział wam się podobał. </div>
<div>
Zachęcamy do wyrażania szczerej opinii na temat rozdziału oraz całego bloga. Możecie także nadal zadawać pytania wszystkim bohaterom oraz nam autorkom.</div>
<div>
Chciałybyśmy także podziękować za tak wiele komentarzy oraz dużą liczbę wejść :)<br />
<br />
<br />
Jeżeli chcecie zadawać nam pytania nie dotyczące bloga tylko naszego życia to założyłyśmy aska<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">http://ask.fm/justwilliams</span></div>
</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com145tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-75747153171695897812013-01-27T11:24:00.000+00:002013-01-27T14:57:38.498+00:006 rozdział<b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Pandy <a href="http://www.youtube.com/watch?v=lJqbaGloVxg" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<b><i>2 listopada 2012 </i></b><br />
Widok na dziedziniec Rivendale Hospital z okna znajdującego się w gabinecie Chucka sprawiał, że czułam się dobrze. Wyłączona pod koniec września fontanna, kuta z żelaza brama oraz pacjenci, którzy jak zwykle się wygłupiali powodowali, że zapominałam o problemach oraz swojej rodzinie – której chyba nienawidziłam.<br />
Alex, David, Amfa oraz świta Fleur uwielbiała spędzać czas na szerokich, granitowych schodach, które prowadziły do frontowego wejścia. Przez pierwsze dni zastanawiałam się dlaczego właśnie tam, lecz po pierwszej telefonicznej rozmowie z moim tatą zrozumiałam. Tęsknota za domem – nawet tym najgorszym – dawała się we znaki chyba każdemu. Brakowało mi przyjaciół, własnego pokoju, narkotyków, a nawet szkoły. Jednak nie chciałabym tam wrócić. Chciałabym po prostu stąd uciec. Wraz z Alexem, jego bratem i innymi ważnymi dla mnie osobami.<br />
-I jak tam z Alexem? – zapytał mnie nagle Chuck. Odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam na brązowowłosego, który notował coś w mojej karcie pacjenta.<br />
-A jak ma być? – odpowiedziałam cicho z zaciekawieniem mu się przyglądając.<br />
Fleur często mówiła mi, że przy osobach starszych wypowiadam się w zupełnie inny sposób. Ze stanowczej osoby, które zawsze musiała mieć rację zmieniałam się w małe dziecko, któremu ktoś wyrządził krzywdę. W niektórych momentach bywało to bardzo przydatne.<br />
-Każdy przecież widzi, że was coś do siebie ciągnie. Jesteście razem? – dodał przy tym spoglądając na mnie spod karty z szerokim uśmiechem na ustach.<br />
-Wiem co cię łączy z Fleur – oznajmiłam Chuckowi, w ten sposób zmieniając temat naszej rozmowy. Nie lubię rozmawiać o uczuciach, którymi darzyłam Alexa. Zwłaszcza, że miałam dopiero szesnaście lat, a większość osób – głównie samotnych i oschłych – mieszkających w Rivendale Hospital uważało, że w tak młodym wieku nie można kochać kogoś prawdziwie. A co jeśli było inaczej? Co jeśli ja go naprawdę kochałam?<br />
-Słucham? – Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, które ze zdziwieniem przyglądały się mojej twarzy.<br />
-Nie jestem głupia. Widzę przecież, że ci się podoba.<br />
Twarz mojego psychologa – z poważnej i przerażonej – zmieniła się w pełną ulgi. Następnie prychnął i ręką zaczesał swoje brązowe włosy.<br />
-Idź ty już lepiej. – Mówił śmiejąc się lekko. Szybko wstałam z fotela i ruszyłam w kierunku drzwi. – Do zobaczenia na kolacji. – Dodał, gdy ja opuściłam już jego gabinet.<br />
W szybkim tempie podążyłam w stronę schodów, którymi dostać się miałam na pierwsze piętro, gdzie znajdowali się moi przyjaciele – bo tak właśnie mogłam nazwać niektórych pacjentów tego szpitala.<br />
W momencie, gdy lekarz – który opiekował się mną kiedy zemdlałam w szkole – poinformował mnie o tym, że wraz z ojcem podjęli decyzję o moim leczeniu w Rivendale Hospital sądziłam, że to będą najgorsze miesiące w moim życiu. Tak jak Bambi w momencie, gdy przywieziono mnie tu aż z Bristolu wyrywałam się, przeklinałam, krzyczałam oraz obiecywałam, że nigdy taka nie będę. Z powodu tego, że byłam silniejsza do szpitala wprowadziło mnie aż dwóch opiekunów, którzy z całych sił trzymali<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFTdExJFDzwUYtejd3wXgBlwNDf8iP9T4ShkGW-80W13YYgHCzqRcVErMKsaa1rYBvckyoxYJ11SRt-mpW0lUhamO3Q0xNBs5HPGU7FPXSgOQOZuKKhf9uH7FQKkvGGRZNgC_5eGzCWPM/s1600/tumblr_m5xjekWe4E1ro7h13o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFTdExJFDzwUYtejd3wXgBlwNDf8iP9T4ShkGW-80W13YYgHCzqRcVErMKsaa1rYBvckyoxYJ11SRt-mpW0lUhamO3Q0xNBs5HPGU7FPXSgOQOZuKKhf9uH7FQKkvGGRZNgC_5eGzCWPM/s320/tumblr_m5xjekWe4E1ro7h13o1_500.gif" width="320" /></a>mnie za ręce. Gdy wraz z Edwardem szłam w stronę mojego pokoju moim oczom ukazał się Alex i David, którzy się wygłupiali tańcząc i śmiejąc się na głos. Zauważając mnie oraz farbowanego blondyna podeszli i się przedstawili, a ja wtedy zrozumiałam, że to miejsce może zmienić moje życie – wtedy nie wiedziałam jednak, że aż tak bardzo.<br />
Gdy znalazłam się w centrum szpitala duże frontowe drzwi jak zwykle były otwarte i na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zauważyłam brata mojego bliskiego przyjaciela oraz Louisa, który uczył się od Davida tańca. Reszta pacjentów siedziała na schodach paląc papierosy i przyglądając się dwóm nastolatkom.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis0_evMMhJZhfLB1FqDpH4pOpPCDyt0GN8JJM4YTIli24p5quLkn3gZaYjMRubPnbDSUQFWe_ow3Nl3OB3OT_a1gcCIlk92bJQEZTjY9oqpVplA4Zr2YMzYuswen982_DZFTd0kg34FEs/s1600/tumblr_lyvhcvQBo61ro7h13o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="145" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEis0_evMMhJZhfLB1FqDpH4pOpPCDyt0GN8JJM4YTIli24p5quLkn3gZaYjMRubPnbDSUQFWe_ow3Nl3OB3OT_a1gcCIlk92bJQEZTjY9oqpVplA4Zr2YMzYuswen982_DZFTd0kg34FEs/s320/tumblr_lyvhcvQBo61ro7h13o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Amfa jak zwykle przebywał w samotności czytając jakąś książkę. Rzadko kiedy z kimś rozmawiał, jednak potrafił wysłuchać i pomóc. To zawsze do niego przychodziłam, gdy potrzebowałam szczerej rozmowy lub gdy między mną i Alexem coś się psuło. To właśnie Amfa umiał naprawić każdy zgrzyt, który między nami się tworzył.<br />
Fleur wtulona była w Zayna, który paląc papierosa co jakiś czas ją nim częstował. Przy nich znajdował się Niall, który wyśmiewał się z Davida, mówiąc mu, że Louis jest lepszym tancerzem. Na szczęście prawda była inna. Zazwyczaj obok blondyna znaleźć można było Bambi, lecz dzisiejszego dnia między nią, a różowowłosą musiało być coś nie tak, gdyż blondynka starała się jej unikać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi69MEfBanJHfZbv5cmfsbSrH-lbmbJzYQ6d9QOu7zGa8iwmsjhrgQDlEdTnYk5bOU5ykpK9LefI979PjgDWZFP2_z-RQRvdl9NvcymvNfrSfcDL7Grzg56Eiff9QRsHRfnC5D1BAe652Q/s1600/tumblr_mbdteigT6p1ro7h13o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi69MEfBanJHfZbv5cmfsbSrH-lbmbJzYQ6d9QOu7zGa8iwmsjhrgQDlEdTnYk5bOU5ykpK9LefI979PjgDWZFP2_z-RQRvdl9NvcymvNfrSfcDL7Grzg56Eiff9QRsHRfnC5D1BAe652Q/s320/tumblr_mbdteigT6p1ro7h13o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Mój najlepszy przyjaciel siedział sam na jednym z najniższych stopni i tak samo jak Niall śmiał on się ze swojego brata. Podeszłam do niego i chcąc zrobić mu jakąś niespodziankę rękoma objęłam go wokół szyi, a następnie w delikatny sposób pocałowałam go w kącik jego ust. Reakcja ze strony Alexa była szybka, gdyż chwytając mnie od tyłu w tali wstał i przerzucając mnie sobie przez ramię zaczął głośno się śmiać.<br />
-Alex puść! – krzyknęłam, bojąc się, że może mnie upuścić.<br />
Chłopak nic sobie z tego nie zrobił, gdyż trzymając mnie z całej siły chodził w tą i z powrotem zastanawiając się co mógłby dalej zrobić.<br />
-Alex! – krzyczałam cały czas, lekko uderzając go rękoma w brzuch.<br />
-Co by tu z tobą zrobić? – Zastanawiał się na głos, w ogóle nie zwracając uwagi na moje protesty. – Szkoda, że w fontannie nie ma już wody. Z wielką chęcią bym cię do niej wrzucił.<br />
Zaczęłam się kręcić chcąc, by mnie puścił, jednak on tylko lekko mnie podrzucił w ten sposób układając mnie wygodniej na swoim ramieniu.<br />
-Przestań się wiercić, bo spadniesz na ziemię.<br />
Jego słowa lekko mnie przeraziły, jednak zrozumiałam, że upadek na twardą i zimną ziemię byłby bardzo bolesny.<br />
Słyszałam jak nasi wspólni znajomi głośno się z nas śmieją, a uszczęśliwiony Louis, mówi do któregoś ze swoich przyjaciół:<br />
-Są bardzo słodcy. Jak miód. Miód jest słodki, prawda Fleur?<br />
-Tak Louis. Miód jest słodki – odpowiedziała jak zwykle z powagą i ze spokojem. Lubiłam ją spokojną i opanowaną, lecz gdy była zła trochę mnie przerażała.<br />
-Alex możesz mnie puścić? Proszę cię – zwróciłam się do mojego przyjaciela. Ta pozycja dla mnie i zapewne dla niego była niezbyt wygodna i przyjemna.<br />
-A co będę z tego miał? – Niestety nie widziałam jego twarzy, jednak wyobraziłam sobie jak pojawia się na niej złośliwy uśmiech, który miał niejednoznacznie coś oznaczać.<br />
-Alex puść Pandę. – Usłyszałam jak eleganckie buty dyrektora szpitalu stukają o marmurowe schody. Jego głos lekko mnie przeraził i poczułam jak mój przyjaciel odwraca się w kierunku Luke'a.<br />
-Co jest Luke? – spytał. – Przecież to tylko zabawa. Nic złego się jej nie stanie.<br />
-Wiem Alex, ale musisz ją puścić.<br />
Alex wiedział, że to poważna sprawa, gdyż bez żadnego pretekstu postawił mnie na ziemię. Luke w momencie, gdy poprawiałam swoje włosy podszedł do mnie i do ucha wyszeptał mi słowa, które mną wstrząsnęły:<br />
-Twoja mama zaraz tu będzie. Przed chwilą do nas dzwoniła.<br />
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć moją uwagę przykuła otwierająca się brama, przez którą wjeżdżał samochód. W nerwowy sposób zaczęłam drapać się po przedramionach. Zazwyczaj robiłam to, gdy się denerwowałam – czyli tak właściwie bardzo często. W ustach poczułam także metaliczny smak, co oznaczało, że zbyt mocno przygryzłam swoją wargę.<br />
Szybko oddychałam, chcąc w ten sposób choć trochę się uspokoić. Rozejrzałam się także po znajomych, którzy siedząc na schodach ze zdziwieniem przyglądali się mi oraz znajdującemu się obok Lukowi. Im auto znajdowało się bliżej, tym moje serce przyśpieszało tempo swojego bicia.<br />
-Tylko pamiętaj Panda, nie denerwuj się, ani nie przeklinaj. – Mówił cicho dyrektor placówki, chcąc uniknąć sytuacji, w której na głos poinformuję moją mamę co tak naprawdę o niej myślę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP-NEe6h5ZMYaLUDGjt2QIVZWPqacldYP6d9K68_gfu-EHKyNxCXYSbWT95Ku90GF1nk8HYXNpIDxtIn3QUk55hyBJqLDGEYEnIgUGUyDK2rukCAun2c4RJwUWmzon7_Cftaf2_Nablu4/s1600/tumblr_mh8nj72zsT1r3hbd2o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP-NEe6h5ZMYaLUDGjt2QIVZWPqacldYP6d9K68_gfu-EHKyNxCXYSbWT95Ku90GF1nk8HYXNpIDxtIn3QUk55hyBJqLDGEYEnIgUGUyDK2rukCAun2c4RJwUWmzon7_Cftaf2_Nablu4/s320/tumblr_mh8nj72zsT1r3hbd2o1_500.jpg" width="320" /></a></div>
Gdy samochód zatrzymał się, jedną rękę zacisnęłam w pięść, gdyż widok sztucznie uśmiechającej się, platynowej blond kobiety wprawił mnie w zdenerwowanie. Swój mocny jak zwykle makijaż miała rozmazany, a sukienka – czarna i obcisła – ledwo zasłaniała jej tyłek oraz cycki. Zbyt często farbowane włosy ułożone miała w nieładzie i z trudem poprawiła je sztucznymi oraz zbyt długimi paznokciami.<br />
-Ooo Panda nie mówiłaś, że masz taką ładną siostrę. Też jest narkomanką? – Żartował David, który z szerokim uśmiechem na ustach przyglądał się mi oraz mojej matce.<br />
-Spierdalaj ty pieprzony kretynie. To jest moja matka. – Chłopak zdziwiony spojrzał na mnie, a następnie na moją mamę i lekko przerażony oznajmił:<br />
-To ja lepiej sprawdzę co u Jamesa.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-kCF1RXf0L1k2qyWnG-JLoF9xthDb2Un4nVsfBRXVviK0neUVwgmKQgaI8slKYxvmX-iDpHE3RNFIp4H5gpk3YxW84EqPrIpp12lO5p4g8O17mxdJwJA8L6QMAzc-65daFoz2cqn0hnE/s1600/tumblr_lxs025zVf61qecwigo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-kCF1RXf0L1k2qyWnG-JLoF9xthDb2Un4nVsfBRXVviK0neUVwgmKQgaI8slKYxvmX-iDpHE3RNFIp4H5gpk3YxW84EqPrIpp12lO5p4g8O17mxdJwJA8L6QMAzc-65daFoz2cqn0hnE/s320/tumblr_lxs025zVf61qecwigo1_500.gif" width="320" /></a></div>
Szybko podniósł się ze swojego miejsca i wbiegając po schodach opuścił naszych wspólnych znajomych.<br />
Odwróciłam wzrok od nich wszystkich, a moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej gdy moja mama stała przy mnie i z szerokim uśmiechem przywitała się ze mną.<br />
-Pandora mój ty misiaczku. Jak ja dawno cię nie widziałam. Boże kochanie, jak schudłaś. Daj mi tu proszę buziaczka. – Swoimi przesadnie wymalowanymi ustami całowała mnie w policzki, a ja tylko przewracając oczami wyszeptałam:<br />
-Jak ja cię nienawidzę.<br />
-Mówiłaś coś rybko? – zapytała odsuwając się ode mnie.<br />
-Nie, nic. – Odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając.<br />
Miałam ochotę oznajmić jej, że nie jest już moją matką, i że powinna się spakować i wrócić do tych zasranych Włoch, gdzie miło spędzała czas ze swoim pieprzonym dupkiem.<br />
-Witam, nazywam się Lucas Johnson i jestem dyrektorem Rivandel Hospital. – Przywitał się brązowowłosy mężczyzna w delikatny sposób ściskając dłoń mojej mamy.<br />
-Amanda Williams, mama Pandory.<br />
-Miło mi panią poznać. Chodźmy może do mojego gabinetu, tam czeka na nas Charles Atkinson, psycholog pani córki.<br />
-Oczywiście, chodźmy. – Odpowiedziała znienawidzona przeze mnie kobieta, która zostawiła mnie, gdy skończyłam dziesięć lat. Od tamtego momentu przestała dla mnie istnieć.<br />
-Panda, idziesz z nami. – Oznajmił Luke, gdy wraz z moją mamą wchodził po schodach.<br />
Poczułam jak kostki moich palców drętwieją. Spojrzałam na nie i zauważyłam, że zbyt mocno je zaciskałam. W powolny sposób rozluźniłam je słysząc jak każda kostka lekko mi strzela – Amfa nienawidził, gdy tak robiłam.<br />
W powolnym tempie poszłam w ślady dyrektora placówki oraz mojej matki i próbując zachować kamienny wyraz twarzy zauważyłam, że osoby siedzące na schodach z zaciekawieniem w oczach mi się przyglądają. Tak samo jak ja zastanawiały się dlaczego ta blondynka – która nie wiedziała, że jej córka znajduje się w szpitalu psychiatrycznym – pojawiła się w Rivendale Hospital.<br />
Po prawej stronie głównego wejście znajdował się rejestr – czyli średnich rozmiarów pokój wypełniony zapachem iście ukradzionym z gabinetu dentystycznego. Dla mnie to było nic nadzwyczajnego, gdyż przyzwyczaiłam się do tego. Mahoniowe biurko stało na samym środku pomieszczenia, a na nim znajdowała się złota tabliczka z wygrawerowanym napisem „Lucas Johnson”. Nie zabrakło też komputera, który zawierał spis wszystkich osób znajdujących się w szpitalu, łącznie z przyczynami ich pobytu, lekarstw – które niektórzy mają przepisane – oraz harmonogramem sesji z terapeutami. Naprzeciwko wejścia – zaraz za biurkiem – zauważyć można małą biblioteczkę z kolekcją encyklopedii i przeróżnych, psychologicznych książek. Moim zdaniem nic wartego uwagi. Gabinet Luke’a zawiera również trzy małe, beżowe fotele, na których czasem siadają roztrzęsieni rodzice pacjentów, psychologowie oraz osoby leczące się. Opiekunowie mogą sobie poczytać ulotki powsadzane w plastikowe opakowania, które mówiły: „Czym objawia się schizofrenia?”, „Alkoholizm i narkomania jako problem większości nastolatków” lub „Anoreksja – choroba czy zły nawyk? A może nieodpowiedzialność rodziców?”. Wszystko naciągane i sztuczne, by zmartwiony opiekun zbyt bardzo nie przejął się, że jego dziecko jest najzwyczajniej w świecie psychiczne.<br />
Gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia moją uwagę przykuł brązowowłosy mężczyzna, który siedział na jednym z foteli. Na podparciu położoną miał najprawdopodobniej moją kartę, którą z zaciekawieniem przeglądał.<br />
Moja mama od razu przywitała się z Chuckiem, który tak samo jak moi znajomi zdziwił się tym jak wyglądała moja opiekunka. Kojarzyła mi się ona tylko z dziwką i narkomanką, którą chyba się powoli stawała.<br />
Wszyscy usiedli na swoich miejscach i Luke siadając na swoim kręconym, skórzanym fotelu zaczął rozmowę.<br />
-Tak więc, co panią tutaj sprowadza?<br />
-Mogę zapalić? – spytała sięgając do torebki, z której wyciągnęła paczkę papierosów.<br />
-Oczywiście – odparł mężczyzna, a ja znowu zaczęłam drapać się po przedramionach.<br />
Kiedy byłam młodsza w momentach, gdy moja mam sięgała po papierosa mówiłam jej, że w tym miejscu nie można palić. Mimo, że często tak nie było, kobieta zgadzała się ze mną i mnie przepraszała mówiąc, że to się nigdy nie stanie. Nie przepadała za tym jak byłam smutna. Niestety im starsza się robiłam tym przestawało ją to obchodzić – w ogóle przestawała się mną interesować.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNIzvVC1InHNoTtrL-XYddLt8ckHBZaASq8U68KbD2MRjl5j3-iqDFxy514HWeHnnHgcY9Hy28OUqKiYPdbvWuyuJllo7dreIyP0dvvvB6JwsbciXt30vTSoR4_DZl6dYU5LpiLCnQ3do/s1600/tumblr_mh8hajnWX31rkjpw3o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNIzvVC1InHNoTtrL-XYddLt8ckHBZaASq8U68KbD2MRjl5j3-iqDFxy514HWeHnnHgcY9Hy28OUqKiYPdbvWuyuJllo7dreIyP0dvvvB6JwsbciXt30vTSoR4_DZl6dYU5LpiLCnQ3do/s320/tumblr_mh8hajnWX31rkjpw3o1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Więc przyjechałam tutaj, bo postanowiłam zabrać Pandorę ze szpitala. – Wypuściła z buzi dym przy tym spoglądając na Luka.<br />
-Słucham?! – krzyknęłam zdenerwowana w niegrzeczny sposób jej przerywając.<br />
-Pandora, nie unoś się. Po ostatniej telefonicznej rozmowie w ojcem Pandory dowiedziałam się, że znajduje się ona w szpitalu. Zrozumiałam, że mój były mąż nie powinien zajmować się nią i jej bratem, więc ich oboje chcę zabrać do Włoch, gdzie uczyć by się mieli w prywatnej szkole katolickiej. Pandorze i jej bratu przydałaby się taka odmiana.<br />
-Nie – powiedziałam cicho, zwracając się na początku do samej siebie. Następnie zaczęłam stopniowo podnosić swój ton głosu. – Nie. Nie! Nigdzie nie jadę. A zwłaszcza z tobą.<br />
-Uspokój się Panda. – Chuck dotknął mojej zaciśniętej dłoni, którą ja szybko zabrałam.<br />
-Jak mam być spokojna, kiedy ta wywłoka chce mnie stąd zabrać! – krzyczałam z odrazą spoglądając na własną matkę, która samą osobą wprawiała mnie w zdenerwowanie.<br />
-Uspokój się młoda damo i nie odzywaj się do mnie takim tonem. Jestem przecież twoją mamą – skarciła mnie platynowa blondynka, strzepując dym z papierosa do popielniczki, którą podał jej przed chwilą Luke.<br />
-Nie jesteś moją mamą! Przestałaś nią być, gdy się z dnia na dzień spakowałaś się i zostawiłaś mnie samą z tatą!<br />
-Pandora, proszę uspokój się. – Poprosił miłym głosem dyrektor placówki. – Pozwól, że to ja porozmawiam z twoją mamą. – Głośno westchnęłam pozwalając mu jakąś przekonać ją do tego, bym nie opuszczała szpitala. – Rozumiem, że chciałaby pani zabrać stąd Pandorę, ale niestety dla jej zdrowia mogłoby to się bardzo źle skończyć. To, że od jakiegoś czasu nie bierze nie oznacza, że we Włoszech nie spróbowałaby ponownie. Ja wiem, że może pani się wydawać, że prywatna szkoła jest lepsza od zakładu psychiatrycznego, ale tylko tutaj przywrócimy ją do pełni zdrowia. Może pani przeczytać jej kartę, którą dokładnie prowadzi Charles w czasie ich godzinnych sesji.<br />
Chuck podał mojej mamie swoje notatki, a kobieta ciągle paląc przyglądała się im przewracając strony. Zatrzymała się na początku, gdzie przeczytała cały opis mojej choroby. Po jakiś dwóch minutach od niechcenia rzuciła teczkę i zakładając nogę na nogę oznajmiła:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3zi_nkdsiosdbMYGDuMoh6FcOeNgATTmHKnIi_wDrt7EpjtuGcHL7V-Y8mFnivfeQ5MMgfUqAh-NAnu46FPSinE5OsAUQhQVpCIDkBFSrICCto4Plx3dWUD3WLBpmC8GzY6JmVqOnLqc/s1600/tumblr_mbok327rLK1rdlu14o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3zi_nkdsiosdbMYGDuMoh6FcOeNgATTmHKnIi_wDrt7EpjtuGcHL7V-Y8mFnivfeQ5MMgfUqAh-NAnu46FPSinE5OsAUQhQVpCIDkBFSrICCto4Plx3dWUD3WLBpmC8GzY6JmVqOnLqc/s320/tumblr_mbok327rLK1rdlu14o1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Rozumiem, jednak swojej decyzji już nie zmienię. Jeśli chcę mogę córkę wypisał ze szpitala i ją ze sobą zabrać. Rozmawiałam z jej ojcem i jeśli nie ma żadnych sprzeciwów, to chciałabym jak najszybciej ją stąd zabrać.<br />
Ze łzami w oczach spojrzałam na dyrektora oraz mojego psychologa i po ich minach zauważyłam, że oboje nie są już w stanie nic z tym zrobić.<br />
Nie zważając na ich słowa w szybkim tempie wstałam z fotela na którym siedziałam i opuściłam gabinet Luka. Omijając pacjentów oraz niektórych opiekunów w jak najszybszym tempie biegłam w stronę swojego pokoju. To właśnie tam – oprócz objęć Alexa – czułam się najlepiej i najbezpieczniej. Nie bałam się tam uronić łzy. Co się dzieje w tym pomieszczeniu zostaje w tym pomieszczeniu.<br />
Kiedy w końcu pomimo zmęczenia dotarłam do swojego pokoju usiadłam na łóżku podkulając nogi pod brodę. Twarz zakryłam swoimi trzęsącymi się dłońmi i jak małe dziecko zaczęłam głośno płakać. Ciężko zachować mi było spokój, zwłaszcza, że tak nagle miałam zostawić osoby, które mnie rozumiały i którym choć trochę na mnie zależało. Miałam też opuścić Alexa, którego pokochałam. Najwidoczniej nieszczęśliwie.<br />
Nie wiem przez ile siedziałam sama. Dziesięć minut, może trochę dłużej. W momencie, gdy drzwi się otworzyły miałam nadzieję, że ujrzę w nich przyjazną twarz. Niestety osoba, która się w nich znajdowała spowodowała, że ponownie się zdenerwowałam.<br />
-Pandora dlaczego jesteś na mnie zła? – spytała kobieta siadając obok mnie na łóżku.<br />
Nadal ze schowaną twarzą w dłoniach nic nie odpowiedziałam, a ona chcąc zachęcić mnie do rozmowy w delikatny sposób dotknęła moich pleców.<br />
-Nie dotykaj mnie. – Wycedziłam przez mocno zaciśnięte zęby w ten sposób udając, że ta cała sytuacja w ogóle mnie nie wzruszyła.<br />
-Przestań się tak do mnie w końcu odzywać. Jestem twoją matką i w dupie mam to, że jesteś w jakimś pierdolonym okresie dojrzewania i wszystko cię wkurwia. – Teraz nie bała się pokazać to jaka jest naprawdę i cały czas mogła w spokoju na mnie krzyczeć i przeklinać.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbi-_k9CP4sFffxdxvPPN-GNkgo4XCH84Vt-j9FsBtnEq5OP1tqktE61oSiL0i_n1VDt_uteXpYaMwefP0KA65BAYGUYMYrsgOIIlkHR4_TYlrqWuD6n7_xOJIk6bFAclRYFROVYIzKYQ/s1600/tumblr_m5w2qlPdIu1qhhhdso1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbi-_k9CP4sFffxdxvPPN-GNkgo4XCH84Vt-j9FsBtnEq5OP1tqktE61oSiL0i_n1VDt_uteXpYaMwefP0KA65BAYGUYMYrsgOIIlkHR4_TYlrqWuD6n7_xOJIk6bFAclRYFROVYIzKYQ/s1600/tumblr_m5w2qlPdIu1qhhhdso1_400.gif" /></a></div>
-To ty przestań zachowywać się tak jakbyś była kochaną mamusią, która nigdy mnie nie opuściła, i która nigdy nie pieprzyła się z kimś na prawo i lewo! Do dzisiaj pamiętam, gdy pierwszy raz przyłapałam cię z jakimś mężczyzną. Na moich oczach się z nim ruchałaś w ogóle nie reagując na to, że stałam obok. Jesteś zwykłą dziwką, a nie matką. Gdybyś nią nie była, nie zostawiłabyś mnie, a nawet jeśli to zainteresowałabyś się mną w momencie, gdy zaczęłam ćpać, a nie dziewięć miesięcy po tym jak znalazłam się w szpitalu! Dla mnie jesteś zwykłą kurwą i nikim więcej! – wykrzyczałam jej prosto w twarz. Kobieta próbowała zachować kamienny wyraz twarzy, jednak z trudem jej to przyszło. Podniosła swoją dłoń, a ja po sekundzie poczułam jak uderza mnie w twarz. Zahaczyła przy tym swoim sztucznym paznokciem o mój nos, i tak naprawdę tylko to mnie zabolało. Lekki uśmiech z jej twarzy pośpiesznie zniknął.<br />
-Przepraszam Panda – zaczęła nerwowo, gdy ręką dotknęłam bolącego mnie miejsca. Odsunęłam dłoń i zauważyłam, że na palcach znajduje się krew.<br />
-Spierdalaj stąd! – krzyknęłam. – Spierdalaj stąd i zapomnij, że w ogóle istniałam! Nigdzie z tobą nie jadę!<br />
Moja mama spojrzała na mnie z przerażeniem, lecz nie zaprzeczała i nie nalegała już na mój przymusowy wyjazd. Wiedziała, że jeśli Chuck lub Luke zauważy, że walnęła mnie w twarz może to się źle dla niej skończyć. Zwłaszcza, że po jej zachowaniu widać było, że najprawdopodobniej coś brała.<br />
Szybko podniosła się z mojego łóżka i z trzęsącymi się rękoma zabrała swoją torebkę. Gdy tylko drzwi się zamknęły pokazałam jej środkowy palec, który choć w małym stopniu dał mi satysfakcję.<br />
Ponownie dłonią dotknęłam swojego nosa i ulżyło mi gdy zauważyłam na palcach małą ilość krwi. Cieszyłam się, gdy moja mama opuściła mój pokój, gdyż znając moje nerwy to najprawdopodobniej mogłabym jej oddać.<br />
Siedząc samotnie na swoim łóżku w powolny sposób poruszałam się w przód i tył chcąc choć w małym stopniu się uspokoić. Na szczęście do moje sypialni weszła osoba, która swoją obecnością już trochę mnie uspokajała.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyvwiK53CaMX2bBXWSQhxp8F1C9bltJT03M9wCbpFCvvbG7U7IpT5T8rbplMOyyY6ZCUBh0mMG6cJ7wSkId6PCXp1aqll_DuqqB1XhkpiihyoOOlRledHr99GHLXN0r_cJjxYSo9NFi8w/s1600/tumblr_lm0fu5akEX1qd4ay6o1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="152" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyvwiK53CaMX2bBXWSQhxp8F1C9bltJT03M9wCbpFCvvbG7U7IpT5T8rbplMOyyY6ZCUBh0mMG6cJ7wSkId6PCXp1aqll_DuqqB1XhkpiihyoOOlRledHr99GHLXN0r_cJjxYSo9NFi8w/s320/tumblr_lm0fu5akEX1qd4ay6o1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Wszystko w porządku, Panda? – spytał Alex siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. Swoją głowę oparłam o jego pierś przy tym próbując zachować spokój, gdyż do moich oczu ponownie napłynęły łzy.<br />
-Gdy rozmawiałem z Chuckiem twoja mama wybiegła ze szpitala mówiąc, że zostajesz, i że cię stąd nie zabiera. Zostajesz Panda i nigdzie na razie nie wyjeżdżasz. – Jego słowa miały być najprawdopodobniej pocieszeniem i sądzę, że tak było, gdyż na mojej twarzy pojawił się lekki lecz wymuszony uśmiech.<br />
-Kocham cię, Panda – wyszeptał do mojego ucha, które lekko zagryzł. Następnie zgarnął kosmyk moich włosów i pocałował mnie w skroń, następnie w policzek, a na sam koniec w kąciki warg. Nasze usta idealnie do siebie pasowały i rozumiały swoje potrzeby. Sama nie wiem kiedy moje ręce, które znajdowały się jeszcze przed chwilą na jego twarzy teraz próbowały zdjąć z niego koszulę.<br />
-Panda znowu? – spytał, gdy nasze usta ciągle się stykały. Dzisiejszego ranka w czasie zabawy w chowanego kochaliśmy się w pokoju Alison, w którym pozwoliła nam się ukryć.<br />
-Yhy – odmruknęłam z roztrzęsionymi rękoma zdejmując mu koszulkę.<br />
Alex najprawdopodobniej nie chciał ponownie uprawiać ze mną seksu, gdyż chwycił mnie dwoma rękoma za nadgarstki i z powagą w oczach rzekł:<br />
-Jeśli mnie kochasz Panda spójrz mi prosto w oczy i to powiedz. Powiedz to, jeśli nie jesteś ze mną tylko dlatego, że potrzebujesz jakieś pieprzonej zabawki do ruchania. – Między nami nastała niezręczna cisza i słyszałam tylko jak oboje głośno oddychamy. Patrząc prosto w jego mleczne oczy nie mogłam nic z siebie wydusić. Mimo, że go kochałam nie potrafiłam mu tego tak nagle powiedzieć. Nigdy wcześniej nie wypowiedziałam w jego kierunku takich słów.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizppABx8iirM725UcN6f8qjFYKwd4ojdMmd3hYSsDzPKzcNPbY8lyfTndvl7XRPp6Eb2Cxg3eC7EQ5Id2Ad45JmdGE7MjqYf7W56MMbLlSJNxwxITX8c5emskLqLyIEK6Lua9XACX0ruo/s1600/tumblr_m2dwq5ESYJ1ro7h13o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizppABx8iirM725UcN6f8qjFYKwd4ojdMmd3hYSsDzPKzcNPbY8lyfTndvl7XRPp6Eb2Cxg3eC7EQ5Id2Ad45JmdGE7MjqYf7W56MMbLlSJNxwxITX8c5emskLqLyIEK6Lua9XACX0ruo/s320/tumblr_m2dwq5ESYJ1ro7h13o1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Wiedziałem. Jesteś taka sama jak twoja matka – odparł zdenerwowany. Nie raz opowiadałam mu o swojej mamie i niestety znał on historię mojej patologicznej rodziny.<br />
-Jesteś pieprzonym dupkiem! – krzyknęłam do niego ze łzami w oczach, gdy szedł w kierunku drzwi. – Zwykłym chujem i debilem!<br />
-Uspokój się dziewczynko! – odkrzyknął zamykając z trzaskiem drzwi.<br />
Gdy tylko wyszedł chwyciłam poduszkę i rzuciłam ją w stronę wejścia, o które uderzyła. Złość mnie roznosiła i miałam ochotę coś zniszczyć. Czułam się tak, jakby wszystkie uczucia, którymi darzyłam Alexa nagle zniknęły. Jednak wiedziałam, że tak nie było, ponieważ bym nie płakała. Płakałam i mimo, że bardzo chciałam przestać to nie potrafiłam.<br />
Cała we łzach chodziłam po swojej sypialni w tą i z powrotem zastanawiając się co mogłabym zrobić. Jak miałam poradzić sobie z tym, że po sprzeczce z mamą pokłóciłam się z osobą, na której zależało mi najbardziej na świecie?<br />
Amfa. Wiem, że tylko on w jakiś sposób mnie uspokoi. Tylko on może mnie zrozumieć i pomóc.<br />
Z komody wyjęłam swoją bordową bluzę i zarzuciłam kaptur na swoje włosy. Ze spuszczoną głową z rękoma schowanymi w kieszeniach szybkim krokiem ruszyłam w stronę schodów, którymi dostać się miałam na piętro należące do chłopaków. Pragnęłam tylko tego, bym nigdzie nie spotkała Alexa, gdyż na pewno pokłócilibyśmy się jeszcze bardziej.<br />
Drzwi prowadzące do sypialni Amfy znajdowały się na szczęście zaraz przy schodach i kamień spadł mi z serca, gdy usłyszałam ciche „proszę” po tym jak zapukałam.<br />
W jego pokoju panowała ciemność i jedynym źródłem światła było lekkie słońce wpadające przez niedokładnie zasłonięte firany. Ciemny blondyn siedział w rogu swojego łóżka i opierając się o ścianę z papierosem w buzi przyglądał mi się. Lekko zamknęłam drzwi i nie odzywając się do niego ani słowem usiadłam na drugim końcu podkulając nogi, na których oparłam swoją twarz. <br />
Nie płakałam, jednak wiedziałam, że w momencie gdy Amfa coś powie nie wytrzymam. Łzy same polecą.<br />
-Wszystko w porządku, Panda? – Tylko te kilka słów wystarczyło, bym całkowicie się rozpłakała. Mimo, że gestem głowy potwierdziłam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku mój przyjaciel wiedział, że jest zupełnie inaczej.<br />
-Panda proszę nie płacz. – Niestety jego prośba pogorszyła tylko całą sytuację, gdyż po moich policzkach spłynęło jeszcze więcej łez.<br />
-Normalna osoba na wieść o tym, że ma opuścić szpital psychiatryczny by się ucieszyła, a ja tylko spanikowałam. – Zaczęłam po długiej ciszy, która panowała między nami. – Dlaczego jestem taką idiotką?<br />
-Nie jesteś idiotką, Pandora. Jesteś jeszcze dzieckiem, które przeszło więcej niż nie jedna osoba.<br />
Odkąd znalazłam się w Rivendale Hospital wszyscy pacjenci mówili do mnie zdrobnieniem, jednak nigdy nie słyszałam, by Amfa zwrócił się do mnie właśnie w ten sposób.<br />
-Nie, Amfa. Jestem pierdolonym dzieckiem, które wszystko niszczy. Ojciec ma mnie za nic, matka jest dziwką i się mną nie interesuje i nie wiem czy brat wie chociaż o moim istnieniu. Jestem niczym. – Drwiłam z samej siebie przy tym płacząc.<br />
-Tak, to prawda – przytaknął moim słowom Amfa, a ja mimo wszystko zdziwiona spojrzałam na niego. – To nie w tym patologicznym domu masz rodzinę, tylko tutaj. To właśnie w Rivandale Hospital znajdziesz osoby, które mimo innych poglądów na świat oraz różnych problemów przygarną cię pod swoje skrzydła. Mówi się, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. To chyba oznacza, że mój jak i twój dom jest właśnie tutaj. W tym miejscu, gdzie co druga osoba ma problemy z narkotykami, alkoholem, czy z okaleczaniem się. I może ci się wydawać, że jesteś głupim, pierdolniętym dzieckiem, lecz my wszyscy sądzimy inaczej. Podziwiamy cię za to, że mimo szesnastu lat ty przeszłaś tak wiele. Wszyscy cię kochamy. Zwłaszcza Alex.<br />
-Co? – szepnęłam zdziwiona wierzchem dłoni ocierając pojedyncze łzy spływające po moich policzkach.<br />
-Gdy wracałem do pokoju spotkałem go. Był smutny i jedyne co powiedział, to „Kocham kogoś, kto tego nie odwzajemnia. To najgorsze uczucie na świecie”. Problem jest taki, że go kochasz Pandora lecz się boisz. I nie dziwię ci się, bo tak mocne uczucia, w tak młodym wieku są czymś najgorszym. Bolą i od środka niszczą człowieka lecz ty dasz sobie radę. Jesteś przecież Pandora.<br />
Opierając swój policzek na swoim kolanie lekko uśmiechnęłam się do Amfy, który jak zwykle spowodował, że mój organizm się trochę uspokoił. Chciałam mu podziękować, jednak ktoś bez pukania wszedł do jego pokoju.<br />
-Jest tu może Panda? – spytał Chuck, który najwidoczniej szukał mnie po całym ośrodku. Amfa lekkim kiwnięciem głowy wskazał na mnie, a mój psycholog z ulgą spojrzał na mnie. – Chodź, musimy porozmawiać.<br />
Z niechęcią podniosłam się z łóżka mojego przyjaciela i przed opuszczeniem jego pokoju zwróciłam się w jego kierunku mówiąc:<br />
-Dziękuję.<br />
On jedynie się uśmiechnął, a ja wraz z Chuckiem wyszłam z sypialni. Mężczyzna z zaciekawieniem przyglądał mi się, a ja poprawiając kaptur, który znajdował się na mojej głowie zagryzałam wargę. Kiedy w milczeniu schodziliśmy na drugie piętro brązowowłosy mężczyzna spytał:<br />
-Wszystko w porządku?<br />
-Czy naprawdę każdy musi o to pytać? – zapytałam zatrzymując się przy korytarzu prowadzącym do mojej sypialni. – Nie, nie pocięłam się. Nie, nie mam ochoty wciągnąć. Nie, nie mam ochoty napić się alkoholu. Chcę tylko spać – odparłam zdenerwowana tym, że każdy pytał o to samo.<br />
-Dobra, idź do siebie.<br />
-Dziękuję za pozwolenie – oznajmiłam z sarkazmem, przewracając oczami.<br />
Zostawiając Charlesa poszłam do swojego pokoju, w którym natychmiast położyłam się na łóżku. Z kapturem na głowie wtuliłam się w pościel i cicho łkając próbowałam choć na chwilę usnąć.<br />
Nie wiem czy spałam i nie wiem ile czasu minęło, ale mimo wielu łez ucieszyłam się, gdy na palcach do mojego pokoju wszedł Alex. Z podłogi podniósł poduszkę, którą późnym popołudniem rzuciłam w jego kierunku.<br />
-Wiem, że nie śpisz – wyszeptał, w momencie gdy przystanął przy moim łóżku. Leżąc na brzuchu przesunęłam się pod ścianę, a Alex przykrywając się kołdrą ułożył się obok. Swoją rękę położył na moich plecach i w przyjemny dla mnie sposób kciukiem rysował na nich kółka oraz inne wzory.<br />
-Przepraszam Alex – wyszeptałam cicho, gdy nasze nosy się ze sobą stykały.<br />
-Też przepraszam, byłem po prostu zdenerwowany.<br />
Między nami ponownie zapadła niezręczna cisza. Z zamkniętymi oczami leżałam i zastanawiałam się, czy powinnam zrobić to o co prosił mnie kilka godzin wcześniej. Z mocno bijącym sercem z trudem przełknęłam ślinę.<br />
-O czym myślisz? – zapytał nagle Alex. Zawsze robiło mi się go szkoda, gdyż ja spać mogłam bardzo długo, a on z powodu swojej bezsenności usypiał bardzo rzadko.<br />
-O tym, czy cię kocham.<br />
-I jakie wnioski?<br />
-Kocham cię, Alex – odpowiedziałam podnosząc powieki i w ciemnościach znajdując jego mleczne tęczówki. Zauważyłam, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.<br />
-Ja ciebie też kocham, Panda.<br />
<div style="text-align: right;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2-QE92rm5Ba4mSIIvdQiPmSPS15lvZO3-Bk3jSfvTFMfj8NRYxVkRyYn01PEZqhyQvxA9RZh8T4y6vBgr_LmeszxejJpbsP7EqTgw8WWf6wirGZ2W_qQS5pUO0UhEIKjRk1Dfs4biJag/s1600/2050458.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2-QE92rm5Ba4mSIIvdQiPmSPS15lvZO3-Bk3jSfvTFMfj8NRYxVkRyYn01PEZqhyQvxA9RZh8T4y6vBgr_LmeszxejJpbsP7EqTgw8WWf6wirGZ2W_qQS5pUO0UhEIKjRk1Dfs4biJag/s320/2050458.gif" width="320" /></a></div>
Po tych słowach w delikatny sposób pocałował mnie w usta. Nasza kłótnia – z resztą jak zwykle – zakończyła się bardzo szybko. Będąc zmęczona położyłam się na prawym ramieniu, a Alex chwycił mnie za rękę w ten sposób obejmując mnie także ramieniem. Wtulona w osobę, która darzyła mnie największym i najwspanialszym uczuciem na świecie usnęłam, ze świadomością, że mój chłopak najprawdopodobniej przez całą noc będzie mi się tylko przyglądał.<br />
<br />
<br />
Mam nadzieję, że rozdział z perspektywy innej bohaterki niż Fleur i Elle wam się spodobał. Możemy powiedzieć, że na pewno będzie pojawiać się rozdziały z perspektywy innych bohaterów m.in. Louisa, Eda, najprawdopodobniej Zayna i Nialla.<br />
Zachęcamy do wyrażenia szczerej opinii na temat naszego opowiadania i dziękujemy za komentarze, które szczerze piszą co im się podoba, a co nie.<br />
Przypominamy, że nadal możecie zadawać pytania wszystkim bohaterom występującym w naszym opowiadaniu, a także możecie pytać o coś nas autorki.<br />
Chciałybyśmy zaprosić was także na naszego nowego bloga, którego zaczniemy prowadzić po zakończeniu Sick Mad Sad. Na razie zapoznać możecie się z bohaterami oraz z fabułą :)<br />
<a href="http://drunk-sweet-and-stoned.blogspot.com/" target="_blank"><span style="font-size: large;">drunk sweet and stoned</span></a><br />
<div>
<br /></div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com133tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-87969483386171901032013-01-23T09:03:00.000+00:002013-01-23T09:03:02.148+00:005 rozdział<b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Elle <a href="http://www.youtube.com/watch?v=RH7yZOvvMrg" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<b><i>2 listopada 2012</i></b><br />
Przyjaźń to coś, czego brakowało mi od momentu, gdy skończyłam dziesięć lat. Wtedy zabrano ode mnie osobę, która zawsze mnie rozumiała i bez żadnego słowa się dogadywałyśmy. Byłyśmy ze sobą bardzo blisko, lecz to wszystko zniknęło, gdy Emily wyjechała wraz z moją mamą. Jej towarzystwo się zmieniło i nasze kontakty utrzymywały się tylko do krótkich rozmów telefonicznych. Wtedy to ja zaczęłam stawać się inną osobą. Niechętnie opuszczałam swój pokój, a żeby zapomnieć o smutku uczyłam się, a nawet oglądałam znienawidzone przeze mnie mecze koszykówki wraz z moim tatą. Samotność na początku mi doskwierała – sprawiała, że czułam się źle – jednak w końcu do niej przywykłam i to właśnie ona została moją nową najlepszą przyjaciółką. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że potrafi ona sprawić aż tak wielki ból.<br />
Siedząc na jednym z foteli znajdującym się w salonie Rivendale Hospital rozglądałam się na boki chcąc zobaczyć co się dzieje. Nie zdziwił mnie widok grupki osób, które jak zwykle otaczały Fleur – królową tego zakładu. Nie skupiała ona jednak swojej uwagi na Zaynie, który z ożywieniem opowiadał swoim znajomym, o wczorajszym zajściu, przez które jego warga była spuchnięta i zraniona, a oko sine. Zajęta ona była rozmową ze swoją rówieśniczką o imieniu Grace. Nie zwróciłabym na to zapewne większej uwagi, gdyby nie fakt, że mówiły o mnie. Skąd o tym wiedziałam? Obie z drwiną w oczach przyglądały mi się od góry do dołu, co jakiś czas szepcząc coś sobie do ucha, a następnie wybuchając gromkim śmiechem.<br />
Odwróciłam od nich wzrok, w duchu modląc się o to, by obie jak najszybciej przestały – nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi. Zawsze powodowało to u mnie szybsze bicie serca, lekkie drżenie rąk i łzy w oczach, które od bardzo dawna trudno było mi powstrzymać. Od najmłodszych lat chciałam uniknąć wzbudzania jakichkolwiek kontrowersji, gdyż nigdy nie lubiłam gdy ktoś mówił coś o mnie za moimi plecami. Niestety do takich sytuacji w Rivendale trzeba przywyknąć, gdyż co chwilę ktoś krytykował drugą osobę. Zwłaszcza gdy w pobliżu jest Grace. Ona uwielbia plotkować.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3DjAMt15DXKZNX17LFj-rfNjdC-pxXgFeIzs2KCDHEJCM_X6FU3rlzGY4Ih_7mkPnWYJeIJF8E1af_7L5DH1kcmXLAbibCrHT66UpYaCjlQYew1KpTVREUKY4hYZ6We-zl60VEL63u34/s1600/narkomani%252C+Fleur%252C+Amfa%252C+James+itd.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3DjAMt15DXKZNX17LFj-rfNjdC-pxXgFeIzs2KCDHEJCM_X6FU3rlzGY4Ih_7mkPnWYJeIJF8E1af_7L5DH1kcmXLAbibCrHT66UpYaCjlQYew1KpTVREUKY4hYZ6We-zl60VEL63u34/s320/narkomani%252C+Fleur%252C+Amfa%252C+James+itd.jpg" width="320" /></a></div>
Fleur opowiadała mi historię swojej blondwłosej przyjaciółki – kiedyś brunetki. Od początku, gdy tylko usłyszałam o jej rodzicach wiedziałam, że historia Grace będzie nieszczęśliwa. Mama była alkoholiczką, a ojciec, który pracował jako chirurg w jednej z londyńskich klinik nadużywał leków oraz był nadpobudliwy. Mówi się, że po rodzinie nic nie ginie, więc Grace również musiała popaść w nałóg. Do szpitala trafiła z powodu tego, że ojciec przyłapał ją nad tym jak próbowała ukraść jego leki. Zastanawiało mnie dlaczego wysłał na leczenie tylko swoją córkę, ponieważ on także powinien spróbować się wyleczyć. Grace mierzyła prawie metr siedemdziesiąt osiem i oczywiście jak na narkomana przystało była chuda i zgrabna. Ciemno niebieskie oczy oraz pełne, różowe usta idealnie pasowały do jej jasnej i delikatnej cery. Tak jak Fleur – i reszta osób uzależnionych od narkotyków – była twarda i nie pozwalała sobą pomiatać. Często wredna, lecz zawsze stanowcza i nigdy nie uległa. Zdarzało się jej w niekulturalny sposób odezwać do swojego psychologa Chucka, pacjentów, opiekunów i w ogóle wszystkich ludzi. Podobno była przyjazna i otwarta na nowo poznane osoby, jednak wydawało mi się, że wolała tylko grupkę swoich narkomańskich przyjaciół. Potajemnie kochała się w Chrisie lecz moim zdaniem preferowała ona chłopaków takich jak na przykład James – czyli przekreślone życiowo osoby, które nie mają żadnych pomysłów jak poradzić sobie w przyszłości.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqzbbfGTgZgC0RMUWEcdTuOVe4q0z6RUCvaQ0PGbVD7PFVfw2Pa-bZM3j0bS8pMWQAagQhIuQSn1VC36jRFnXrzhkjBi4S6W-Bx51rdBnXhnxUv2IkeonByluXlWukkr92h6MomQcjxQ8/s1600/tumblr_ls6z09xi511qlvsbto1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="155" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqzbbfGTgZgC0RMUWEcdTuOVe4q0z6RUCvaQ0PGbVD7PFVfw2Pa-bZM3j0bS8pMWQAagQhIuQSn1VC36jRFnXrzhkjBi4S6W-Bx51rdBnXhnxUv2IkeonByluXlWukkr92h6MomQcjxQ8/s320/tumblr_ls6z09xi511qlvsbto1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Wierzchem swojej roztrzęsionej dłoni otarłam policzek, po którym spływała jedna samotna łza. Rozejrzałam się po salonie chcąc się upewnić, że nikt nie zauważył, że płaczę – po raz kolejny zresztą. Moją uwagę przykuł stojący w progu Edward, który uśmiechnął się, gdy spostrzegł, że mu się przyglądam.<br />
Bardzo lubiłam towarzystwo tego opiekuna. Często ze mną rozmawiał pytając się, czy wszystko jest w jak najlepszym porządku, a kiedy siedziałam sama w swoim pokoju lub w salonie, to w jakiś sposób próbował umilić mi czas. Po jego ruchach rozpoznałam, że chce do mnie podejść, jednak głos Nialla odwrócił moją uwagę od dwudziestoczteroletniego opiekuna Rivendale Hospital.<br />
-Wszystko w porządku? – spytał dziewiętnastolatek siadając na fotelu znajdującym się obok.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFVQSlay5B7GZ9qDO00R_3Slv90U6Dq0Z3MaWM__KZB4rMnGqeEJ34-qlnL-w_UQFKgT9KXt1DQAhxaM2OJFyMhQzhwupI-AWhynP8_aMXqRl04qoPqOYvAYj4-SRByaxDlb5ghLFAKWQ/s1600/tumblr_lmc0wk98Wq1qgc14oo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFVQSlay5B7GZ9qDO00R_3Slv90U6Dq0Z3MaWM__KZB4rMnGqeEJ34-qlnL-w_UQFKgT9KXt1DQAhxaM2OJFyMhQzhwupI-AWhynP8_aMXqRl04qoPqOYvAYj4-SRByaxDlb5ghLFAKWQ/s320/tumblr_lmc0wk98Wq1qgc14oo1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Tak, wszystko w porządku. – Skłamałam spoglądając na Edwarda, którego twarz z radosnej zmieniła się w niezadowoloną. Po sekundzie opuścił próg salonu i ruszył najprawdopodobniej w kierunku pokoju dla opiekunów.<br />
-Słyszałaś, że kłamstwo to grzech?<br />
-Okaleczanie samego siebie też. – Odparłam nie przemyślając swojej odpowiedzi.<br />
Blondyn zdziwiony moim słowami zrobił smutną minę, a ja w szybkim tempie powiedziałam:<br />
-Niall przepraszam, ja nie chciałam. Nie przemyślałam tego co powiedziałam.<br />
-Ale jednak… - Zaczął lecz przerwał mu radosny Louis, który donośnym głosem zwrócił się do wszystkich osób znajdujących się w salonie.<br />
-Bawimy się w chowanego?!<br />
Zmarszczyłam lekko brwi zastanawiając się, czy ktoś w ogóle ma na coś takiego ochotę. Ta zabawa jest dla dzieci, a nie dla osób w naszym wieku, jednak jak się okazało, każda rozrywka była lepsza niż bezmyślne siedzenie na kanapach.<br />
-My możemy – odparł jak zwykle uśmiechnięty Alex, a jego brat bliźniak i Panda pokiwali twierdząco głową zgadzając się z nim.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj25ya71F4cINhf7LM15znA44Cs9BkOz-pIbu7BK-Ez8u0f1q_9UkN1nFPSy8FUvwNmTBukSf0zJFsJnx13twpAFgxCgcw6MV8FAn5S3p21inZtsHvvdvi4bQ28Uc_sRWaqU8Gnh1sYkpw/s1600/Louis-GIFS-louis-tomlinson-32785466-500-593_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj25ya71F4cINhf7LM15znA44Cs9BkOz-pIbu7BK-Ez8u0f1q_9UkN1nFPSy8FUvwNmTBukSf0zJFsJnx13twpAFgxCgcw6MV8FAn5S3p21inZtsHvvdvi4bQ28Uc_sRWaqU8Gnh1sYkpw/s320/Louis-GIFS-louis-tomlinson-32785466-500-593_large.gif" width="268" /></a>-Czyli jest nas już czwórka. – Liczył na palcach brązowowłosy rozglądając się po swoich znajomych. – A ty Fleur się bawisz?<br />
-Musimy Louis? – spytała z niechęcią gasząc swojego papierosa w popielniczce.<br />
-Proszę. – Powiedział słodko się do niej uśmiechając przy tym pokazując szereg swoich równych, białych zębów.<br />
-No dobra – odpowiedziała niechętnie przewracając oczami.<br />
Do zabawy w chowanego oprócz tej piątki zgłosili się: Zayn, Harry, Liam, Danielle, Grace, Chris i Rosie. Amfa, który siedząc na krześle jak zwykle z papierosem w buzi i z jakąś książką w ręce odmówił udziału w zabawie, jak to on sam twierdził – dla osób, które są zbyt mało kreatywne.<br />
-A wy się bawicie? – zwrócił się w moim i Nialla kierunku Louis. Przez moment wahałam się, czy aby na pewno chcę brać w tym udział, jednak doszłam do wniosku, że to na pewno jest lepsze niż siedzenie samemu w salonie.<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową lekko się do niego uśmiechając. Farbowany blondyn także się zgodził. W momencie, gdy wszyscy ustawiliśmy się w małej grupce zaczęłam się martwić, że to właśnie mi będą kazać szukać. Nigdy nie lubiłam tego robić.<br />
Uradowany Louis, który przyglądał się każdemu z osobna z uśmiechem na twarzy oświadczył:<br />
-To ja będę was szukać.<br />
Lekko zdziwiona spojrzałam na Lou, lecz po chwili zauważyłam, że żadnego z pacjentów biorących udział w zabawie nie zdziwiła ta informacja. Najwidoczniej zawsze, gdy się w to bawili to właśnie ten brązowowłosy dwudziestolatek – już niedługo dwudziestojednolatek – chciał z własnej woli odnajdować innych pacjentów.<br />
Po ustaleniu reguł jakie obowiązywały w grze w chowanego całą grupą przybliżyliśmy się do drzwi chcąc w jak najszybszym tempie uciec od liczącego do stu pięćdziesięciu Louisa.<br />
-Raz… - zaczął odwracając się do nas tyłem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9yCAjQ3kBUHu_yKU9Fe3F0bRTxpFA_n-24gz4lxo5D9uePch_VWdFEq_TX3W8K-cUmmk6H2VBCveSnW1qiQYGExCaFvTk_czjTfDIJwNK_emDnUOWZNIwF0ZwzMYVeYedI_doRMmTJS4/s1600/tumblr_mfcxabh4IZ1qfb46yo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="111" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9yCAjQ3kBUHu_yKU9Fe3F0bRTxpFA_n-24gz4lxo5D9uePch_VWdFEq_TX3W8K-cUmmk6H2VBCveSnW1qiQYGExCaFvTk_czjTfDIJwNK_emDnUOWZNIwF0ZwzMYVeYedI_doRMmTJS4/s200/tumblr_mfcxabh4IZ1qfb46yo1_500_large.gif" width="200" /></a></div>
Jak dzieci w przedszkolu wszyscy wybiegliśmy z salonu. Wiele osób ruszyło w kierunku lewego skrzydła szpitalnego, a ja rozglądając się pośpiesznie raz na lewo, raz na prawo nie wiedziałam gdzie mam uciec. Moją uwagę przykuł Zayn oraz Fleur, którzy chwytając się za ręce wybiegli przez frontowe drzwi. Sama wahałam się nad tym gdzie mogę uciec, a następnie się schować i nim zdążyłam podjąć jakąkolwiek decyzję za nadgarstek chwycił mnie Niall, który z uśmiechem na twarzy oznajmił:<br />
-Znam dobrą kryjówkę, zaprowadzę cię tam. – W mechaniczny sposób spojrzałam na jego dłoń, która z całej siły chwytała moją rękę. Mój kolega zauważył moje zmieszanie, gdyż poluźnił uchwyt i znowu rzekł. – Zaufaj mi Bambi.<br />
Moje kąciki ust rozszerzyły się, co oznaczało zgodę i wraz z Niallem ruszyłam w stronę prawego skrzydła szpitalnego. Nie wiedzieliśmy ile czasu nam zostało, jednak domyślałam się, że Louis zacznie szukać pacjentów w bardziej oczywistych miejscach – czyli na stołówce lub na piętrach należących do pacjentów.<br />
Mijaliśmy innych pacjentów oraz opiekunów, którzy ze zdziwieniem przyglądali nam się. Kto normalny z szokiem nie przyglądałby się dwóm nastolatkom biegnącym, którzy przy tym na głos się śmiali. Wbiegając po schodach – tak samo jak Niall – mijałam dwa schodki chcąc w szybszym tempie dobiec do miejsca, do którego mnie prowadził. Myślałam, że schowamy się na drugim piętrze prawego skrzydła, które należało do psychologów oraz ich terapii. Zdziwiłam się jednak, gdy okazało się, że wbiegamy na ostatnie piętro, na którym to nigdy nie byłam.<br />
Różniło się ono od poprzednich, gdyż nie można było znaleźć tutaj dużego korytarza z wieloma parami drzwi, tylko jedno olbrzymie pomieszczenie w odcieniach błękitu i bieli, w którym znajdowało się wiele łóżek i duża przezroczysta szafa z bandażami, plastrami oraz innymi potrzebnymi rzeczami. Wszystkie znajdowały się za szkłem zamkniętym na klucz. Pod jedną ścianą znaleźć można było odpowiedni sprzęt do mierzenia i ważenia, z którego zapewne często korzystały osoby chore na anoreksję oraz bulimię. Obok – za białą zasłoną – stała kozetka, a w jej nogach porcelanowy zlew, który znaleźć można było także w łazienkach.<br />
Niall w delikatny sposób zamknął drzwi, a ja krzyżując nogi usiadłam na jednym z pościelonych łóżek.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi94uhNrLhD1C4jmSR_PJFuUZkcg7QqF1Hg3hv_NNVUkjn94zjLKbO7mhTCT27JUHhV4vcBIl7LoCHOrcTEAD3nW0qTf6FHID9fBY06CYG9NDFsgOpKBIV0RhZdToaPDcgL9wBOTibtpMM/s1600/tumblr_mfeiwudcOt1qzih8io8_r2_250_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi94uhNrLhD1C4jmSR_PJFuUZkcg7QqF1Hg3hv_NNVUkjn94zjLKbO7mhTCT27JUHhV4vcBIl7LoCHOrcTEAD3nW0qTf6FHID9fBY06CYG9NDFsgOpKBIV0RhZdToaPDcgL9wBOTibtpMM/s200/tumblr_mfeiwudcOt1qzih8io8_r2_250_large.gif" width="155" /></a>-Nie wiedziałam, że tutaj jest szpital. – Powiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu przy tym kątem oka spoglądając na Nialla, który poruszał się po pokoju.<br />
-Niewiele osób tutaj przychodzi. Zazwyczaj tylko wtedy, gdy muszą – odpowiedział w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Był zamyślony i nieobecny.<br />
-Często tu bywasz?<br />
-Na samym początku prawie każdego dnia, teraz sporadycznie.<br />
Z zaciekawieniem przyglądałam się opierającemu o szafkę Niallowi. Swoje farbowane na blond włosy jak zwykle miał w nieładzie. Rękawy długiej bluzy były opuszczone, jednak dostrzec można było mały skrawek białego materiału. Ponownie okaleczył samego siebie. Zastanawiało mnie kiedy on tak właściwie to robił. Wczorajszego dnia wiele razy spoglądałam na jego nadgarstki i dostrzec można było blizny, które zostać już z nim miały na zawsze.<br />
-Dlaczego tak właściwe tu jesteś? – zapytałam nagle cały czas patrząc na Nialla, który ze spuszczoną w dół głową bawił się kawałkiem materiału. Zdziwiony moim pytaniem spojrzał na mnie i wiedział, że tak łatwo nie dam za wygraną. Sam nie raz opowiadał mi historię innych pacjentów, jednak nigdy nie usłyszałam co się stało, że musiał podjąć leczenia w Rivendale Hospital.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-7NRY49xdfMzNtVeNUDanh7HoM0htfP8pX3yZmImLUNjsnk0BpMbcZls3Ecl-bMOLc-ee9sTsQIiHmh_dXurEJBR5yGfhPm4Mzs-TXxFzVkZoUXpsz_f4qttmnQHvuF2-AKESBjQsoAI/s1600/tumblr_m38wuuUELp1r8a1qt_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="140" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-7NRY49xdfMzNtVeNUDanh7HoM0htfP8pX3yZmImLUNjsnk0BpMbcZls3Ecl-bMOLc-ee9sTsQIiHmh_dXurEJBR5yGfhPm4Mzs-TXxFzVkZoUXpsz_f4qttmnQHvuF2-AKESBjQsoAI/s320/tumblr_m38wuuUELp1r8a1qt_large.gif" width="320" /></a></div>
Głośno westchnął w powolnym tempie chodząc po pokoju w tą i z powrotem, przy tym ze smutkiem w oczach opowiadając:<br />
-Wszystko w moim życiu układało się idealnie. Mama i tata dbali o całą rodzinę chcąc by nic w życiu nam nie zabrakło. Byliśmy we czwórkę bardzo szczęśliwi. Bo wiesz Elle, miałem starszego o trzy lata brata. Byliśmy kochającym się rodzeństwem, które uwielbiało ze sobą spędzać czas. Greg uczył mnie wszystkiego: gry na gitarze, gry w piłkę, jak przetrwać w dżungli, jak nie dać się zabić, jak wytresować smoka i oczywiście jak podrywać dziewczyny. Całe dzieciństwo spędziliśmy razem i byliśmy nierozłączni. Nic nigdy nie wskazywało na to, że chciał się zabić. Pewnego dnia w szkole, kiedy miałem piętnaście lat na jednej z lekcji dostałem od Grega krótką wiadomość, która wydawała mi się jakimś głupim żartem. „Dobranoc Niall, zawszę będę cię kochać.”, zacząłem się śmiać, bo pomyślałem, że zapewne wyszedł z kolegami na piwo i się upił. Na następnych zajęciach do gabinetu weszła, a można nawet powiedzieć, że wbiegła dyrektorka i szepnęła coś na ucho mojej nauczycielce. Ona z szeroko otwartymi oczami przyglądała się jej, a później wyraziła zgodę na to bym wraz z jej przełożoną opuścił klasę, bo na korytarzu czeka moja rodzina. Wtedy moje serce zaczęło bić szybciej, bo wiedziałem, że coś na pewno było nie tak i widziałem to w oczach tych dorosłych kobiet. Gdy opuszczałem gabinet byłem roztrzęsiony i kiedy zauważyłem mamę i tatę, którzy płakali byłem już w stu procentach pewien, że stało się coś niedobrego. „Gdzie jest Greg?” spytałem przybliżając się do moich<br />
rodziców. Mama tylko zakryła twarz mocno łkając, a ojciec chwycił mnie za ramiona i schylając się do<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguTE_i8jQs7Etqzm0CAWVsyRXRYnZVaj6Padoitsda1xRNAMaFutUcG8H-OlkwS3f1wWqH0IKK1rG0iB_Ld2bguRrGxhNsU2FF3uEb_TwXn29cKhovVYSwJ07Dc679wIbNaicMJ68ThRg/s1600/tumblr_lsefuq9aeD1qfovbeo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguTE_i8jQs7Etqzm0CAWVsyRXRYnZVaj6Padoitsda1xRNAMaFutUcG8H-OlkwS3f1wWqH0IKK1rG0iB_Ld2bguRrGxhNsU2FF3uEb_TwXn29cKhovVYSwJ07Dc679wIbNaicMJ68ThRg/s320/tumblr_lsefuq9aeD1qfovbeo1_500_large.gif" width="320" /></a>mojego poziomu z udawaną powagą rzekł: „Greg niecałą godzinę temu popełnił samobójstwo spadając pod rozpędzony pociąg”. W osłupieniu przyglądałem się zaczerwienionej i całej załzawionej twarzy mojego taty. Zacząłem się wyrywać i mówić, że to nie możliwe, że przecież przed chwilą do mnie pisał i mówił, że idzie spać. I wtedy wszystkie fakty się połączyły. Zły nastrój od samego rana, pośpieszne opuszczenie domu i wiadomość, która wydawała się być czymś głupim. Zacząłem płakać, kto normalny nie płakałby w takiej chwili? Moje życie stało się inne. Po pogrzebie wraz z mamą sprzątałem pokój Grega i okazało się, że od dłuższego czasu prowadzi pamiętnik, gdzie wszystko notował. Już od dawna nienawidził siebie i swojego życia. Przestałem chodzić do szkoły, gdyż nie miałem na to siły, bo wszystko kojarzyło mi się z moim zmarłym bratem. Płakałem i czułem się tak, jakby nic się nie liczyło. Moi rodzice się martwili i kontrolowali mnie na każdym roku, gdyż nie chcieli stracić kolejnego syna. Zmusili mnie do powrótu do szkoły oraz zapisali na wiele różnych zajęć: basen, korepetycje z przedmiotów szkolnych, grę na pianinie i wiele innych. Namawiali mnie także bym kontynuował naukę gry na gitarze, jednak nie chciałem, ponieważ to Greg zachęcił mnie do spróbowania swoich sił na tym instrumencie. Po długim czasie w końcu się zgodziłem. Rodzice chcieli, bym był piątkowym uczniem i uważali, że w ten sposób zamiast rozmyślać o tym co się wydarzyło skupie swoją uwagę na nauce. Może i byłem jednym z lepszych uczniów, ale uczuć nie da się wymazać. Poszedłem w ślady w swojego brata i zacząłem pisać pamiętnik. Dzięki temu mogłem przekazać to co czuję i patrząc na okres czasu sądzę, że to było głupie. Pisanie pamiętnika powodowało, że przestałem widzieć sens w życiu. Presja rodziców i przyjaciół, którzy chcieli bym wreszcie się ogarnął zaczęła wydawać się zbyt wielka i wręcz niemożliwa do przeżycia. Chcąc jakoś zapomnieć o bólu psychicznym zacząłem zadawać sobie ból fizyczny. Ranienie samego siebie wydawało się lepsze niż zabijanie się. Przynajmniej w ten sposób cierpiałem tylko ja, a nie cała moja rodzina. Jak jakiś głupiec przez prawie trzy lata uważałem, że pisanie o tym w pamiętniku będzie dobrą rzeczą i nikt o tym się nie dowie. Chowałem go pod materacem, bo sądziłem, że nikt tam nie zagląda, ale tu także popełniłem błąd. Pewnego wieczoru wróciłem ze spotkania ze znajomymi i moi rodzice siedzieli na kanapie. Mama mocno szlochała, a ojciec z poważną, a zarazem złą miną przygląda mi się. Nie wiedziałem co się stało i przeraziłem się gdy ojciec ze wściekłością podniósł się z kanapy i chwycił mnie za nadgarstki – na których niestety znajdowały<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD8Q16TGlpasRO_ItSyQCkMGoUfibfk9GrmmE0GhsLr9c4P1sXfqr1QU7Tur0-evO08J7ku_Vtg1ivcyfWJvZo_CCU79csl6pR9H7mStqQKFI9fqBc7amMmxKQfPidpHkZYvxdOi3M3dU/s1600/tumblr_lyfxcqHCAf1r9dnavo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD8Q16TGlpasRO_ItSyQCkMGoUfibfk9GrmmE0GhsLr9c4P1sXfqr1QU7Tur0-evO08J7ku_Vtg1ivcyfWJvZo_CCU79csl6pR9H7mStqQKFI9fqBc7amMmxKQfPidpHkZYvxdOi3M3dU/s320/tumblr_lyfxcqHCAf1r9dnavo1_500.gif" width="320" /></a>się nowe blizny. Bolało, tak cholernie bolało gdy ściskał. W jego oczach dostrzegłem złość jakiej dotąd nigdy nie okazał. „Chcesz pójść w ślady swojego brata i się zabić?!” krzyczał, a ja z szeroko otwartymi oczami mu się przyglądałem. Kiwnąłem tylko przecząco głową, a on trzymając jedną ręką za mój nadgarstek w górę pociągnął rękaw mojej koszuli. „Co to?! Co to?!” krzyczał ze łzami w oczach patrząc na zakrwawione rany..Wyjąkałem tylko słabe „przepraszam”. Nic więcej nie mogłem z siebie wydusić, gdyż łzy uniemożliwiły mi to. Tak bardzo żałowałem tych wszystkich podjętych przeze mnie decyzji.<br />
Po jego zarumienionych policzkach spływały łzy, a ja tylko ze smutkiem w oczach przyglądałam się siedzącemu na jednym z wielu łóżek Niallowi. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, jednak od tego momentu byłam pewna tego, że oboje jesteśmy normalnymi nastolatkami, którzy skrzywdzeni przez los uważają, że ich życie już się skończyło. Niall gdyby mógł zabiłby się, jednak ma rodziców, którzy nie znieśliby świadomości, że ich kolejne dziecko popadło w depresję, a oni po raz kolejny nie zauważyli postępującej choroby.<br />
-Wiesz co jest najgorsze? – spytał przy tym mi się przyglądając. – Ruda mówi, że jeśli tylko przestałbym pisać pamiętnik to już dawno opuściłbym szpital. Wracanie do wspomnień jeszcze bardziej mnie niszczy, a mimo wszystko nie potrafię przerwać.<br />
-Spróbuj Niall. – Wyszeptałam cicho spoglądając na swoje dłonie, którymi w nerwowy sposób się bawiłam.<br />
-To nie jest takie proste, Bambi. Nie potrafię tak po prostu rzucić go w kąt i przestać opowiadać mu o wszystkim co czuję. To mój jedyny prawdziwy przyjaciel.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixiXIT52Xl8rc8mFlLlSuWvA1rKhOUUW9TqldF6TI-MFlCdLXr5gbyBlMifpoR0zK7CbNB0mFreCzmtCEm5baSjCIU_4fXwdDl7Dax03kSw-CalzOfguEAdizx-Yigy13V-qq0VX82dnw/s1600/tumblr_lweo03qTwv1r23tzz.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="128" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixiXIT52Xl8rc8mFlLlSuWvA1rKhOUUW9TqldF6TI-MFlCdLXr5gbyBlMifpoR0zK7CbNB0mFreCzmtCEm5baSjCIU_4fXwdDl7Dax03kSw-CalzOfguEAdizx-Yigy13V-qq0VX82dnw/s320/tumblr_lweo03qTwv1r23tzz.gif" width="320" /></a></div>
Nie wiedząc – znowu – co mam powiedzieć ani jak mam zareagować, przyglądałam się Niallowi, który w powolny sposób oddychał próbując uspokoić swój roztrzęsiony organizm. Wierzchem lekko dygającej dłoni otarł swoje policzki, po których spływały łzy i w momencie, gdy zauważył, że mu się przyglądam lekko uśmiechnął się.<br />
-Już dobrze – odparł słabo chcąc w ten sposób wmówić mi, że nie powinnam się o niego martwić. Jednak jak miałam się nie martwić o kogoś kto okaleczał samego siebie?<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_bLAk_d2cwtk7m0jYuuL056cJ5cv4nDRajbUaHMbKT7qz7vhaD5oFYMg5m36JAsGld0wXaxP7Nq0A_cYsWM1TdUEJ_FuhFTsfmDEe3qbmb9ZY7wZq-up_R8Q2gLowIgyEf2UUnx3xIcs/s1600/tumblr_lzk7krX30f1qdiwgmo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_bLAk_d2cwtk7m0jYuuL056cJ5cv4nDRajbUaHMbKT7qz7vhaD5oFYMg5m36JAsGld0wXaxP7Nq0A_cYsWM1TdUEJ_FuhFTsfmDEe3qbmb9ZY7wZq-up_R8Q2gLowIgyEf2UUnx3xIcs/s320/tumblr_lzk7krX30f1qdiwgmo1_500_large.gif" width="320" /></a>Oboje spojrzeliśmy w kierunku drzwi w momencie, gdy usłyszeliśmy, że ktoś chwyta za klamkę. Pomyślałam, że jest to Louis, który najprawdopodobniej domyślił się, że się tu schowaliśmy lecz zdziwiłam się gdy zauważyłam Fleur, która z powagą przyjrzała się mi oraz farbowanemu blondynowi.<br />
-Koniec tego romansu gołąbeczki, zabawa się skończyła. Mamy szykować się na obiad, bo za godzinę podobno ma już być gotowy. – Poinformowała nas z wyższością się nam przyglądając.<br />
Niall szeroko uśmiechnął się do niej w ten sposób pokazując szereg swoich równych zębów i jak gdyby nigdy nic podniósł się z łóżka i podszedł do swojej przyjaciółki. Oboje nie zwracając na mnie jakiejkolwiek uwagi w szybkim tempie ruszyli w kierunku wyjścia, a ja w powolny sposób szłam za nimi. Nie chciałam wtrącać się w ich zawziętą rozmowę na jakiś temat, który niestety nie był dla mnie zrozumiały, gdyż dzieląca nas odległość uniemożliwiła mi to.<br />
Jak cień wlokłam się za nimi przyglądając się ich sylwetkom. Oboje byli tego samego wzrostu, jednak różowo włosa wydawała się wyższa, gdyż w odróżnieniu od Nialla ona chodziła wyprostowana. Fleur poruszała się z gracją lekko kołysząc swoimi biodrami, a blondyn nie dbał o swoje ruchy – przez to przypominał zmęczonego po pracy trzydziestolatka, który najchętniej położyłby się na kanapie, by oglądać mecze przy których w spokoju mógłby wypić piwo. Na pewno, gdy ktoś przyglądał się Fleur jego uwagę przykuwała jej drobna budowa ciała. Mimo, że wszystkie jej ubrania były w najmniejszych rozmiarach były na nią za duże.<br />
W momencie gdy we trójkę znaleźliśmy się w głównym centrum szpitala – czyli przy salonie – Niall wraz ze swoją przyjaciółką weszli do pomieszczenia, nadal nie zwracając na mnie większej uwagi. Nie chcąc ponownie czuć się jak piąte koło u wozu postanowiłam, że pójdę do swojego pokoju, gdzie w spokoju poczekam, aż ktoś zawoła mnie na obiad. Oczywiście jeśli ktoś w ogóle zauważy, że mnie nie ma.<br />
Przechodząc przez stołówkę mijałam niektórych pacjentów, którzy pod przymusem opiekunów pomagali w rozstawieniu potrzebnych do zjedzenia obiadu naczyń. Gdy znalazłam się obok schodów prowadzących na pierwsze piętro zauważyłam, że to najprawdopodobniej Emma i Edward zagonili kilka osób do pracy – należeli oni do osób, które w niechętny sposób wykonywali jakąkolwiek pracę.<br />
W powolny sposób wchodziłam po marmurowych, szerokich schodach na których jak zwykle siedziała Alison oraz bliźniaczki Josie i Jenny. Miło uśmiechnęłam się do nich lecz nie zostałam z nimi, gdyż chociaż chwilę chciałam spędzić w samotności w swoim pokoju.<br />
Na korytarzu oczywiście oprócz dziewczyn można było znaleźć chłopaków oraz innych opiekunów, którzy starali się przypilnować niektórych pacjentów by nie uprawiali stosunków seksualnych. Niestety im to nie wychodziło, gdyż z opowiadań wiem, że wiele pacjentów spędziło ze sobą nie jedną, upojną noc.<br />
Gdy weszłam do swojej sypialni, w której oczywiście panował porządek usiadłam na pościelonym łóżku i przez okno znajdujące się obok zaczęłam przyglądać się podjazdowi oraz kutej z żelaza bramie.<br />
Moim największym marzeniem oprócz zapomnienia wydarzeń z tamtej feralnej nocy było opuszczenie tego szpitala. Pragnęłam przekroczyć bramę i spróbować ponownie ułożyć sobie jakoś życie. To miejsce sprawiało, że samotność – która nigdy mi nie przeszkadzała – nagle stała się czymś okropnym i przez to jeszcze bardziej cierpiałam. Wspomnienia się nasilały powodując u mnie lęk i przerażenie. Wszystko kojarzyło mi się z NIM.<br />
-Przestań o tym myśleć. – Skarciłam na głos samą siebie.<br />
Odwróciłam wzrok od okna i skupiłam się na świątecznych lampkach, które kiedyś były własnością Fleur. Podobno dwie sypialnie należały do niej i urządzała je tak jak chciała. Przed moim pojawieniem się w Rivendale Hospitale Emma – jako jedna z opiekunek – wysprzątać miała mój pokój lecz coś spowodowało, że zapomniała ściągnąć jedną z ozdób. Fleur, która pewnego razu to zauważyła oznajmiła mi, że mogę je sobie zatrzymać, gdyż ona ich już nie potrzebuje. Zdecydowałam się je zostawić, gdyż nie przepadałam za całkowitą ciemnością w nocy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtGmKbmPT-dpIGbBKoetkM4NsbysT6q-G47KdlQp-ywaA6qgFnf7adUn7Mn0spnSzoRWMQKXgko0z7P89M7aaEc8pl3myGSfARe3xqddDF1GpfdiCH742EE6LfMLEtUwWq5cqCPAj9Qc0/s1600/MV5BMTY5OTE5MDI3MF5BMl5BanBnXkFtZTcwNzM0MDE2Mg%2540%2540._V1._SX640_SY425__large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtGmKbmPT-dpIGbBKoetkM4NsbysT6q-G47KdlQp-ywaA6qgFnf7adUn7Mn0spnSzoRWMQKXgko0z7P89M7aaEc8pl3myGSfARe3xqddDF1GpfdiCH742EE6LfMLEtUwWq5cqCPAj9Qc0/s320/MV5BMTY5OTE5MDI3MF5BMl5BanBnXkFtZTcwNzM0MDE2Mg%2540%2540._V1._SX640_SY425__large.jpg" width="320" /></a></div>
-Przeszkadzam? – spytał miłym głosem Ed, który stał przy lekko otwartych drzwiach.<br />
Przecząco kiwnęłam głową, a on z uśmiechem na twarzy – i z papierosem w ustach – podszedł bliżej, po czym oparł się o jedną z ścian. Górna część jego kraciastej koszuli była niedopięta i dostrzec można było kawałek jego tatuażu znajdującego się na prawej piersi. Najprawdopodobniej rysunek wykonany na jego ciele przedstawiał krzyż, gdyż dostrzec można było jego górną część.<br />
-Ty nie z Niallem? – Zapytał przy tym złośliwie się uśmiechając.<br />
-Co masz na myśli? – dopytywałam cicho nie rozumiejąc o co mu chodzi. Blondyn chciał odpowiedzieć, jednak do mojej sypialni weszła wysoka, blond włosa dwudziestoczteroletnia kobieta, która niczym się nie przejmując usiadła obok mnie na łóżku.<br />
Emma jak zwykle szeroko się uśmiechała przy tym pokazując swoje białe zęby, które idealnie podkreśliła malując swoje usta na czerwono. Swoimi piwnymi oczami przyjrzała się mi, a następnie Edowi, który ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się jej przy tym dokańczając swojego papierosa, którego popiół strzepywał na gazetę leżącą na komodzie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHR9wAU-vJtG7JfnIWbAN8JiSrfCQiksJAlEiocdnK8NgAFPrKx36n61rI-zYut88ZCBzFBYdC5HsuXAEd_oVhOaVrEVeI5XVQBG_lBppSJ74hchaq9p5Kiv-2iQq5XPO1DqlSxprJorg/s1600/tumblr_m8te0qMFEb1rbtsvmo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHR9wAU-vJtG7JfnIWbAN8JiSrfCQiksJAlEiocdnK8NgAFPrKx36n61rI-zYut88ZCBzFBYdC5HsuXAEd_oVhOaVrEVeI5XVQBG_lBppSJ74hchaq9p5Kiv-2iQq5XPO1DqlSxprJorg/s320/tumblr_m8te0qMFEb1rbtsvmo1_500_large.gif" width="320" /></a>-Więc – zaczęła przyglądając mi się – wiesz dlaczego tu jestem, prawda nowa?<br />
-Nie jestem już taka nowa – wyszeptałam bardziej do samej siebie.<br />
-Dobra, Bambi. Jesteś już tutaj trochę czasu i sądzę, że powinnaś wiedzieć czemu tak naprawdę jestem w Rivendale. Mogę załatwić ci wszystko. Narkotyki, alkohol, telefon, tabletki przeczyszczające po prostu wszystko o czym sobie zamarzysz.<br />
-Nie dzięki. Niczego nie potrzebuję– odpowiedziałam przyglądając się swoim dłoniom, którymi w nerwowy sposób się bawiłam.<br />
-Nawet nie próbuj, Em. – Powiedział szybko Ed zwracając się do swojej koleżanki.<br />
-A może chcesz tabletki? Wszyscy wiemy, że próbowałaś się zabić, a ja mogę ponownie ci w tym pomóc. Jutro z samego rana dostarczyłabym ci je do rąk własnych.<br />
-Nie. – Oznajmił stanowczo Edward. – Elle nie będzie łykać żadnych tabletek i nawet nie próbuj jej namawiać – powiedział mocnym i zdenerwowanym głosem blondyn przy tym ze złością przyglądając się opiekunce.<br />
-A może Bambi sama podejmie decyzję?<br />
Oboje spojrzeli na mnie, a ja nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Gdybym się zgodziła, to Ed najprawdopodobniej poinformowałaby o tym moją psycholożkę, jednak gdy odmówię uświadomię im obu, że jestem na dobrej drodze, by w szybkim tempie opuścić szpital.<br />
-Ed – powiedział nagle David, który pojawił się w progu moich drzwi. – Chuck cię szuka. Mówi, że masz natychmiast przyjść do stołówki.<br />
Opiekun przewrócił tylko oczami i najprawdopodobniej zapominając o naszej rozmowie odwrócił się na pięcie i szepcząc pod nosem zaczął obrażać swojego przyjaciela.<br />
-Myśli, że jest jakimś pierdolonym psychologiem i już może mną pomiatać. Pieprzony dupek.<br />
Wraz z Emmą lekko się zaśmiałam i gdy tylko drzwi pokoju zamknęły się nieśmiało zwróciłam się do blondynki:<br />
-Możesz załatwić mi jakieś tabletki?<br />
-Tak, ale musisz pamiętać, że nie biorę odpowiedzialności za to co się wydarzy. Nie możesz także komukolwiek wspominać o tym, że to właśnie ja ci to wszystko załatwiłam. Rozumiesz Bambi? – spytała twardo mi się przyglądając.<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową, a ona podnosząc się z mojego łóżka ruszyła w stronę wyjścia.<br />
-Jutro rano powinnaś je już mieć.<br />
Po tych słowach jak gdyby nic opuściła moją sypialnie zostawiając mnie całkiem samą.<br />
Moje serce zaczęło dudnić w piersi, a w ustach poczułam metaliczny smak. Po raz kolejny zbyt mocno zagryzłam swoją wargę, z której leciała krew. Zaczęłam się zastanawiać czy decyzja, którą podjęłam w sposób spontaniczny była na pewno dobra. Tak wiele wątpliwości, jednak także wiele powodów, dla których powinnam skończyć ze swoim życiem. W momencie, gdy jutro dostanę tabletki podejmę decyzję czy chcę zakończyć swoje życie.<br />
Cała zdenerwowana postanowiłam opuścić swój pokój, chcąc choć w małym stopniu się uspokoić. Szybko wyszła ze swojej sypialni i ruszyłam w kierunku marmurowych schodów – gdzie miałam nadzieję zastać jeszcze Alison, Josie i Jenny. Ulżyło mi gdy wraz z Danielle, znalazłam je na tym samym miejscu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYZ2Mb5y2PtLu1IfGtCR6mRErQb8U-xUdvLe0md5eu6aO1XsrW6ALrULaxNSA5xJkmUyWVZ-rmevaKCagWvZLyo1uOH1TbFhz7Pj3zIegAa7NSEBVp9RRn3-ffWsfGUJwzQk97e30NvIo/s1600/trzyma+sie+z+elle+i+siostrami%252C+czasem+z+Danielle.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="273" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYZ2Mb5y2PtLu1IfGtCR6mRErQb8U-xUdvLe0md5eu6aO1XsrW6ALrULaxNSA5xJkmUyWVZ-rmevaKCagWvZLyo1uOH1TbFhz7Pj3zIegAa7NSEBVp9RRn3-ffWsfGUJwzQk97e30NvIo/s320/trzyma+sie+z+elle+i+siostrami%252C+czasem+z+Danielle.png" width="320" /></a></div>
Alison to prześliczna szesnastoletnia dziewczynka o długich, sięgających do połowy pleców lekko pofalowanych blond włosach i mocno błękitnych oczach, które hipnotyzowały i wprawiały w zachwyt. Szczerze? Zazdrościłam jej urody. Delikatna blada cera z kształtnymi ustami oraz delikatnym noskiem. Przedziałek na samym środku rozdzielający włosy na dwie części oraz odsłaniające jej czoło, które było bez żadnej skazy. Twarz pociągła i chuda. Błękitne oczy często pokazywały zmęczenie i nikt nie powinien się zastanawiać dlaczego. Jeśli nie jesz – nie masz energii. Wysoka – bo mająca prawie metr siedemdziesiąt – o idealnych kształtach. Spokojna dziewczyna, którą przeraża to, co wyprawiają w szpitalu niektórzy pacjenci. Oczywiście nie była osobą, która tylko milczy i się boi, tylko czasem potrzebuje spokoju. W szpitalu znalazła się z powodu nieodpowiedzialnych rodziców. Każde dziecko potrzebuje miłości, a Alison jej niestety nie dostawała. Rodzice tylko pracowali w ogóle nie interesując się szesnastoletnią, zagubioną córką. Nieuwaga jej opiekunów spowodowała, że ich prześliczne dziecko zaczęło unikać takich podstawowych czynności jak: śniadanie, obiad czy kolacja. Złe samopoczucie i brak zainteresowania ze strony opiekunów doprowadziło do tego, że popadła w depresję. O jej rozwijającej się chorobie rodzice dowiedzieli się po tym jak zemdlała na jednym ze sprawdzianów. Na samym początku sądzili, że udawała ona omdlenie tylko dlatego, że nie uczyła się na zapowiedziany termin. Zdziwili się, gdy lekarz poinformował ich co miało wpływ na nagłe omdlenie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGDRzpovGM9iO8v07zoFrYYw_nDzVOqhR_hNPpNO-kXlu5ESXvGzhjD9aknQ8lBTiIIywLfjuCj5mIPujB1UNq_mV7CmHh8z8zvhCOcdzvfyU6fBknKBnu0wwwlvbShghWZR8QoCTKKIg/s1600/trzymaja+sie+z+Elle%252C+Danielle%252C+Allison.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGDRzpovGM9iO8v07zoFrYYw_nDzVOqhR_hNPpNO-kXlu5ESXvGzhjD9aknQ8lBTiIIywLfjuCj5mIPujB1UNq_mV7CmHh8z8zvhCOcdzvfyU6fBknKBnu0wwwlvbShghWZR8QoCTKKIg/s200/trzymaja+sie+z+Elle%252C+Danielle%252C+Allison.jpg" width="152" /></a></div>
Jenny i Josie to osiemnastoletnie bliźniaczki, które od urodzenia znajdowały się w domu dziecka. Spędziły tam prawie siedemnaście lat i przez trudne dzieciństwo oraz brak rodziny wytworzyły w sobie barierę ochronną. Z nikim nie rozmawiały, nie spały, nie jadły oraz wszędzie chodziły same. Dwie siostry ciężko było odróżnić, gdyż prawie niczym się od siebie nie różniły. Obie wysokie, z kręconymi i sięgającymi za łopatki blond włosami. Szczupłe, blade z pociągłymi jasnymi twarzami, które rzadko kiedy się uśmiechały. Fleur zawsze mówiła „Jak na Rivendale przystało z przedziałkiem na środku”. Mocno brązowe oczy, pełne usta oraz lekko zadarty nosek. Spokojne, tajemnicze, czasami jakby niewidzialne i wyobcowane. Pomimo to są przyjazne i miłe dla wszystkich. Można je było rozróżnić jedynie po głosie. Jenny miała lekko zachrypnięty i ledwo słyszalny, a Josie dziewczęcy i odrobinę głośniejszy niż jej siostra. W szpitalu znalazły się dlatego, że Jenny pewnego dnia zbyt mocno okaleczyła samą siebie. Na wieść o tym zdarzeniu Josie zemdlała i jak okazało się w szpitalu cierpiała ona na anoreksję.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDuIZAqLQPkGI4VlqUBkPW3NuZ9c3aWmnkmpA2rKNPQZWncEjtTZwsqFGB4WmSU2QxOwOettxXtwPtRt4DiLV5-XhizZ9wBMF7jARxUel1CprkGTjv-GQDdw65TnIqFdDWa1GyC0hlpCk/s1600/tumblr_mgb7ebksTW1r91qc8o1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDuIZAqLQPkGI4VlqUBkPW3NuZ9c3aWmnkmpA2rKNPQZWncEjtTZwsqFGB4WmSU2QxOwOettxXtwPtRt4DiLV5-XhizZ9wBMF7jARxUel1CprkGTjv-GQDdw65TnIqFdDWa1GyC0hlpCk/s200/tumblr_mgb7ebksTW1r91qc8o1_500_large.jpg" width="180" /></a></div>
Burza brązowych loków sięgających za ramiona i ciemna karnacja to znak rozpoznawczy dwudziestoletniej Danielle. Głębokie mocno brązowe oczy oraz delikatny nos i wąskie usta dodawały uroku tej nigdy nie odzywającej się pacjentce. Powodem, dla którego znalazła się w Rivendale Hospital była śmierć jej rodziców, którzy pewnego deszczowego wieczoru jechali na jej występ taneczny. Od tego tragicznego dnia milczy nie odzywając się do nikogo i płacząc przez większość dni. Jej dziadkowie – którzy zaopiekowali się nią po wypadku – nie radzili sobie z wychowaniem wnuczki, więc postanowili umieścić ją w szpitalu, gdzie przywrócić mieli ją do pełni zdrowia. Od tragicznego wydarzenia minął prawie rok i nikt nie słyszał, by cokolwiek mówiła. Większość pacjentów zastanawiało się co działo się na jej godzinnych sesjach. Mimo tego, że milczy jest osobą, która wzbudzała sympatię pacjentów – zwłaszcza Liama, który uwielbia spędzać z nią czas. Swoje uczucia i emocje wyrażała za pomocą mimiki twarzy.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibXCo6mkYtzXey0wP6KYQ4ddEAtMzHV23KYwcVAfuJM_9gIqEy3JmvF8trQG4A_p3u55rdXW24jVt1hNbgTBIFdYxKYZRBo4GrbnBwa_sVHgqphhgN2ZM8Or7WBTg9wRGJyv_a76OQ_oY/s1600/tumblr_mcu8dpMVMy1rggcu6o3_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibXCo6mkYtzXey0wP6KYQ4ddEAtMzHV23KYwcVAfuJM_9gIqEy3JmvF8trQG4A_p3u55rdXW24jVt1hNbgTBIFdYxKYZRBo4GrbnBwa_sVHgqphhgN2ZM8Or7WBTg9wRGJyv_a76OQ_oY/s320/tumblr_mcu8dpMVMy1rggcu6o3_250.gif" width="320" /></a>Dziewczyny we czwórkę siedziały na marmurowych schodach i każda pogrążona w swoich myślach przyglądała się czemuś innemu. Alison swoją uwagę skupiła na książce, którą czytała – bardzo często zaczytywała się w jakiś powieści. Josie przyglądała się poczynaniom kucharek, które na stół rozkładały gotowe już prawie dania, a Jenny patrzyła na pacjentów, którzy co jakiś czas przekraczali drzwi prowadzące w stronę salonu. Danielle jak zwykle zapatrzona była w okno i myślami była zupełnie gdzie indziej.<br />
-Mogę się dosiąść? – Zapytałam uśmiechając się do nich i siadając obok Dan.<br />
-Pewnie – odpowiedziała miło Alison, przymykając książkę i spoglądając na mnie. – Bawiliście się niedawno w chowanego, prawda?<br />
-Tak, skąd wiesz?<br />
-Panda i Alex spytali, czy mogą się schować w moim pokoju. Po tym jak się zgodziłam zaczęłam zastanawiać się, czy to był na pewno dobry pomysł – dodała uśmiechając się.<br />
Swoimi słowami wywołała na naszych twarzach szerokie uśmiechy. Mimo, że teraz czułam się dobrze po mojej głowie chodziła tylko jedna myśl.<br />
„Zabij się.”<br />
<br />
<br />
Jest następny, jednak sądzę, że niestety mi się nie udał;c Historia Nialla miała być zupełnie inaczej opisana i uważam, że za mało w tym uczuć, i że to tylko jakaś bezsensowna paplanina. No, ale mam nadzieję, że chodź trochę przypadnie wam to do gustu.<br />
Do soboty/niedzieli nie będzie następnego rozdziału, gdyż z czwartku na piątek organizujemy Fleur urodziny i nie będziemy miały zbyt wiele czasu na pisanie.<br />
Chcemy także poinformować, że następny rozdział będzie z perspektywy PANDORY! :)<br />
Jeśli macie jakieś pytania do wszystkich bohaterów możecie zadawać je w komentarzach. Jeśli chcecie także spytać o coś nas autorki, to śmiało możecie pisać.<br />
Do zobaczenia niedługo♥<br />
+ <span style="color: #4c1130; font-style: italic; font-weight: bold;"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=dtddndENiE4">http://www.youtube.com/watch?v=dtddndENiE4</a> </span>pod tym linkiem możecie obejrzeć filmik od Elle(Alice) dla Fleur/Pandy (Franks) z okazji szesnastych urodzin. ♥Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com93tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-23886678104848405992013-01-18T21:24:00.001+00:002013-01-21T09:24:17.931+00:004 rozdział<b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Fleur <a href="http://www.youtube.com/watch?v=WyPcEBaect8" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<b><i>31 października 2012</i></b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfPJqfdUCuOG2HIhrG2NqwBc2CLlHzFwjxQamoVIjS8TE9M88aGFSjmchhnN92PpK8bk-jaKFA9Kdt_qq9gWfNgLXH96LV96auHjV2flgxDgs6Ghntsu7dKyAZjaUTgxVGmfFckr1n3FQ/s1600/tumblr_mek5rxavdy1ro9kz4o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="165" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfPJqfdUCuOG2HIhrG2NqwBc2CLlHzFwjxQamoVIjS8TE9M88aGFSjmchhnN92PpK8bk-jaKFA9Kdt_qq9gWfNgLXH96LV96auHjV2flgxDgs6Ghntsu7dKyAZjaUTgxVGmfFckr1n3FQ/s320/tumblr_mek5rxavdy1ro9kz4o1_500.gif" width="320" /></a></div>
Poruszał się powoli w górę i w dół ciężko oddychając. Wplątałam swoje palce w jego miękkie włosy przyciągając go do siebie. Oblizałam wargi, a już po chwili nasze usta ponownie złączyły się w długim pocałunku. Czułam się dobrze. Może nie powinnam, jednak w jego ramionach wiem, że nie stanie mi się nic złego. Chłopak przesunął swoje miękkie wargi na moją szyję powodując przy tym falę dreszczy zalewającą moje ciało. Cicho jęknęłam wbijając paznokcie w idealnie wyrzeźbione ciało mojego przyjaciela. Jego ruchy stały się szybsze i nierówne. Oboje nie panowaliśmy nad naszymi oddechami, jednak nie przeszkadzało nam to. Już po chwili brązowowłosy leżał obok mnie na dwuosobowym łóżku patrząc w sufit. Przykryłam się kołdrą odwracając głowę w stronę okna. Coraz ciemniejsze niebo, zachodzące słońce, drzewa lekko poruszające się pod wpływem -zapewne chłodnego- wiatru. Możliwe, że zaraz spadnie deszcz, co nie jest niczym dziwnym w wiecznie mokrej i zimnej Anglii.<br />
-Wiesz, że nie możemy tego robić – powiedział chłopak zachrypniętym głosem patrząc na mnie wyczekująco.<br />
Niechętnie odwróciłam wzrok spoglądając w niebieskie tęczówki mojego przyjaciela. Nic nie odpowiedziałam, tylko schyliłam się do moich spodni leżących na podłodze, by po chwili wyciągnąć z nich paczkę pogniecionych papierosów i zapalniczkę. Zaciągnęłam się dymem i powoli wypuściłam go z ust. Najwidoczniej wysokiemu chłopakowi nie spodobał się fakt, że zupełnie go zignorowałam, ponieważ wstał z łóżka i podszedł do mnie każąc mi zrobić to samo. Kiedy już staliśmy na przeciwko siebie ponownie wypuściłam dym, a brązowowłosy pospiesznie zabrał mi papierosa i zgasił go w kryształowej popielniczce stojącej na drewnianym stoliku. Nienawidził, gdy paliłam.<br />
-Możesz mnie posłuchać i nie zachowywać się jak księżniczka? – powiedział lekko zdenerwowanym już głosem ściskając mój nadgarstek. Lekko się uśmiechnęłam stając na palcach i już po chwili złożyłam delikatny pocałunek na policzku mojego psychologa.<br />
-Przepraszam, Chucky. Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi. – Odeszłam od chłopaka i stanęłam przed oknem przyglądając się głównemu wejściu Rivendale.<br />
Pusta o tej porze roku fontanna obsypana była zwiędłymi liśćmi, a trawnik zawsze soczyście zielony miał teraz barwę zgniłego jabłka. Nagle poczułam czyjąś dłoń na biodrze, więc odwróciłam się w stronę tej osoby.<br />
Oczywiście był to nie kto inny, jak Chuck stojący w samych bokserkach. Jego idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa poruszała się powoli w górę i w dół. Chłopak zrobił krok do przodu, co spowodowało, że ja byłam oparta plecami o ścianę, a między nami powstała bardzo mała odległość. Zagryzłam nerwowo wargi kładąc dłonie na torsie farbowanego bruneta. On wyciągnął rękę gładząc mnie po policzku.<br />
-Wiem – wyszeptałam spuszczając wzrok w dół. – Ale sam się na to zgodziłeś – powiedziałam twardo spoglądając w zwężone tęczówki niebieskookiego. On szybko zabrał swoją dłoń, po czym zacisnął ją w pięść.<br />
-Bo chyba za bardzo mi na tobie zależy – oznajmił cicho spoglądając ponad moją głową za okno.<br />
Ponownie stanęłam na palcach przyciągając go do siebie. Delikatnie musnęłam jego usta, jednak on stał niewzruszony. Zrobiłam to jeszcze raz, drugi i trzeci, dopóki nie westchnął zrezygnowany i nie zaczął odwzajemniać moich pocałunków. Przyciągnął mnie do siebie, a ja położyłam dłonie na jego umięśnionym brzuchu odpychając od siebie bruneta. On zdziwiony spojrzał na mnie, a ja nic nie mówiąc wyminęłam go i położyłam się na łóżku.<br />
-Jesteś tylko psychologiem, a ja jedną z twoich pacjentek, tyle w temacie. – Rzuciłam podnosząc z ziemi swoją koszulkę.<br />
Brązowowłosy z niedowierzaniem mi się przyglądał, jednak ja udawałam, że tego nie widzę i dalej się ubierałam. Kiedy kończyłam zakładać spodnie Chuck stanął przede mną. Widziałam w jego oczach wściekłość.<br />
-Tyle w temacie? Czyli mam rozumieć, że jestem tylko twoją zabawką do pieprzenia? Że przychodząc tu prawie codziennie, całując się ze mną, rozmawiając czy przytulając nie widzisz we mnie nic, oprócz swojego psychologa, którego regularnie posuwasz? – mówił podniesionym i zdenerwowanym głosem.<br />
Wstałam z łóżka poprawiając swoje ubranie, po czym spojrzałam na wściekłego bruneta z zaciśniętymi pięściami i przyspieszonym oddechem.<br />
-Mogę przez ciebie stracić pracę – wycedził przez zaciśnięte zęby podchodząc do mnie bliżej, tak, że nasze klatki piersiowe się stykały.<br />
-Więc to zakończ – odpowiedziałam niewzruszona zabierając ze stolika paczkę swoich papierosów i zapalniczkę.<br />
Chuck szarpnął mnie za ramię każąc mi w ten sposób na niego spojrzeć. W swojej dużej lecz zgrabnej dłoni ścisnął mój nadgarstek.<br />
-Czyli ci nie zależy? – spytał wpatrując się w moje oczy. Wyszarpałam rękę z jego uścisku rozmasowując bolące miejsce.<br />
-Tego nie powiedziałam.- Ponownie wyminęłam chłopaka podchodząc do drzwi.<br />
-Ale pokazałaś i to wystarczy – powiedział już mocno zdenerwowany brunet.<br />
-Nie dramatyzuj tak. Do zobaczenia później, Chuck – rzekłam chwytając klamkę.<br />
-Pierdol się – odpowiedział na tyle głośno, bym mogła usłyszeć.<br />
Prychnęłam pod nosem zamykając za sobą drzwi do pokoju Charlesa. Mocno rozzłoszczona z trzęsącymi się rękoma ruszyłam w stronę schodów.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqsGnb4ZDrYkAwnVPoB8QHL3Twmm0XlxYqit79B2kM6rvA1GEqYT4x7SqSUql9YA-2iPMbQnBkOmza5j6VqReOY8YUshYQFLULJkk45zKV6PzOPjV6j_gfVb_ZbjZIQtuDpaopqCv0sLI/s1600/przyajzni+sie+z+Nessie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqsGnb4ZDrYkAwnVPoB8QHL3Twmm0XlxYqit79B2kM6rvA1GEqYT4x7SqSUql9YA-2iPMbQnBkOmza5j6VqReOY8YUshYQFLULJkk45zKV6PzOPjV6j_gfVb_ZbjZIQtuDpaopqCv0sLI/s320/przyajzni+sie+z+Nessie.jpg" width="213" /></a>Chuck był pieprzonym dupkiem, który za każdym razem wszystko niszczy. Nigdy nie obiecywałam mu tego, że będziemy razem i nigdy nie mówiłam mu, że coś do niego czuję. Po prostu oboje czasem potrzebujemy rozrywki, jakieś odmiany i dlatego sypiamy ze sobą. To nas rozluźnia.<br />
Będąc na schodach pod nosem cały czas przeklinałam w ten sposób pozwalając swoim emocjom się jakoś uspokoić. Często właśnie takie zachowanie mnie uspokajało – wyzwalałam w ten sposób nadmiar swoich uczuć. Znajdując się na kwadratowym półpiętrze usłyszałam głośne kroki i tak dobrze znany mi śmiech. Nicole i Nessie lub inaczej Głupia i Głupsza.<br />
Nicole – Głupia – to mierząca metr siedemdziesiąt trzy dziewczyna o zgrabnej sylwetce, kasztanowych, lekko pofalowanych włosach do ramion, niebieskich oczach i zawsze wydętych i przesadnie pomalowanych ustach. Każdy uważał ją za głupią, pustą dziewiętnastolatkę, dla której liczą się tylko zakupy oraz spotkania ze swoimi „psiapsiółkami”. Nikt – oprócz Nessie – nie jest na tyle naiwny i tak mało inteligentny, by przyjaźnić się z kimś takim jak Nicole. Nikt tak naprawdę jej nie lubił, a narkomani najchętniej by się jej pozbyli dosypując coś do jej tandetnego, różowego błyszczyku. Jestem w stu procentach pewna, że nikt by za nią nie tęsknił – oczywiście poza Głupszą. Dlaczego wysłano ją do Rivendale Hospital? W szkole średniej chciała zostać cheerleaderką, jednak przewodnicząca powiedziała jej, że jest na to za gruba i za brzydka. Od tamtego czasu jedyną rzeczą jaka była ważna dla Nicole to zrzucenie jak największej ilości kilogramów, co doprowadziło do bulimii – czyli wpierdalała za ośmiu, a później to wszystko zwracała. Gdzie tu logika?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4GQnlGxpLC-gJPoaQmUuU1nsF7xBkPIeryyp0f1TwoXe1f6oBvZ-LRlRLDL9UQ5qUc5p2GlmOI4jh4j6-qj_kYaPxQaMoW-2h8DDtf1eteCJ9mdNM8GmgOU2Ygrctri3g1ajYmXo-jdo/s1600/przyjazni+sie+z+Nicole.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4GQnlGxpLC-gJPoaQmUuU1nsF7xBkPIeryyp0f1TwoXe1f6oBvZ-LRlRLDL9UQ5qUc5p2GlmOI4jh4j6-qj_kYaPxQaMoW-2h8DDtf1eteCJ9mdNM8GmgOU2Ygrctri3g1ajYmXo-jdo/s320/przyjazni+sie+z+Nicole.png" width="213" /></a></div>
Przysłowie „Nie oceniaj książki po okładce” tyczy się również Nessie, tylko że ona wychodzi na tym gorzej. Chyba nikt nigdy nie widział tak głupiej dziewczyny. Co z tego, że jest ładna, wysoka i szczupła, skory myśli, że Afryka to miasto w Chinach? Nawet wiecznie ruchający się z kimś James unika ją szerokim łukiem, bo kto chciałby przebywać w towarzystwie kogoś tak pustego? No właśnie, nikt. Była powodem śmiechu całego liceum, więc postanowiła się pociąć, myśląc, że w ten sposób ludzie się nad nią zlitują i w jakiś magiczny sposób zaczną ją traktować normalnie. Ale jak można traktować kogoś normalnie, jeżeli ten ktoś do normalnych nie należy? Niedługo po tym, jak wyznała miłość jednemu z chłopaków szkolnej drużyny rugby do sieci wyciekły jej nagie zdjęcia, które dzień wcześniej mu wysłała – głupota ludzka nie zna granic. Ta sytuacja jeszcze bardziej pogorszyła całą sytuację, więc postanowiła podciąć sobie żyły. Niestety nie miała tego dnia szczęścia, gdyż jej mama – znany adwokat – zapomniała z domu ważnych dokumentów, więc musiała wrócić. Zdążyła wezwać pogotowie i jej wspaniałą córeczkę udało się uratować. Jej rodzice nie wiedzieli po kim Nessie jest aż tak nienormalna, więc aby pozbyć się ciężaru postanowili wysłać ją na leczenie do Rivendale. Dziewiętnastolatka o różowych włosach sięgających do połowy pleców miała mocno niebieskie oczy, które akurat były jej atutem. Pociągła twarz z delikatną cerą oraz usta – tak samo jak u Nicole – mocno wydęte i pomalowane o wiele za dużą ilością świecącego się błyszczyku.<br />
Gdy tylko zauważyłam te wystrojone – jak zwykle niepotrzebnie – dziewczyny, które trzymały się za ręce głośno westchnęłam i przewróciłam oczami wiedząc, że wywołają u mnie zaraz jeszcze większe poirytowanie i złość. Naprawdę, nigdy ich nie lubiłam.<br />
-Cześć Flo – powiedziały w tym samym momencie mocno naciskając na samogłoski. Zawsze w taki sposób się do mnie zwracały chcąc wzbudzić moją sympatię. Na całe szczęście im się to nie udawało.<br />
Nie zwracając na nie większej uwagi odburknęłam tylko coś pod nosem. Chciałam je ominąć, lecz zaszły mi drogę, po czym Nicole spytała:<br />
-Wiesz może kiedy wraca Zayn?<br />
-Zayn? – zapytałam zdziwiona. Od samego rana mojego przyjaciela nie było w szpitalu, gdyż dostał pozwolenie na opuszczenie na jeden dzień placówki. – A po co ci Zayn?<br />
-Jest mi do czegoś potrzebny. – Obie w znaczący sposób zaczęły się głupkowato śmiać.<br />
Nicole zawsze zazdrościła mi tego, że mam tak dobre relacje z Zaynem i przy każdej możliwej sytuacji chciała wykorzystać stan jego nietrzeźwego umysłu. Logiczne jest przecież, że wróci pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Dzień wolności – jak nazywaliśmy to my, pacjenci – był do tego by się naćpać, spożyć alkohol, najeść się do syta a później w spokoju zwrócić, czy po prostu szaleć nic nie jedząc.<br />
Po jej szerokim uśmiechu domyśliłam się, że ponownie będzie próbować go uwieść. Poczułam jak poziom mojej wściekłości wzrasta. Mimo świadomości, że Zayn nie tknąłby Głupiej i Głupszej nawet suchym patykiem, to mocno zdenerwowana przybliżyłam się do Nicole i patrząc prosto w jej niebieskie oczy rzekłam:<br />
-Trzymaj się z dala od Zayna albo wydrapię ci oczy, ty mała kurwo. – W oczach brązowowłosej dostrzegłam lęk i z jej roześmianej twarzy zniknął uśmiech.<br />
-Czyżby ktoś tu był zazdrosny? – spytała z lekko drżącym głosem, który próbował zachować spokój. Niestety szło jej to na marne, gdyż widziałam u niej strach.<br />
-Nigdy nie będę zazdrosna o kogoś takiego jak ty.<br />
Chwyciłam Nicole za ramiona i z całej siły popchnęłam ją na jej przyjaciółkę, w ten sposób zrobiłam sobie miejsce i w spokoju mogłam zejść po schodach w dół.<br />
-Dziwka. – Głośno powiedziałam pod nosem tak, by mogła ona to usłyszeć. Nienawidziłam Nessie, ale jej przyjaciółka była jeszcze gorsza. Gdyby zabicie kogoś nie było karalne to już dawno bym to zrobiła.<br />
W momencie, w którym znalazłam się w salonie opiekunów zauważyłam, że większość z nich szykuje się do opuszczenia szpitala. Była już pora kończąca ich pracę i na nocny dyżur miała zostać Emma, Edward i dwaj inni opiekunowie, których imion nawet nie kojarzyłam. Wiedziałam, że w nocy będziemy mogli robić wszystko na co mamy ochotę, gdyż farbowana blondynka oraz blondyn nie przestrzegają większości reguł.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTYK8tAs4s73qxFo3b4Q6QSYyOyLTRhwkZS-DyIQF19Jfy5j0kdQOwnEN_7z-RDsCAeOA938am37T54E7H9o7BwWlijX7ids7I0WefOp8abEIAEeAso7mWd-51dSu8HW-bodz1QtANyuE/s1600/przyjazni+sie+z+Fleur%252C+Pandor%25C4%2585+i+narkomanami.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTYK8tAs4s73qxFo3b4Q6QSYyOyLTRhwkZS-DyIQF19Jfy5j0kdQOwnEN_7z-RDsCAeOA938am37T54E7H9o7BwWlijX7ids7I0WefOp8abEIAEeAso7mWd-51dSu8HW-bodz1QtANyuE/s320/przyjazni+sie+z+Fleur%252C+Pandor%25C4%2585+i+narkomanami.jpg" width="214" /></a>W centrum szpitala wejściowe drzwi jak zwykle były otwarte. Pacjenci Rivendale Hospital siedzieli na szerokich marmurowych<br />
schodach paląc papierosy, śmiejąc się oraz wygłupiając. Oparłam się o framugę i z zaciekawieniem przyglądałam się wszystkim.<br />
James – dziewiętnastoletni ćpun – jak zwykle na uboczu obściskiwał się z dwudziestoletnią Rebbecą – anorektyczką.<br />
Był on typem chłopaka, który lubił imprezy, narkotyki, alkohol i oczywiście dziewczyny. Każdy z nas uważał, że to erotoman. Do szpitala trafił po tym, jak po kilku dniach spędzonych nieprzytomnie w rowie znalazła go policja. Matka zdecydowała, że jej syn musi się podjąć leczenia, ale tak naprawdę zrobiła to dlatego, że ciężko było jej wychowywać ćpuna. Był to wysoki, bo mierzący prawie sto dziewięćdziesiąt centymetrów, chudy lecz umięśniony chłopak. Pociągła twarz, na której znajdował się kilkudniowy zarost, błękitne oczy oraz kilka tatuaży. James jest chamskim, wrednym lecz wciąż seksownym dupkiem, jednak przecież właśnie takich wszystkie dziewczyny kochają. Dla przyjaciół miły, wiecznie uśmiechnięty, starający się nie okazywać jakichkolwiek emocji. Lubi towarzystwo dziewczyn i oczywiście z wzajemnością. Mocno brakuje mu smaku wódki czy whiskey i często mówi, że tak naprawdę nie widzi dla siebie innej przyszłości jak spędzanie dni w klubie z przypadkową dziewczyną.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRQTNg4wmWlzwxX5yqzNvpHQQTEnAV2YVgHIocPvtFADYuj7v5W7R_qrGmhaKzxJ_2nbUVX2Vs5wwTJzWbRf8B5s4mwH_ul-WpHVY9ReAUF9YskiGMAxmbg7BilNRuPstvbSRcVsZ7AW4/s1600/narkomani%252C+fleur%252C+louis%252C+james.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRQTNg4wmWlzwxX5yqzNvpHQQTEnAV2YVgHIocPvtFADYuj7v5W7R_qrGmhaKzxJ_2nbUVX2Vs5wwTJzWbRf8B5s4mwH_ul-WpHVY9ReAUF9YskiGMAxmbg7BilNRuPstvbSRcVsZ7AW4/s320/narkomani%252C+fleur%252C+louis%252C+james.jpg" width="214" /></a></div>
Rebbeca należała do wysokich dziewcząt – mierzyła aż metr<br />
osiemdziesiąt. Ciemno blond włosy sięgające aż do ramion. Idealne<br />
proporcje ciała – oczywiście ja byłam tą chudszą – zapadnięte policzki i opalona skóra. Chciała zadebiutować jako modelka, jednak musiała do tego schudnąć kilkanaście kilogramów. Zaczął się bardzo ciężki okres w jej życiu, gdzie nie jadła dosłownie nic. Jedyne co wtedy robiła, to liczenie ile jej jeszcze brakuje do idealnej wagi i rozpoczęcia wymarzonej kariery w modelingu. Zażywanie leków pobudzających i brak pożywienia bardzo wykończyło jej organizm i zemdlała na środku ulicy. Ktoś wezwał pogotowie, a niedługo po tym trafiła do szpitala. Na ogół oschła, wredna i chamska. Nie lubi towarzystwa ludzi, za to bardzo odpowiada jej spędzanie czasu z Jamsem.<br />
Zaśmiałam się pod nosem odwracając od nich wzrok i skupiając się na kimś innym.<br />
Alex i Pandora. Jak zwykle siedzieli wtuleni w siebie dzieląc się jednym papierosem. On obejmował ją w pasie co chwilę szepcząc jej coś do ucha, co powodowało na jej twarzy szeroki uśmiech, a czasem nawet głośny napad śmiechu.<br />
Amfa siedział przy nich co jakiś czas przyglądając się wszystkim. Nigdy nie udzielał się towarzysko, a mimo to znał największe sekrety każdego. Czy wiedział, że z Chuckiem łączą mnie stosunki nie tylko zawodowe? Tak, był tego świadomy, gdyż raz przez przypadek nas ujrzał.<br />
Harry oparty był o poręcz schodów, a przy nim siedział Niall oraz Elle. We trójkę przyglądali się tańczącemu i wygłupiającemu się Davidowi, który bawił się wraz z Louisem, Rosie i Chrisem. We czwórkę biegali wokół fontanny najprawdopodobniej bawiąc się w berka.<br />
Chcąc z kimś porozmawiać postanowiłam przysiąść się do najbliższych mi osób w Rivendale Hospital.<br />
-Gdzie ty byłaś? – zapytał Niall, gdy tylko usiadłam obok Bambi, która z zaciekawieniem i tęsknotą w oczach przyglądała się kutej z żelaza bramie. Chciała stąd uciec – zresztą tak jak każdy z nas.<br />
-Musiałam chwilę odpocząć. – Skłamałam.<br />
Nie chcąc utrzymywać kontaktu wzrokowego z palącym papierosa farbowanym blondynem rozejrzałam się i zauważyłam, że Amfa z cwanym uśmiechem mi się przyglądał. On znał prawdę i wiedział, że przed chwilą okłamałam moich znajomych.<br />
-Fleur. – Usłyszałam w momencie, gdy ktoś w delikatny, prawie ledwo wyczuwalny sposób dotykał mojego odkrytego ramienia. Mimo, że na dworze było chłodno i znowu zapowiadało się na deszcz to nie było mi zimno.<br />
Odwróciłam wzrok od ciemnego blondyna, który cały czas mi się przyglądał i spojrzałam w stronę Elle, która zwracała się w moim kierunku.<br />
-Co? – zapytałam lekko unosząc głos na Bambi, która słysząc moje poddenerwowanie lekko się wzdrygnęła przy tym odwracając ode mnie wzrok.<br />
-Chciałem się spytać, czy chcesz papierosa. – Wtrącił się Niall wychylając się znad Elle, która unikała ze mną jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego.<br />
Bała się mnie od naszego pierwszego spotkania, kiedy to pojawiła się w szpitalu. Zapewne też mnie nienawidziła za to, że wymyśliłam tą bezsensowną historyjkę o Bambi. Jednak powinna mi dziękować, gdyż wszyscy tak się do niej zwracają, a ona nie musi wstydzić się swojego dziwnego imienia. Gdybym mi na niej choć trochę zależało to przejęłabym się, ale że jest mi ona obojętna to mam jej zdanie gdzieś.<br />
-Dzięki – odpowiedziałam częstując się papierosem, który mi także podpalił.<br />
W szpitalu większość pacjentów oraz opiekunów była uzależniona od nikotyny. W ten sposób mogliśmy się uspokoić, odreagować i zapomnieć o wszystkim, czego nam tu zabroniono. Wymiotowanie, narkotyki, alkohol, ciągłe imprezowanie, okaleczanie samego siebie to coś, czego nam brakowało. Dzięki paleniu papierosów mogliśmy choć w małym stopniu zapomnieć o tym wszystkim.<br />
Przyglądałam się Rosie, Louisowi i Chrisowi, którzy z zafascynowaniem patrzyli na tańczącego Davida, któremu za pomocą ust tworzył jakieś dźwięki jego brat Alex – powszechnie nazywa się to beat boxem. Ta miła atmosfera w Rivendale Hospital sprawiała, że czułam się tu o wiele lepiej niż we własnym domu, w którym co chwilę się o coś kłócono.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSs8x8t5koCXbEctK48SUcGSQEcI6NZib9XTB6LspqOK9Iz9vspLCoM7sPvzVYPCCjrUlBAjFDKjDG-yWL18o7MU5ZM1MXsl0TFcR-AjxOWzmwW4pKRT-8wqEIGJR_Y-iFJt-lM_kxpnw/s1600/Eliana.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSs8x8t5koCXbEctK48SUcGSQEcI6NZib9XTB6LspqOK9Iz9vspLCoM7sPvzVYPCCjrUlBAjFDKjDG-yWL18o7MU5ZM1MXsl0TFcR-AjxOWzmwW4pKRT-8wqEIGJR_Y-iFJt-lM_kxpnw/s320/Eliana.jpg" width="320" /></a>Matka co chwilę kazała ćwiczyć mi do perfekcji, a ojciec żądał ode mnie tego, bym występowała w najlepszych sztukach wcielając się w główne postacie. Czy balet mnie niszczył? Nie, to była i zawsze będzie moja pasja i nigdy o tym nie zapomnę. Mimo, że taniec doprowadził mnie do anoreksji oraz narkomanii, to zawsze będę to kochać.<br />
Wszystko zaczęło się pogarszać, gdy urodziła się moja młodsza siostra – Fannie. Jest moim oczkiem w głowie i mimo tego, że moi popierdoleni rodzice uważają, że w wieku pięciu lat mogę sprowadzić ją na złą drogę to ja nie mam zamiaru słuchać ich bezsensownego zakazu spotykania się z nią. Nie pozwolę im zniszczyć kolejnej osoby.<br />
Kończąc swojego papierosa cały czas przyglądałam się moim znajomym i w momencie, gdy wyrzuciłam go na ziemię zauważyłam, że główna brama otwiera się i w naszym kierunku przybliża się policyjny radiowóz.<br />
-Rebbeca idź po Luka.<br />
Zwróciłam się do blondynki, która – zresztą jak każdy – z zaciekawieniem przyglądała się samochodowi. Nie sprzeczała się ze mną, gdyż wszyscy wiedzieliśmy, że przyjazd policji musi oznaczać coś ważnego.<br />
Podniosłam się ze swojego miejsca i zostawiając swoich przyjaciół podeszłam do miejsca, gdzie zwykle parkowały auta. David oraz Chris zabrali Louisa i Rosie sadzając ich na schody, by nie zachowywali się w dziwny sposób przy osobach, które nas odwiedziły.<br />
-Co się stało? – zapytał wysoki, jak zwykle elegancko ubrany czarnowłosy mężczyzna, który mimo lekkiego szoku udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.<br />
-Policja przyjechała. – Oznajmiłam gdy Luke stanął obok mnie. Gdy skończył poprawiać swój czarny krawat niedaleko naszej dwójki zatrzymał się niebieski samochód.<br />
Z przodu siedzieli dwaj mężczyźni, którzy zwrócili się do chłopaka siedzącego z tyłu. Był to Zayn, który ze spuszczoną głową odpowiadał na zadane przez jednego z policjantów pytanie. Po chwili oboje opuścili auto i podeszli do mnie i do dyrektora placówki.<br />
-Nazywam się Alexander Rud, a to mój wspólnik Larry Simpson – przywitał się około czterdziestoletni mężczyzna z burzą czarnych drobnych loczków, który w delikatny sposób uścisnął moją dłoń. Następnie moją rękę złapał wspólnik Alexandra – młodszy może o dwa lata brunet z sięgającymi prawie do ramion włosami.<br />
-Nazywam się Luke Jonson i jestem dyrektorem Rivendale Hospital. To jest Florence – wskazał na mnie – i jest jedną z pacjentek. Co panów tutaj sprowadza?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8DZeOg9TiJFPojnQMwd66knfFqkeMEOkT4S4z_6QziJAiYOzBrQoAlPdb66-ncOIBGCBzhc9XuYPiOP3JrVpJ4HHOcIadpYMpcW81gC8yZfZTuY3kqY36KBLwkMKLxyFuLiBGcAZuG8w/s1600/tumblr_mfcdqxm2H01ryc527o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8DZeOg9TiJFPojnQMwd66knfFqkeMEOkT4S4z_6QziJAiYOzBrQoAlPdb66-ncOIBGCBzhc9XuYPiOP3JrVpJ4HHOcIadpYMpcW81gC8yZfZTuY3kqY36KBLwkMKLxyFuLiBGcAZuG8w/s320/tumblr_mfcdqxm2H01ryc527o1_500.jpg" width="320" /></a></div>
Brązowowłosy mężczyzna podszedł do samochodu i otworzył tylne drzwi chcąc wypuścić Zayna. Można powiedzieć, że w brutalny sposób złapał go za ramię i siłą go z niego wyciągnął.<br />
Mój przyjaciel swoje nadgarstki zapięte miał z tyłu kajdankami. Włosy jak zwykle ułożone były w nieładzie i można powiedzieć, że wyglądał normalnie, jednak jego prawe oko było lekko podpuchnięte oraz sine. Wargę także miał rozciętą, gdyż w kąciku ust zauważyć można było zaschniętą krew – z resztą na szarej koszulce także była ona widoczna. Chciałam podejść do Zayna jednak wiedziałam, że mogę mu tylko w ten sposób zaszkodzić. Gdy Larry przystanął z nim blisko nas wyczuć od niego można było alkohol – głównie wódkę.<br />
-Ponad godzinę temu tego młodzieńca przyłapano na tym jak w sklepie wypija zawartość nie kupionego przez niego alkoholu, a następnie próbuje ukraść jedną butelkę wódki oraz papierosy. Ochroniarz, który go przyłapał zaczął się z nim szarpać, gdyż on próbował uciec. Próbował go pobić, jednak pracownik sklepu okazał się silniejszy. Chłopakowi nieźle się oberwało. Zostaliśmy wezwani i z trudem powiedział nam, że jest jednym z pacjentów i to właśnie tutaj mamy go przywieźć. – Opowiadał Alexander, który co jakiś czas zerkał na mnie, Luka i Zayna.<br />
Nie zwracałam na nich większej uwagi, gdyż przyglądałam się czarnowłosemu dziewiętnastolatkowi, który na pewno był także pod wpływem narkotyków. Zawsze korzystał z okazji – gdy mógł to brał.<br />
-Tak, Zayn jest jednym z naszych pacjentów – mówił dyrektor Rivendale Hospital. – Po prostu dzisiaj dostał przepustkę i zaszalał na miarę swoich możliwości.<br />
-Rozumiemy, że w szpitalu nie może pić ani nic podobnego, ale powinien zostać ukarany za to, co zrobił dzisiejszego dnia – powiedział policjant, który mocno trzymał ledwo stojącego mulata. Był naprawdę bardzo pijany.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC_qJU7J8xyAeyg_bAXsTgquKzx-zX7h8KHv82xtwOLtu2gcKPs5WUzEwZAzL2ehL-_jLKYXTmLQ6L7R4NKgdEYbzsLCXSKuzxnHUDQPovteHN8WGE9p2-85LlyWYdqRLF4snpA0BP5GY/s1600/tumblr_lot7fqvaeL1qezwmho1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="161" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC_qJU7J8xyAeyg_bAXsTgquKzx-zX7h8KHv82xtwOLtu2gcKPs5WUzEwZAzL2ehL-_jLKYXTmLQ6L7R4NKgdEYbzsLCXSKuzxnHUDQPovteHN8WGE9p2-85LlyWYdqRLF4snpA0BP5GY/s320/tumblr_lot7fqvaeL1qezwmho1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Panowie wiecie, że pacjenci tego szpitala są lekko obłąkani i mają problemy z samymi sobą. Jeśli zapomnimy o tej całej sprawie to obiecam, że takie sytuacje nie będą miały już miejsca. Jeden wybryk. Panowie na pewno nie byli święci w jego wieku. – Luke mówił tak, jakby ta sytuacja była tylko mało znaczącą rzeczą, lecz oboje doskonale wiedzieliśmy, że to wszystko może skończyć się sprawą sądową, a to by bardzo zaszkodziło Zaynowi, gdyż już nie raz w młodości był spisywany.<br />
Policjanci przez chwilę się wahali, aż w końcu Alexander rzekł do swojego współpracownika:<br />
-Dobra, wypuść go.<br />
-Ale… - Przerwał mu zdziwiony Larry.<br />
-Nie ma żadnego ale. Po prostu go wypuść.<br />
Brązowowłosy mężczyzna wyjął z kieszeni kluczyki do kajdanek i już po chwili mój przyjaciel rozmasowywał bolące nadgarstki.<br />
-Dziękuję bardzo – powiedział z trudem lecz w sposób sarkastyczny Zayn powolnie podchodząc do mnie. O mały włos nie przewróciłby się, lecz ja we właściwym momencie go złapałam.<br />
-Idź z nim do łazienki Fleur i pomóż mu doprowadzić się do porządku. Ja jeszcze porozmawiam z panami.<br />
Posłuchałam co mówi do mnie czarnowłosy mężczyzna i przez ramię przewiesiłam sobie rękę mojego najlepszego przyjaciela przy tym obejmując go w pasie. Osoby, które siedziały na schodach przesunęły się przy tym robiąc nam miejsce. W powolnym tempie szłam idąc z pijanym Zaynem, który przeklinał pod nosem obrażając w ten sposób ochroniarza sklepu, który zbyt dotkliwie go pobił.<br />
Gdy znaleźliśmy się na trzecim piętrze lewego skrzydła szpitalnego ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że nikogo tam nie ma. Większość pacjentów siedziała w swoich pokojach lub na dworze.<br />
Otworzyłam jedno z trzech wejść do łazienek, które znajdowały się na końcu korytarza. Zazwyczaj korzystało się z nich pod nadzorem opiekunów, gdyż musieli nas oni w tym czasie pilnować. Zwykle siadali na krzesełku ustawionym pod drzwiami – w ten sposób wszystko słyszeli i w miarę możliwości widzieli co robią pacjenci. Nigdy nie wiadomo, czy nagle ktoś nie wpadnie na pomysł uduszenia się wężem od prysznica czy połknięciem mydła w całości. Włączali sobie wtedy też radio podśpiewując przy tym pod nosem. Jakże rodzinny obrazek. Niektórzy – na przykład Panda i Alex – używali łazienek do innych celów. Ale mniejsza o to.<br />
Zamknęłam drzwi na zamek i zaprowadziłam Zayna do szeregu porcelanowych zlewów, o które kazałam mu się oprzeć. Na jednym z kaloryferów znajdował się biały ręcznik, który zapewne był któregoś z pacjentów. Bez jakiegokolwiek pytania pozwoliłam go sobie użyczyć mocząc go zimną wodą.<br />
Podeszłam do mojego przyjaciela i w delikatny sposób dotknęłam kącik jego pełnych ust. Ponownie poczułam mocny zapach alkoholu, którzy uderzył mnie w twarz. Powinno mnie to od niego odpychać, jednak zawsze lubiłam typ niegrzecznego chłopca – kilkudniowy zarost, alkohol, papierosy, narkotyki i niechlujny wygląd. My dziewczyny zawsze mamy do takich słabość.<br />
-Jesteś głupi. – Oznajmiłam mu, a on lekko się skrzywił, gdy ponownie dotknęłam jego lekko opuchniętej wargi.<br />
-Dlaczego? – spytał swoimi brązowymi oczami przyglądając mi się od góry do dołu.<br />
-Bo nie ukradłeś tego alkoholu. Jesteś samolubny – dodałam tym razem lekko dotykając jego spuchniętego i sinego oka.<br />
-Oh, alkohol jest ważniejszy niż ja? Nie widzisz, że mnie mocno pobito?<br />
-Widzę, ale ty przynajmniej mogłeś się napić i wciągnąć, a ja musiałam cały dzień się nudzić. Też mam jakieś potrzeby.<br />
-Uwierz mi, że ja też.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmGw0ekKfIGkiOy96DsMigIxg0r8Q9vcUKUXcLSn1sJ26aq2oW6vsLnosL38-Ia6xrfvBipB6dRqkWnL4NuUjLU6BS8FZxflLZ5eqRLKi_CsX3om3pNj9zniX3eCdgOvtDlOZC6Fn-5No/s1600/tumblr_m90kkjTYtM1qez43mo1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmGw0ekKfIGkiOy96DsMigIxg0r8Q9vcUKUXcLSn1sJ26aq2oW6vsLnosL38-Ia6xrfvBipB6dRqkWnL4NuUjLU6BS8FZxflLZ5eqRLKi_CsX3om3pNj9zniX3eCdgOvtDlOZC6Fn-5No/s320/tumblr_m90kkjTYtM1qez43mo1_500_large.gif" width="320" /></a>Po tych słowach położył swoją zgrabną dłoń na moje plecy po czym przysunął mnie bliżej siebie – tak, że nasze ciała się ze sobą stykały. Swoimi czekoladowymi oczami z troską mi się przyglądał. Patrzył w moje oczy, a następnie swój wzrok utkwił w ustach, w które po chwili się wpił. Jak zwykle całował czule lecz szybko i nachalnie. Zawsze było mu za mało, zresztą mi także. Ja swoimi dłońmi błądziłam po jego brzuchu, wcześniej ręce chowając pod jego bluzką. W ten sposób mogłam w spokoju dotykać jego umięśniony tors. On za to dotykał moich pleców, lecz już po chwili złapał mnie za pośladki w ten sposób sprawiając, że byłam z nim na równi. Oboje szybciej oddychaliśmy ciesząc się swoim towarzystwem. To przy nim zawsze czuję się najlepiej i wiem, że tylko on tak naprawdę mnie rozumie i wie kim jestem. Zna prawdziwą mnie. Czuje do niego coś więcej, jednak nie potrafię mu tego powiedzieć. Czemu nie zostaliśmy parą? Nie chcę go zranić, a wiem, że jestem do tego zdolna. Świadczyć o tym może sytuacja, która miała dzisiaj miejsce między mną a Chuckiem.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkgC8Au6O4cNJrXdNRNuJPSROY-BQHaaKYvzwEf7Sl85Zwt8ejnJ6Fkwu3ChxXB9kA9j7oYRtFsimP7grNK5MpE9Io0MHKgamh2Y2QF0fIAS7oLk5Pa2-DKpjUv7vXv4pbqxv7KceBLlU/s1600/tumblr_m6co2jXQdr1rs8wvmo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="144" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkgC8Au6O4cNJrXdNRNuJPSROY-BQHaaKYvzwEf7Sl85Zwt8ejnJ6Fkwu3ChxXB9kA9j7oYRtFsimP7grNK5MpE9Io0MHKgamh2Y2QF0fIAS7oLk5Pa2-DKpjUv7vXv4pbqxv7KceBLlU/s320/tumblr_m6co2jXQdr1rs8wvmo1_500.gif" width="320" /></a>-Nie Zayn – powiedziałam oddalając od siebie czarnowłosego nastolatka, który nie zareagował na moje protesty. Cały czas całował moją szyję. – Zayn przestań.<br />
-Coś nie tak?<br />
-Nie, po prostu nie mogę. Chodź, zaprowadzę cię do pokoju. – Odparłam pośpiesznie chwytając go za rękę i ciągnąc w kierunku drzwi. On jednak się nie ruszył i ponownie przyciągnął mnie do siebie obdarowując kolejnym pocałunkiem.<br />
-A może jednak zostaniemy tutaj? – Spytał z szerokim uśmiechem szepcząc mi do ucha, po czym lekko zagryzł płatek mojego ucha.<br />
-Jutro – odparłam pośpiesznie chcąc, by ta niezręczna dla mnie sytuacja się już zakończyła. Zayn próbował mnie jakoś przekonać słodko się uśmiechając, jednak wiedział, że tak szybko się nie poddam, więc odpuścił.<br />
Trzymając się za ręce opuściliśmy łazienkę i weszliśmy do sypialni, która znajdowała się zaraz obok. Pokój Zayna niczym nie różnił się od innych pokoi – pod oknem łóżko, obok szafka nocna, a naprzeciwko komoda. Na ścianie kilka zdjęć, które w ostatniej chwili udało mu się zabrać z rodzinnego domu. W zakrwawionej koszulce położył się na swoje -jak zwykle nie pościelone- łóżko, a ja tylko uśmiechnęłam się do niego.<br />
-Idź spać, jutro pogadamy.<br />
-Yhy. – Odparł ledwo przytomny.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcC1NxnIpePOMwl1EaG1RSxqrzS0PsCK_fS5nt9csMez54FzEh1erw-hZfTg5fjgdCsotmkW633xFT3ezm4B_21wha1blTNGiq4IcpOwJKCTW0gV8TKo5spXYwiY1b5LYtHt55RXyB8Kg/s1600/tumblr_mgj915t2rX1s22s9wo1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="304" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcC1NxnIpePOMwl1EaG1RSxqrzS0PsCK_fS5nt9csMez54FzEh1erw-hZfTg5fjgdCsotmkW633xFT3ezm4B_21wha1blTNGiq4IcpOwJKCTW0gV8TKo5spXYwiY1b5LYtHt55RXyB8Kg/s320/tumblr_mgj915t2rX1s22s9wo1_500.jpg" width="320" /></a></div>
Usiadłam obok niego przykrywając go kołdrą i przyglądając się jego idealnym rysom twarzy, o których trudno zapomnieć. Spał na lewym policzku, gdyż prawa część jego twarzy była obolała. Minęło może kilka minut, gdy usłyszałam jak Zayn cicho pochrapuje. Przybliżyłam się do niego i do ucha wyszeptałam ciche „kocham cię". Zawsze tak ciężko było mi to powiedzieć. Następnie w delikatny sposób pocałowałam go w spuchnięte oko.<br />
Nie chcąc go obudzić opuściłam jego sypialnię. Na piętrze chłopaków robił się już tłok, gdyż zbliżała się godzina tak zwanej ciszy nocnej – czyli każdy musi iść spać. Przed pójściem do swojej sypialni chciałam zajść do pokoju Louisa, w którym zapewne teraz się znajdował.<br />
Oczywiście się nie myliłam, gdyż brązowowłosy chłopak siedział na swoim nie zaścielonym łóżku i rozmawiał z kimś. Jego pokój urządzony był tak jak każdy, lecz wyróżniał się różnymi kartkami porozrzucanymi po całej podłodze. Przyczepione były także do ściany, gdzie znaleźć można było różne wycinki z gazet, wyrwane strony jakiś książek i nawet jakieś dwa zdjęcia. Nigdy nie zwracałam na nie większej uwagi, gdyż w momencie gdy chciałam się im wszystkim przyjrzeć i poczytać, co on tam napisał nagle się denerwował. Po kilku próbach doszłam do wniosku, że nie ma sensu próbować.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyg-LdAbzmLNgibkiP2uT4ZMuTr5eop-uLgpLL9MU0bRHdvtRrjs2ZCFrnKHROomQOi-2Zn6JaJM5-QtUV2MCRjERXlrHPd6bTYow1bx-I-h0X7Qj7oHWsfjFDz5EeJrou05MiKb8Uj58/s1600/tumblr_me5xmp0ee91qcig0no1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyg-LdAbzmLNgibkiP2uT4ZMuTr5eop-uLgpLL9MU0bRHdvtRrjs2ZCFrnKHROomQOi-2Zn6JaJM5-QtUV2MCRjERXlrHPd6bTYow1bx-I-h0X7Qj7oHWsfjFDz5EeJrou05MiKb8Uj58/s200/tumblr_me5xmp0ee91qcig0no1_500.jpg" width="200" /></a>-Co robisz Louis? – zapytałam siadając obok niego.<br />
-Rozmawiam z oficerem Williamem – odpowiedział szeroko się uśmiechając i pokazując mi ołowianego żołnierzyka, który był w kolorze zielonym. Ręce podniesione miał do góry i trzymał w nich broń.<br />
-Skąd go masz? – Niebieskooki podał mi małą figurkę, a ja ze wszystkich stron zaczęłam się jej przyglądać.<br />
-Ostatnio mama mi go przyniosła. To była moja ulubiona zabawka w dzieciństwie. Mój dziadek mi go podarował, gdy byłem mały. Powiedział, że on zawsze będzie mnie bronił, tak jak jego gdy był dzieckiem. Miał rację. – Opowiadał ożywiony.<br />
-Dlaczego wcześniej go nie widziałam?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnZEl7Z0qE-kGSH6Y_2M3rdle-rGAy22MLLOd-FjcY1KEqo45JvWAZEQ18LEdEa9YGwTpwa7at-LLcrokt59Vw8tcgLPbTBzwmvfthrh14p0kgyDbcEaBw8IkanJ-HGzgIoHCbtse6_oI/s1600/tumblr_mb61wstZpJ1r4fzl0o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnZEl7Z0qE-kGSH6Y_2M3rdle-rGAy22MLLOd-FjcY1KEqo45JvWAZEQ18LEdEa9YGwTpwa7at-LLcrokt59Vw8tcgLPbTBzwmvfthrh14p0kgyDbcEaBw8IkanJ-HGzgIoHCbtse6_oI/s320/tumblr_mb61wstZpJ1r4fzl0o1_500.gif" width="320" /></a></div>
-Oficer William nie lubi opuszczać pokoju. Uważa, że to co znajduje się za tymi drzwiami jest czymś o wiele gorszym niż wojna.<br />
-I ma rację – powiedziałam bardziej do samej siebie oddając Louisowi jego zabawkę.<br />
Często zapominałam o tym, że Lou choruje na schizofrenię i traktowałam go jak zwykłego nastolatka, który po prostu się pogubił. Jednak w pewnych momentach jego choroba dawała o sobie znak i sprawiała, że czułam się źle. Nie raz rozmawiałam z Chuckiem i Emmą o tym, co może się stać pod wpływem jednego z impulsów spowodowanych przez głosy, które słyszy w głowie. Wielu schizofreników popełniło samobójstwo, jednak nie sądzę, by Louis był do tego zdolny. Na pewno byśmy zauważyli, że coś jest z nim nie tak.<br />
-Pójdę teraz do siebie Louis. Jakbyś coś chciał, to wiesz gdzie mnie szukać.<br />
Brązowowłosy chłopak nie zwracał na mnie większej uwagi, gdyż cicho mówił coś do siebie pod nosem. Często zatracał się w swoim świecie, do którego nikomu nie pozwalał zajrzeć. Mówił, że jego przyjaciele są zbyt wstydliwi i boją się nas poznać.<br />
Opuściłam jego pokój i ruszyłam w stronę schodów, którymi dostać się chciałam na pierwsze piętro. Nie miałam zamiaru kłaść się jeszcze spać – dla mnie ta pora była za wczesna. Mijając ludzi nie zwracałam na nich większej uwagi. Chciałam znaleźć się teraz na werandzie, gdzie w spokoju mogłabym zapalić i odpocząć od tego wszystkiego.<br />
Weranda prowadząca do ogrodu znajdowała się zaraz za drzwiami z salonu opiekunów oraz z pokoju należącego do pacjentów. Znajduje się tam kilka ławek, dwa wygodne fotele i huśtawka dla kilku osób. Każdy doskonale wie, że lepiej pali się na świeżym powietrzu. Ogród to jedne z najpiękniejszych miejsc Rivendale Hospital. Ogromny, zawsze zielony i pachnący przeróżnymi zapachami, z niezliczoną ilością kolorowych kwiatów i płaczących wierzb. Znaleźć też można labirynt z żywopłotu, w którym grupka pacjentów uwielbiała się bawić. W głębi ogrodu jest również duży basen, jedna z głównych rozrywek w lato. Można wiele opowiadać o tym wyjątkowym miejscu, jednak nikt nie zrozumie ile to miejsce dla nas znaczy i ile tajemnic oraz sekretów ono skrywa.<br />
Na dworze było już ciemno. Nie wiedziałam, która była godzina – ósma, może dziewiąta. Szczęśliwi podobno czasu nie liczą, a ja mimo tylu problemów i wielu niewyjaśnionych spraw jestem szczęśliwa. Powiedzenie – wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – mnie nie dotyczy. Ja preferuję trochę inną wersję – im dalej od domu, tym lepsza impreza.<br />
Usiadłam na jednym z foteli i przykryłam się kocem. Mimo, że należę do osób, którym prawie zawsze jest ciepło, to teraz po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Sięgnęłam do tylnej kieszeni swoich spodni i wyjęłam z nich paczkę papierosów. Zapaliłam jednego i w powolny sposób zaciągnęłam się, po czym wypuściłam dym robiąc kółka.<br />
Rozmyślając o wszystkim poczułam jak coś próbuje wdrapać się na fotel. Spojrzałam w dół i zauważyłam, że był to Frodo.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgChKlp8-ZGv5uVosvuG4FTf6-U8y_oDdJLBaciQjE26JKp0SK8zbJ7elat3XwI9gLjoBnDUdph8mlFTPtacRyzkZtjBX52XOdCcVgV_-YPkqwUmBjNgxFoVAo44aRVFJYyTBvO7byxgOk/s1600/tinies_016.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgChKlp8-ZGv5uVosvuG4FTf6-U8y_oDdJLBaciQjE26JKp0SK8zbJ7elat3XwI9gLjoBnDUdph8mlFTPtacRyzkZtjBX52XOdCcVgV_-YPkqwUmBjNgxFoVAo44aRVFJYyTBvO7byxgOk/s320/tinies_016.jpg" width="320" /></a></div>
Frodo to jeden z kotów zamieszkujący ogród Rivendale Hospital. Sami nie wiemy skąd one się tu wzięły, lecz często je dokarmiamy i troszczymy się o nie. Ten czarny kotek – troszeczkę większy od dłoni – z niebieskimi oczami od pierwszego wejrzenia przypadł mi do gustu. Postanowiłam, że „przywłaszczę” go sobie nadając mu imię Frodo. Jest moim pupilkiem i nie pozwolę nikomu go skrzywdzić.<br />
-Co jest, Frodo? – zapytałam futrzaka, kładąc go na fotel.<br />
Zwierzak jedynie miałczał prosząc, bym głaskała go po jego miękkim, czarnym futerku.<br />
-Powinnaś się w końcu zdecydować, Florence. – Zakomunikował mi niskim, zachrypniętym lecz bardzo seksownym głosem Amfa.<br />
Odwróciłam się w kierunku ciemnego blondyna i zauważyłam, że stoi on w progu z powagą przyglądając mi się.<br />
-Co masz na myśli? – spytałam zaciągając się papierosem i ze zmarszczonymi brwiami patrząc na niego.<br />
-Nie masz szesnastu lat by bawić się uczuciami chłopaków – mówił powoli wypuszczając przy tym dym. – Może oni nie wiedzą co się dzieje, ale w końcu zauważą.<br />
-Nie możesz mi mówić co mam robić. Gdy będę chciała to zakończę to wszystko – odparłam zdenerwowana lekko unosząc ton głosu.<br />
-Nie jesteś księżniczką, Fleur. Świat nie kręci się wokół ciebie.<br />
-Ja uważam inaczej. – Amfa przewrócił oczyma po czym odpowiedział:<br />
-Dorośnij wreszcie i zacznij myśleć jak osoba dorosła, bo życie nastolatki już niedługo się dla ciebie skończy.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSB10pT1h71rSAYkkGwWllCWaN2k8ejkSX45v2jrXWh3R27yjv2kKdg23SxAFem_hu3qd3duSZlGcWC2oW3a6uS8pDvgRy7K4_GHguq-Ioo3muUkcWkrudMykqcSix_EjO1FV0N7rXKAI/s1600/tumblr_lzepwfhW6t1qjnu70o1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSB10pT1h71rSAYkkGwWllCWaN2k8ejkSX45v2jrXWh3R27yjv2kKdg23SxAFem_hu3qd3duSZlGcWC2oW3a6uS8pDvgRy7K4_GHguq-Ioo3muUkcWkrudMykqcSix_EjO1FV0N7rXKAI/s320/tumblr_lzepwfhW6t1qjnu70o1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Po tych słowach wyrzucił skończonego papierosa i zostawił mnie samą na werandzie. Gdy odchodził pod wpływem złości pokazałam mu środkowy palec – na szczęście tego nie widział.<br />
Spojrzałam na Frodo, który mi się przyglądał. Mimo, że mogłam jeszcze spalić ponad połowę fajki to i tak go wyrzuciłam – nawet to nie mogło mnie uspokoić. W dwie ręce chwyciłam kota i podniosłam go na poziom swoich oczu.<br />
-Mam nadzieję, że chociaż ty, Frodo mnie lubisz.<br />
Zwierzę polizało mnie swoim językiem po policzku, wywołując u mnie śmiech.<br />
-Dobrze, że się rozumiemy.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I wreszcie dodałam rozdział. Przez te dwa tygodnie rozdziały powinny pojawiać się częściej.<br />
Chciałybyśmy bardzo wam podziękować za tyle komentarzy, tak wiele wejść i obserwujących. Mamy jednak nadzieję, że uda nam się mieć więcej komentarzy i obserwujących niż na naszym poprzednim blogu. Ale to może się wydarzyć tylko dzięki waszej pomocy.<br />
Możecie zadawać pytania każdemu bohaterowi naszego opowiadania oraz nam autorkom.<br />
Zachęcam także do wyrażania szczerej opinii na temat rozdziału jak i całego bloga :)<br />
<div>
<br /></div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com109tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-56397253761067370772013-01-12T21:04:00.000+00:002013-01-21T09:23:51.676+00:003 rozdział <b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Elle <a href="http://www.youtube.com/watch?v=jlaeJ6k75cY" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<i><b>30 października 2012</b></i><br />
Nienawidziłam tego miejsca. To właśnie w nim musiałam opowiadać o swoich wspomnieniach – dobrych, a także tych złych. Mimo, że cały czas starałam się o nich zapomnieć, ktoś w jakiś sposób mi o nich przypominał. Wszystko sprawiało, że moje najgorsze wspomnienia nie chciały odejść. Czułam się tak, jakby było one moim cieniem. Zawsze przy mnie.<br />
Rozglądając się po dużym pomieszczeniu w odcieniach delikatnego błękitu oraz bieli nie przysłuchiwałam się temu, co mówi do mnie rudowłosa. Tak, kolejne zajęcia z psychologiem, na których nie uważałam. To dla mnie nowość, gdyż zwykle byłam uczennicą, która uważnie notowała to, co mówi i tłumaczy nauczyciel. Czy byłam kujonem? Nie, po prostu nauka przychodziła mi z łatwością.<br />
Niestety to się zmieniło wraz z dniem, kiedy zostałam w brutalny sposób wykorzystana. W momencie, gdy napastnik uciekł, przez dłuższy czas bezwładnie leżałam na zimnej ziemi nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Milion myśli – żadna ze sobą nie związana. Czułam się tak jak osoba, która pod wpływem dużej ilości alkoholu zapomina co przed chwilą robiła. Żadne wspomnienie się ze sobą nie łączyło, a myśli się plątały.<br />
„Idź na policję.”<br />
„Powiedz tacie.”<br />
„Zadzwoń do Emily.”<br />
„Krzycz o pomoc.”<br />
„Zabij się.”<br />
„Uciekaj.”<br />
Tysiące pomysłów, a i tak żaden nie wydawał się właściwy i odpowiedni. Jak przez mgłę pamiętam moment, w którym zdecydowałam się na powrót do domu. Nie płakałam – zabrakło mi siły. Mój organizm był wyniszczony w sposób psychiczny jak i fizyczny. Od tego momentu w mojej głowie pojawiła się myśl, że wszyscy chcą zrobić mi krzywdę taką jak tamta osoba. Mężczyźni powodowali u mnie lęk, bałam się zaufać komukolwiek. Niestety wciąż tak jest.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjew7gbvYlCaCktB9EqLnIRcjNff-SF3VdmBTC2Wfl2S5DukJcclUsQzUpGYveITq9zKOPjXOMybxDp1NOYsDcf3LiX_4MfDGj-BoBRcDYZdHOh0rfehuJsf-Zgtrhyphenhyphen8HdLBAe8eWpljso/s1600/glee-emma-pillsbury-290x400_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjew7gbvYlCaCktB9EqLnIRcjNff-SF3VdmBTC2Wfl2S5DukJcclUsQzUpGYveITq9zKOPjXOMybxDp1NOYsDcf3LiX_4MfDGj-BoBRcDYZdHOh0rfehuJsf-Zgtrhyphenhyphen8HdLBAe8eWpljso/s320/glee-emma-pillsbury-290x400_large.jpg" width="232" /></a></div>
-Elle wiem, że chciałabyś już stąd iść ale musimy jeszcze o czymś porozmawiać– zaczęła miło Clarrisa, która siedząc przy dużym mahoniowym biurku przyglądała mi się co jakiś czas spoglądając na moją karty.– Domyślam się, że nadal nie chcesz mówić o tym co cię spotkało i przyznam szczerze, że mnie to nie dziwi. Niestety z powodu tego, że jest to już nasze trzecie spotkanie to muszę spytać cię o jedną rzecz. I jeśli naprawdę będzie sprawiać ci to trudność to nie musisz odpowiadać.<br />
-Postaram się. – W nerwowy sposób bawiłam się palcami chcąc powstrzymać łzy, które napłynęły mi do oczu. Wspomnienie tamtego wieczoru zawsze powodowały u mnie taką reakcję.<br />
-Z rozmowy z twoim tatą wiem, że w park, w którym zostałaś zgwałcona był miejscem, które w dzieciństwie często odwiedzałaś z rodzicami i starszą siostrą. Jakie skojarzenie masz z tym miejscem?<br />
Clarissa ręką zaczesała za ucho swoje włosy i z szeroko otwartymi, piwnymi oczami przyglądała mi się. Czekała na jakiekolwiek słowa z mojej strony, jednak ja nie potrafiłam wykrztusić czegokolwiek. Wielka gula, która powstała pod wpływem strachu uniemożliwiała mi to. W ustach poczułam także metaliczny smak. Najwidoczniej zbyt mocno zagryzłam wargę.<br />
Zdenerwowana rozglądałam się po gabinecie mojej pani psycholog. Okno, mała beżowa kanapa, na środku duże mahoniowe biurko i skórzany, kręcony fotel. Z tyłu ogromny, starodawny regał, a po mojej lewej stronie drzwi prowadzące do prywatnej sypialni Clarissy. Znałam już to pomieszczenie na pamięć i sądzę, że w każdej chwili mogłabym powiedzieć gdzie co się znajduje.<br />
Nie wiem przez jaki okres czasu trwała cisza między nami lecz kamień spadł mi z serca, gdy pani Boney westchnęła i zamykając kartę rzekła:<br />
-Zakończymy na dzisiaj terapię. Możesz już iść.<br />
Na mojej twarzy pojawił się lekki – ledwo widoczny – uśmiech. Podniosłam się z beżowego, babcinego fotela i powolnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.<br />
-Elle poczekaj – zwróciła się w moim kierunku kobieta, chwilę przed opuszczeniem jej gabinetu. – Zapomniałam ci powiedzieć, że możesz do kogoś zadzwonić. Dzisiaj mijają dwa tygodnie odkąd jesteś w szpitalu. I pamiętaj proszę, że możesz wykonać tylko jeden telefon.<br />
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Stęskniłam się za rozmowami z moim tatą, więc nawet ta jedna i zapewne krótka rozmowa powodowała u mnie radość.<br />
-Dziękuję. – powiedziałam szczęśliwa do Clarissy.<br />
Rudowłosa lekko skinęła głową, po czym wstała ze swojego kręconego, skórzanego fotela i moją kartę położyła na odpowiednią półkę na regale.<br />
Postanawiając jej nie przeszkadzać otworzyłam drzwi i przystanęłam w momencie, gdy je przymykałam. Chciałam ruszyć w stronę telefonu, z którego mogłam zadzwonić jednak moją uwagę przykuł Charles oraz Ed, którzy rozmawiali stojąc przed gabinetem psychologa Fleur. Najprawdopodobniej mnie nie zauważyli, gdyż mocno zdenerwowany Chuck krzyczał na lekko przerażonego blondyna.<br />
-Ty jesteś jakimś zasranym kretynem czy gorzej?<br />
-Ciszej Chuck.<br />
-Nie uciszaj mnie kurwa! Czy ty wiesz co zrobiłeś?! To mogło skończyć się o wiele gorzej! – krzyczał brązowowłosy w nerwowy sposób gestykulując rękoma.<br />
W pewnym momencie, gdy między nimi zapadła cisza, oboje spojrzeli w moim kierunku. Gdy mnie zauważyli ich oczy rozszerzyły się, co spowodowane było zdziwieniem. Chuck, który stał przy drzwiach otworzył je, a następnie chwytając swojego przyjaciela za nadgarstek wciągnął go do pokoju, który już po chwili się zamknął.<br />
Przez sekundę zastanawiałam się nad tym co przed chwilą miało miejsce, lecz postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy, gdyż mogła to być ich prywatna sprawa.<br />
Nie myśląc już o kłótni, którą udało mi się podsłuchać ruszyłam w stronę wiszącego telefonu, z którego zadzwonić mogłam do mojego taty. Kiedy do niego podeszłam sięgnęłam po słuchawkę i zaczęłam wciskać guziki z tak dobrze znanym mi numerem. W tym momencie przypomniałam sobie o pewnej sytuacji, która miała miejsce w dniu, w którym zostałam przywieziona do Rivendale Hospital.<br />
Zdenerwowana Fleur przeklinając zakończyła swoją rozmowę z którymś z rodziców. Wtedy wiedziałam już, że jest ona osobą, z którą ciężko mi będzie nawiązać dobre kontakty. Są momenty, w których jest dla mnie miła i zachowuje się tak, jak byśmy były już koleżankami lecz jedno niewłaściwe słowo czy nawet ruch potrafi ją zdenerwować i wyprowadzić z równowagi. Widok niezadowolonej Fleur powoduje u mnie nieprzyjemne dreszcze. W sytuacjach gdy podnosi głos do oczu napływają mi łzy. Boję się, gdy ktoś unosi na mnie głos.<br />
-Halo? – usłyszałam w słuchawce telefonu, kiedy to po kilku sygnałach mój ojciec odebrał.<br />
Moje serce przyśpieszyło, gdyż od dwóch tygodni nie miałam kontaktu z nikim z poza szpitala. To smutne, gdy z powodu przymusowego leczenia odcinają cię od rodziny i przyjaciół. Sądzę, że częstsze kontakty z moim opiekunem w szybszy sposób przywróciłyby mi rozsądek i szybciej opuściłabym szpital.<br />
-Cześć tato. To ja Elle.<br />
-Elle? – spytał zdziwiony. – Wszystko u ciebie w porządku?<br />
-Tak, a jak ty się trzymasz?<br />
-Smutno w domu bez ciebie, ale się nie martw.<br />
-To dobrze, a jak… - zaczęłam lecz mój tata, w pośpieszny sposób mi przerwał.<br />
-Chciałbym porozmawiać słonko, ale nie mogę. Biegnę właśnie na bardzo ważne spotkanie. Porozmawiamy później dobrze?<br />
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, gdyż w słuchawce rozbrzmiewał dźwięk, który oznaczał, że rozmowa została zakończona.<br />
Ze łzami w oczach opuściłam rękę – nadal trzymając w niej telefon. Mój ojciec najwidoczniej zapomniał o tym, że możemy kontaktować się jedynie raz na dwa tygodnie. On zawsze był zapracowany. Sprawy biurowe zawsze były i będą dla niego ważniejsze. Nigdy nie zwracał uwagi na Emily, mamę czy mnie. To właśnie mniej więcej z tego powodu zakończył się ich związek. Mój tata większość sytuacji miał gdzieś i nawet tego wieczoru, gdy wróciłam później niż miałam, on nie zauważył mojego strasznego stanu. Piłka nożna i jedna butelka piwa była dla niego ważniejsza.<br />
-Elle nie płacz. – Powiedziałam do siebie pośpiesznie wierzchem dłoni ocierając łzę, która spłynęła po moim policzku. Odkąd znalazłam się w Rivendale Hospital zdarza mi się to bardzo często.<br />
Na swoje miejsce odłożyłam słuchawkę, po czym głośno westchnęłam i jak gdyby nigdy nic ruszyłam w kierunku schodów, którymi dostać się mogłam na pierwsze piętro. Cały czas myślałam o tym by powstrzymać łzy, które napływały mi do oczu.<br />
Gdy znalazłam się na kwadratowym półpiętrze moją uwagę przykuła dwójka siedzących na krzesłach znanych mi już chłopaków.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS5ShkgVj0mXI152asHaSW0jfciN3Rkh5Fxn5zPK1GEv4VK2x2kQAECONgAER-wqFSqZ9p0iShJYMZ55uu3cqclXvdal4T93IZnHvp0Xud0dZtL0nr6m5vVsAwcM2cwKsxjc87BhzD9Lk/s1600/tumblr_mfjbdutQLM1qauu2to1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="211" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiS5ShkgVj0mXI152asHaSW0jfciN3Rkh5Fxn5zPK1GEv4VK2x2kQAECONgAER-wqFSqZ9p0iShJYMZ55uu3cqclXvdal4T93IZnHvp0Xud0dZtL0nr6m5vVsAwcM2cwKsxjc87BhzD9Lk/s320/tumblr_mfjbdutQLM1qauu2to1_500.jpg" width="320" /></a></div>
Chris to dziewiętnastoletni chłopak, który w szpitalu znalazł się z powodu uzależnienia od leków nasennych. Jak wiecie większość osób zmuszona jest do leczenia psychiatrycznego, jednak on postanowił sam zgłosić się do psychologa. Zastanawiacie się zapewne czemu. To dziwna historia. Jego rodzice – zamężni i zapracowani – chcieli rozpieścić swojego jedynego syna i wychodziło im to bardzo dobrze, aż nie uświadomili swoją pociechę o tym, że ma on zostać lekarzem. Chris preferował jednak modeling, co nie podobało się jego opiekunom, gdyż twierdzili, że i tak nie ma on szans na występowanie na wybiegach. Jednak wszyscy inni twierdzą inaczej. Chris ma pociągłą twarz o śniadym odcieniu z lekkim, kilkudniowym zarostem, który co jakiś czas golił. Mówił, że tak trzeba robić, gdyż nie chce wyglądać jak bezdomny spod supermarketu. Wyraźne i mocno wystające kości policzkowe dodawały mu uroku. Brązowe włosy zazwyczaj stawiał – lubi spędzać czas przed lustrem i nie wstydzi się tego. Delikatny nos dodawał jego idealnej twarzy jeszcze więcej uroku. Mierzył równy metr dziewięćdziesiąt i mimo smukłej sylwetki mógł pochwalić się mocno umięśnionym brzuchem. Mało rozmawia z ludźmi i zazwyczaj, gdy mówi robił to w sposób powolny.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPqkqQ-7bNXFYmch4EiYzGxSdU1fTB6PEfZifHP11vpI1giG2-M1yKDS33n9GP0FMEz44dAZxgViLuj78PhRxrvno9cMPhf4KG6qw1fKKFA3_HoHOOwPVW34yiGnfsQ7iIUeVa-Ap6n3M/s1600/tumblr_m1ekn2j8751rnj5jxo1_400.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPqkqQ-7bNXFYmch4EiYzGxSdU1fTB6PEfZifHP11vpI1giG2-M1yKDS33n9GP0FMEz44dAZxgViLuj78PhRxrvno9cMPhf4KG6qw1fKKFA3_HoHOOwPVW34yiGnfsQ7iIUeVa-Ap6n3M/s320/tumblr_m1ekn2j8751rnj5jxo1_400.jpg" width="213" /></a></div>
Rich to siedemnastolatek, który cierpi na anoreksję oraz próbował popełnić samobójstwo. Fleur opowiadała mi, że całe swoje życie mieszkał na obrzeżach Londynu ze swoją babcią – rodziców niestety nie zdążył poznać. Wiecznie cichy, samotny, jakby zagubiony na świecie. Podobno bał się jakiegokolwiek kontaktu z rówieśnikami w szkole, gdyż wolał unikać ludzi. Był tak zatracony w swojej samotności, że przestał wykonywać najprostsze czynności jak spanie czy jedzenie. Bardzo szybko wychudł, a jego ciało zaczęło składać się z samych kości i sinej skóry. Stał się słaby i przestał cokolwiek mówić. Całe dnie spędzał w łóżku. Jego babcia bardzo się o niego martwiła aż pewnego dnia zastała go stojącego w oknie ich trzypiętrowego domu. Stał na parapecie płacząc, szlochając oraz przepraszając swoją opiekunkę. Po tym incydencie zdecydowała ona, że powinien podjąć się leczenia w Rivendale Hospital. Nie wiem czy ta historia była prawdziwa lecz sądzę, że Fleur oraz inni jej bliscy przyjaciele nie oszukiwaliby mnie w tych sprawach. Jak mówi większość pacjentów tej placówki – W Rivendale nie ukrywa się, że jest się szalonym. Rich był wysokim i bardzo szczupłym chłopakiem o czarnych włosach i turkusowych, przyciągających oczach. Wolał się trzymać na uboczu z dala od niepotrzebnych ludzi.<br />
Widok chłopaków spowodował u mnie przyśpieszenie akcji serca. Mimo, że wiedziałam, że nie są oni w stanie zrobić mi jakiejkolwiek krzywdy, to mój organizm martwił się, że może być jednak inaczej.<br />
-Skończyłaś terapię? – spytał zachrypniętym głosem Chris. Potwierdzająco kiwnęłam głową, a on z szerokim uśmiechem dodał. – To z przykrością muszę ci oznajmić, że mamy iść na zajęcia muzyczne.<br />
-Zajęcia muzyczne? – Brązowowłosy oraz Rich podnieśli się z krzeseł i idąc obok mnie schodziliśmy schodami w dół.<br />
-Opiekunowie zawsze organizują nam jakieś zajęcia, więc dzisiaj postanowili, że pogramy na jakiś instrumentach. Emma mówi, że to daje upust naszym emocjom.<br />
Opiekunowie zazwyczaj korzystali z tego, że było jeszcze ciepło i mieliśmy możliwość wychodzić na dwór jednak dzisiejszego popołudnia za oknem padał mocny deszcz, który zmuszał nas do zostania w pomieszczeniu.<br />
Gdy we trójkę znaleźliśmy się w salonie opiekunów zauważyłam Emmę, która rozmawiała o czymś z dyrektorem placówki – czyli Lukiem. Pozwalał on mówić nam do siebie na ty, gdyż uważał, że nie jest nikim specjalnym. Sam często mówił: "Jestem waszym przyjacielem i chcę dla was jak najlepiej".<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjunpgvA0ItkkIhHKnxRFewAg2asB5vGgvuOx4gKy8qrc3t3IJTIhwU8QS0nPJdakm_5pyBySE7OPVR94j7A1z3r7bmlgV82oXNGkonwR3w3VoxmiGyv_yFNbWryN4bu4QEsPpQzBrsheI/s1600/Fleur%252C+James%252C+Alex%252C+Pandora%252C+reszta+narkomanow.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjunpgvA0ItkkIhHKnxRFewAg2asB5vGgvuOx4gKy8qrc3t3IJTIhwU8QS0nPJdakm_5pyBySE7OPVR94j7A1z3r7bmlgV82oXNGkonwR3w3VoxmiGyv_yFNbWryN4bu4QEsPpQzBrsheI/s320/Fleur%252C+James%252C+Alex%252C+Pandora%252C+reszta+narkomanow.jpg" width="239" /></a></div>
Minęliśmy ich nie chcąc przeszkadzać im w rozmowie. Przechodząc obok frontowego wejścia do szpitala moją uwagę przykuły duże, otwarte drzwi. Przystanęłam chcąc zobaczyć czy coś ważnego się dzieje i wtedy zauważyłam siedzącą na samym dole marmurowych schodów Rosie, która cierpiała na schizofrenię poplątaną z narkomanią. Zastanawiało mnie, co ta dziewczyna o niebiesko-różowych włosach – długich, bo sięgających aż do pasa i lekko pofalowanych – robi.<br />
Dopiero w momencie, gdy znalazłam się już prawie na zewnątrz zauważyłam, że Rosie rozmawia ze słonikiem zrobionym z porcelany.<br />
-Holly chodź do środka, przecież widziałaś już deszcz. – Mówiła zawsze uśmiechnięta dziewczyna, która mierzy około metr siedemdziesiąt pięć. Figurka zapewne jej odpowiedziała, gdyż ona kontynuowała. – Ale Holly, jest przecież zimno. Możemy już iść?<br />
Rosie miała akurat rację, gdyż mocny deszcz padał przy niskich temperaturach, o czym świadczyły moje dreszcze.<br />
-Co jest Rosie? – spytał Chris, który do mnie podszedł.<br />
-Rozmawia z figurką, która chce pobyć na dworze.<br />
Brązowowłosy lekko zdziwiony spojrzał na mnie, a następnie na naszą wspólną koleżankę. Już po chwili znalazł się przy Rosie, do której z szerokim uśmiechem się zwrócił.<br />
-Cześć Rosie. Co ty tutaj robisz?<br />
-Pani Holly chciała zobaczyć jak wygląda deszcz, więc wzięłam ją na dwór. – Dziewczyna spojrzała na swojego porcelanowego słonika, którego zapewne wzięła ze swojego domu.<br />
Widziałam po zachowaniu Chrisa, że nie wie co ma zrobić. W jego brązowych oczach dostrzegłam zakłopotanie, jednak już po chwili ukucnął obok farbowanej na niebiesko-różowy kolor dziewczyny i zwrócił się do figurki należącej do niej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjazKgldRT4tu4moNXStE-St7ZDeLuku93lr_Zmx1cqm2YntGDivGWuvBEhEoT4pRH5ljyTbooXh613XmiP-hEFox5_NeO8gfW8ybOghKcDiopO4xaTOZkqm4Bexfs9RVPkvaYnjtQs7Gw/s1600/tumblr_lwdrzzHWwY1qmt28to1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="216" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjazKgldRT4tu4moNXStE-St7ZDeLuku93lr_Zmx1cqm2YntGDivGWuvBEhEoT4pRH5ljyTbooXh613XmiP-hEFox5_NeO8gfW8ybOghKcDiopO4xaTOZkqm4Bexfs9RVPkvaYnjtQs7Gw/s320/tumblr_lwdrzzHWwY1qmt28to1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Panno Holly, czy chciałaby pani pójść z nami do środka? – Zaproponował, a Rosie z zaciekawieniem przyglądała się słonikowi.<br />
Współczułam im obu, gdyż przemoczeni byli do suchej nitki. Widziałam także, że ciało dziewczyny lekko dygocze, co spowodowane było tym, że ubrana była bardzo lekko.<br />
Na twarzy tej dziewiętnastoletniej dziewczyny pojawił się uśmiech i już po chwili w ręce trzymała swojego porcelanowego słonika.<br />
-Holly mówi, że możemy już iść do środka. I kazała mi nie mówić, ale masz ładne oczy. – Chris szeroko uśmiechnął się pokazując swoje idealnie, równe zęby. Doskonale wie, że podoba się większości dziewczynom w szpitalu, lecz nie wykorzystuje tego.<br />
Oboje weszli po schodach i już po chwili znaleźli się obok mnie. Razem przekroczyliśmy próg kliniki i przyglądając się im obojgu powiedziałam:<br />
-Powinniście się przebrać. Jesteście cali mokrzy.<br />
-To dobry pomysł! – krzyknęła uradowana Rosie w podskokach oddalając się ode mnie i Chrisa.<br />
-Zawsze ją lubiłem. Jest takim radosnym, dziewiętnastoletnim dzieckiem. A teraz przepraszam, ale pójdę się przebrać. – Oznajmił brązowowłosy po czym ruszył w kierunku lewego skrzydła szpitalnego.<br />
Zamknęłam drzwi prowadzące na zewnątrz i moją uwagę przykuł Andy – młodszy ochroniarz, który swoją zmianę miał przeważnie za dnia, gdyż był zaocznym studentem i wieczorami musiał być dostępny. Po lewej stronie, przy frontowych drzwiach znajdowało się niewielkie pomieszczenie należące do osób, które nadzorowały bezpieczeństwo szpitala, monitorując główne wejście. W swoim skromnym pokoiku posiadał również dużą półkę, na której znajdowały się równo poukładane leki, które zażywane były przez nas, pacjentów. Ochroniarz nie tylko musiał pilnować, by nikt nie uciekł, ale także pod kontrolą musiał mieć leki, gdyż nie wiadomo, czy któryś z pacjentów nie próbowałby ich przedawkować.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi717kabIgn9DH5p5HTlhLiuevQWx6oTJkFuh8qoGwqd377wgB68sXH-RL4n-va8eWW1eUmd3sSFw_6La3qbuDbYSDWFDnR3-mFKsja1A8nsd-HogPFWnPjFMa8Wvj7KD6E254Wq5a-OTc/s1600/tumblr_mfzi6mRRW41s28o0bo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi717kabIgn9DH5p5HTlhLiuevQWx6oTJkFuh8qoGwqd377wgB68sXH-RL4n-va8eWW1eUmd3sSFw_6La3qbuDbYSDWFDnR3-mFKsja1A8nsd-HogPFWnPjFMa8Wvj7KD6E254Wq5a-OTc/s320/tumblr_mfzi6mRRW41s28o0bo1_500.gif" width="320" /></a>Miło uśmiechnęłam się do Andy’ego, po czym ruszyłam w stronę salonu. Gdy przekroczyłam szklane drzwi moim oczom ukazali się pacjenci Rivendale Hospital. Moją uwagę przykuła Panda, która siedziała na kolanach Alexa i obdarowywana przez niego była długimi i namiętnymi pocałunkami. Nie rozumiem tego, dlaczego oboje zaprzeczają, że są parą, lub że nic ich nie łączy. Przecież to wierutne kłamstwa. Zauważyłam też Liama oraz Danielle, którzy siedzieli przy jednym ze stołów i grali w szachy. Brązowowłosy z powodu swojej choroby – nerwicy natręctw – ułożył wszystkie swoje pionki w równym rzędzie. Chyba ich gra była już zakończona. Widziałam także Nicka i Joe’go, którzy siedząc na kanapie obok Davida oglądali telewizję i naśmiewali się z ludzi biorących udział w jakimś teleturnieju. Amfa jak zwykle siedział w rogu pomieszczenia paląc papierosa i czytając jakąś nieznaną przez nikogo książkę.<br />
W tłumie pacjentów uwagę – z resztą jak zwykle – przykuwała Fleur, która siedząc na krześle obok Zayna<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi18MTDREj2E7Hmje_56iStOSj7ixEzo_7dv6R-7_Wb9BaYRavnlfbhWlWoOLTySVF2cTYqJe22gCVz9_LtbDk97qDq95iTOanw3f33vM-PyKOHf5zLFrBNR5TlJfO7X-juXhVTrircBCM/s1600/tumblr_mgdjuwZLs01rsod65o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi18MTDREj2E7Hmje_56iStOSj7ixEzo_7dv6R-7_Wb9BaYRavnlfbhWlWoOLTySVF2cTYqJe22gCVz9_LtbDk97qDq95iTOanw3f33vM-PyKOHf5zLFrBNR5TlJfO7X-juXhVTrircBCM/s320/tumblr_mgdjuwZLs01rsod65o1_500.gif" width="320" /></a>położoną miała rękę na jego torsie. Ta sytuacja mnie w ogóle nie zdziwiła, jednak zauważyłam, że on całuje różowowłosą w szyję, a następnie w powolny sposób przesuwa swoje wargi w górę. Już po chwili ich usta stykały się i tak samo jak Alex i Pandora namiętnie się całowali. Zdziwiłam się tym widokiem, gdyż nigdy nie widziałam by łączyło ich coś więcej niż przyjaźń.<br />
Obok nich zauważyłam wygłupiającego się Louisa, zamyślonego i zapatrzonego w jeden punkt Nialla oraz jak zwykle nieobecnego Harry’ego.<br />
Lou zauważył mnie i pomachał do mnie w ten sposób prosząc mnie, bym do nich podeszła. Idąc rozglądałam się na boki, bojąc się bliższego kontaktu z jakimś chłopakiem. Umiem z nimi rozmawiać jednak często robię to myśląc przy tym o tym, co spowodowało moją chęć do zabicia samej siebie. Nadal boję się tego, że ktoś skrzywdzi mnie tak bardzo jak tamten mężczyzna. Przez większość swojego życia będę żyła w strachu.<br />
Mijając pacjentów, którzy zajęci byli sobą wreszcie dotarłam do stolika, przy którym znajdował się Louis oraz reszta. Fleur i Zayn w tym samym momencie zakończyli swój pocałunek.<br />
-Cześć Bambi – przywitała się różowowłosa. Nic jej nie odpowiedziałam tylko usiadłam na krześle znajdującym się obok farbowanego blondyna.<br />
-Będziesz brała udział w zajęciach muzycznych? – pytał uradowany Louis. – Ja i Zayn je uwielbiamy. – Mulat prychnął pod nosem, a nasz wspólny, mocno ożywiony przyjaciel posmutniał. – Dlaczego się śmiejesz?<br />
-Ja się nie śmieję, Louis. To było tak z radości.<br />
Brązowowłosy wyglądał tak, jakby za chwilę miał się rozpłakać, jednak już po sekundzie na jego twarzy pojawiła się radość, która przypominała mi tą za czasów młodości, gdy w czasie świąt otrzymałam swój wymarzony prezent.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5WxlU3LWdsv7MJjte3Q3iTpOGIuR1pV66CeHpcl3pHMWmAVgKF23JhseDuhtFUSNGwoOlfHBZ2skYmz715-rcNKdJnWAL8-H2ZaO8THr6rZeXxX7G50sDgCPfwuLJXce8UoNPk2sBnLw/s1600/tumblr_m44skxwpts1rogddro1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5WxlU3LWdsv7MJjte3Q3iTpOGIuR1pV66CeHpcl3pHMWmAVgKF23JhseDuhtFUSNGwoOlfHBZ2skYmz715-rcNKdJnWAL8-H2ZaO8THr6rZeXxX7G50sDgCPfwuLJXce8UoNPk2sBnLw/s320/tumblr_m44skxwpts1rogddro1_500_large.jpg" width="320" /></a>Przyglądając się moim znajomym zauważyłam, że Fleur z zaciekawieniem przygląda mi się. Nie chciałam utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego, więc szybko opuściłam wzrok. Na jej koszulce zauważyłam plakietkę, którą zawsze nosili opiekunowie. Na niej znajdował się napis: "Cześć, nazywam się dzisiaj nienawidzę wszystkich".<br />
-Muszę coś załatwić – oznajmiła nagle Fleur wstając z krzesła i w szybki sposób opuszczając salon. Przy tym minęła się z Emmą i lekko nieogarniętym Edem. Oboje najwidoczniej prowadzić mieli zajęcia muzyczne. Zayn zdziwiony spojrzał na swoją przyjaciółkę lub może dziewczynę i przyglądał się temu, jak znika ona za drzwiami.<br />
Opiekunowie stanęli na środku pokoju i Edward – który ręką zgarniał swoje blond włosy – zaczął głośno zwracać się do pacjentów znajdujących się w salonie.<br />
-Musimy zorganizować wam zajęcia, więc zdecydowaliśmy się na muzykę, bo wiemy, że to lubicie. Chodźcie po instrumenty.<br />
W tym samym momencie do salonu weszli dwaj opiekunowie, którzy wnieśli ogromne skrzynie, w których najprawdopodobniej znajdowały się potrzebne przedmioty. Prawie wszyscy pacjenci podnieśli się ze swoich miejsc i podeszli do Edwarda oraz Emmy, którzy rozdawali im wybrane przez nich samych instrumenty.<br />
-Zayn chodź!- krzyknął Louis do czarnowłosego. Czarnowłosy jedynie przewrócił oczyma, a już po chwili wraz z Lou stał w kolejce po instrument muzyczny.<br />
Harry z głośnym jęknięciem podniósł się ze swojego miejsca i rozciągając się oraz ziewając rzekł:<br />
-Też pójdę, muszę się jakoś rozbudzić. A wy idziecie?<br />
Wraz z siedzącym obok mnie Niallem przecząco pokiwałam głową. On – tak samo jak ja – nie miał ochoty na jakieś bezsensowne zajęcia muzyczne. Brązowowłosy wzruszył ramionami i już po chwili stał obok swoich przyjaciół.<br />
Oprócz mnie i mojego znajomego z zajęć zrezygnował również Amfa, który zaczytany był w swojej książce.<br />
Wraz z Niallem siedzieliśmy cicho przyglądając się zabawie, którą zorganizowali opiekunowie. Każdy pacjent posiadał jakieś instrumenty. Małe gitary, bębenki, harmonijki, ukulele, trąbki, cymbałki, zabawkowe pianina, flety i wiele innych. Wszyscy grali inną melodię przy tym głośno się z czegoś śmiejąc.<br />
Emma stała z Harry’m, Danielle i Liamie, który przez chusteczki trzymał pałeczki od bębenka. Po ich zachowaniu było widać, że rozmawiają o czymś naprawdę śmiesznym, gdyż nawet Harry – który rzadko się śmieje – jest mocno ożywiony. Na twarzy Dan także można było zauważyć lekki uśmiech.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8hMT0gXxmaotR2-gmhsAo7L-bAD2qb2JIXf44A1L9gEdbCooIUHXKFserZsrym1Nfvzwm7CeBAckVTaIYPgyvXYwCe7yY_hyaRxuf6VC6Iehi61uullCj0ulBXxb95KJd_5wxF3Hsbdg/s1600/anigif.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8hMT0gXxmaotR2-gmhsAo7L-bAD2qb2JIXf44A1L9gEdbCooIUHXKFserZsrym1Nfvzwm7CeBAckVTaIYPgyvXYwCe7yY_hyaRxuf6VC6Iehi61uullCj0ulBXxb95KJd_5wxF3Hsbdg/s320/anigif.gif" width="320" /></a>Zayn wraz z Louisem stali obok Davida, Alexa i oczywiście Pandy. Mulat wraz z brązowowłosym grał w śmieszny sposób na gitarach udając przy tym gwiazdy rocka. Szesnastoletnia dziewczyna przygrywała im grając na harmonijce, a jej bliski przyjaciel i jego brat bliźniak tańczyli do rytmu jaki wydawali ich przyjaciele.<br />
-Edowi nie podoba się chyba to, że nie bierzemy udziału w zajęciach. – Zwrócił się nagle w moim kierunku Niall.<br />
Lekko zdziwiona spojrzałam na siedzącego obok mnie farbowanego blondyna, a on lekkim skinieniem głowy wskazał na dwudziestoczteroletniego opiekuna. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że stojąc przy grupie schizofreników – Rosie i Philippe – z zaciekawieniem przygląda się mi oraz mojemu koledze. W momencie gdy zauważył, że oboje mu się przyglądamy jego wzrok zwrócił się na dwójkę pacjentów, którzy z zaangażowaniem mu coś opowiadali.<br />
-Ciekawe gdzie poszła Fleur. – Zaczęłam zastanawiać się na głos.<br />
Trzeciego dnia mojego pobytu w szpitalu ona oraz Zayn dziwnie się zachowywali. Byli mocno pobudzeni i oboje nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Biegali po szpitalu, robili różne żarty, a nawet wybiegali na podwórko. Wszystkich zastanawiało ich zachowanie i jak się później okazało byli oni pod wpływem narkotyków. Niestety dla wszystkich zagadką jest to, skąd oni je mieli.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8BLtUXkGqaScuBAlXqsMn7Hh8O-wZGgrzHRY2HU1dQk4aPr07JY-FtTd7r53RhPl7JCGcS7NKVwV2VfuPhVxtNKVGuqx-40hxix_hjMkZnS4h4A1YICYXZNe-8SGhXkiUG3PY2WPCuY/s1600/cR3-wBFtgSY_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhj8BLtUXkGqaScuBAlXqsMn7Hh8O-wZGgrzHRY2HU1dQk4aPr07JY-FtTd7r53RhPl7JCGcS7NKVwV2VfuPhVxtNKVGuqx-40hxix_hjMkZnS4h4A1YICYXZNe-8SGhXkiUG3PY2WPCuY/s200/cR3-wBFtgSY_large.jpg" width="166" /></a></div>
Niall przyglądając się grupie pacjentów odpowiedział:<br />
-Pewnie poszła porozmawiać z Chuckiem. Zawsze ją to uspokaja.<br />
-A co ją zdenerwowało? – Spytałam z zaciekawieniem patrząc na niego. Jego brwi się lekko zmarszczyły i z lekkim grymasem na swojej rumianej twarzy oznajmił:<br />
-Można by się nad tym długo zastanawiać. Fleur jest nerwową osobą i zdenerwować ją mogła pogoda, niewłaściwe słowa czy Zayn.<br />
-Zayn?<br />
-Oboje są w sobie zakochani, lecz żadne się do tego nie przyzna. – Po tych słowach spojrzał na mnie, a ja pośpiesznie spuściłam wzrok nie chcąc utrzymać z nim kontaktu wzrokowego.<br />
Swoje oczy utkwiłam w jego nadgarstkach na których znajdowały się blizny, które przykuwały uwagę. Wiele ran po okaleczaniu samego siebie było już tylko sinymi kreskami, które wyróżniały się na tle jasnej cery. Niektóre szramy były kilkudniowe, jednak już lekko zagojone. Niall mimo ciągłej kontroli swojego psychologa nadal potrafił ciąć się nożami znalezionymi na stołówce czy po prostu nożyczkami, które udało mu się zabrać przez nieuwagę opiekunów. Najwidoczniej zauważył, że im się przyglądam, gdyż osunął<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHGtwSUAM7pPFh5bY71yVN6S9mfrPQHCWZxrLAmRtgCiyzEF85e-mpyyl_8al7mctvhNhm0R4siJSfvO_MylcYXsr_b1mG6M6OltlB_H1J9z4Ls5Ynrps5rFhuD5E9ZGDMc6qw_2UiaFU/s1600/tumblr_mftf7utwfs1s1gwp0o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="172" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHGtwSUAM7pPFh5bY71yVN6S9mfrPQHCWZxrLAmRtgCiyzEF85e-mpyyl_8al7mctvhNhm0R4siJSfvO_MylcYXsr_b1mG6M6OltlB_H1J9z4Ls5Ynrps5rFhuD5E9ZGDMc6qw_2UiaFU/s320/tumblr_mftf7utwfs1s1gwp0o1_500.gif" width="320" /></a>rękaw swojej koszuli w ten sposób je zasłaniając.<br />
-Czemu to robisz? – zapytałam kątem oka się mu przyglądając.<br />
-Jestem tylko człowiekiem i jak każdy mam uczucia. Tylko one są mocniejsze i bardziej wyraziste. – Odpowiedział w nerwowy sposób bawiąc się swoimi palcami.<br />
-Potrafiłbyś się zabić?<br />
Widziałam po jego zachowaniu, że zastanawia się nad właściwą odpowiedzią i w momencie, w którym spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy on powiedział:<br />
-Chyba nie. Sądzę, że życie jest największym darem jakim zostaliśmy obdarzeni i nie mógłbym tego zrobić. Jestem zbyt wielkim tchórzem.<br />
Ja także jestem tchórzem – pomyślałam odwracając od niego wzrok i przyglądając się pacjentom oraz dwójce opiekunów, którzy świetnie się bawiąc grali na instrumentach.<br />
Zauważyłam, że Ed z zaciekawieniem przygląda się mi i Niallowi. Gdy zauważył, że mój wzrok utkwiony był w nim szepnął coś do stojącej obok Emmy, a następnie zniknął za dużymi szklanymi drzwiami.<br />
-A ty? – zapytał nagle Niall. – Mogłabyś ponownie próbować się zabić?<br />
Przez chwilę wahałam się nad odpowiedzią jaką powinnam mu udzielić, aż w końcu rzekłam:<br />
-Nie. Nie potrafiłabym ponownie tego zrobić – skłamałam. Nie chciałam by myślał o mnie, że jestem nienormalna. Przecież nie jestem aż ta szalona jak inni pacjenci. Przynajmniej tak mi się zdaje.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
No to pojawił się nowy rozdział :) </div>
<div>
Mam nadzieję, że wam się podoba. Po 19 stycznia rozdziały powinny pojawiać się dwa razy w tygodniu, gdyż mamy wtedy ferie. </div>
<div>
Możecie zadawać pytania wszystkim bohaterom jak i nam autorkom.</div>
<div>
Zachęcamy do komentowania i zadawania pytań ♥</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com146tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-42021221723777908462013-01-06T00:24:00.000+00:002013-01-21T09:23:15.646+00:002 rozdział <b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Fleur <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=-a_z7d2OERs" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<b><i>17 października 2012</i></b><br />
-Fleur, uspokój się- wyszeptał Zayn w znaczący sposób mi się przyglądając.<br />
Chyba tylko on wiedział dlaczego dzisiejszego dnia jestem tak bardzo zdenerwowana. Doskwierał mi głód narkotykowy, który w powolny sposób mnie niszczył.<br />
Co jakiś czas mój organizm – który przez wiele lat dzień w dzień dostarczane miał narkotyki – odmawiał przymusowego leczenia w Rivendale Hospital. Pragnął morfiny, kokainy i heroiny. Wszystko by go zadowoliło. Nie ważne co i nie ważne w jakiej ilości, interesowało go tylko to, by przyniósł mu ulgę.<br />
Chciałam tylko by mocny ból głowy oraz bolący brzuch – który pragnął zwrócić wszystko co się w nim znajdowało – zniknął. Mimo, że od dwóch dni nie miałam nic w ustach czułam się pełna. Wydawało mi się, że zamiast unikać jakiegokolwiek jedzenia, ja je po prostu jadłam. Na szczęście to były tylko złudzenia. Nie tknę żadnej żywności, a zwłaszcza tutaj.<br />
Marzyłam o tym, by trzęsące się ręce oraz dygająca w mocny i szybki sposób noga uspokoiły się. Tak ciężko dzisiejszego dnia było skupić mi się na czymkolwiek.<br />
W pewnym momencie na swojej nodze poczułam czyjąś rękę – chudą, dużą i chłodną. Od razu domyśliłam się, że jest to Zayn, gdyż nikt – oprócz Nialla, jego i mnie – nie siedział przy okrągłym drewnianym stole znajdującym się w salonie, czyli sercu szpitala.<br />
Najprawdopodobniej mój przyjaciel chciał mnie w ten sposób uspokoić, jednak to na mnie nie działało. Mimo, że swoimi palcami sunął coraz wyżej, to ja i tak pragnęłam tylko jednego.<br />
Narkotyki potrafią zniszczyć człowieka. Mówiłam sobie to tylko raz, tak by mój organizm miał siłę. Przez jakiś czas może tak było, jednak dopiero po prawie dwóch latach zdałam sobie sprawę, że utknęłam w tym bagnie. Wciąganie kokainy i zaspokojenie głodu stało się ważniejsze niż spełnianie marzeń, spotkanie się ze znajomi czy opieka nad młodszą siostra.<br />
Odpalając kolejnego już papierosa przyglądałam się zachodniej ścianie, na której znajdowało się wiele okien. Widok na ogród w jakimś stopniu mnie uspokajał. Tęskniłam za spędzaniem nieograniczonej ilości czasu na świeżym powietrzu. Będąc w Rivandale straciłam wszystko i mimo, że chciałabym powrócić do czasów, gdy działanie narkotyków nie było mi znane, to ciężko jest mi to zrobić. Może ludziom wydaje się, że jestem silną osobą, którą nic nie rusza lecz to tylko pozory.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXTQGGUn5AyyM_lGmf3jaf3bG3tyd5Sxako_sYt2HWi9yjUrCU-6PBlD6x6KJQIyWA7MT64vVJ63Kr_S1YDTo7IH552pfdR2cnPkYt13qv-nrH4QQLQld15aX9_csCYHgskppQeXOru6s/s1600/tumblr_maobpvFrFg1qjnu70o1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="144" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXTQGGUn5AyyM_lGmf3jaf3bG3tyd5Sxako_sYt2HWi9yjUrCU-6PBlD6x6KJQIyWA7MT64vVJ63Kr_S1YDTo7IH552pfdR2cnPkYt13qv-nrH4QQLQld15aX9_csCYHgskppQeXOru6s/s320/tumblr_maobpvFrFg1qjnu70o1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
W powolny sposób zaciągając się papierosem odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam na Zayna, który z zaciekawieniem mi się przyglądał. On – tak samo jak ja – często myślami był gdzieś indziej. Nie przywiązywał większej uwagi do tego co się dzieje w około. Pod tym względem jesteśmy do siebie podobni.<br />
Cały czas czułam na swojej nodze rękę Zayna, która w delikatny sposób mnie gładziła. Czarnowłosy – z małym fragmentem blondu na grzywce – też miewał takie dni jak ja. On niestety nie tylko pragnął narkotyków i innych środków odurzających ale brakowało mu także alkoholu. Przynajmniej miał wsparcie w rodzinie. Moi postanowili zapomnieć o kimś takim jak Florence Wilson.<br />
Czując w płucach dym spojrzałam na Nialla, który coś opowiadał. On także przeszedł wiele – chyba jak każdy pacjent tego szpitala. Przez presję wywołaną z powodu rodziców, znajomych, szkołę i w ogóle całe środowisko zaczął okaleczać samego siebie. Zapewne gdyby nie jego wścibska matka, która przeczytała jego pamiętnik, Niall wciąż znajdowałby się na wolności.<br />
-Słuchacie mnie? – spytał nagle spoglądając na mnie i Zayna. Mulat pośpiesznie zabrał rękę z mojego uda i kiwnięciem głowy odpowiedział na zadane przez Nialla pytanie.<br />
Gasząc w popielniczce skończonego już papierosa rozejrzałam się po salonie, w którym oprócz naszej trójki znajdowało się tylko kilka osób.<br />
To pomieszczenie, które my pacjenci nazywamy sercem szpitala jest przestronne i należy do jednych z większych pokoi znajdujących się w Rivendale.<br />
Znaleźć tutaj możemy kilka foteli, dwie kanapy – jasno kremowe i duże – naprzeciwko których znajduje się stary, lecz wciąż dobrze działający telewizor. Parę stolików z warcabami, szachami, chińczykiem, scrabblami, czy kartami do gry – w jakiś sposób przecież muszą umilić nam czas. Na oknie stoi małe radio, które w tym momencie było wyłączone. Nikt nie miał ochoty na słuchanie muzyki.<br />
Gdy rozglądałam się po salonie moją uwagę przykuła mierząca kilka centymetrów ponad metr siedemdziesiąt blondynka – w luźnym błękitnym swetrze, czarnych spodniach i zwykłych trampkach. Wchodząc do pomieszczenia widać było po Elle dezorientację oraz zakłopotanie. To dopiero jej drugi dzień w szpitalu, czemu się dziwić.<br />
-Spójrzcie na Bambi. – Zwróciłam się do chłopaków, którzy od razu spojrzeli na nową pacjentkę.<br />
Wczoraj w czasie obiadu Niall opowiedział mi oraz reszcie naszych przyjaciół, że zdążył poznać już Elle. Jak się okazało dziewczyna podobno była bardzo zszokowana tym, że na rękach farbowanego blondyna znaleźć można nowe oraz stare blizny po okaleczaniu się. Czyżby wcześniej nie spotkała nikogo, kto tak robił?<br />
Bambi w niepewny sposób rozglądała się po salonie, cały czas bawiąc się rękawem swojego swetra. Mijając kanapy usiadła przy jednym ze stolików, po czym spojrzała na naszą trójkę. Szybko jednak spuściła wzrok, gdyż zauważyła, że się jej przyglądamy.<br />
-Wydaje się dziwna – stwierdził Zayn.<br />
-Bardziej zagubiona. Jak ty byś się czuł gdyby ktoś wykorzystał cię tak jak ją?<br />
-Nadal sądzę, że jest dziwna. – Kłócił się czarnowłosy z Niallem.<br />
Nie przysłuchiwałam się ich dalszej wymianie zdań, gdyż podniosłam się z krzesła i podeszłam do stolika, przy którym siedziała Elle. Kiedy tylko zauważyła moją osobą zaczęła w nerwowy sposób rozglądać się po pokoju. Bała się, że znowu – tak jak wczoraj – upokorzę ją przy wszystkich. Dzisiaj jakoś nie mam na to ochoty.<br />
-Cześć Bambi – przywitałam miłym głosem blondynkę.<br />
-Cześć – odparła bardzo cicho i ledwo słyszalnie przyglądając się swoim dłoniom, którymi w nerwowy sposób poruszała.<br />
-I jak ci się spało?<br />
Dziewczyna przez chwilę nic nie mówiła, aż w końcu bezwładnie wzruszyła ramionami.<br />
Po zachowaniu Elle widać było niechęć skierowaną do mnie. Nie dziwiłam się jej, gdyż to chyba normalne kiedy ktoś cię publicznie ośmiesza. Domyślam się, że powinnam ją przeprosić lecz nie chcę. Nie czuję teraz takiej potrzeby.<br />
Ciszę – trwającą między mną, a nią – przerwał Niall i Zayn, którzy dosiedli się do stołu. Farbowany blondyn z lekkim uśmiechem przywitał się z nową pacjentką.<br />
-My chyba nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem Zayn.<br />
-Elle – odpowiedziała ściskając jego dłoń.<br />
Między nami ponownie zapadła cisza. Nigdy nie byłam osobą, która prowadzi z kimś długie i zawzięte rozmowy na jakiś temat. Czasem – gdy oczywiście trzeba – coś wtrącę lub wyjaśnię.<br />
-Poznałaś już kogoś? – zapytał Zayn chcąc w ten sposób przerwać niezręczną atmosferę, jaka panowała między nami.<br />
-Wczoraj poznałam dziewczynę. Chyba miała na imię Mia. – Czarnowłosy, Niall i ja spojrzeliśmy lekko zdziwieni na siebie, aż w końcu zrozumieliśmy o kim mówi Bambi.<br />
-Ah, Mia. To ta co się tnie, jest cicha i spokojna. Wiecie, matka nie wiedziała co jest jej dziecku, aż w końcu zauważyła blizny i postanowiła wysłać ją tutaj.<br />
Moi przyjaciele i blondynka z lekkim zaciekawieniem przyglądali mi się. Jestem chyba jedyną osobą w szpitalu, która doskonale wie kto na co choruje i z jakiego powodu znajduje się w tej placówce. Lubię wszystko wiedzieć i zawsze dopnę swego, by zdobyć potrzebne mi informacje na dany temat. Taka już jestem i nic nie można z tym zrobić.<br />
-A poznałaś Davida i Alexa? – Głową wskazałam na dwóch chłopaków siedzących na kanapie. Alex – brat bliźniak Davida – zajmował jedną sofę wraz ze swoją „przyjaciółką” Pandą. O niej porozmawiamy później.<br />
Dwaj, dziewiętnastoletni chłopacy o ciemnej, lecz idealnej karnacji, z ciemnymi włosami szeroko uśmiechali się pokazując swoje idealne, białe i równe zęby – oni nigdy nie byli smutni. Oboje mierzyli mniej więcej jakiś metr osiemdziesiąt, może siedemdziesiąt osiem wzrostu. Mimo, że są bliźniakami dwujajowymi widać między nimi jakieś podobieństwo. Mleczne oczy w odcieniu czekolady i charakterystyczne duże nosy to rzeczy, które ich łączyły. Ułożenie brwi także mieli podobne. Jednak Alex różnił się od Davida tym, że jego zaokrąglone, małe uszy trochę bardziej odstawały. Był on także nieco chudszy od swojego brata, ale – tak samo jak David – miał mięśnie, które przyciągały uwagę dziewcząt.<br />
Pandora lub znana każdemu pod pseudonimem Panda to – jak już wcześniej mówiłam – mierząca minimalnie ponad metr siedemdziesiąt szesnastolatka, która swoje sięgające aż do pasa włosy ma w dwóch odcieniach. U góry ciemny brąz, a na dole blond. Miała ona bardzo jasną cerę i na dodatek bardzo delikatną. Wystarczyło, że ktoś przez przypadek dotknął ją zbyt mocno, a już po chwili tworzyły się siniaki. Biedny Alex, musiał w pewnych sytuacjach bardzo uważać, gdyż przecież nie chciał zrobić krzywdy swojej najlepszej przyjaciółce. Jej nosek był bardzo malutki i słodki, a na równych już zębach znajdował się aparat ortodontyczny, który dodawał tylko uroku.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjILaEgbrhmZ7gzNoD_oQxRdYZG8V3gKOnEvRUUe0Z9-XMV006ghio28xAWKzrth7gzN8p6deSebP41vieBi9sad41YKHAAL-70C6NTphva8IH4_LKh2EaZce_K3ZJoCAVeG7TwybQ3_lI/s1600/Alex+i+David.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjILaEgbrhmZ7gzNoD_oQxRdYZG8V3gKOnEvRUUe0Z9-XMV006ghio28xAWKzrth7gzN8p6deSebP41vieBi9sad41YKHAAL-70C6NTphva8IH4_LKh2EaZce_K3ZJoCAVeG7TwybQ3_lI/s320/Alex+i+David.jpg" width="211" /></a>Oderwałam wzrok od tej trójki przyjaciół i spojrzałam na Elle, która z zaciekawieniem im się przyglądała. Chcąc jej wyjaśnić kto jest kim zaczęłam opowiadać.<br />
-Ci dwaj na kanapie to bliźniacy, Alex i David. Zapamiętaj sobie jedno Bambi; Alex zawsze jest z Pandą. Jak to zawsze bywa w rodzeństwie, któreś musi być zabawniejsze. W tym przypadku padło na Alexa. Żartów jego brata mało kto rozumie, ale czasami – naprawdę bardzo rzadko – zdarza mu się powiedzieć coś chodź trochę śmiesznego.<br />
-Oboje są żywi – wtrącił Zayn. – Uwielbiają tańczyć i nie zdziw się, gdy w nocy obudzi cię ich hałas. W ogóle nie śpią, więc jak w nocami będzie ci się nudzić możesz z nimi oglądać telewizje.<br />
-Co im jest?<br />
-Byli uzależnieni od leków nasennych i próbowali popełnić samobójstwo. Wszystko zostaje w rodzinie. – Oznajmiłam, po czym zaczęłam opowiadać ich historię. – Oboje przyjaźnili się od dziecka z Natalie. Razem tańczyli, razem chodzili do szkoły, razem spędzali wolny czas. Byli po prostu najlepszymi przyjaciółmi na śmierć i życie. Dosłownie. Od dziecka mieszkali z dziadkiem, gdyż rodzice zmarli w wypadku samochodowym i każdy podejrzewał, że przez złe wydarzenia nie mogą spać po nocach, ale dopiero później okazało się, że któreś z rodziców musiało chorować na bezsenność. Ale to nie jest ważne. Pewnego wieczoru we trójkę weszli na dach swojego domu. Ich przyjaciółka wypiła wtedy zbyt wiele i powiedziała, że chce być jak ptak. Nim Alex i David się zorientowali Natalie zeskoczyła z dachu. Nie zdążyli jej uratować, gdyż zmarła na miejscu. Męczyło ich poczucie winy więc wspólnie podjęli decyzję o samobójstwie. Ich dziadek znalazł ich w ostatniej chwili.<br />
Osoby siedzące przy drewnianym, okrągłym stole przyglądały mi się. Widząc w oczach Nialla, Zayna i Bambi ciekawość domyśliłam się, że chcą najprawdopodobniej usłyszeć historię reszty pacjentów.<br />
Spojrzałam na śpiącą – na kolanach Alexa – Pandę. Ona mimo tak młodego wieku wiele przeszła w swoim krótkim życiu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU3Syy9QCWdvfdIuVBMz63QkKAZP4QCktXBJO2GPQKF5U2rO1gH4D7sKkkIU583NTQ_khoGJ4D19NEWr5BtKi6o6rjLQe6h4omd_CA3_-JzIs4kfVo1S2mSP_v6yT7Sl6jjp48-vvneg8/s1600/webcam-toy-foto54.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU3Syy9QCWdvfdIuVBMz63QkKAZP4QCktXBJO2GPQKF5U2rO1gH4D7sKkkIU583NTQ_khoGJ4D19NEWr5BtKi6o6rjLQe6h4omd_CA3_-JzIs4kfVo1S2mSP_v6yT7Sl6jjp48-vvneg8/s320/webcam-toy-foto54.jpg" width="320" /></a></div>
-Pandora to ta dziewczyna śpiąca na nogach Alexa. – Głową wskazałam na szesnastolatkę, przy tym głównie zwracając się do Elle, która jeszcze nie kojarzyła większości pacjentów. – Trafiła do szpitala w kwietniu. Kto by się spodziewał tego, że ona jak i bliźniacy mieszkali w tym samym mieście. Bristol musi być większy niż mi się wydaje, gdyż wcześniej się nie znali. Jej matka wyjechała z jakimś facetem do Włoch, gdy ona miała dziesięć lat. Zostawiła ją, jej zapracowanego i na nic nie zwracającego uwagi ojca oraz młodszego brata. Obstawiasz, że ile lat miała, gdy zaczęła ćpać? – spytałam Bambi, która z lekko zmieszaną miną odpowiedziała:<br />
-Piętnaście?<br />
-Błędna odpowiedź. Już w wieku dwunastu lat zaczynała powoli uzależniać się od różnych leków. Brała nieustannie coś na ból głowy, na ból brzucha czy na wzmocnienie organizmu. Alkohol także nie był jej obcy. Gdy skończyła piętnaście lat nie obchodziło ją to, w jakim stanie wraca do domu. Już od roku była uzależniona od kokainy i wszystko traciło dla niej sens. Życie, rodzina – która jej zdaniem już nie istniała – szkoła. Nieraz gdy wracała do domu po jakieś imprezie ojciec ją szarpał, wyzywał od dziwek, kurw czy szmat. Uważał, że puszcza się na prawo i lewo oraz mówił, że nie będzie wychowywał jakiegoś bękarta, który mógłby być wpadką jego córki z jakimś trzydziestoletnim narkomanem. Ich kłótnia zawsze kończyła się tym, że jej młodszy brat płakał, a ona zdenerwowana jeszcze bardziej unosiła się na niego. W końcu pewnego wieczoru, kiedy wróciła z dyskoteki tak poszarpała się z ojcem, że ponownie opuściła dom. Na dworze ćpała i nie zwracała uwagi na to, że rano musi iść do szkoły. Przypomniała jej o tym koleżanka, która do niej zadzwoniła. Mimo, że była całkowicie naćpana postanowiła iść na lekcje. Tam zemdlała i ojciec nie mógł udawać, że nie wie o jej problemach z narkotykami. Została wysłana do Rivendale, gdzie wreszcie znalazła szczęście.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjsJNIYAg_rtOhxlHw3kRUlMYSur9CpjR5RiD9P6oDbBN3kKdkKk291A0wzVSpELTJaFtKxN2BDD9eEvDUPx1Ds6Cgj381cHZmgblX4OuE_Vadr9AqUxMk68DH1xKTpHWWYK9g-dL57vc/s1600/tumblr_mc0c85Oo7o1rafrbuo1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="208" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjsJNIYAg_rtOhxlHw3kRUlMYSur9CpjR5RiD9P6oDbBN3kKdkKk291A0wzVSpELTJaFtKxN2BDD9eEvDUPx1Ds6Cgj381cHZmgblX4OuE_Vadr9AqUxMk68DH1xKTpHWWYK9g-dL57vc/s320/tumblr_mc0c85Oo7o1rafrbuo1_400.gif" width="320" /></a></div>
-Ale nie jest z Alexem – oznajmił Niall – Są bardzo, ale to bardzo bliskimi przyjaciółmi. Nie zdziw się, gdy zobaczysz ich całujących się, czy nocą zakradających do łazienki. Po prostu lubią ją razem, jakby to powiedzieć, zwiedzać.<br />
Wraz z farbowanym blondynem i moim najlepszym przyjacielem lekko się zaśmialiśmy. Śmieszną dla nas sytuacją jest to, że we dwójkę zaparcie upierają się przy tym, że nie są razem. Wszyscy widzą i wiedzą, że ciągnie ich do siebie. Panda i Alex to idealne połączenie i sądzę, że gdy w końcu opuszczą szpital będą razem szczęśliwi.<br />
Spojrzałam w stronę fotela, na którym siedziała szczupła i wysoka – bo mierząca aż metr osiemdziesiąt – osiemnastolatka o blond włosach, sięgających do ramion. Hanna – bo tak miała na imię – była niebieskooką dziewczyną, o bardzo jasnej cerze i wystających kościach policzkowych. Cicha, skryta, zamknięta w sobie, tak jak większość pacjentów okaleczających samych siebie. Unikała ona przesadnego kontaktu z resztą pacjentów szpitala – mówi tylko wtedy, gdy naprawdę musi.<br />
-A ona to kto? – Bambi kątem oka spojrzała na Hannah, która siedząc na fotelu przyglądała się powtórce jakiegoś serialu. Nie byłam pewna tego, czy w ogóle go oglądała. Myślami – zresztą jak zwykle – była zapewne gdzie indziej.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD4kE5dLhMsrZ9oWRReHgac_bsrxFvGoUt6pl6gVTFgwGQo2r55BegcuHyS5n2lRix_uLy8i6ijG9rnQqe1882bmL0TqYC-OmNMbb92jvKjvoVhtxc7K9jrU04FVYeNRz-UyqDvCcKfIY/s1600/557169_347512322009612_1183474447_n_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhD4kE5dLhMsrZ9oWRReHgac_bsrxFvGoUt6pl6gVTFgwGQo2r55BegcuHyS5n2lRix_uLy8i6ijG9rnQqe1882bmL0TqYC-OmNMbb92jvKjvoVhtxc7K9jrU04FVYeNRz-UyqDvCcKfIY/s320/557169_347512322009612_1183474447_n_large.jpg" width="320" /></a></div>
-To Hanna. W dniu jej urodzin w tragicznym wypadku samochodowym zmarł jej ojciec. Wieść o zabitym mężczyźnie Hannah oraz jej mama usłyszały w telewizyjnych wiadomościach. Wtedy straciła najważniejszą osobę w swoim życiu. Przestała jeść, spać, mówić i chodzić do szkoły. Jedyną drogą ucieczki od wszystkiego było dla niej okaleczanie samej siebie. Niestety zaszło to za daleko i była bliska wykrwawienia się. Jednak w ostatnich chwilach jakaś część jej podświadomości postanowiła zadzwonić na pogotowie. Udało się ją uratować, lecz musiała kilka tygodni spędzić w szpitalu. Jej mama również nie radziła sobie ze śmiercią męża i postanowiła, że najlepiej dla niej i dla Hanny będzie, jak spędzi trochę czasu w Rivendale.<br />
Bardzo współczułam tej blondynce, gdyż w momencie, w którym tracisz któregoś z członków rodziny twój cały świat się zawala. Od Chucka, który nie raz rozmawia z innymi psychologami szpitala wiem, że dziewczyna prawie każdego dnia siada w swoim pokoju na parapecie okna i przegląda stare albumy wspominając swojego najukochańszego ojca.<br />
Mimo, że w mojej rodzinie nie układało się najlepiej to sądzę, że także na wieść o śmierci któregoś z członków zareagowałabym bardzo źle. Najprawdopodobniej zażyłabym bardzo dużo narkotyków, gdyż wiem, że po nich przestałabym cokolwiek kojarzyć.<br />
-A ty?<br />
-Co ja? – zapytałam zdziwiona nagłym pytaniem Bambi.<br />
-Dlaczego ty tu jesteś?<br />
Marszcząc brwi spojrzałam na Elle. Na jej lekko rumianej twarzy dostrzec można było rumieńce, które tworzyły się zapewne z powodu tego, że cała nasza trójka jej się przyglądała. Odkąd ją zauważyłam wiedziałam, że nie lubi skupiać na sobie uwagi, i że takie sytuację ją peszą. Lecz w tym momencie miałam ją gdzieś.<br />
Nie lubię gdy ktoś pyta dlaczego tu jestem. Fakt, że jestem narkomanką i anorektyczką z kilkuletnim stażem powinien im wystarczyć. Powód z jakiego zostałam przyjęta do Rivendale Hospital nie powinien nikogo, ale to nikogo obchodzić. Jeśli będę czuła potrzebę opowiedzenia o tym komuś to zapewne z nim porozmawiam.<br />
Spojrzałam na drzwi – szklane i duże – i zauważyłam Chucka rozmawiającego z Phillipem – jednym ze schizofreników, których w tej placówce jest dość sporo.<br />
-To już nie twój, pierdolony interes.<br />
Ze złością, której nie ukrywałam, odeszłam od stołu. Jestem osobą która łatwo wybucha złością i którą wiele rzeczy irytuje. Tak właśnie było w tamtym momencie.<br />
Zostawiając Zayna oraz Nialla z Bambi szybkim krokiem opuściłam salon. Chciałam porozmawiać z moim psychologiem o tym, kiedy będę miała możliwość wyjścia na cały dzień z placówki. Nie mogę cały czas być zamknięta w tych czterech ścianach. Czasem – chyba jak każdy normalny człowiek – muszę odetchnąć od wszystkiego. Inaczej zwariuje.<br />
Kiedy podeszłam do brązowowłosego mężczyzny, on zakończył swoją rozmowę z Phillipem i z szerokim uśmiechem na twarzy zapytał:<br />
-Coś się stało Fleur?<br />
-Kiedy będę mogła stąd wyjść?<br />
-Mówiłem ci przecież – zaczął lekko zmieszany, gładząc się ręką po twarzy – że twoja terapia będzie jeszcze trochę trwać.<br />
-Nie chodzi mi o zakończenie leczenia, tylko o przepustkę. – Z mocno trzęsącymi się rękoma oraz z mocno bijącym sercem przyglądałam się Charlsowi. Moim marzeniem było usłyszenie od niego słów, że już jutro lub pojutrze będę mogła na jeden dzień opuścić szpital. Jednak po jego smutnej i niezbyt zadowolonej minie wiedziałam, że to co mi powie nie będzie należało do najprzyjemniejszych wieści.<br />
-Fleur, wiesz jak kończą się twoje wyjścia na wolność. Za wszelką cenę próbujesz spotkać się z siostrą, później jesteś wściekła na rodziców i idziesz spotkać się ze starymi znajomymi, którzy jak zwykle namawiają cię do spróbowania nowego towaru. Następnie zamiast wrócić o wyznaczonej godzinie wszyscy cię szukamy. Masz na razie szczęście, że nie złapała cię policja. Wtedy…<br />
-Tak wiem. Skończyłoby się to gorzej. – Dokończyłam za niego.<br />
-Uwierz mi, że Rivandale może nie wydawać ci się wspaniałym miejscem, ale psychiatra więzienny jest gorszy. Ćpunów zwykle nie leczą, ale ty jesteś też anorektyczką. Pamiętaj o tym, że każdy chce tu dla ciebie dobrze.<br />
Ten wysoki, niebieskooki mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, a następnie objął. W ten sposób chciał mnie pocieszyć i sprawić bym poczuła się lepiej. Niestety jego próba poszła na marne.<br />
-Muszę teraz iść na terapię. Spotkamy się później? – spytał odsuwając mnie od siebie, a następnie przyglądając mi się.<br />
Nic nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż on pośpiesznie ruszył w kierunku prawego skrzydła szpitala, które należało do psychologów oraz opiekunów – których tutaj było wiele.<br />
Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłam pójść do Harry’ego, który zapewnie spał w swoim pokoju. Naprawdę bardzo mi go szkoda, gdyż nie chciałabym przez większość swojego życia tak po prostu spać. To byłoby marnowanie tak cennego czasu, którego mamy niewiele.<br />
Będąc w jadalni zauważyłam, że w moim kierunku zbliża się Emma – blond włosa opiekunka – oraz Helen.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWmoYge405j_lSztYkNuZzhJITgEaggt2Od_9oHR4sM3e-AYSCIQ0zpsixvY6U6MMlpti4hqMzBv6veIcoDQ0SJ9-5JyXvsJKte0NzpqN3bapYa5P9peLdGwSFgyPKUx09XVItbLqhbAw/s1600/Helen.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWmoYge405j_lSztYkNuZzhJITgEaggt2Od_9oHR4sM3e-AYSCIQ0zpsixvY6U6MMlpti4hqMzBv6veIcoDQ0SJ9-5JyXvsJKte0NzpqN3bapYa5P9peLdGwSFgyPKUx09XVItbLqhbAw/s320/Helen.png" width="209" /></a></div>
Helen lub Helga – tak nazywają ją pacjenci – to dwudziestodziewięcioletnia psycholożka z sięgającymi do ramion, czarnymi włosami oraz mlecznymi oczami. Prawie nikt za nią nie przepada, gdyż należy ona do osób, które w niechętny sposób kontaktują się z nastolatkami. Dziwne, bo przecież podjęła się pracy psychologa młodzieżowego. Często pali i przeklina pod nosem, w niegrzeczny sposób obrażając ludzi. Często zastanawiam się dlaczego Luke dał jej te pracę.<br />
-Dzień dobry – przywitałam się z nimi.<br />
Helen najwidoczniej zakończyła swoją rozmowę z Emmą, gdyż w momencie, w którym przechodziły obok mnie czarnowłosa poszła dalej. Zdenerwowana blondynka za jej plecami zaczęła robić śmieszne miny, które spowodowane były złością.<br />
-Nienawidzę tego głupiego babsztyla. – Mówiła z poirytowaniem w głosie opiekunka.<br />
-Co znowu zrobiła?<br />
-Święta królowa powiedziała, że może trzeba zakazać wam palić. Wiesz, jej pacjentom to podobno przeszkadza. – Pacjentami Helgi były osoby, które cierpiały na nerwice natręctw. Do nich zaliczał się Liam, jednak nie sądzę, by przeszkadzało mu to, że palimy. Nigdy się przecież nie skarżył.<br />
-Luke się na to nie zgodzi. My się na to nie zgodzimy. – Chcąc o coś poprosić wysoką blondynkę, złapałam ją za ramię i pociągnęłam w kierunku oddalonego od wszystkich stołu. –Masz może towar?<br />
-Nie mam teraz pieniędzy Fleur. Ja też mam ochotę, ale po prostu nie mam skąd załatwić.<br />
-Ty możesz brać w każdej chwili, a ja tu muszę cierpieć – odpowiedziałam zdenerwowana. Wieść o tym, że Emma nic nie ma sprawiła, że podniosło się we mnie ciśnienie.<br />
-Chciałabym ci naprawdę bardzo w tym momencie pomóc, ale pieniądze będę miała za kilka dni. I na dodatek ty jesteś mi sporo winna – dodała.<br />
-Wiem. Oddam ci wszystko jak wyjdę na prostą.<br />
Siedząc przy stole w nerwowy sposób poruszałam nogą, a ręce – które mi się trzęsły – nie chciały przestać drżeć. Czułam się źle i moja przyjaciółka, bo tak chyba mogę nazwać Emmę, widziała to po moim zachowaniu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgv2D5nchyokGZO8NEj80LYA9tlzcm7UjTltFeuox477SgZ9whLUqgMVDYOIH85EJED4goZ5upSBd-P3zQsDJurAQdIAD-7XfY7DHIWW07FTiYw-7MY9YVvlMFaLkUbjiUnZg4JnD_548/s1600/tumblr_m5cxtdDtHf1qdky6po1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="188" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgv2D5nchyokGZO8NEj80LYA9tlzcm7UjTltFeuox477SgZ9whLUqgMVDYOIH85EJED4goZ5upSBd-P3zQsDJurAQdIAD-7XfY7DHIWW07FTiYw-7MY9YVvlMFaLkUbjiUnZg4JnD_548/s200/tumblr_m5cxtdDtHf1qdky6po1_500_large.gif" width="200" /></a></div>
Ręką zaczesała swoje włosy po czym głośno westchnęła i rzekła:<br />
-Dobra idź się przespać, bo wyglądasz tragicznie, a ja zobaczę co da się zrobić. Do wieczora powinnam załatwić coś dla ciebie i Zayna.<br />
Słabo uśmiechnęłam się do blondynki, która wiedziała, że w ten sposób jej dziękuje. Nie często wypowiadam takie słowo. To dziwne, ale naprawdę z wielkim trudem przychodzi mi coś takiego.<br />
Odeszłam od stołu i jak gdyby nic schodami ruszyłam na trzecie piętro, które należało do chłopaków. To właśnie tam działy się różne, dziwne rzeczy. Mijając pacjentów, którymi nie zawracałam sobie głowy w końcu dotarłam do pokoju, który był moim celem. Nawet nie zastanawiałam się nad tym by zapukać, gdyż Harry zapewne spał i nic nie słyszał.<br />
Jego sypialnia niczym nie różniła się od reszty pokoi. Łóżko pod oknem, obok szafka nocna, naprzeciwko komoda, a ściany jasne. Nie zdziwił mnie także widok leżącego i śpiącego brązowowłosego.<br />
W delikatny sposób zamknęłam drewniane drzwi i na palcach podeszłam do mojego najlepszego przyjaciela. Siadając na brzegu łóżka zaczęłam mu się przyglądać.<br />
Na jego twarzy – idealnej, delikatnej i jasnej – dostrzec można było zmęczenie. Mimo, że spał już bardzo długo to i tak brakowało mu energii. Przerwę w jego śnie przerwać mu musiał Ed, który z samego rana obudziło go na śniadanie, z którego zjadł niewiele. Później z powrotem wrócił do swojej sypialni. Tak mniej więcej wyglądały dni Harry’ego. Spanie, przymusowe wstawanie i ponownie spanie. To smutne, że przez narkolepsję, która jest bardzo straszną chorobą popadł w depresję. To dlatego znalazł się w Rivendale Hospital. Jego rodzice chcieli by przestał wmawiać sobie, że na ciągłe spanie ma wpływ jego lenistwo.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzgCWCTVd_c8HP6tFRZGX5QAPD_eEVWLIprYmq70RYaKwzTq5b7yUWK2IQjSo0usf-KG9NyfUdlKdNfwb8Ae5W3jj7bNTqaE3uMxm676-KomX9cC6HVUz69l8YEm1ipaWTmqrVUNSdA8M/s1600/tumblr_m2tk2oBFSw1qd7obvo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzgCWCTVd_c8HP6tFRZGX5QAPD_eEVWLIprYmq70RYaKwzTq5b7yUWK2IQjSo0usf-KG9NyfUdlKdNfwb8Ae5W3jj7bNTqaE3uMxm676-KomX9cC6HVUz69l8YEm1ipaWTmqrVUNSdA8M/s320/tumblr_m2tk2oBFSw1qd7obvo1_500_large.jpg" width="241" /></a></div>
Siedząc na łóżku ze skrzyżowanymi nogami w delikatny sposób dotknęłam Harry’ego, po czym lekko go szturchnęłam cicho szepcząc jego imię.<br />
-Nie – wymamrotał zakrywając głowę kołdrą.<br />
-Harry obudź się. Proszę.<br />
Chłopak jeszcze przez moment miał problem z rozbudzeniem się, jednak gdy w końcu zrozumiał, że nie dam tak łatwo za wygraną rękoma otarł swoje oczy i już po chwili przyglądał mi się.<br />
-Coś się stało?<br />
-Po prostu się stęskniłam – odpowiedziałam ze słabym uśmiechem.<br />
Na twarzy Harry’ego pojawiła się radość, która ukazała jego równe zęby oraz dwa słodkie dołeczki. Chwycił mnie za ręce i przyciągnął do siebie. W ten sposób oboje byliśmy wtuleni w siebie w lekki sposób się kołysząc.<br />
-I dlatego mnie obudziłaś?<br />
-Tak, to źle?<br />
-Nie – odpowiedział kładąc się do łóżka i ciągle mnie obejmując.<br />
W ciszy i spokoju leżeliśmy w jego łóżku. Głowę położoną miałam na jego klatce piersiowej, która w powolny sposób unosiła się w górę i w dół. Harry już przysypiał, a ja przyglądałam się niebu, które ze słonecznego i czystego zmieniało się w szare i pochmurne. Zanosiło się na mocny deszcz.<br />
-Harry śpisz? – Spytałam opierając brodę na swojej ręce i z dołu przyglądając mu się.<br />
-E-ee – odburknął przecząco mój przyjaciel.<br />
-Myślisz, że kiedyś się rozstaniemy? Chodzi mi o ciebie, Zayna, Nialla, Liama, Danielle, Louisa i mnie?<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBJag0DcLGHv9q-odpJZFhMH-qauboWJYtN3dVoXvBe2oq854kE0EZNNJMi5UTauAo8CqqBkU0k304zB1jcN30Xmln-808fFdOzqvFMal2ZGsC_Br0aBoSpxRE_LwZLcSgS0DPAgOTRG8/s1600/524660_411588468915278_1164247819_n_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBJag0DcLGHv9q-odpJZFhMH-qauboWJYtN3dVoXvBe2oq854kE0EZNNJMi5UTauAo8CqqBkU0k304zB1jcN30Xmln-808fFdOzqvFMal2ZGsC_Br0aBoSpxRE_LwZLcSgS0DPAgOTRG8/s320/524660_411588468915278_1164247819_n_large.jpg" width="320" /></a>-Nie – zaczął z trudem zaspanym i zachrypniętym głosem. – Nasza siódemka jest popierdolona i nie ma możliwości byśmy szybko opuścili to miejsce.<br />
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Myśl o tym, że miałabym stracić kogokolwiek z nich jest czymś najgorszym. To moi jedyni przyjaciele i tylko ich uważam za kogoś tak ważnego.<br />
Leżąc z zamkniętymi oczami na piersi Harry’ego poczułam jak mocno obejmuje mnie ręką. Zaspanym i ledwo słyszalnym głosem oznajmiłam:<br />
-Kocham cię Harry.<br />
-Ja ciebie też Fleur – odpowiedział po dłuższej chwili, gdy oboje już prawie spaliśmy.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dziękujemy wam za tyle komentarzy. Mimo, że większość z nich to tak naprawdę "Super zapraszam do mnie" to i tak dziękujemy ♥</div>
<div>
Miło usłyszeć, że historia wam się podoba :) Następny rozdział zapewne w sobotę/niedziele.</div>
<div>
Cały czas możecie zadawać pytania wszystkim bohaterom jak i nam autorkom :)</div>
<div>
Zachęcam do komentowania ♥</div>
Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com119tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-29727485464285166852012-12-30T11:58:00.000+00:002013-01-21T09:23:00.088+00:001 rozdział<b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Elle <a href="http://www.youtube.com/watch?v=zNpeK7sDLzE&list=LLE5jhdibHYsLJ-JPIOOKIXA" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<i><b>16 października 2012</b></i><br />
Strach.<br />
Przerażenie.<br />
Dezorientacja.<br />
Uczucie pustki.<br />
To właśnie te uczucia towarzyszyły mi, gdy siedząc na dużym, beżowym fotelu roztrzęsiona i cała zapłakana rozglądałam się po jasnym pomieszczeniu w odcieniach błękitu oraz bieli. Przyjemne miejsce dla osoby pracującej przy biurku – w tym przypadku mahoniowym i dużym – a także dla pacjenta, którym niestety będę.<br />
Odwróciłam swój wzrok od ogromnego, starodawnego regału zrobionego z ciemnego drewna i spojrzałam na okno, z którego widoczna była brama z kutego żelaza. Moim pragnieniem było przekroczenie jej. Nie pasuję do tego miejsca. Nie jestem taka jak ci ludzie.<br />
Zauważyłam, że z zaciekawieniem przygląda mi się chłopak siedzący na beżowej kanapie – małej i babcinej. Na zwyczajnej koszulce przyczepioną miał plakietkę – „Cześć, nazywam się Ed". Pod spodem – drobnym drukiem – było coś jeszcze napisane, jednak z powodu dużej odległości, która nas dzieliła nie mogłam tego doczytać.<br />
Blondyn z lekko kręconymi włosami w całkowitym skupieniu przyglądał mi się. Najprawdopodobniej był mocno zamyślony, gdyż w momencie, w którym spojrzałam na niego, on wydawał się niewzruszony.<br />
-Elle, czy wiesz czemu tu jesteś? – Odwróciłam wzrok od Eda i spojrzałam na rudowłosą kobietę, która zwróciła się w moją stronę.<br />
Clarissa – bo tak głosił napis na złotej tabliczce znajdującej się na biurku – była chudą kobietą o krótkich, sięgających troszeczkę za ramiona włosami i pociągłą, lekko zarumienioną lecz delikatną twarzą. Jej duże piwne oczy z troską mi się przyglądały. Nie chciała mnie skrzywdzić jak tamten okropny mężczyzna. Chciała mi tylko pomóc.<br />
W powolny sposób poruszyłam głową w górę i dół bojąc się wypowiedzieć cokolwiek. Gula w gardle -która powstała na wskutek płaczu- uniemożliwiła mi to.<br />
-Mogłabyś nam o tym opowiedzieć? – zaproponował mężczyzna stojący obok Clarissy.<br />
On - tak samo jak Ed – z zaciekawieniem przyglądał mi się. Nie wiedziałam kim był ten krótko obcięty, czarnowłosy mężczyzna o śniadej karnacji. Sądząc po jego eleganckim ubiorze domyśliłam się, że jest on psychologiem lub może nawet dyrektorem tej placówki.<br />
Milczałam nie chcąc wracać wspomnieniami do tego dnia.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgECuYLmLNGpNlrU7y3Bp_x205S5PBVlODIWQ3pAFSKoPcbpsCmNl7GgazO_X6hhvGSfxcC9k3K2T6WQcu4910w488DbAA5XYEZiAvlq-2dTximaOEb3NdhFi1h88baGWGMEbP2CF-AkCw/s1600/tumblr_m335ildKcs1r5p0t6.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgECuYLmLNGpNlrU7y3Bp_x205S5PBVlODIWQ3pAFSKoPcbpsCmNl7GgazO_X6hhvGSfxcC9k3K2T6WQcu4910w488DbAA5XYEZiAvlq-2dTximaOEb3NdhFi1h88baGWGMEbP2CF-AkCw/s200/tumblr_m335ildKcs1r5p0t6.gif" width="200" /></a></div>
-El – zaczął miłym i opiekuńczym głosem mój opiekun , który siedział na fotelu obok– proszę zrób to.<br />
-Wracałam wieczorem przez park. W pewnym momencie ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął w pobliskie krzaki. Nie widziałam go. Miał zasłoniętą twarz. Tam – zakrztusiłam się własnymi łzami – zgwałcił mnie.<br />
Kobieta z empatią w oczach przyglądała mi się, po czym zapytała:<br />
-A co było dalej?<br />
-Po tym wszystkim zostawił mnie tam samą. Postanowiłam, że wrócę do domu i nie będę martwić tym taty. Nawet nie zwrócił uwagi na to w jakim stanie wróciłam. – Opowiadałam przy tym w nerwowy sposób bawiąc się odstającą od czarnego swetra nitką. – W nocy nie mogłam spać. Męczyły mnie koszmary i rano po wyjściu taty do pracy postanowiłam się zabić.<br />
Suche gardło i przeraźliwy strach jaki mnie ogarnął sprawił, że wszystko przychodziło mi z trudem. Nie tylko lęk powodował problem z opowiedzeniem tamtego feralnego dnia, ale także to, że wszyscy mi się przyglądali – nie lubię skupiać na sobie uwagi innych.<br />
Elegancko ubrany mężczyzna i rudowłosa kobieta przestali mi się przyglądać, a ja głęboko odetchnęłam głośno wypuszczając powietrze z płuc. Clarissa miłym głosem zwróciła się do mojego ojca:<br />
-Jak już Lucas informował pana podczas rozmowy telefonicznej Rivandale Hospital to idealna placówka dla pańskiej córki. Wiele przeszła i ja będę starała się przywrócić ją do zdrowia. Niestety na dzień dzisiejszy musimy pana ostrzec, że aż do odwołania nie będzie mógł pan spotykać się z Elle. Oczywiście co dwa tygodnie będzie mogła do pana lub kogoś innego zadzwonić.<br />
Tylko co dwa tygodnie? Nie wytrzymam tak długiego czasu bez rozmowy ze starszą – o rok – siostrą, mamą i tatą. Na dodatek do odwołania nie będę mogła się z nimi spotkać ani także wyjść na zewnątrz. Taka wizja spowodowała niemiły dreszcz na moim ciele.<br />
Nie dam sobie tu rady. Ci ludzie, których widziałam gdy szłam wraz z Edem do gabinetu Clarissy przerażali mnie. Nie jestem taka jak oni. Jestem normalną osobą.<br />
-Teraz Elle – zaczął Lucas – musisz pożegnać się ze swoim ojcem i wraz z Edem udacie się do pokoju, który będzie twoją sypialnią.<br />
Z szeroko otwartymi i załzawionymi oczami spojrzałam na trzydziestosiedmioletniego mężczyznę o brązowych, oklapniętych na czoło włosach i klasycznych okularach na lekko zadartym nosie. Z kilkudniowym zarostem i zaczerwienionymi oczami spojrzał na mnie. Był smutny i to z mojego powodu. Zawiodłam go, gdyż nie poinformowałam go o zdarzeniu, które miało miejsce dzień przed moją nieudaną próbą samobójczą.<br />
Najgorszą dla mnie myślą jest to, że gdybym miała możliwość ponownie bym to zrobiła. Mogą za wszelką cenę próbować powstrzymać u mnie chęć odebrania sobie życia, jednak nikt nigdy nie pomoże mi się pozbyć lęku. Lęku do drugiej osoby.<br />
Mój ojciec – Thadeus – podniósł się z beżowego fotela i podszedł do mnie. Wiedziałam, że ten moment dla mnie jak i dla niego był bardzo trudny. Z trzęsącymi się rękoma i mocno bijącym sercem wstałam i przytuliłam -prawdopodobnie po raz ostatni na długi czas- wysokiego i szczupłego mężczyznę.<br />
Od tego momentu nasz kontakt opierać miał się jedynie na – zapewnie krótkich – rozmowach telefonicznych, które tak naprawdę niewiele wniosą do naszego życia.<br />
Mój ojciec tak samo jak ja będzie teraz samotny. Moja mama – Elisabeth – i starsza ode mnie o rok Emily mieszkają od siedmiu lat w Bristolu. Związek moich rodziców rozpadł się z powodu częstych kłótni, które ja ledwo pamiętam. Po rozwodzie postanowili podzielić się wszystkim po połowie. I to dosłownie, gdyż nawet mnie i moją siostrę rozdzielili.<br />
-Nie płacz słonko – powiedział z lekką chrypką w głosie – Wszystko będzie dobrze. Wiesz przecież, że to dla twojego dobra.<br />
-Tato…- Wyszeptałam z trudem, gdyż po policzkach spływały mi słone łzy.<br />
Wtuleni w siebie w powolny sposób kiwaliśmy się, chcąc się jakoś uspokoić. Obojgu nam było bardzo ciężko.<br />
-Kocham cię córeczko.<br />
-Ja ciebie też tato – odpowiedziałam uwalniając się z objęć mojego ojca.<br />
Obok mnie z dużą walizką stał Ed, który w miły sposób uśmiechał się do mnie – pokazując przy tym rząd swoich równych i białych zębów. Jest wysoki i szczupły, lecz uwadze nie mogą też umknąć jego duże mięśnie.<br />
Miłym głosem spytał:<br />
-Możemy iść?<br />
Potwierdzająco kiwnęłam głową w powolny sposób ruszając w kierunku drewnianych drzwi. Przed opuszczeniem pokoju przez ramię spojrzałam na mojego tatę, który wierzchem swojej szczupłej i długiej dłoni otarł jedną łzę. Szybko odwrócił wzrok nie chcąc – po raz kolejny z resztą – powodować u mnie płaczu.<br />
W szpitalu, w którym znajdowałam się po nieudanej próbie samobójczej pierwszą rzeczą, którą zauważyłam po przebudzeniu był mój ojciec. Z udawanym spokojem przyglądał mi się i gdy tylko wyszeptałam "przepraszam" w naszych oczach pojawiły się łzy. Płakał nie tylko wtedy, ale także gdy spałam. Obiecywał mi, że nie dopuści do tego by ktoś mnie skrzywdził oraz bym nie raniła samej siebie. Między innymi dlatego wraz z lekarzem zdecydował się na wysłanie mnie do Rivandale Hospital, który jest najlepszą placówką dla młodzieży z problemami psychologicznymi.<br />
Wraz z wysokim blondynem - najprawdopodobniej nie był to jego naturalny kolor włosów– opuściłam gabinet należący do mojej psycholożki Clarissy.<br />
Korytarz był długi i szeroki. Oprócz drzwi, przy których stałam na tym piętrze znajdowały się także trzy inne pary prowadzące zapewne do pokoi reszty pracowników oraz łazienki, które były oznaczone specjalnym symbolem.<br />
Na jednej z beżowych ścian znajdował się telefon, przypominający ten w budkach telefonicznych, których w Londynie jest pełno. Przy nim stała dziewczyna – wysoka, szczupła z włosami w nieładzie. Ich górna część była w kolorze jasnego blondu, zaś dolna delikatnego różu. Kojarzyłam ją, gdyż w momencie, w którym przywieziono mnie do szpitala ona wraz z grupką innych osób siedziała na szerokich schodach. Nie umknęła ona mojej uwadze, ponieważ jej wygląd – mocny i rzucający się w oczy – łatwo zapadał w pamięci.<br />
Wraz z towarzyszącym mi Edwardem, bo tak brzmiał ledwo widoczny napis na jego plakietce, powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę schodów. Oznaczało to, że przejść będziemy musieli obok tej tajemniczej dziewczyny, która rozmawiała z kimś przez telefon.<br />
-Kurwa! – krzyknęła naglę ze wściekłością w głosie z całej siły odkładając słuchawkę na swoje miejsce.<br />
Najprawdopodobniej nas nie zauważyła, gdyż bez żadnego słowa – może oprócz wielu przekleństw wypowiedzianych pod nosem – opuściła piętro.<br />
Przerażona jej głośnym krzyknięciem wzdrygnęłam się, co nie umknęło Edowi. Najwidoczniej dostrzegł też w moich oczach strach, gdyż z troską w głosie oznajmił:<br />
-To Fleur, jedna z pacjentek. – Fleur? To dziwne i nie spotykane imię. – Zapewne jej matka i ojciec znowu zabronili kontaktowania się z jej młodszą siostrą Fannie.<br />
Spojrzałam na wyższego ode mnie Eda i zauważyłam, że z uśmiechem na twarzy przygląda mi się. Miło z jego strony, że pomaga mi w dotarciu do mojej nowej sypialni.<br />
-A tak przy okazji jestem Edward, ale wszyscy mówią na mnie Ed.<br />
-Elle.<br />
Odpowiedziałam ściskając jego chudą lecz silną dłoń, którą wyciągnął w moim kierunku.<br />
Nic nie mówiąc szliśmy dalej schodząc po schodach. Znaleźliśmy się na kwadratowym półpiętrze, z którego dostać się mieliśmy na pierwsze piętro.<br />
W czasie gdy my schodziliśmy w dół, w górę wchodził mierzący kilka centymetrów więcej ode mnie chłopak. Był zamyślony, jakby nieobecny, jednak na widok Eda szeroko się uśmiechnął pokazując szereg równych zębów, na których znajdował się aparat ortodontyczny. Uściskał rękę towarzyszącego mi chłopaka, a ja zauważyłam, że spod jego kraciastej koszuli wystaje skrawek bandaża.<br />
Przez sekundę przyglądałam się mu i dostrzegłam małe plamki zaschniętej już krwi. Najprawdopodobniej okaleczał samego siebie.<br />
Chłopak najprawdopodobniej zauważył, że przyglądam się jego ręce, gdyż w szybki sposób obciągnął rękaw koszuli.<br />
-Niall poznaj Elle. Będzie nową pacjentką – rzekł Ed spoglądając to na mnie, to na blondyna.<br />
Młody chłopak wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń, którą uścisnęłam.<br />
-Niall.<br />
-Elle.<br />
Puściliśmy swoje dłonie i chłopak z dużymi oraz błękitnymi jak ocean oczami spojrzał na Edwarda, który spytał:<br />
-Idziesz do Rudej?<br />
-Rano kazała mi przyjść. – Mówiąc podniósł do góry rękawy koszuli i na prawym oraz lewym nadgarstku ponownie zauważyłam bandaże oraz małe, zaschnięte fragmenty krwi. Domyśliłam się, że mówiąc Ruda mają na myśli Clarissę.<br />
-Czym znowu? – spytał zdziwiony Ed z szeroko otwartymi oczyma przyglądając się rękom chłopaka.<br />
-Czasem jesteście po prostu nieuważni.<br />
Z uśmiechem na ustach jak gdyby nic ominął mnie i Edwarda kierując się w stronę gabinetu pani psycholog, z którego jeszcze nie wyszedł mój ojciec. Zdziwiona zachowaniem Nialla odwróciłam głowę i przyjrzałam się odchodzącej sylwetce – chudej i lekko zgarbionej.<br />
Wraz z Edem ruszyliśmy po schodach w dół. W milczeniu szliśmy przez korytarze mijając coraz to dziwniejsze osoby; dziewczynę z niebiesko-różowymi włosami uśmiechającą się do ściany i rozmawiającą z nią, parę całujących się gejów, wysoką nastolatkę podśpiewującą pod nosem jakieś piosenki. Tych dziwnych i niezrozumiałych przeze mnie ludzi było więcej, jednak to właśnie oni utknęli mi najbardziej w pamięci.<br />
Będąc w samym centrum szpitala ruszyliśmy w stronę lewego skrzydła szpitalnego. Przeszliśmy przez szeroki i przytulny korytarz po czym znaleźliśmy się w stołówce. Tutaj było pełno opiekunów, którzy nakrywali stoły talerzami, gdyż już za chwilę wszyscy mieli zasiąść do obiadu.<br />
Bez zwracania na siebie większej uwagi wraz z Edem weszliśmy po szerokich, granitowych schodach na pierwsze piętro. Po dużej liczbie dziewcząt domyśliłam się, że to właśnie tutaj znajdować się będzie moja sypialnia.<br />
Szliśmy długim korytarzem omijając dziewczyny oraz kilku chłopaków. Wzrok utkwiłam w moich drgających dłoniach, którymi ponownie starałam się wyciągnąć czarną nitkę z mojego swetra. Zatrzymaliśmy się na samym końcu przed drzwiami, które otworzył przede mną Ed.<br />
Moja nowa sypialnia zapewne niczym nie odróżniała się od innych pokoi. Pod oknem łóżko, obok szafka nocna, a naprzeciw komoda. Niczym nie wyróżniający się pokój. No może oprócz lampek świątecznych powieszonych na ścianie.<br />
Blondyn położył moją ogromną walizkę i spoglądając z lekkim uśmiechem na dodatkową ozdobę rzekł:<br />
-Przepraszam za te lampki. Emma zapewne zapomniała je zdjąć.<br />
Emma? Kim jest Emma? Pacjentką, która tutaj wcześniej mieszkała czy może opiekunką?<br />
-Fleur je tu kiedyś powiesiła. Tak naprawdę nie wiem dlaczego. –Mówił rozglądając się po sypialni. – A właśnie. Fleur ma pokój tuż obok.<br />
Zdziwiona spojrzałam na ścianę, przy której stała komoda – to właśnie za nią znajdowała się jej sypialnia. Nie wiem na co ona choruje jednak podejrzewam, że często unosi się bez większego powodu. Przynajmniej wygląda na taką co robi problem z niczego.<br />
-Muszę cię teraz zostawić, ale zaraz przyślę tutaj kogoś kto zaprowadzi cię na obiad. Poradzisz sobie?<br />
Edward swoimi niebiesko-zielonymi oczami z troską mi się przyglądał. Siadłam obok swojej walizki po czym w powolny sposób potwierdzająco kiwnęłam głową. Na jego pociągłej twarzy pojawił się słodki uśmiech. Chwilę się sobie przyglądaliśmy, oboje pochłonięci własnymi myślami.<br />
Ed jest bardzo miłym chłopakiem, który nie mógłby mi zrobić krzywdy jak tamten mężczyzna w parku. Jak chyba każda pracująca tu osoba chce pomóc pacjentom. Takie przynajmniej odbieram wrażenie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd3Y7E9Pyt70KvZ54-Rs5u45yNjLb8WoLrPJBYUWi47-mOroYtBvPxSFnX5aqZf_rKif6gXzDROhbmTnsjndzigpKOpVr9BuJvr17YHsC1miYUmrsPA0QA_m3fUYZ_Emh5sOr73m-__u4/s1600/tumblr_ljmm1owz2u1qbeua3o1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="176" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd3Y7E9Pyt70KvZ54-Rs5u45yNjLb8WoLrPJBYUWi47-mOroYtBvPxSFnX5aqZf_rKif6gXzDROhbmTnsjndzigpKOpVr9BuJvr17YHsC1miYUmrsPA0QA_m3fUYZ_Emh5sOr73m-__u4/s320/tumblr_ljmm1owz2u1qbeua3o1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
Nagle jego twarz z pogodnej i rozpromienionej zmieniła się w smutną i pełną poczucia winny. W szybkim tempie opuścił moją sypialnie zostawiając mnie całkiem samą.<br />
Czy czułam się dobrze będąc w końcu z samą sobą? Nie, gdyż wspomnienia wracały. I mimo, że tak bardzo chcę o nich zapomnieć to nie mogę. Słowa wypowiedziane przez tego mężczyznę cały czas rozbrzmiewały mi w głowie. „Nie płacz słonko, nic złego ci przecież nie zrobię. Obiecuję”. Jego słowa okazały się kłamstwem. Zranił nie tylko moją słabą psychikę, ale także moje ciało. Sprawił, że wszyscy mężczyźni powodują u mnie lęk. Boję się tego, że każdy skrzywdzi mnie tak samo boleśnie jak on.<br />
Niszczy mnie też świadomość tego, że nie potrafię przypomnieć sobie jego głosu i wyglądu. Zapach jednak doskonale utkwił mi w głowie. Alkohol – a dokładniej wódka – pomieszana z miętą. Jego usta były wszędzie.<br />
Z ramienia zsunęłam kawałek swojego swetra i przyjrzałam się siniakom, które spowodował napastnik z całej siły przyciskając mnie do zimnej ziemi. Dwa fioletowe znamiona nadal bolały, gdy się je lekko dotknęło. Sześć dni. To właśnie tyle minęło od feralnego wieczoru, który całkowicie zmienił moje życie.<br />
Z rozmyślań wyrwało mnie ciche pukanie.<br />
-Proszę – powiedziałam słabo ocierając w pośpiechu łzy spływające po moim policzku.<br />
Drzwi w powolny sposób uchyliły się i przez próg przeszedł chłopak – wysoki, krótko obcięty, z mokrymi chusteczkami w ręce. Dziewczyna z burzą brązowych loków była o kilka centymetrów niższa od swojego kolegi. W lekki sposób uśmiechnęła się do mnie po czym chłopak towarzyszący jej cały czas czyszcząc swoje ręce przywitał się mówiąc:<br />
-Cześć jestem Liam, a to Danielle.<br />
-Elle.<br />
Wyciągnęłam do nich dłoń i uścisnęła ją jedynie brunetka. Liam przez mokrą chusteczkę w delikatny sposób dotknął mnie, po czym ponownie zaczął w staranny i bardzo delikatny sposób czyścić swoje ręce.<br />
Zauważył moje zdziwienie na twarzy i chcąc w jakiś sposób wytłumaczyć swoje zachowanie odparł:<br />
-Przepraszam, że się tak zachowuję, jednak taki już jestem. Boje się bakterii i uwielbiam czystość. – Spojrzałam na Danielle mając nadzieję, że i ona powie mi dlaczego znajduję się w tym szpitalu. – Dan nie mówi. Od wypadku swoich rodziców milczy. Już niedługo minie rok.<br />
Źrenice moich oczu rozszerzyły się. Nie tylko z szoku spowodowanego informacją wypowiedzianą przez Liama, ale także tym, że ja nigdy nie potrafiłabym przez tak długi okres czasu milczeć. Może jestem osobą małomówną, lecz nie wytrzymałbym tyle.<br />
-Ed powiedział nam, że mamy zabrać cię na obiad, więc jeśli nie chcemy się spóźnić to musimy już iść.<br />
Głośno westchnęłam, gdyż nie miałam ochoty na jedzenie czegokolwiek, jednak wiedziałam, że muszę pojawić się na obiedzie. Podniosłam się z łóżka i wraz z Liamem oraz Danielle opuściłam moją sypialnię.<br />
Korytarz, na którym jeszcze przed chwilą znajdowało się wiele osób teraz był pusty. W milczeniu przeszliśmy przez niego i już po chwili schodziliśmy szerokimi schodami w dół.<br />
Jadalnia jest duży pomieszczeniem znajdującym się na pierwszym piętrze lewego skrzydła szpitalnego. Kiedy tylko się tam znaleźliśmy wszystkie osoby siedzące przy stołach wyglądały normalnie, wręcz niezwykle. Prawda niestety jest troszeczkę inna, a ludzie mieszkający w Rivendale Hospital mają więcej problemów niż ktoś mógłby sobie wyobrazić.<br />
Ponownie moją uwagę przykuła Fleur, która siedziała wraz z poznanym przeze mnie wcześniej Niallem, uśmiechniętym od ucha do ucha brązowowłosym chłopakiem, śpiącym prawie szatynem oraz czarnowłosym mulatem, który na swojej grzywce miał blond pasemko. Zajmowali oni miejsce najdalej od wejścia i najprawdopodobniej też od psychologów i dyrektora placówki. Reszta pacjentów zajmowała pozostałe miejsca, jednak na całe szczęście kilka stolików było wolnych.<br />
-Chcesz siąść z nami? – zapytał mnie Liam idąc wzdłuż pomieszczenia.<br />
-A gdzie siedzicie?<br />
- Tam, z Fleur.<br />
Od razu spojrzałam w jej kierunku i zauważyłam, że mi się przygląda. W mechaniczny sposób spuściłam wzrok nie chcąc utrzymywać z nią żadnego kontaktu wzrokowego. Różowowłosa powoduje u mnie niemiły dreszcz.<br />
-Nie, chyba usiądę sama.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9hiqEGI9DYgM2fOubC6aMufW-kOB8Mj1kgPSpEHIO5rrOEVZEXrWUAfQzbVBKf2YnNjPaZjDIxsQtPMkmpshvA6Ve_w5vL9DdnpykN8jbqJ6VcynRZgJQW56FHSYhhFShXXQU9lp6aDY/s1600/tumblr_mfequqHKgI1qhhxd4o1_r3_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9hiqEGI9DYgM2fOubC6aMufW-kOB8Mj1kgPSpEHIO5rrOEVZEXrWUAfQzbVBKf2YnNjPaZjDIxsQtPMkmpshvA6Ve_w5vL9DdnpykN8jbqJ6VcynRZgJQW56FHSYhhFShXXQU9lp6aDY/s200/tumblr_mfequqHKgI1qhhxd4o1_r3_500.gif" width="189" /></a></div>
Oddaliłam się od nowo poznanych mi osób i zdecydowałam się na miejsce znajdujące się przy chłopaku, który z papierosem wetkniętym w ustach czytał jakąś książkę nie zwracając większej uwagi na jedzenie znajdujące się na talerzu, mimo że co jakiś czas coś z niego spożywał.<br />
Tego pacjenta już mijałam, gdy zostałam przywieziona do szpitala. Ciemne blond włosy, kilkudniowy zarost oraz wystające kości policzkowe sprawiają, że ciężko zapomnieć o tym opalonym chłopaku.<br />
Siedząc samotnie przy stole przyglądałam się zupie, która znajdowała się w półmisku. Nie miałam ochoty na jedzenie czegokolwiek, a wygląd tych dań nie sprawiał, bym chciała ich spróbować.<br />
-Cześć – przywitała się Fleur, która się do mnie dosiadła. Wspaniale.<br />
Z bliska wyglądała troszeczkę inaczej. Czy lepiej? Nie jestem w stanie tego stwierdzić, gdyż wzrok utkwiłam w swoich dłoniach.<br />
Fleur to około dziewiętnastoletnia dziewczyna z jasną cerą, mocno błękitnymi oczami i farbowanymi włosami. Wyprostowana, smukła i wysoka. Mogłaby być baletnicą.<br />
-Jak masz na imię?- spytała zachrypniętym lecz stanowczym i trochę melodyjnym głosem. Można powiedzieć, że miała ciekawą barwę głosu.<br />
-E-Elle... – Wydukałam z trudem, gdyż takie osoby powodowały u mnie lęk. Fleur przypominała mi wredną postać, która pojawia się w każdej książce lub filmie. W życiu zagubionej bohaterki – w tym przypadku moim – pojawia się osoba, która jest pewna siebie i nie boi się przeciwstawić ludziom. Niszczy ona życie innych postaci i mimo, że swoim charakterem odpycha to i tak ma przyjaciół, którzy są w stanie poświęcić dla niej wszystko.<br />
-Elle? To takie dziwne imię. – Mówiła z drwiną i zaciekawieniem, a ja pomyślałam, że przecież Fleur to jest bardzo dziwne imię. – Lou! Chodź tu na chwilę!<br />
Zawołała swojego brązowowłosego przyjaciela, któremu z pociągłej i delikatnej jak u dziecka twarzy nie schodził uśmiech. Lou – bo tak najwidoczniej miał na imię ten chłopak – zostawił swoich przyjaciół i zrobił to, o co poprosiła go Fleur.<br />
-Mam do ciebie pytanie Louis– zaczęła zwracać się do niego, gdy tylko się zjawił. – Sądzisz, że jak powinniśmy mówić na naszą nową koleżankę?<br />
Ten wyższy od niej o kilka centymetrów chłopak od góry do dołu przyjrzał mi się, po czym delikatnie wzruszył ramionami.<br />
Jego przyjaciółka poklepała wolne miejsce znajdujące się obok niej i spoglądając to na mnie to na niego zaczęła opowiadać.<br />
-Sądzę, że bardziej pasuje do ciebie imię Bambi.<br />
-Bambi? Dlaczego?- spytałam cicho z szybko bijącym sercem.<br />
-To proste. – Mówiła z szerokim uśmiechem pokazując przy tym swoje równe zęby. – Bambi miał mamę. Lecz jego mama zginęła. I niby biedny jelonek powinien przeżyć, jednak to tylko wymysł ludzi. Chcieli oni w ten sposób zachęcić dzieciaki do oglądania bajki. W prawdziwym życiu skończyłoby się to zupełnie inaczej. Bambi także zostałby zabity, a wcześniej wyruchany przez los. Tak jak ty, BAMBI.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_vlykOwOfYHkgLYevZhjyYu5y1X3aSmsgonQgokj62QjKT_0nQBr-DwnYs5DnyhXlVyDNbSIlIXcL6uuzcVuoEEyEea0bFM8TemNwr5SLlp_gqTXnxGrVP5kiON5WalExH0HZ9N7HKNo/s1600/tumblr_mb4faiAoJL1rvcucjo2_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_vlykOwOfYHkgLYevZhjyYu5y1X3aSmsgonQgokj62QjKT_0nQBr-DwnYs5DnyhXlVyDNbSIlIXcL6uuzcVuoEEyEea0bFM8TemNwr5SLlp_gqTXnxGrVP5kiON5WalExH0HZ9N7HKNo/s200/tumblr_mb4faiAoJL1rvcucjo2_500_large.gif" width="200" /></a>Ostatnie słowo podkreśliła stanowczym głosem z mocno wyczuwalną pogardą w głosie. Fleur wiedziała co jest przyczyną mojego leczenia w szpitalu. Nie wiem kto jej o tym powiedział, lecz mgło to być każdy; dyrektor placówki, Clarissa, Edward. Zapewne reszta opiekunów i psychologów także wiedziała o nowej pacjentce, która próbowała popełnić samobójstwo, gdyż ktoś ją zgwałcił.<br />
-Fleur skończ. – Powiedział poważnym głosem siedzący obok mnie chłopak, który najwidoczniej przysłuchiwał się temu całemu zajściu. Fleur ze złością w oczach na spojrzała niego, a Louis, który wyglądał tak jakby nie wiedział co się dzieje przyglądał mi się z zaciekawieniem.<br />
-Przestań Amfa. Jesteśmy teraz znajomymi i wszystko powinniśmy o sobie wiedzieć.<br />
-Nie w taki sposób. Ona jest jeszcze dzieckiem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKXCE8zjtqyNdEH9AbjL__oABiqYrbhSI4y4xSF5yiNvoBTveMEbK-yXj7zbYgIJjBuFm6CANJZLBPzYizdsUef6uAXpCGfNvvcJ5_87ZI09Kivz1OrB3_pSidCyl9bGxdSs5eZMP8fMs/s1600/38228_472158599114_865393_n_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKXCE8zjtqyNdEH9AbjL__oABiqYrbhSI4y4xSF5yiNvoBTveMEbK-yXj7zbYgIJjBuFm6CANJZLBPzYizdsUef6uAXpCGfNvvcJ5_87ZI09Kivz1OrB3_pSidCyl9bGxdSs5eZMP8fMs/s200/38228_472158599114_865393_n_large.jpg" width="200" /></a></div>
Spuściłam wzrok nie chcąc by ktoś zauważył, że ta dziwna sytuacja spowodowała u mnie łzy. W pewnym momencie pojawiła się wysoka blondynka, która do koszuli – tak samo jak Ed – przyczepioną miała plakietkę z napisem „Cześć, nazywam się Emma" Z lekkim uśmiechem spojrzała na mnie i spytała:<br />
-Ty pewnie jesteś nowa? – Potwierdzająco kiwnęłam głową. – Przepraszam za Fleur, ona już tak ma.<br />
-Nie musisz za mnie przepraszać. Gdy będę czuła taką potrzebę, to sama to zrobię – odszczekała się farbowana na blond i róż dziewczyna.<br />
-Nie słuchaj jej. Idziemy stąd Flo.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgti01DY9Fb0B8EleC8sbsx71wxu5ZUeAZhfuBXBo0hsCc9bD2luW76TpNG_URsuTi1UFSBer3k3Xnl-2qWXE1SJKv0-TA3BXzGGMK65lu4L6TnLgXbxB43ZWX3AgcfyUR2ckMCG6eonKc/s1600/tumblr_maxqdjZGnA1rz00zpo5_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="144" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgti01DY9Fb0B8EleC8sbsx71wxu5ZUeAZhfuBXBo0hsCc9bD2luW76TpNG_URsuTi1UFSBer3k3Xnl-2qWXE1SJKv0-TA3BXzGGMK65lu4L6TnLgXbxB43ZWX3AgcfyUR2ckMCG6eonKc/s200/tumblr_maxqdjZGnA1rz00zpo5_500_large.gif" width="200" /></a>Opiekunka złapała podopieczną za ramię i pociągnęła ją do stolika psychologów, gdzie zaczęli o czymś rozmowę. Po sekundzie we dwie opuściły jadalnię.<br />
Louis, który zdziwiony mi się przyglądał wyglądał tak, jakby nagle ożył.<br />
-Nie bój się, ona jest niegroźna, tylko ma swoje humorki– dodał z uśmiechem na twarzy, po czym jak gdyby nic zniknął.<br />
Po raz kolejny zostałam sama pogrążona we własne myśli. Wszystko działo się tak szybko. Ludzie opuszczali stołówkę śmiejąc się i wygłupiając. Oni czują się tu dobrze. Przynajmniej na takich wyglądają. Nie potrafię taka być. Przynajmniej nie teraz. Wszystko i wszyscy powodują u mnie łzy, smutek, żal i lęk. Tyle negatywnych uczuć w jednym momencie. To mnie przeraża.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbJr98xQak8iYZv3fq7Df_ZWCgj0SbkWT8g9KQEBAAxORZlMvLVTYeTo49Y-6lIqsv63nXUq3Qx8NiZEb4NaGfOmkosFc6zVWAwtMO0K2PbleSuoDCXrLcXzTNJ2iS_skpKVPk5UWrpE8/s1600/przyjazni+sie+z+elle%252C+boi+sie+fleur+i+jej+znajomych+narkomanow.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbJr98xQak8iYZv3fq7Df_ZWCgj0SbkWT8g9KQEBAAxORZlMvLVTYeTo49Y-6lIqsv63nXUq3Qx8NiZEb4NaGfOmkosFc6zVWAwtMO0K2PbleSuoDCXrLcXzTNJ2iS_skpKVPk5UWrpE8/s200/przyjazni+sie+z+elle%252C+boi+sie+fleur+i+jej+znajomych+narkomanow.jpg" width="147" /></a></div>
Nawet nie zauważyłam gdy wszyscy mieszkańcy i pracownicy Rivendale opuścili jadalnię. Może oprócz blondynki o lekko zaokrąglonej twarzy. W powolny sposób – trzymając w ręce jakiś zeszyt – podeszła do mnie, a następnie usiadła na miejscu znajdującym się obok. Z daleka przyjrzeć się można było jej niebieskim, dużym oczom oraz lekko zarumienionej twarzy i pełnym ustom.<br />
-Jestem Mia. – Przywitała się cicho, tak samo jak ja przyglądając się przestrzeni.<br />
-Elle.<br />
Kątem oka dostrzegłam na jej prawym nadgarstku sporą liczbę blizn po samookaleczaniu się. Najprawdopodobniej zauważyła, że przyglądam się jej rękom, gdyż odparła.<br />
-Nie zwracaj na to uwagi. To tylko nieznaczący szczegół. Tutaj w Rivendale nie ukrywamy się z tym, że jesteśmy szaleni.<br />
-Nie jestem szalona- odpowiedziałam spoglądając na tą młodą osobę, która na pewno nie miała więcej niż siedemnaście lat.<br />
-Jeszcze. To miejsce zmienia ludzi. Stajemy się kimś, kim nigdy nie pomyśleliśmy, że się staniemy. I nie martw się Fleur. Ona zawsze kogoś kompromituje. – Poinformowała mnie Mia chcąc chyba podnieść mnie jakoś na duchu. – Po prostu unikaj jej i jej świty.<br />
- A kogo mam zaliczać do jej świty? – spytałam nie wiedząc dokładnie co ma na myśli.<br />
-Unikaj jej całego stolika i narkomanów. Oni wszyscy trzymają się razem. Chcesz może pójść do salonu? – spytała miłym i nawet trochę radosnym głosem.<br />
-Może później. – Mia wstała z miejsca i powolnym krokiem ruszyła w stronę centralnego miejsca szpitala. – Dziękuję Mia.<br />
Dziewczyna z sięgającymi do połowy pleców włosami spojrzała na mnie przez ramię, po czym miło uśmiechnęła się. Już po sekundzie straciłam ją z pola widzenia.<br />
Przynajmniej wiedziałam, że nie wszystkie osoby są tutaj wredne. Może Mia okaleczała lub nadal okalecza samą siebie, jednak jest normalną nastolatką z problemami, z którymi sobie nie radzi. Każdy odreagowuje stres i problemy w inny sposób. Ona akurat zdecydowała się na taki.<br />
<br />
<br />
I oto mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodobał.<br />
Dziękujemy też za tak dużą liczbę komentarzy i obserwujących. Cieszy nas fakt, że zainteresowała was historia naszych bohaterów.<br />
Wprowadziłyśmy na naszym poprzednim blogu takie coś, że możecie zadawać pytania nam autorkom oraz wszystkim bohaterom. Będziemy starały się na wszystkie wasze pytania odpowiedzieć :)<br />
Było by nam też bardzo miło gdybyście wspominały komuś o tym blogu.<br />
I przypominam o zakładce bohaterowie, gdzie pojawił się już Amfa oraz Mia ♥Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com183tag:blogger.com,1999:blog-8271623606843987146.post-7213222925837636782012-12-27T16:45:00.000+00:002013-01-21T09:19:20.923+00:00prolog <b><i><span style="color: #4c1130;">Z perspektywy Fleur <a href="http://www.youtube.com/watch?v=YLv_X5I_D7w" target="_blank">w tle</a></span></i></b><br />
<i><b>16 października 2012</b></i><br />
Siedzący na brzegu jednoosobowego łóżka Zayn z zaciekawieniem przyglądał się temu co robię. Oczywiście nie było to nic nadzwyczajnego, gdyż mieszałam tylko składniki – zakupionej przez jedną z opiekunek – farby do włosów.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJxJjUrNtgWUO-9lLWnWxhg-gUgsTBIJqLgPEgrrNzLjl1MyybUQngqi2-Qx_ekvlNn-XRUX9KCxJqx9KdqvCAyVT6AjHIPw24HCl_ULi3zqED7k7f50NIK0O3D5ZaW6Ve4ERBYqH3joY/s1600/312624_301518456529279_2089113767_n_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="196" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJxJjUrNtgWUO-9lLWnWxhg-gUgsTBIJqLgPEgrrNzLjl1MyybUQngqi2-Qx_ekvlNn-XRUX9KCxJqx9KdqvCAyVT6AjHIPw24HCl_ULi3zqED7k7f50NIK0O3D5ZaW6Ve4ERBYqH3joY/s200/312624_301518456529279_2089113767_n_large.jpg" width="200" /></a></div>
Jeszcze kilka minut temu sama zmieniałam swój kolor włosów na inny. W szpitalu często robiłam za fryzjerkę. Zapewne spowodowane to było częstym farbowaniem samej siebie. Tym razem zdecydowałam się na trochę więcej oryginalności. Dół sięgających mi do ramion włosów zamieniłam na kolor delikatnego różu, a górę zaś zostawiłam w odcieniu jasnego blondu.<br />
Spojrzałam na mojego przyjaciela, jeśli tak można nazwać nasze dziwne i prawie przez nikogo nie zrozumiałe relacje. Na jego pociągłej i idealnej twarzy znajdował się kilkudniowy zarost, który dodawał mu lat oraz męskości. Jego czekoladowe oczy sprawiały, że nie mogłam oderwać od nich wzroku, a usta – kształtne, pełne i delikatne – doprowadzały do tego, że miałam ochotę ciągle ja całować.<br />
-Na pewno chcesz je przefarbować na blond? – spytałam po raz kolejny przeczesując chudymi palcami miękkie i czarne włosy Zayna.<br />
-W życiu trzeba spróbować wszystkiego. – Miło się uśmiechnął pokazując przy tym szereg swoich równych i białych zębów, które wyróżniały się na tle jego śniadej karnacji.<br />
Zayn jest osobą, która nie boi się ryzykować. Tak samo jak ja należy do osób szalonych. Jeśli kolor, który wyjdzie na jego ciemnych włosach mu się nie spodoba, to najprawdopodobniej będzie chciał bym przywróciła mu jego stary odcień.<br />
Po raz ostatni w staranny sposób rozmieszałam pędzlem masę, przy tym spoglądając na Harry’ego. Wysoki chłopak z rozczochraną, kasztanową czupryną siedział na brzegu łóżka, wtulając się w kąt – jak zwykle spał. To smutne, że większość swojego życia traci właśnie na sen.<br />
Odrywając wzrok od mojego przyjaciela zamoczyłam pędzel i spoglądając na Zayna powiedziałam:<br />
-To smutne.<br />
-Co? – spytał zdziwionym i zachrypniętym głosem, który jest zasługą wieloletniego uzależnienia od papierosów.<br />
W delikatny i staranny sposób przejechałam pędzlem po środkowej części jego grzywki, którą jak zwykle miał postawioną.<br />
-To, że cały czas śpi. – Mówiłam spokojnie i melancholijnie.<br />
Mulat spojrzał na śpiącego w rogu Harry’ego i ze złośliwym uśmiechem przyglądał mu się. Kątem oka spojrzał na mnie i z lekką i prawie w ogóle nie wyczuwalną drwiną w głosie spytał:<br />
-Myślisz, że jak dorysuję mu wąsy mazakiem to będzie zły?<br />
Nie słuchałam Zayna, gdyż moją uwagę przykuł widok za oknem, które znajdowało się za chłopakiem. W stronę bramy – która prowadziła na dziedziniec szpitala – jechał duży, czarny, terenowy samochód.<br />
Dzisiejszego słonecznego i ciepłego jak na październik popołudnia nikt nie powinien odwiedzać pacjentów, przebywających w Rivendale. Czyżby do naszej placówki przybyła właśnie nowa twarzyczka?<br />
-Spodziewamy się dzisiaj gości? – spytałam czarnowłosego.<br />
-Nie.<br />
Nie przywiązywałam większej uwagi do tego co mówił dalej Zayn. Odłożyłam na znajdującą się obok łóżka szafkę nocną farbę, której przed chwilą używałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Muszę przecież zobaczyć nowo przybyłą osobę.<br />
-Fleur gdzie ty idziesz? – pytał lekko spanikowanym głosem.<br />
-Ktoś jedzie do szpitala – rzekłam kierując się w stronę drzwi.<br />
-Musisz dokończyć farbować mi włosy! – Krzyczał spanikowanym głosem Zayn.<br />
-Później – odpowiedziałam niewzruszona.<br />
Otworzyłam drewniane drzwi i wyszłam na długi korytarz. Na tym piętrze znajdowały się tylko sypialnie oraz łazienki.<br />
Ruszyłam w stronę szerokich i marmurowych schodów, którymi dotrzeć mogłam na pierwsze piętro. Idąc mijałam wiele par drzwi oraz kilka pacjentek. Przed opuszczeniem tak zwanej strefy dziewczyn – nazywałyśmy tak nasze piętro sypialne – zajrzałam do pokoju mojej dobrej koleżanki, z którą nie musiałam dużo mówić, gdyż dogadywałyśmy się bez słów.<br />
Bez pukania pozwoliłam sobie do niej zajrzeć i zauważyłam, że Danielle – wysoka, brązowowłosa dziewczyna, z burzą loków– siedzi na swoim łóżku i spoglądając przez okno czemuś się przyglądała. Uwielbia cisze i spokój. Wtedy może spokojnie pomyśleć o tym co ją w życiu spotkało. Szanuję ją za to, że potrafi zachować zimną krew, kiedy inni nie mogą sobie poradzić z tym co dzieje się wokół nich.<br />
-Będziemy mieli gościa – oznajmiłam jej.<br />
Danielle oderwała wzrok z okna i spojrzała na mnie. Na jej delikatnej twarzy pojawił się lekki i prawie niewidoczny uśmiech. Nie wiedziałam czy chce ze mną iść lecz pewna byłam tego, że nie usłyszę od niej żadnej reakcji. On po prosu cały czas milczy ukazując tylko swoje uczucia za pomocą mimiki twarzy.<br />
Przymknęłam drzwi prowadzące do jej sypialni i w szybkim tempie ruszyłam w stronę schodów. Na samym dole, na jednym z ostatnich stopni siedziała szesnastoletnia Alison, która z zaciekawieniem czytała jakąś książkę, którą wczoraj w czasie odwiedzin podarowała jej mama – może w końcu zrozumiała, że ma córkę, o którą już dawno powinna zadbać.<br />
Blondynka – gdy tylko usłyszała zbliżające się kroki – podniosła wzrok znad zapewne ciekawej lektury i lekko uśmiechnęła się do mnie. Rzadko kiedy ze sobą rozmawiałyśmy, jednak zdarzało nam się zamienić czasem kilka zdań.<br />
-Chyba właśnie przyjeżdża ktoś nowy – oznajmiłam blondynce z sięgającymi do połowy pleców włosami. – Chcesz zobaczyć kto to?<br />
W powolny sposób przecząco pokiwała głową. Oznaczało to, że najprawdopodobniej sama przywitam nowego pacjenta.<br />
Zostawiłam Alison samą i idąc przez jadalnię rozglądałam się na wszystkie strony. Niektórzy opiekunowie szykowali pomieszczenie do obiadu, który odbyć miał się już za chwilę. Po raz kolejny swoją porcję jedzenia będę musiała oddać Zaynowi oraz innym moim przyjaciołom. Rozumiem, że ta placówka ma na celu przywrócenie mi odpowiedniej wagi i w ogóle chęci do jedzenia, jednak jakim cudem mają to zrobić, gdy posiłki, które mi proponują wyglądają jak jedzenie dla kota?<br />
Przestałam o tym rozmyślać, gdy zauważyłam farbowanego na blond Nialla oraz wyższego od niego o kilka centymetrów Louisa, który z ułożonymi w nieładzie, brązowymi włosami poruszał się w śmieszny sposób.<br />
-Fleur – zaczął słodkim, dziecinnym i zarazem kochanym głosem Lou – jak dobrze cię widzieć. – Mocno mnie uścisnął, po czym w przyjacielski sposób pocałował mój blady policzek.<br />
-Wiecie może kto jedzie w stronę szpitala? – zapytałam zwracając się do nich obu.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXuirdMxHCQCswcB7NLL_V3hEMPKYEZ5bXunG7Wn9wWsmkZEfwpmsf7w3-Wp6GmuS3y77wAk6tMliCJI083-FCrSTqEWQzgCWiy4NMPP8sxINmzg1Qup4OX83IqG7q4Sbu35Hia5W2tvw/s1600/tumblr_meohrz9mgk1rj5crko1_500_large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="153" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXuirdMxHCQCswcB7NLL_V3hEMPKYEZ5bXunG7Wn9wWsmkZEfwpmsf7w3-Wp6GmuS3y77wAk6tMliCJI083-FCrSTqEWQzgCWiy4NMPP8sxINmzg1Qup4OX83IqG7q4Sbu35Hia5W2tvw/s320/tumblr_meohrz9mgk1rj5crko1_500_large.gif" width="320" /></a></div>
-Na dworze czeka Ruda, Luke, Chuck i Ed – oznajmił mi Niall, który nie zwracał uwagi na tańczącego obok brązowowłosego.<br />
-Czyli jedzie ktoś nowy. – Jak gdyby nic zostawiłam ich i ruszyłam w stronę frontowych drzwi, gdzie zapewne czekali już inni pacjenci, którzy tak samo jak ja chcieli dowiedzieć się kim będzie nowa osoba.<br />
-Przyjdziesz później na moją imprezę?! – krzyknął rozpaczliwym głosem Louis.<br />
-Pewnie!<br />
Lou to osoba, która wnosi do szpitala najwięcej radości i śmiechu. Jest on moim najlepszym przyjacielem i kocham go, obojętnie co robi. Osoba cierpiąca na schizofrenię ma przecież prawo zachowywać się czasem troszeczkę inaczej.<br />
Gdy w końcu znalazłam się w głównym korytarzu – na którym znajdowało się wiele pacjentów – zaważyłam przez duże i otwarte na oścież drzwi, że na schodach siedzą moi dobrzy znajomi. Na podjeździe czekali nasi lekarze, jeden z opiekunów oraz dyrektor placówki – teraz byłam w stu procentach pewna, że już za moment pojawi się ktoś nowy.<br />
Przepychając się przez stojące osoby w końcu dostałam się na marmurowe schody, gdzie siedzieli moi znajomi. Jason lub po prostu Amfa – jak wskazuje jego pseudonim jest narkomanem – siedział z boku i w spokoju palił papierosa, wszystkiemu się przyglądając. Ten wysoki, prawie dwumetrowy chłopak o opalonej skórze, z wystającymi kośćmi policzkowymi, włosami w kolorze ciemnego blondu i oczami mocno niebieskimi mało kiedy zwracał swoją uwagę na kogokolwiek. Tylko tych co lubił szanował i wysłuchiwał, następnie doradzając im. Jest przystojny, cichy i tajemniczy. Uwodzi nie tylko urodą, ale także swoim melodyjnym i lekko zachrypniętym głosem. Mnie on akurat nie pociąga w taki sposób, gdyż traktuję go tylko jak przyjaciela.<br />
Przy nim siedział ciemnoskóry Alex, obok którego jak zwykle nie zabrakło Pandory. Każdemu mówią, że są tylko najlepszymi przyjaciółmi lecz ich nocne, potajemne wyprawy do łazienek nie wskazują na to by była to mało znacząca znajomość.<br />
On jest wysokim brązowowłosym, dziewiętnastoletnim chłopakiem o czarnych, krótko obciętych kędziorkach, które codziennie układa za pomocą sporej ilości lakieru. Tak samo jak jego brat bliźniak jest go wszędzie pełno i rozwesela on każdego swoim zachowaniem.<br />
Pandora lub po prostu Panda to mierząca ledwo ponad metr siedemdziesiąt najmłodsza narkomanka w naszym gronie – w styczniu skończyła szesnaście lat – która swoje długie włosy ma w odcieniach brązu i blondu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego akurat tak na nią mówimy. To proste. Pod jej słonecznikowymi, dużymi i troszeczkę wyłupiastymi oczami zawsze znajdują się sińce. Mogłaby nakładać sporą ilość pudru jednak i tak nic to nie da, gdyż fioletowe ślady z domieszką niebieskich żył zawsze będą widoczne. Ma też bardzo jasną cerę, która wszystko komplikuje.<br />
-Fleur chcesz fajkę?- zaproponował mi zachrypniętym lecz melodyjnym i radosnym głosem Alex.<br />
Siadając obok nich nie zwracałam większej uwagi o czym mówią – skupiona cały czas byłam na aucie, które było już bardzo blisko. Sama nie wiem dlaczego tak bardzo chciałam zobaczyć kim jest nowa osoba. Sądzę, że jako ciekawska postać lubię wiedzieć takie rzeczy.<br />
-Nie mów do niej Alex – oznajmił Amfa mówiąc w powolny sposób. – Ona i tak ma cię w dupie. Zainteresowana jest tylko nową osobą.<br />
-Ma pewnie nadzieję, że to jakiś przystojny chłopak. Zapewne Zayn już się jej znudził. – Mówiąc to stanowczym lecz melodyjnym głosem Panda wywołała głośny napad śmiechu u Alexa, nawet Amfa w lekki sposób się zaśmiał.<br />
Spojrzałam na nią niezadowolonym wzrokiem i już chciałam powiedzieć coś złośliwego gdy nagle auto zatrzymało się na podjeździe. W pośpiechu – od strony kierowcy – wyszedł około trzydziestopięcioletni brązowowłosy mężczyzna z okularami na nosie. Poprzez uścisk ręki przywitał się z Luke'iem oraz Clarissą, Chuckiem i Edem. Otworzył on bagażnik i wyciągnął z niego dużą, granatową walizkę, którą podał farbowanemu na blond chłopakowi – czyli Edwardowi. Najprawdopodobniej mężczyzna, który przed chwilą przyjechał był rodzicem pacjenta, który za moment miał się nam wszystkim ukazać. Brązowowłosy mężczyzna i opiekun – który został poproszony o pomoc – otworzyli drzwi osoby siedzącej na miejscu obok kierowcy i z trudem wyciągnęli z auta szarpiącą się nastolatkę. Po trudach i szarpaninie, w końcu udało nam się zobaczyć nowo przybyłego pacjenta.<br />
Była to młoda dziewczyna z sięgającymi do połowy pleców lekko falowanymi włosami. Mierzyła kilka centymetrów ponad metr siedemdziesiąt i na pewno nie chorowała na anoreksję czy bulimię. Jest chudą osobą, jednak osoby, które na to chorują i przebywają w tym szpitalu są o wiele szczuplejsze. Jak chyba każda pacjentka Rivendale przedziałek włosów miała na środku. Taki mały, charakterystyczny znak.<br />
Dziewczyna – której imienia jeszcze nie znałam – próbowała wyrwać się z mocnego uścisku Eda, który zdziwionym wzrokiem przyglądał się zapłakanej nastolatce.<br />
-Zabierz ją do gabinetu Clarissy – oznajmił Edwardowi donośnym lecz melodyjnym i przyjaznym głosem Luke.<br />
Farbowany blondyn posłuchał swojego przełożonego i wraz z nim na przedzie ruszył po schodach w kierunku wnętrza budynku.<br />
Naturalna blondynka – bo nie możliwe jest to, by jej włosy były farbowane, a uwierzcie mi, że znam się na tym – cały czas próbowała się wyrwać dobrze umięśnionemu i wysokiemu Edowi, lecz on nie dawał za wygraną. Cała zapłakana co chwilę spoglądała na swojego ojca prosząc go by ją stąd zabrał. Niestety on nie zwracał na nią uwagi, gdyż zajęty był rozmową z Clarissą. Najwidoczniej to właśnie ona będzie jej lekarką.<br />
-Chuck kto to?- spytałam młodego, brązowowłosego mężczyzny, który był moim psychologiem.<br />
-Nie teraz Fleur – rzekł obojętnym głosem, w ogóle na mnie nie spoglądając.<br />
Już po chwili zniknęli za dużymi drzwiami, a krzyk nowej pacjentki – która prosiła swojego opiekuna by stąd ją zabrał – można było nadal usłyszeć na schodach.<br />
Mimo zaistniałej sytuacji uśmiechnięty Alex, który pokazywał swoje równe i białe zęby z radością w głosie spytał:<br />
-Co obstawiacie?<br />
-Bulimia – odpowiedziała jego najlepsza przyjaciółka.<br />
Ja nie miałam zamiaru brać udziału w ich grze pt. „Zgadnij kto to”. Zazwyczaj chętnie się w niej udzielam jednak nie dzisiaj. Chuck, z którym łączyły mnie nie tylko stosunku zawodowe, dzisiejszego dnia tak po prostu w obojętny sposób mnie zbył. Doskonale wie, że tego nie lubię.<br />
Pośpiesznie podniosłam się z marmurowych schodów i weszłam do budynku, w którym to już pacjenci rozchodzili się na swoje strony. Kierując się w głąb szpitala chciałam dostać się do lewego skrzydła szpitalnego niestety wpadłam na Zayna, który zdenerwowanym i niezbyt zadowolonym głosem oznajmił:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLiIpsQaIdybATeLT4osfj5gXQM82M5ypOdGavXDshaenV44ohAGjvPnpzXdV15NgrTrqLgmEMStlq3ZrCzS3djFs-dhgmBjm0BG6GEEaKBxEq28V7eraPhW291lIuRuZfMQmWVd9_t7Q/s1600/561513_369979686428083_1634136523_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLiIpsQaIdybATeLT4osfj5gXQM82M5ypOdGavXDshaenV44ohAGjvPnpzXdV15NgrTrqLgmEMStlq3ZrCzS3djFs-dhgmBjm0BG6GEEaKBxEq28V7eraPhW291lIuRuZfMQmWVd9_t7Q/s200/561513_369979686428083_1634136523_n.jpg" width="133" /></a></div>
-Zobacz co mi zrobiłaś. – Spojrzałam na blond pasemko, znajdujące się na samym środku jego grzywki i miło uśmiechnęłam się.<br />
-Jest dobrze. Muszę coś teraz załatwić.<br />
Ominęłam czarnowłosego i przechodząc w szybkim tempie przez pokój, w którym miło czas spędzali opiekunowie podążyłam schodami na drugie piętro gdzie znajdują się sypialnie mieszkających w szpitalu psychologów oraz ich gabinety. Bez większego problemu dostałam się do otwartego gabinetu Chucka, w którym on się oczywiście nie znajdował.<br />
Zamiast siąść na miejsce gdzie powinni zasiadać jego pacjenci, ja usadowiłam się przy biurku na skórzanym, kręconym fotelu, który znajdował się pod oknem. Dwukrotnie obróciłam się wokół swojej osi i poprzez nudę spowodowaną czekaniem na mojego psychologa zaczęłam rozglądać się po blacie. Równo poukładane długopisy, laptop no i telefon – nic specjalnego moim zdaniem. Jednak swoją uwagę skupiłam na grubej teczce leżącej na komputerze. Wzięłam ją do ręki i odwróciłam się tyłem do wejścia by nikt – na pierwszy rzut oka – mnie tu nie zauważył. Nie zdziwiłam się gdy zauważyłam przyklejoną na teczce naklejkę z moim pełnym imieniem i nazwiskiem.<br />
-Florence Wilson – przeczytałam na głos, mówiąc w ten sposób do samej siebie.<br />
Otworzyłam na ostatniej wolnej kartce i zaczęłam czytać na głos.<br />
- Szesnasty października dwa tysiące dwanaście. – Dzisiejsza data. – Bez większych zmian. Niechęć do jedzenia. Częste napady złości. Niekontrolowane.<br />
Charles pisał prostymi zdaniami lub nawet słowami. Musiał przecież w łatwy i szybki sposób zanotować to co omawiany na godzinnej terapii. Gdybym to ja miała być psychologiem, to najprawdopodobniej wolałabym korzystać z komputera, niż notować wszystko ręcznie.<br />
-Wiedziałem, że cię tu znajdę – usłyszałam za sobą tak dobrze znany mi głos.<br />
W powolny sposób odwróciłam się na fotelu i z uśmiechem na twarzy spojrzałam na brązowowłosego, któremu także czasem zdarzyło się pofarbować włosy. Ten wysoki i mierzący ponad metr osiemdziesiąt wzrostu mężczyzna z zaciekawieniem przyglądał mi się. Kątem oka spoglądałam znad teczki, którą udawałam, że czytam.<br />
Ze złośliwym uśmiechem spytałam:<br />
-Powiesz mi, kto ta to nowa?<br />
-Wiesz, że nie mogę.<br />
-Anoreksja na trzecim poziome. Brak zainteresowania jedzeniem. Narkotyki. – Cytowałam słowa z notatki z innej terapii. – Mam dalej czytać?<br />
-Nazywa się Elle Moss- odpowiedział próbując z ręki wyrwać mi teczkę, ja jednak okazałam się szybsza.<br />
-Schizofrenia? Depresja? A może próba samobójcza? – dopytywałam przyglądając się mojemu dobrze zbudowanemu psychologowi.<br />
-Fleur wiesz, że nie mogę.<br />
-Przepustki kończą się zazwyczaj spożyciem narkotyków.<br />
-Próba samobójcza. – Widziałam po jego zdenerwowanej mimice twarzy, że moje pytania wprawiają go w niezadowolenie.<br />
W grzeczny sposób oddałam mu teczkę należącą do niego i uśmiechnęłam się.<br />
Zrezygnowany usiadł na miejsce, na którym to zwykle siadali jego pacjenci i ze spokojniejszym już głosem odparł:<br />
-Możesz zadzwonić.<br />
-Co?<br />
-Dzisiaj mijają dwa tygodnie od twojej ostatniej rozmowy telefonicznej.<br />
Na mojej twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech. Podniosłam się z wygodnego fotela i przed opuszczeniem gabinetu Chucka podeszłam do niego i w powolny sposób pocałowałam go w policzek, na którym to znajdował się kilkudniowy zarost.<br />
-Dziękuję Charles.<br />
-Zwariuję przez ciebie. – Oznajmił mi z uśmiechem na twarzy. Spojrzałam prosto w jego mocno błękitne oczy, po czym z ledwo widocznym uśmiechem opuściłam gabinet.<br />
<br />
Witajcie na naszym nowym blogu :) Mamy nadzieję, że nowi bohaterowie i ich przygody przypadną Wam do gustu. Rozdziały niestety pojawiać się będą rzadko, gdyż jesteśmy w trzeciej klasie gimnazjum i niestety musimy skupić się na nauce. Będziemy starały się o to, by pojawiły się one co sobotę jednak nic nie obiecujemy.<br />
Zachęcamy do komentowania i wyrażania swojej opinii na temat przeczytanego prologu.<br />
Dziękujemy bardzo ~ Elle i Fleur ♥Zoe Ainsworthhttp://www.blogger.com/profile/09883107125910360877noreply@blogger.com168